Jeśli pominie się przypisy (też ciekawe) tekst jest dużo krótszy 😆 . I - co ważne - napisany przystępnym, ładnym językiem.
Rzeczywiście ciekawy ten materiał Andrzeja Czyżewskiego Maruto. W interesującym nas kontekście odtwarza całą historię zainteresowania Nienackiego Warszycem, począwszy od reportaży podpisywanych pseudonimem Ewa Połaniecka, poprzez powieść „Worek Judaszów” i kolejne próby ekranizacji książki, aż do zrealizowanego w 1971 roku filmu „Akcja Brutus”. Wydaje się, że autor tego opracowania właściwie wyczerpuje temat, warto więc zapoznać się z jego tekstem. Zasygnalizuję tylko kluczowe kwestie dotyczące książki i filmu.
O książce „Worek Judaszów” Czyżewski pisze tak:
Książka ujrzała światło dzienne w roku 1961. Jej fabuła stanowiła rozwinięcie głównych wątków oraz mocno zanurzonych w polityce ocen historycznych zarysowanych w reportażu sprzed czterech lat (chodzi o reportaże sygnowane pseudonimem Ewa Połaniecka, drukowanie w Głosie Robotniczym). Z przyjętego tu punktu widzenia należałoby zwrócić uwagę, że stworzona przez Nienackiego opowieść nie była już historią „Warszyca” ani KWP, ale opowieścią na temat rozbicia resztek tego ugrupowania i to opowiedzianą z perspektywy ludzi „aparatu bezpieczeństwa”. Nie oznacza to, że postać Sojczyńskiego całkowicie znika z kart powieści. Jego obraz jest rozwinięciem propozycji zawartej w Głosie Robotniczym, a Nienacki postarał się przede wszystkim o podkreślenie bezsensu podjętej przez niego walki. Czytelnik Worka Judaszów mógł zatem dowiedzieć się, że przynajmniej dla części mieszkańców Radomska i okolic „Warszyc” to dawny nauczyciel i sprawny konspirator z okresu okupacji, choć po jej zakończeniu „ględził coś o ideałach wolności absolutnej”. Sojczyński wypada tym lepiej, im gorzej jawi się jego „sadystyczny” następca w roli dowódcy KWP. Rzecz jasna Nienacki dosyć „swobodnie” potraktował zarówno życiorysy swoich bohaterów, jak i opisywane realia, przycinając je podług własnych potrzeb. Historia ostatnich podkomendnych „Warszyca” jest w tej narracji zaledwie dodatkiem do opowieści sławiącej zasadniczo przebiegłość, męstwo i odwagę oficerów „organów bezpieczeństwa”.
Autor opracowania bardzo interesująco opisuję długą i pełną meandrów drogę do ekranizacji powieści „Worek Judaszów”. Pierwsze przymiarki do scenariusza były już w 1960 roku czyli w tym samym czasie kiedy powstawała powieść. Argumentem, który zadecydował o odrzuceniu scenariusza w lipcu 1960 rok była zbyt czarno-biała wizja polityczno-historyczna zarysowana przez Nienackiego w książce i scenariuszu.
Z odnalezionych niedawno protokołów Komisji Oceny Scenariuszy, czyli oficjalnego ciała akceptującego scenariusze filmowe, wiemy, że kilkuletnia zwłoka w realizacji filmowego Worka Judaszów wynikała w dużym stopniu z przyczyn politycznych. Ujmując rzecz w wielkim skrócie, w trakcie obrad wspomnianej komisji doszło do kontrowersji wokół pytania, czy po doświadczeniu „odwilży” można zrobić film, w którym oficerowie „bezpieczeństwa” są ludźmi bez skazy, a przedstawiciele podziemia wyłącznie bandytami. W tym duchu wypowiadał się m.in. Aleksander Ścibor -Rylski: „Jest problem natury polityczno-moralnej, sprawa nie jest prosta. Wiadomo, że bezpieczeństwo w naszym kraju i nasze osobiście zawdzięczamy właśnie Służbie Bezpieczeństwa, ale jednocześnie temu samemu aparatowi zawdzięczamy szereg drażliwych przykrości. Można powiedzieć, że ta instytucja ma podwójny ślad w pamięci narodu. Ta niedobra pamięć została szczególnie zanotowana wtedy, kiedy zostało rozwiązane MBP […] – to wszystko w pamięci ludzkiej nie wygasło i właśnie dlatego wydaje mi się, że nie można pisać scenariusza, który jako człowieka bez skazy wysuwa majora bezpieczeństwa”
Kolejne podejście to rok 1965, kiedy w zmiany w scenariuszu zaangażował się Jerzy Passendorfer. Tym razem, niespodziewanie dla wszystkich, swoje poparcie dla projektu wycofał resort spraw wewnętrznych, kierowany przez Mieczysława Moczara. Ostatecznie pod koniec 1967 r. projekt otrzymał zielone światło z resortu Moczara, ale wtedy z kolei pomysł realizacji filmu spotkał się z poważnym oporem członków Rady Programowej Zespołu Filmowego „Iluzjon”. Do prac nad ekranizacją powieści powrócono ostatecznie wiosną 1970 roku, a w 1971 na ekranach kin zadebiutował film „Akcja Brutus”.
Tak w ramach ciekawostki:
Baśń jak niedźwiedź
GABRIEL MACIEJEWSKI – BLOG LITERACKIMam przed sobą książkę Magdaleny Samozwaniec, córki Wojciecha Kossaka, która nosi tytuł „Błękitna krew”. W podtytule zaś czytamy, że jest to powieść satyryczna. Przeczytałem dwa rozdziały i mogę powiedzieć tyle, że to jest gorsze niż „Worek judaszów” Nienackiego.
Przeczytałem. I w przeciwieństwie do tych wszystkich głosów potępienia, mam mieszane uczucia (a nie tylko negatywne).
Tak, książka odwołuje się do rzeczywistych zdarzeń (ale o tym przeciętny czytelnik nie wie), tak, jest ostatecznie propagandą (ale wcale nie wiem czy chamską).
Nie kupuję jednak jednoznacznego przedstawienia funkcjonariuszy urzędu bezpieczeństwa jako światłych inteligentnych a ludzi z lasu jako złych i głupich. IMO to mocne uproszczenie. Widzę w tym wszystkim elementy, które zwróciły moją uwagę w Liściach dębu, czyli los, który ustawia, pozornie takich samych ludzi (nauczycieli), po dwóch stronach barykady, widzę również skorumpowanych i moralnie wątpliwych urzędników i funkcjonariuszy.
Patrząc na książkę jako całość, okazuje się, że społecznie wcale nie jesteśmy mądrzejsi, tak jak w książce, ludzie z lasu byli finansowani przez Londyn, ale aktualna władza wcale nie była finansowana przez Moskwę ("bo gdybyśmy byli finansowani przez Moskwę to...") teraz mamy sytuację jeden do jednego, opozycja jest finansowana przez Niemców a władza ze wszelkich sił broni się przed zarzutem istnienia moskiewskich powiązań. Patrząc szerzej, taka sama retoryka występuje za naszą wschodnią granicą, gdzie przeciwnicy wojny, czy to na Białorusi czy w Rosji, są finansowani przez Stany lub Zachód. I ludzie cały czas ten prostacki argument kupują.
Ciekawy jest motyw magów, ale zupełnie oderwany od rzeczywistości. Podejrzewam, że ktoś kto w tamtych czasach by jeździł po kraju w poszukiwaniu kryształowego lustra magów, by został potraktowany jak wariat.
No i wreszcie, ciekawi mnie czy rzeczywiście walka z tymi, którzy nie pogodzili się z nowym porządkiem, była prowadzona w tak wysublimowany (mówiąc współczesnym językiem "olegendowany") sposób. Dlaczego? Ano dlatego, że scenariusz książki bardziej przypomina "Żądło" niż brutalną walkę z leśnymi.
Twtter is a day by day war
Wrzucę może tutaj żeby nie mnożyć nadmiernie bytów: IPN wydał edukacyjny komiks o Warszycu. Publikację w postaci pdf-u można pobrać za darmo ze strony Instytutu.
„Warszyc”
scenariusz i rysunki: Tomasz Kleszcz
informacja historyczna: Paweł Kowalski
Łódź 2023
https://edukacja.ipn.gov.pl/edu/oben/lodz/materialy-edukacyjne/komiksy/193081,Warszyc.html