Chełmża – kryminalne ślady Bernarda Grossa

Chełmża nie leży na końcu Polski ani też tak daleko, żeby podróż zajęła mi pół dnia a jednak zajęła mi nie pół, tylko cały dzień. Bo przesiadka w Toruniu (za pierwszym razem)

i w Bydgoszczy (za drugim). Na szczęście przesiadki były ku mojej radości, bo to chwila przerwy na dodatkowe atrakcje.

Myślałam, że Chełmża jest jednym z tych miasteczek, w których nigdy nie byłam, bo i po co, skoro żadnych tam ciekawostek. A okazało się jednak, że i owszem, byłam. Poznałam po grobowcu Zawiszów, gdzie dawno bardzo, znalazłam kesz

Wtedy byłam tylko przejazdem, bo nawet nie mam żadnego zdjęcia z tej miejscowości. Najwidoczniej faktycznie nic więcej tam nie było. I, żeby było jasne, faktycznie nic tam spektakularnego nie ma.
Robert Małecki osadził w tym mieście komisarza Bernarda Grossa i czytając powieść „Skaza” wiedziałam, że na pewno pojadę tam, żeby sobie zwizualizować teren własnymi oczami i sprawdzić czy rzeczywistość mocno odbiega od opisywanych uliczek, budynków i zakamarków – świadków chełmżyńskiej tragedii. Dzięki temu zwiedziłam zupełnie inaczej senne, trochę nudne małe miasteczko, w którym o tej porze (a może w ogóle) nic się nie dzieje. Pewnie bym wielu rzeczy nie zauważyła i nie zwróciła uwagi a dzięki śladom powieściowym spacer nabrał zupełnie innego wymiaru.

Powieść, oprócz walorów turystycznych, spodobała mi się też kryminalnie. Nie ma w niej scen gdzie leje się krew strumieniami ani opisów krwawej rzeźni czy też mocno przerysowanego wulgarnego języka. Za to jest morderstwo z ciekawym nawiązaniem do przeszłości i dość interesująco skreślone postaci. Sporym zaskoczeniem (na plus) było dla mnie poświęcenie dużej uwagi na życie pozapolicyjne bohaterów. I co najciekawsze – Bernard Gross nie jest ani alkoholikiem, ani narkomanem, ani człowiekiem, który w knajpie zrobi rozpierduchę. Nie jest też policjantem, który uważa się za boga i wszystko mu wolno, łącznie ze strzeleniem w ucho przesłuchiwanego podejrzanego. I w końcu nie jest też policjantem psychopatą, których się tylu namnożyło w ostatnim czasie na kartach powieściowych. Za to jest nieszczęśliwym mężem (żona w śpiączce), sfrustrowanym ojcem (syn wywalony ze studiów, przepijający każdy grosz), niezdecydowanym facetem (wiszący w tle romans z Malwiną Lemańską), cierpliwym hobbystą (sklejanie modeli). I mimo, że o Bernardzie Grossie Małecki pisze dużo i otwarcie oraz znamy jego historię, smutki, rozterki i przemyślenia, to dla mnie komisarz zostaje nadal nieodgadniony i na szczęście, nie nudny. Trzy tomy to za mało (Skaza, Wada, Zadra) i osobiście czekam na czwarty, w którym być może wyjaśnią się tajemnice z przed 10 lat i dowiem się, kto stał za całą tą nieszczęśliwą historią, przez którą Gross przeniósł się z Torunia do Chełmży.

Chełmża w Skazie była pokryta śniegiem, ale mi akurat pogoda spłatała figla. Kiedy wyjeżdżałam za pierwszym razem, to w Chełmży i okolicach było jeszcze trochę śniegu (ach, te kamerki internetowe). Na miejscu okazało się, że śniegu już brak. Nie trafiłam więc na powieściowe warunki klimatyczne, za wyjątkiem przenikliwego ziąbu zmieszanego z wiatrem i deszczem. Dwa pobyty i dwa nietrafione. Za drugim razem było więcej słońca, więc rzeczywistość jeszcze bardziej odbiegała od tej powieściowej.

No i jestem w Chełmży, otwieram notatki, pies się rwie do przodu, śmierdzi czymś niepojętym (nie pies tylko okolice dworca) a w dodatku jestem głodna i pada mi po oczach deszcz. Za drugim razem to samo, tylko bez psa, więc oszczędzę dalszych szczegółów, za to nieźle mi się ta relacja będzie plątać czasowo.
Najpierw Cukrownia, w powieści występuje często, jak by była punktem odniesienia chełmżynian do reszty miasta.

(…) on stał przy pijalni piwa znajdującej się po tej samej stronie co zabudowania cukrowni. W tym miejscu jest trójkątne skrzyżowanie z Wyszyńskiego, która rozdziela się i łączy z Bydgoską w dwóch miejscach oddalonych od siebie ponad trzydziestometrowym pasem zieleni(…).

I to by ładnie się zgadzała ale pijalni piwa już nie ma w tym miejscu.

Idę dalej w kierunku tzw. centrum. Po drodze mijam pocztę (występującą w powieści a jakże), budynki ładne, ładniejsze i paskudne.

(…) Deptak skręcał lekko w prawo i opadał w kierunku poczty, przy której spotkał niedawno bezdomnego Heńka (…).

Dochodzę do rynku. Faktycznie tak sobie to wyobrażałam czytając powieść.

Jest też biblioteka, w której pracuje (w powieści) Malwina Lemańska. A Przy okazji interesujący kesz w bibliotece. Sama biblioteka wewnątrz robi osobliwe wrażenie. Skrzypi podłoga, tyka w oddali zegar, czuć zapach książek i słychać szmery podszyte tajemniczością. Jest też pani w kręconych krótkich włosach i okularach, która mi wygląda na Lemańską od pierwszego spojrzenia.

Ryneczki w małych mieścinach mają to do siebie, że zbiera się na nich śmietanka towarzyska tubylców, którzy nie wiedzą co mają zrobić z czasem. Jeden na ławeczce (nie miał czerwonego płaszcza) z widokiem na sklep chiński spędził ponad 12 godzin, na szczęście po prostu tylko tam był, jak pomnik, jak skrzynka kontaktowa, jak wystrój chełmżyńskiego ryneczku.

(…)Gross wszedł w wąską, zacienioną ulicę Kopernika, biegnącą równolegle do linii brzegowej skutego lodem jeziora. Minął bezdomnego w czerwonym płaszczu, który gadał coś do siebie. Zmierzał w stronę widocznego na końcu jezdni budynku z cegły.(…)

(…)Zbiegł po schodach i ponownie znalazł się na mrozie i oślepiającym porannym słońcu, które wychyliło się zza wieży majestatycznego, ale
zrujnowanego kościoła Świętego Mikołaja. Sczerniałe cegły kruszały, a wyszczerbione smukłe witraże sprawiały wrażenie, jakby o świątyni zapomniał sam Bóg(…).


Budynek z cegły to komisariat, na przeciwko którego znajduje się Kościół Św. Mikołaja. Ale w nawet całkiem dobrym stanie, chyba trwa nadal remont, bo świątynia zamknięta.

Najładniejszą częścią Chełmży, która mi się osobiście bardzo spodobała, jest bulwar przy jeziorze Chełmżyńskim, pomost i okolice plaży Stolbud.

(…)Gross zdążył zmarznąć od mroźnych powiewów targających gołymi krzewami, które porastały plażę Stolbudu (…)

(…)Kroki Grossa wystukiwały głośny rytm, kiedy szedł po drewnianym pomoście w stronę swojego domu. Dźwięk niósł się w tej ciszy osiadłej nocą nad jeziorem. Gęsta mgła odcięła go od widoków, do których zdążył się przyzwyczaić. Widział jedynie rozmyty blask kolejnej lampy i zaledwie fragment deskowanego pomostu (…)

(…)Z trudem dostrzegał kontury kościoła Świętego Mikołaja i ginące w tej mgle, tak jak czerwona łódka, światła lamp na Bulwarze 1000-lecia (…)

W zasadzie samo obejrzenie całej Chełmży zajęło mi parę godzin wolnym krokiem, bo pies musiał wąchać a ja fotografować. Następna wizytacja Chełmży była jeszcze bardziej powolna, bo udałam się na poszukiwania domu, w którym mieszkał Gross i dalszych zakamarków Chełmży.

(…)Gross szedł drogą wysłaną ubitym śniegiem, opadającą w kierunku przystani wioślarskiej na jeziorze. Skręcił w stronę drewnianego pomostu i zobaczył okna swojego mieszkania w bloku przy Kościuszki 40, na wzgórzu po zachodniej stronie jeziora. Wychodziły na zamarznięty akwen i skutą w pobliżu przeciwległego brzegu łódkę(…).

Na Kościuszki 40 znalazłam to:

Natomiast przy ul. Plażowej był jedyny budynek, który najbardziej odpowiadał opisowi, mimo, że miał 3 piętra a nie 4 i nie miał niestety poddasza. Tylko stąd można było zobaczyć przeciwległy brzeg i pomost przy plaży miejskiej.

(…) Drewnianym pomostem wrócił na Plażową. Wszedł po schodach na czwarte piętro (…) kiedy zbudził się w swoim mieszkaniu na poddaszu (…)

Chełmża posiada też rasową małomiasteczkową knajpę Mistral. Zamkniętą na amen, nieczynną w sezonie raczej też i w nieciekawym stanie.

(…) Zanim komisarz usiadł w Mistralu ze szklanką gorącej herbaty przy stoliku przy oknie wychodzącym na zamarznięte białe jezioro, obejrzał wywieszone na filarach zdjęcia aktorów grających w serialu Belfer (…)

A co do Belfra, to rzeczywiście w Chełmży były filmowane niektóre sceny.

Warte uwagi jest też miejsce przy Przystani Tumskiej.

(…) wszedł na teren Przystani Tumskiej, miejsc noclegowych i wypożyczalni sprzętu wodnego. O tej porze roku było tu pusto. Schował się za ruinami murów (…)

Teren przy przystani fantastyczny. Miejsce na ognisko, ławeczki i doskonały klimat na wieczór. Natomiast noclegu nie polecam. Z różnych przyczyn. Śniadanie (w cenie noclegu) nie było najlepsze, gdyż nie jadam wszystkiego jak leci, w tym jajek, a to standard śniadaniowy.

Natomiast na obiad polecam Bar Anna. Można zjeść tanio i smacznie, chociaż menu nie jest rozbudowane za mocno.

(…)Prosto z Sądowej Gross skierował się na Rynek Bednarski do baru Anna. Tam zamówił fasolkę po bretońsku z bułką oraz herbatę z cytryną (…)

I tak właśnie spacerowałam po Chełmży, w deszczu, wietrze i zastanawiałam się nad powieściowymi bohaterami ulokowanymi właśnie tutaj. Tych zakamarków, fajnych klimatycznych uliczek, spokoju, oddechu od wielkich miast mi brakowało a tutaj to wszystko znalazłam.

Mimo, że to z lekka zaniedbane miejsce, to spędziłam miło czas i polubiłam tym bardziej pana Małeckiego. Oddał doskonale obraz, który istnieje w rzeczywistości.

Oczywiście dwie pozostałe powieści (cykl z Bernardem Grossem) dzieją się w okolicach Chełmży. Ale już nie są podróżniczo i spacerowo takie widowiskowe.

I mamy drugą część, która dzieje się w okolicach Strużala….

i trzecią z morderstwem na plaży tzw. płatnej.

I na tym zakończyłam Bernarda (chociaż czekam na tom czwarty) i udaję się do Grudziądza, gdzie dzieje się akcja „Wiatrołomów”

O Małeckim i jego powieściach rozmawiamy na FORUM

*wszystkie zamieszczone cytaty pochodzą z powieści Roberta Małeckiego „Skaza”.

Jedna uwaga do wpisu “Chełmża – kryminalne ślady Bernarda Grossa

  1. Jest błąd w nazwie jeziora. Jezioro nazywa się Chełmżyńskie, a nie Chełmińskie.
    Urodziłam się w Chełmży. Dawni tam co prawda nie byłam, bo już nie mam do kogo tam jeździć, ale zapachy w okolicach dworca mogą być związane z cukrownią lub z rzeczką niedaleko, do której było wylewane szambo (nie wiem czy tak dalej jest, ale kiedyś tak było.

    Rynek obecnie jest nieciekawy bo bardzo „betonowy”. Kiedyś było tam więcej zieleni.

    Z tego co widzę Mistral jest czynny i o ile mi wiadomo nigdy nie był zamknięty. W ofercie mieli / mają karnety obiadowe i emeryci często się tam stołują.

    W serialu Belfer bardzo dużo było kręcone w Chełmży. Jest tam m.in Mistral. Szkoła z pierwszego sezonu też chełmżyńska.

    Z ciekawostek: zdaje się we wtorki i czwartki organizowane jest targowisko, gdzie można kupić m.in. zwierzęta gospodarskie, ale też ciuchy i różne bibeloty. Swego czasu można było tam dostać pyszne lody z truskawek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *