Pan Samochodzik i… jego wehikuł

Bardzo lubię książki Zbigniewa Nienackiego z serii Pan Samochodzik, sięgałem po nie wielokrotnie. Projekt wykonania wehikułu pana Tomasza zrodził się w mojej głowie już dawno, ale brakowało mi doświadczenia i chęci. W końcu, po ponownym przeczytaniu książek postanowiłem wprowadzić pomysł w życie.

Model, który skleiłem wykonany jest według mojego projektu i opiera się na mojej własnej wizji wehikułu. Wyobrażenie pojazdu Pana Samochodzika jakie miałem podczas lektury chciałem przełożyć na model 3D i odtworzyć elementy które opisuje autor. W trakcie budowy modelu niektóre pomysły ewoluowały, kilka rozwiązań projektowych podpowiedzieli mi koledzy z forum kartonowki.pl.

Jak to powinno wyglądać?

Budując swój model starałem się zachować charakterystyczne elementy wehikułu, o których autor wspominał w swoich książkach. Wehikuł był pokraczny i brzydki. Wyglądał jak długie czółno z zadartym kuprem, na szeroko rozstawionych kołach, na którym znajduje się brezentowy namiot z celuloidowymi okienkami i wielkimi reflektorami przypominającymi oczy jakiegoś owada. Jest koloru stalowo szarego przy czym farba odchodzi z niego płatami. Nawet próbowano położyć nowy lakier, ale nie chciał się trzymać. Tylne koła posiadały szprychy, a przednie nie. Wnętrze wyglądało jak kabina odrzutowca. Dodatkowo wehikuł wyposażony był w śrubę napędową do pływania po wodzie.

Opis wehikułu w kolejnych powieściach Nienackiego trochę się różni. W pierwszej części czyli „Wyspie Złoczyńców”, konieczne było przesiadanie się na siedzenie pasażera w przypadku pływania po wodzie a także zamontowanie śruby i steru oraz drugiej kierownicy. W późniejszych tomach autor od tego odstąpił i Tomasz wielokrotnie zjeżdżał do wody prosto z drogi, dlatego też w swoim modelu tych elementów nie uwzględniłem.

Nie uwzględniłem też wizerunków wehikułu odwzorowanych na ilustracjach w książkach z serii Pan Samochodzik ani pomysłów wykorzystanych w ekranizacjach. Wszystkie one nie odpowiadają moim wyobrażeniom o tym jak wehikuł pana Tomasz powinien wyglądać.

Krok po kroku

Model został wykonany w skali mniej więcej 1:18. Jego budowę rozpocząłem od przygotowania kadłuba, używając do wypełnienia styroduru, który został tu i ówdzie  podszpachlowany i oklejony poszyciem. Wiedziałem, że nawet jeśli coś się zapadnie, załamie i wyjdzie spod farby, to nie będzie problemu, skoro wehikuł ma mieć brzydką karoserię:)

Dokleiłem maskę, klapę bagażnika, drzwi i błotniki. Wyszlifowałem obłości, ale pozostawiłem pewne nierówności, w końcu wuj Gromiłło klepał karoserię młotkiem. Położyłem podkład i zaszpachlowałem największe dziury. Sporo wgnieceń widać, ale to celowe działanie, mają dodać smaczku.

Doszedłem do wniosku, że żółty kolor z zielonymi zaciekami powinien lepiej wyglądać niż szary, o którym myślałem wcześniej, dlatego też pomalowałem model w ten sposób, poprzecierałem papierem i pochlapałem delikatnie mocno rozrzedzoną zieloną farbą. Mam nadzieję, że jest już wystarczająco brzydki:)

Przednie koła są już gotowe wraz z pseudo zawieszeniem. W książkach jest mowa o resorach, więc również je zrobiłem, choć widać ich raczej nie będzie. Tylne koła ze szprychami wykonałem z drutu. Pierwotnie miały schodzić się do środka opony, tak jak w motorach, ale nie udało mi się tego zrobić. Są więc szprychy po jednej i drugiej stronie ośki, naprzemiennie, wmontowane w felgę. Dorobiłem jeszcze zderzaki i wehikuł stanął na czterech kołach w całości.

Kolejny krok to brezentowy namiot. Szyby dorobię później, ale będą tylko przednia i tylna, tak żeby przez boczne otwory okienne było widać wnętrze wehikułu.

Czas pogrzebać trochę we wnętrzu wehikułu. Parę gadżetów na desce rozdzielczej jeszcze dojdzie, w końcu powinna przypominać kabinę odrzutowca:) Kolor wnętrza trochę może zbyt jaskrawy ale fajnie się gryzie z całą resztą. Zrobiłem też zarys nowej maski (jeszcze przed szlifowaniem).

Po dyskusji na forum modelarskim i dalszych przemyśleniach postanowiłem zrobić jednak nowy namiot, dlatego też przednią maskę prezentują na modelu w wersji bez dachu. Nowa maska, pomimo użycia tych samych specyfików, wyszła trochę jaśniejsza niż reszta pojazdu, ale moim zdaniem to nie przeszkadza. Przytwierdziłem maskę do kadłuba i postanowiłem zrezygnować z uszczelki bo ze szparą wygląda nawet lepiej. Tylna klapa też jest do przeróbki. Będzie trochę cieńsza z innymi wytłoczeniami. A poza tym, mała niespodzianka – jest silnik od Ferrari 410:)

No i przerobiłem poprzedni namiot. Użyłem materiału koloru khaki z lekkimi wypłowieniami, który rozpiąłem na stelażu. Okienka dojdą później. Zrobiłem również uszczelko-obramowanie drzwi, tak żeby było widać ich zarys. Wiem, że w rzeczywistości nie miałoby to prawa działać, ale to w końcu tylko moja wizja. Wykonałem też fotele. Oklejone są czarnym skajem pomalowanym na brązowy kolor. Moim  zdaniem to najlepszy materiał na tapicerkę. Dorobiłem kilka drobiazgów we wnętrzu (jeden drążek zmiany biegów do jazdy, drugi do pływania, nie wiem jakie biegi chciał Tomasz zmieniać na wodzie, ale w „Fantomasie” była mowa o dwóch drążkach). Są również kolorowe przyciski, skoro miała być kabina jak w odrzutowcu. Kierownica wyszła trochę za nisko, ale można w końcu założyć, że jest regulowana:) Szyby w namiocie są już założone. Nie wiem czy są czyste czy nie, ale innej folii nie mam. Jest też nowa pokrywa bagażnika.

Oświetlenie zrobiłem według swojego wyobrażenia. Wprawdzie tylne lampy miały być nad zderzakiem, ale jest tam za dużo wyobleń. Zresztą na zderzaku bardziej mi się podobają.

Kolejne zmiany. Zderzaki mają nowy kolor, są nowe lampy z tyłu i klamki, jak od komórki z węglem. Dodam jeszcze tablicę rejestracyjną między lampami z tyłu (przednia będzie na zderzaku).

Numery rejestracyjne już są. Rejestracja jest jednak warszawska, Pan Samochodzik mieszkał w Łodzi tylko w pierwszych tomach serii. Jest również lusterko, jest trąbka, której dźwięk przypomina ryk osła, są wycieraczki oraz śruba do pływania. Budowę wehikułu można więc chyba uznać za zakończoną?

Wersja 2.0

A jednak ciąg dalszy nastąpił. Ponowna lektura „Wyspy Złoczyńców” nasunęła mi kilka nowych spostrzeżeń na temat wehikułu i postanowiłem dokonać jeszcze kliku zmian w moim modelu. Przede wszystkim chciałem jeszcze raz przerobić namiot. Przednia szyba powinna być podzielona na dwie części, ze słupkami po bokach. Zdecydowałem też zrobić silnik (może niekoniecznie od Ferrari Superamerica) i wnętrze bagażnika. Najpierw więc kilka kroków w tył.

Są już wnęki z przodu i z tyłu, zrobiłem też namiot. Do rozstrzygnięcia pozostaje czy boczne słupki okleić brezentem i całość pomalować na kolor khaki, czy boczne słupki zostawić w kolorze nadwozia? Rama przedniej szyby będzie w kolorze nadwozia.

Namiot gotowy. Dodatkowe wnęki też gotowe, więc maska i klapa wróciły na swoje miejsce. Teraz po otwarciu klap wnętrze wygląda normalnie. Oczywiście pod maską będzie pseudo silnik, a w bagażniku jakieś graty.

Namiot został przytwierdzony na stałe do korpusu. Zmieniłem trochę numer rejestracyjny. No i wehikuł ma w końcu silnik. Oczywiście jest to czyste science fiction bo nie wiem jak wygląda silnik Ferrari (a nawet gdybym wiedział to i tak nie umiałbym go zaprojektować). Ale nie zionie już pustką pod maską. Trzeba jeszcze wypełnić czymś bagażnik.

Bagażnik pomału zapełniłem. Zrobiłem ster (choć nie jest do niczego niepotrzebny), worek podróżny i skrzynkę na narzędzia. Dołożyłem kotwicę i butlę gazową. Jest też neseser podróżny na ubrania i zwinięty materac. Budowę wehikułu uważam za zakończoną!

Gotowy model

Oto i gotowy model w warunkach bojowych. Efekt końcowy w 99% odzwierciedla moją wizję i wyobrażenia o wehikule Pana Samochodzika.

Na ostatnich zdjęciach możemy zobaczyć wehikuł w wodzie oraz na biwaku czyli w okolicznościach dobrze znanych czytelnikom serii Pan Samochodzik. Szczególnie ostatnie fotka bardzo mi się podoba. Świetnie wpisuje się klimat epoki i „samochodzików” Nienackiego. Za te zdjęcia serdecznie dziękuję Andrzejowi z kartonówki.pl.

Autor: Skorpion

Na temat modelu wehikułu Pana Samochodzika można porozmawiać na FORUM. Zapraszam również do mojej galerii na kartonowki.pl.

2 uwagi do wpisu “Pan Samochodzik i… jego wehikuł

    1. Przekazuję odpowiedź Skorpiona:
      Ciężko mi powiedzieć ile czasu zajęła mi budowa, ponieważ siedząc przy modelu nie patrzę na zegarek 🙂 Raz siedzę dłużej raz krócej, do tego na dwa tyg. wyjeżdżam do pracy, a wtedy w ogóle się nie tym zajmuje, tak więc przyjmijmy że budowa zajęła mi tyle ile trwała relacja na kartonowki.pl, czyli jakiś miesiąc ( takiego intensywnego siedzenia przy nim ).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *