Forum

Pięć minut z Magdą
 
Notifications
Clear all

Pięć minut z Magdą

Strona 4 / 5

Maruta
(@maruta)
Member Potwierdzony
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 3735
 

Bliźniak to coś takiego (tutaj ze sweterkiem, nie z kamizelką):

1724427679-6327661.jpg
1724427700-1379172918.jpg
1724427718-INTIMISSIMI-BLUZKA-SWETER-BLIZNIAK-komplet-10-WELNA-WISKOZA-braz-S-36.jpg
 
Na upartego można pod to założyć rozpinaną bluzkę, tak, że widać kołnierzyk, zwłaszcza jeśli bliźniak miał głębszy dekolt.
Tekst z 17 grudnia, zima, może jeszcze problemy z ogrzewaniem. Biedna nieprzygotowana do polskich warunków Paulette musiała ubrać się na cebulkę...

Hebius polubić
OdpowiedzCytat
Hebius
(@hebius)
Męber Moderator
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 3257
Topic starter  

Zbliżamy się do końca 1974 roku. Rocznik "Świata Młodych", z którego korzystam, jest niekompletny, więc pewnie kilka odcinków opuściłem, ale myślę, że nie będzie tego więcej niż pięć.

1724588994-22-Opera-Zrzut-ekranu_2024-08-25_133639_9AwiatC5201974-12-24_2620115-116.png
Świat Młodych
nr 115/116 święta 24-26 grudnia 1974 r.
1724589059-22-Opera-Zrzut-ekranu_2024-08-25_133811_9AwiatC5201974-12-24_2620115-116.png
 
Pięć minut z Magdą

ŚWIĘTA zawsze nastrajają mnie w taki głupawy sposób. Nie wiem, może to choinka, może ten cudny śnieg, który według kalendarza miał być, a go nie ma, może te różne legendy o zwierzętach, które mówią ludzkim głosem ... W każdym razie ja też staję się taka jakby „duchowo galaretowata" l zaczynam robić ogromny rachunek sumienia. Chciałabym być dobra, uczynna, uprzejma, sympatyczna ... W zasadzie to jest taki mój ideał, ale nigdy nie potrafię w tej roli zbyt długo wytrzymać. Od czasu do czasu… wstępuje we mnie jakiś diabeł

Myślę, że każdy się z takim czymś spotkał. Jednego dnia jadąc autobusem rozdajesz uśmiechy na prawo i na lewo, przecinasz staruszkom bilety w kasowniku, pomagasz matkom z dziećmi przy wysiadaniu - słowem, jesteś anioł w postaci dziewczyny. Drugim zaś razem siedzisz przy oknie, wyglądasz namiętnie przez szybę, aby nie widzieć karcących spojrzeń (bo przecież powinnaś ustąpić miejsca) i myślisz sobie: „No i co? Niedoczekanie! Nie wstanę tylko dlatego, że ktoś jest przypadkiem o parę lat ode mnie starszy! Czy to moja wina, że urodziłam się tak późno?!”. I to, i to - ta sama osoba, ja.

Albo w domu. Jednego dnia: „Proszę, słucham, dziękuję, doskonale, cudownie, mamuśku, tatuśku…”, a drugiego „odczep się, a co was to obchodzi, nie, wrr…”. Zresztą nie tylko w domu. Hanko to nieraz wytrzymać ze mną potrafi. I na odwrót, ona sama też raz dziewczyna - anioł, a drugi raz dziewczyna - diabeł. Najgorzej, jak takie „diabelskie dni" wypadną u nos jednocześnie. No, wtedy to gotowe jesteśmy się pozagryzać!

No i w jaki sposób to teraz podsumować, jak ocenić?! Nie wiem, co się bardziej liczy - czy to, jaka chciałabym być, czy to, jaka jestem naprawdę? Ja mam naprawdę bardzo dobre chęci, po takich „diabelskich napadach” ogromnie się wstydzę, ale nie mogę się opanować, aby od czasu do czasu się im nie poddać. Nie wiem, czy to jest kwestia przekory, czy fatalnego (ale to musiałoby być dziedziczne!) charakteru, czy po prostu nie sposób jest być bez przerwy takim miłym, takim dobrym, takim uroczym, takim bez ani jednej skazy…?

Na dobrą sprawę to nie znam nikogo, kto byłby taki absolutnie tip-top w każdej sytuacji. Mniej więcej wszyscy są podobni, raz tacy, raz tacy - trochę tak jak ja. Więc może niepotrzebnie robię ten rachunek sumienia i niepotrzebnie się martwię?!

MAGDA


OdpowiedzCytat
Hebius
(@hebius)
Męber Moderator
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 3257
Topic starter  
1724845820-23-Opera-Zrzut-ekranu_2024-08-28_025131_9AwiatC5201974-12-3120118.png
Świat Młodych
nr 118 wtorek, 31 grudnia 1974 r.
1724846332-23-Opera-Zrzut-ekranu_2024-08-28_025328_9AwiatC5201974-12-3120118.png
Pięć minut z Magdą

Ostatnie godziny starego roku. Jest mi smutno, zawsze mi żal czegoś, co mija. Rok temu byłam na zimowisku w górach. Fajnie było! Tańczyliśmy do upadłego, punktualnie o 12,00 w nocy była choinka w lesie, wróciliśmy z pochodniami ze śpiewem…

Dziś wieczorem spotykamy się u Hanki. Rodzice pozwolili nam pozostać do północy, zaraz potem mamy wracać. Dobre i to, chociaż nie bardzo rozumiem dlaczego nie możemy pobawić się dłużej, w końcu raz w roku jest Sylwester! Na zimowisku tańczyliśmy tak długo, na ile sił starczyło. Ani nikt z nas garbu nie dostał, ani nikt na gruźlicę się nie rozchorował, ani nikt się nie zdeprawował… Ale tak ma być i już!

To śmieszne, bo moi rodzice, i Hanki, i Jagody, i innych koleżanek i kolegów, wybierają się na całonocne zabawy. Wrócą na pewno o świcie i potem będą cały dzień odsypiali ten bal. Co by im szkodziło, żebyśmy i my jutro odsypiali?!

Krótko bo krótko, ale zawsze pozostaje perspektywa kilkugodzinnej zabawy. Zaraz zacznę zajmować się swą balową szatą. Nie wiem czy założyć czarne spodnie i haftowaną rumuńską bluzkę, czy tę samą bluzkę do czerwonej spódniczki. Spódniczka jest długa i aksamitna. Jej uszycie to mój największy tegoroczny sukces! Zawdzięczam go swojej babci, która z wiekiem robi się osobą coraz rozsądniejszą i na tegoroczną gwiazdkę zamiast książek, które od dawno już miałam, podarowała mi prezent gotówkowy. Jak ja kiedyś będę miała wnuczkę to też przy takich okazjach będę dawała jej pieniądze, dziewczyna sama lepiej wie, co najbardziej by chciała.

Chyba jednak zdecyduję się na tę spódnicę? Koleżanki też przyjdą raczej w długich spódnicach. Wizyta Paulette przyniosła jednak pewne skutki natury praktycznej, bo prawie każda z nas coś sobie od tamtej pory sama zrobiła.

Jeszcze tylko moment zastanowienia się, co z włosami, pucowanie do glansu pantofelków i mogę znowu zająć się rozmyślaniami.

O starym roku oczywiście. Chyba najważniejszym wydarzeniem było poznanie przeze mnie Tadeusza. Cieszę się, że i ja mam wreszcie swego chłopca i że na tę prywatkę Hanka nie musi „organizować” dla mnie swego brata ciotecznego. Ale to nie tylko o tę prywatkę chodzi, w ogóle fajnie. Jak będzie mróz to będziemy razem chodzili na ślizgawkę, jak będzie śnieg to będziemy robili wycieczki narciarskie… Nie mogę się doczekać nowego roku!

MAGDA


OdpowiedzCytat
Hebius
(@hebius)
Męber Moderator
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 3257
Topic starter  
1725127483-003-1975-Opera-Zrzut-ekranu_2024-08-31_191706_9AwiatC5201975-01-0720003.png
Świat Młodych
nr 3 - wtorek, 7 stycznia 1975 r.
1725127572-003-1975-Opera-Zrzut-ekranu_2024-08-31_192039_9AwiatC5201975-01-0720003.png

Pięć minut z Magdą

WITAM WAS po raz pierwszy w nowym roku. Ciągle się jeszcze mylę i zamiast 75 piszę 74, ale to jest fakt i chyba niedługo się przyzwyczaję. W końcu data to nie byle jaka, w tym właśnie roku skończę lat 15, co w moim przekonaniu jest pierwszą z poważnych życiowych rocznic. Aż mnie dreszcze przechodzą z wrażenia, będę już wtedy prawie dorosła. Właściwie to już jestem, liczy się przecież rok, o nie miesiąc, nie?!

Z okazji rozpoczęcia nowego roku kalendarzowego odbyła się wczoraj uroczysta zbiórka naszego zastępu. Były świeczki poprzylepiane do poobozowego pieńka, miętówki i nastrojowa rozmowa. Taka w stylu: „rozpoczynamy nowe życie”. Nie pamiętam, która to zaczęła, ale rzecz okazała się zaraźliwa jak nie wiem co, bo nawet niezbyt skłonna do samokrytyki Jagoda zaczęła się wywnętrzać, że to robiła źle, tamto źle, ale teraz, w nowym roku, to na pewno się zmieni.

Zabawna historia! To nie chodzi przecież o to czy Jagoda rzeczywiście przestanie zajmować się plotkami w stopniu takim jak dotychczas i czy ja naprawdę będę wstawała codziennie o 15 minut wcześniej, aby zdążyć się rano pogimnastykować, ale o to, że to bardzo chwytliwe hasło – nowy rok, a więc trzeba coś zmienić. Znam wielu ludzi, którzy mają zwyczaj „zaczynania nowego życia” od nowego miesiąca a nawet nowego tygodnia. Np. mój rodzony tata w każdą niedzielę po południu mówi, że: „jutro przestaję palić”. Tak jakby nie można było tego zrobić w czwartek albo inną środę. Oczywiście są to obiecanki-cacanki, zamierzenia, dobre chęci, bo tata z tygodnia na tydzień pali… coraz więcej. Aż mama się złości.

Zresztą to chyba cecha rodzinna. Mnie też zdarza się odkładać na „od poniedziałku” różne sprawy, które muszę załatwić, a… bardzo mi się tego nie chce. Tak jak gdyby poniedziałek miał sprawić, że staną się one przez to sympatyczniejsze. Z doświadczenia wiem, że nie stają się. Bo dobrze by było, gdyby naprawdę od jakiegoś punktu w kalendarzu można było zacząć faktycznie takie „nowe życie”. Dlatego pewnie i na tej wczorajszej zbiórce tak się nam dobrze gadało i snuło takie ciekawe różne projekty.

Swoją drogą dobrze by było, gdyby udało nam się jednak rzeczywiście zacząć coś od nowa, zupełnie inaczej. Przy okazji takich „początków” każdy przecież ma okazję popatrzeć na siebie troszeczkę inaczej, troszeczkę bardziej krytycznie. A więc no cóż, w końcu to naprawdę nowy rok!

MAGDA


OdpowiedzCytat
Hebius
(@hebius)
Męber Moderator
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 3257
Topic starter  

Dziś temat wiecznie żywy i aktualny.

1725666259-02-1975-Opera-Zrzut-ekranu_2024-09-04_012351_9AwiatC5201975-01-1420006.png
Świat Młodych
nr 6 – wtorek, 14 stycznia 1975 r.
1725666316-02-1975-Opera-Zrzut-ekranu_2024-09-04_012528_9AwiatC5201975-01-1420006.png
Pięć minut z Magdą

Były przedwczoraj u mojej mamy jakieś jej koleżanki i okropnie narzekały na… dzisiejszą młodzież. Przysłowiowy to niemal temat dyskusji – jak nie ma innego, to o tym można zawsze pogadać. Inspiracją tym razem było to, że jednej z nich jakaś dziewczyna nie ustąpiła miejsca w autobusie.

Z tym ustępowaniem miejsca, to sprawo wcale nie jest taka prosta. Owszem, są takie sytuacje, że nie ma dwóch zdań – wiadomo, trzeba wstać. Ale są i inne. Na przykład niedawno jechałam autobusem, luźno było, ale miejsca siedzące zajęte. Ja też siedziałam. Na jednym przystanku weszła pani, młoda, z 3-4 letnim chłopczykiem. Postawiła go i poszła przecinać bilet. Tymczasem chłopczyk przydreptał do mnie i ja wzięłam go na kolana. Zadowolony był, coś zaczął do mnie mówić. Tymczasem jego mama z przeciętym biletem też do mnie, i żebym wstała, bo ona jest z małym dzieckiem. I to ostro, z pretensją, że „taka młodzież…”. Nie miała żadnych paczek tylko ręczną torebkę, a dziecko, na które się powoływała siedziało (u mnie na kolanach). Zrobiło mi się głupio, wstałam, ale nie sądzę, żeby była to sytuacja z tych jasnych.

Myślę, że to bardzo trudno być uprzejmym zachowując jednocześnie godność osobistą. Bo uprzejmość uprzejmością, ale gdybym na przykład na przystanku chciała przepuszczać przed sobą wszystkich, co są ode mnie starsi i wszystkich, co są ode mnie młodsi, to obawiam się, że wsiadałabym do autobusu dopiero po kilku godzinach. Ponieważ zaś nie miewam kilku godzin do stracenia to niemal zawsze oberwie mi się jakaś nagana typu: „taka młoda a się pcha”. Oczywiście ten, co to mówi też się pcha i z dziką rozkoszą by mnie wypchnął. Czy to dowód mojego złego wychowania, że się nie daję?!

Albo w sklepach. W soboty chodzę do babci i robię jej zakupy. Stoję więc potulnie w kolejkach podczas gdy panie w wieku mojej babci podchodzą bez przerwy bez kolejki na to konto, że… są stare. Nasza sąsiadka np. zawsze wysyła po zakupy swoją mamę staruszkę właśnie po to, żeby było szybciej. Bo jak staruszka to bez kolejki. Powiedziałam babci kiedyś, że to moje kupowanie nie ma wielkiego sensu, ale babcia na mnie nakrzyczała. Właśnie w takim stylu, że: „dzisiejsza młodzież”, że jestem leniwa, że mi się nic nie chce.

Nie jestem leniwa, nie sądzę też żebym była ordynarna, albo złośliwa. Uważam jednak, że to nieszczególna pozycja, taka na „spalonym”. Czy to moja wina, że mam 15 lat?!

MAGDA


OdpowiedzCytat
PawelK
(@pawelk)
Member Admin
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 4830
 
Wysłany przez: @hebius

Dziś temat wiecznie żywy i aktualny

Dzisiejsza młodzież rozwiązała ten problem. W większości nie ma szacunku dla starszych czy potrzebujących. Teraz świat wygląda tak jakby jutra miało nie być i nie trzeba się zastanawiać nad tym co będzie później.

Trochę o tym podyskutowałem jakiś czas temu na TT z młodymi i młodzi ludzie generalnie nie rozumieją tego jak wygląda starość, nie rozumieja chorób i zmieniającej się psychiki. Niektórzy wręcz twierdzili, że oni nie będą starzy i zrzędliwi, a jeśli coś będzie nie tak, to poproszą o eutanazję.

Twtter is a day by day war


OdpowiedzCytat
Hebius
(@hebius)
Męber Moderator
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 3257
Topic starter  

Szacunek to tylko kwestia wychowania. Też będąc młodzieżą nie rozumiałem tego wszystkiego, co się wiąże ze starością i chorobą, bo już taki urok młodości, że ona nie wszystko rozumie, jest zbyt zajęta sobą, dojrzewaniem, dorastaniem. Na szczęście to akurat jeszcze to pamiętam, więc się na młodych nie oburzam, nie bulwersuję.

I wiem, że za chwilę obecna młodzież wejdzie w dorosłe życie i sama zacznie narzekać na młodzież. 


OdpowiedzCytat
PawelK
(@pawelk)
Member Admin
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 4830
 
Wysłany przez: @hebius

Szacunek to tylko kwestia wychowania.

Różnica jest taka, że kiedyś szkoła wychowywała, przynajmniej podstawy. Teraz nauczyciele tylko przekazują informacje, twierdzą, że "od wychowywania są rodzice". A rodzice albo już nie mają tych podstaw wychowania albo, nawet jeśli mają, to nie mają czasu dla dzieci.

Twtter is a day by day war


OdpowiedzCytat
Maruta
(@maruta)
Member Potwierdzony
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 3735
 

Chociaż narzekanie na "dzisiejszą młodzież" to ponadczasowy klasyk, to jednak wydaje mi się, że w ostatnich latach coś się zmienia w takich sytuacjach, jak ta opisana w tekście. Oczywiście sporą rolę odgrywa tu internet, nagłaśniający przypadki niewłaściwych zachowań osób "uprawnionych", głównie starszych. Ale są i inne elementy.

Po pierwsze, młode pokolenia są dziś bardziej świadome i egotyczne. Nie piszę tego w znaczeniu negatywnym. Chodzi mi raczej o odejście od stereotypu, że osoba starsza musi być w gorszym stanie niż młoda. Oczywiście nie dotyczy to" starych starszych", bardziej osób w wieku około emerytalnym, albo i młodszych. Albowiem osoba młodsza także może czuć się źle lub być chora, a starsza może być w naprawdę dobrej formie. Ja już nie zaliczam się do młodzieży, ale miałam w życiu sporo sytuacji, kiedy możliwość siedzenia w autobusie lub tramwaju metaforycznie ratowała mi życie.

Druga sprawa - dzieci. I znowu pewna zmiana, którą obserwuję w ostatnich latach, mianowicie dzieci w wieku wczesnoszkolnym traktowane przez opiekunów jak maluchy. Rozumiem ustąpienie miejsca osobie z trzy czy czterolatkiem "na rękach". Nie mam z tym problemu. Ale dość często widzę dzieci tak 7-10 lat, które ze szkoły wracają z opiekunem tramwajem. Wygląda to tak - opiekun niesie za dzieckiem tornister, dziecko zajmuje wolne miejsce i wyciąga telefon, opiekun stoi nad nim. Z tornistrem. Co gorsza opiekunem bywają właśnie osoby starsze, którym miejsce by się należało... ale zajmuje je dziecko. Nawet jeśli ktoś ustąpi miejsca babci, to ta sadza wnuczka, któremu nawet do głowy nie przyjdzie, że może postać. To sprawia, że w takich sytuacjach na pewno nie będę ustępować miejsca.

I przyznam, że na tym etapie życia bardziej irytują mnie osoby słuchające głośno muzyki, rozkładające się na dwóch miejscach, blokujące przejście, rozmawiające głośno o mocno prywatnych sprawach... Niezależnie od wieku.

 


OdpowiedzCytat
Hebius
(@hebius)
Męber Moderator
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 3257
Topic starter  

To tak jeszcze nie do końca na temat, ale w temacie - przeczytałem dzisiaj ciekawy artykuł o młodzieżowym zaangażowaniu w różne protesty. Polecam. Niedługi. Nie wiem, na ile trafny, ale coś może w tym być. Sam tytuł już zdradza wiele: Nowa smarkateria, czyli jak infantylny aktywizm niszczy świat

https://www.totylkoteoria.pl/nowa-smarkateria-aktywizm/


OdpowiedzCytat
Hebius
(@hebius)
Męber Moderator
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 3257
Topic starter  
1728138381-Opera-Zrzut-ekranu_2024-10-05_151210_9AwiatC5201975-01-2120009pdf.png
Świat Młodych
nr 9 - wtorek, 21 stycznia 1975 r.
 
1728138561-Opera-Zrzut-ekranu_2024-10-05_151538_9AwiatC5201975-01-2120009pdf.png
Pięć minut z Magdą

Cieszę się ogromnie. Perspektywa dwutygodniowych ferii, a właściwie prawdziwych zimowych wakacji jest godziwym powodem do takiej radości, nie?! Dobrze, że pomysł ten powstał jeszcze w momencie mojego uczniowskiego żywota. bo gdyby wymyślono takie wakacje dopiero za lat np dziesięć, to… tylko bym zazdrościła. A tak mogę się cieszyć.

Wybaczcie, że ja tak ciągle o tym cieszeniu się, ale naprawdę jestem przejęta faktem tych dwóch tygodni wolnego. Tym bardziej, że nasi nauczyciele też okazali się na poziomie – żadnych dodatkowych zadań domowych!

Nigdzie co prawda na ten okres nie wyjeżdżam, ale zapowiada się, że spędzę ten czas zupełnie fajnie. szkoda trochę, że nie wszystkie z moich koleżanek będą w tym czasie… tak swobodne. tak się złożyło, że nasza paczka podzieliła się jakby na dwie grupy. Pierwsza z nich to grupa naukowa – dziewczyny zaplanowały sobie generalne kucie i powtarzanie różnych materiałów. W wakacje?!! Co śmieszniejsze, to do tej grupy należą osoby, o których można powiedzieć, że są dobrymi uczennicami, a nawet w niektórych przypadkach – bardzo dobrymi. Pewnie chcą być jeszcze lepsze. Ale czy można być lepszymi niż bardzo dobrymi?!

Nasza grupa – Hanka, Jagoda, Elżbieta i ja – ma plany wręcz przeciwne. Postanowiłyśmy chodzić na łyżwy – jeśli pani aura na to pozwoli – na długie spacero-wycieczki, do kina, będziemy szydełkowały peleryny w kwiatki, piekły kruche ciastka, słuchały płyt, czytały książki (ale takie spoza lektury obowiązkowej!) i w ogóle po prostu się byczyły. tak jakby wcale nie było szkoły, naszej ósmej klasy i różnych związanych z tym większych i mniejszych kłopotów.

Elżbieta wyraziła się uczenie, że w ten sposób „damy odpoczynek naszym nadwyrężonym szkolną nauką umysłom”. Przedstawicielki grupy pierwszej uznały to za coś w rodzaju programu samobójczego. Bożena pokiwała z politowaniem głową, Aśka wyraziła wątpliwości, czy aby na pewno wyjdzie nam takie marnotrawstwo czasu na zdrowie i… nie próbowały nawet nikogo na siłę przekonywać. Uznały, że jest z nami tak źle, że już żadne lekarstwo nie pomoże. Hanka to nawet zaczęła się łamać co nieco, bo jej dusza prymusa przelicza czasami godziny ślizgawki na stracone piątki, ale w końcu wykazała spory hart decydując się na rezygnację z kucia. tak więc powstało coś jakby współzawodnictwo pomiędzy zwolenniczkami różnych metod wykorzystania tych wakacji. Za dwa tygodnie okaże się, czyja metoda była lepsza.

MAGDA


OdpowiedzCytat
Hebius
(@hebius)
Męber Moderator
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 3257
Topic starter  

Dziś większość młodych ludzi pewnie ani nie napisze, ani nie otrzyma żadnego listu.

1728473536-Opera-Zrzut-ekranu_2024-10-09_122736_9AwiatC5201975-01-2820012.png
Świat Młodych
nr 12 - wtorek, 28 stycznia 1975 r.
1728473575-Opera-Zrzut-ekranu_2024-10-09_122836_9AwiatC5201975-01-2820012.png
Pięć minut z Magdą

HANKA przyszła pożyczyć ode mnie wczoraj 30 złotych. Byłam zaintrygowana skąd u gospodarnej zazwyczaj Hanki takie niedobory budżetowe. Okazało się, że brakuje jej na znaczki pocztowe.

Przewidywałam taką sytuację od dawna. Hanka koresponduje bowiem jeśli nie z tysiącem to z równie niemal szaloną liczbą różnych koleżanek i kolegów z zagranicy. Zresztą nie tylko ona. W naszej klasie od lat już prawie wszyscy z kimś korespondują, ale kilka miesięcy temu hobby to przybrało rozmiar epidemii. Jest taka grupa, która niemal codziennie się licytuje: „ja mam już 10 korespondentów, ja mam już 18, ja 24…”. Hanka należy do ścisłej czołówki. Założyła nawet specjalny zeszyt, w którym prowadzi dokładną ewidencję: otrzymanych listów, tych, na które sama odpisała, zapisuje komu wysłała już swoje zdjęcie, komu należy je wysłać, komu wysłała jaką widokówkę, jakie znaczki. Przy takiej ilości tych ludzi, którzy do niej piszą i którym ona odpisuje, rozbudowana buchalteria jest niezbędna. Inaczej ktoś jeden dostałby trzy identyczne widokówki, a ktoś inny trzy identyczne zdjęcia Hanki. Spamiętać tego bowiem nie sposób.

Hanka pisze bardzo dużo. Jest szalenie porządna i każdemu wysyła odpowiedź najpóźniej w 10 dni po otrzymaniu listu. Oni też piszą często, ale mimo tego o żadnej z tych dziewcząt ani chłopców nie potrafi nic powiedzieć. Jak mylą jej się imiona z nazwiskami i nazwami miast? Zastanawiałam się już nieraz po co to wszystko. Czyżby Hance imponowała ilość tych zagranicznych znajomości? Nie chce mi się wierzyć. Raczej myślę, że sprawia jej przyjemność imponowania innym w klasie.

W ogóle to jest trochę nieuczciwa historia. Każdy z tych jej korespondentów myśli bowiem, że Hanka to jego koleżanka, jego przyjaciółka, jego znajoma. Gdyby ktoś z nich zobaczył tę „fabryczkę”, to by się pewnie obraził.

Powiedziałam to wszystko Hance. I ona się obraziła. Na mnie. Nie chciała nawet wziąć tych trzech dych, powiedziała, że poradzi sobie inaczej. Niech sobie radzi! Mnie wcale nie chodziło o pieniądze, chociaż to też jest dowód na to, że wzięła na siebie zobowiązanie ponad swoje siły. Prawda, ćwiczy się w ten sposób w językach obcych, ale to przecież nie jedyna sprawa, która jest najważniejsza. Ilość… Coś za dużo o tej ilości rozmyślam. Czyżby to rzeczywiście było tak bardzo zaraźliwe?!

MAGDA


OdpowiedzCytat
Hebius
(@hebius)
Męber Moderator
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 3257
Topic starter  
1728847415-Opera-Zrzut-ekranu_2024-10-13_180148_9AwiatC5201975-02-0420015.png
Świat Młodych
nr 15 - wtorek, 4 lutego 1975 r.
1728847453-Opera-Zrzut-ekranu_2024-10-13_180333_9AwiatC5201975-02-0420015.png
Pięć minut z Magdą

Bomba! Rodzice Jagody pozwolili jej na… oficjalne palenie w domu papierosów. Niektóre dziewczyny z naszej klasy podpalały sobie gdzieś po katach, jagoda też. Ponieważ zaś czasem robiła to na klatce schodowej swojego domu, więc jakaś sąsiadka przyuważyła ją i poinformowała jej opiekę domową. U innych to po takiej wiadomości powstałby pewnie sądny dzień, rodzice Jagody wpadli jednak na coś zupełnie innego.

Jagoda dostała popielniczkę i rzeźbione zakopiańskie pudełko, do którego jej tata powkładał różne gatunki papierosów. To wszystko stoi na biurku i musi tam stać, Jagodzie nie wolno nic schować, ani odstawić na bok. No, oczywiście może z tego dowolnie korzystać.

Muszę przyznać, że pomysł to był iście perfidny. Jagoda mówi, iż wolałaby, żeby jej po prostu uszu natarli, albo skrzyczeli zwyczajnie po ludzku. Wierzę, to musi być rzeczywiście kretyńska sytuacja gdy rodzony ojciec podaje jej ogni i patrzy jak biedna jagoda krztusi się dymem.

Gdyby takie coś spotkało mnie… Też kiedyś próbowałam parę razy papierosa zapalić - szczypał mnie w gardło i język, wcale nie smakował i bez przerwy gasł. Oczywiście, inna sprawa gdy dzieje się to gdzieś cichcem, a inna gdy tak oficjalnie, za urzędowym przyzwoleniem własnych przodków. Jeśli tajemnica, to od razu i przyjemność a tak, we własnym domu?! Wyobrażam sobie, jak rodzice Jagody z niej kpią, gdy ona się tak męczy. I jak ona musi się czuć. Koszmarek!

Jagoda i tak jest twarda, wytrzymała już cztery dni, ale chyba dalej nie pociągnie. Są tacy, co jej tej sytuacji zazdroszczą, ale jagoda mówi na to z rezygnacją, że nie ma czego. Pewnie, że nie ma czego!

Swoją drogą to śmieszne. pewne rzeczy sprawiają nam satysfakcję i przyjemność tylko wtedy gdy są zakazane, wtedy zaś gdy wolno, to już się nie ma na nie ochoty. Gdy byłam np. w młodszych klasach to gdy tylko dorwałam się do maminego lakieru do paznokci, natychmiast robiłam sobie piękny malunek na pazurach. Mama nie pozwalała, tata krzyczał. Zawsze z góry wiedziałam, że będzie o to awantura, ale ile razy mogłam, to malowałam. W tym roku dostałam na gwiazdkę własny lakier. Znaczy się - już mogę, już wolno mi i … ani razu z tego dotychczas nie skorzystałam.

Prawie zawsze tak jest, że chcemy być „na odwrót”. Mimo, że wiemy z doświadczenia, iż nie wychodzi to na ogół na dobre. Coś w tym więc musi być. Co?! Ech, może rzeczywiście pomalować sobie paznokcie?! Na różowo.

MAGDA


OdpowiedzCytat
Hebius
(@hebius)
Męber Moderator
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 3257
Topic starter  
1729598585-Opera-Zrzut-ekranu_2024-10-22_125903_9AwiatC5201975-02-1120018.png
Świat Młodych
nr 18 – wtorek 11 lutego 1975 r.
 
1729598618-Opera-Zrzut-ekranu_2024-10-22_130108_9AwiatC5201975-02-1120018.png
Pięć minut z Magdą

Rozpoczął się drugi powakacyjny tydzień. Muszę przyznać, że miałam rację iż takie dwa tygodnie laby, to niezła inicjatywa. Z zupełnie inną ochotą siada teraz człowiek do lekcji. I głowa nie ta, i humor jakby lepszy. Ci, co wykorzystywali wakacje na dodatkowe wkuwanie, wyszli na tym nieco gorzej, mniej im głowy odetchnęły, ale ostatecznie każdy robi co chce. Wolno mu.

Naszej paczce udało się prawie wszystko, co sobie zaplanowaliśmy. nawet pogoda w drugim tygodniu wakacji zaczęła też stwarzać pozory zimowej. Nie mówię już o szydełkowych pelerynach – Elżbieta, najlepsza w tej dziedzinie, swoją w ogóle skończyła, a nasze – Hanki, Jagody i moja – są dobrze zaawansowane.

Wszystkie ranki spędzałyśmy śledząc przygody Fizi Pończoszanki, czyli Pippi. Uśmiejecie się pewnie, że takie stare dziewczyny, prawie licealistki, a tu taki dziecinny film. Ale co tam, możecie się śmiać – Fizia jest naprawdę urocza!

Jestem wdzięczna naszej telewizji, że nam zafundziła na wakacje ten serial. Co prawda, to osobiście wolałabym całodzienny maraton złożony ze wszystkich odcinków po kolei, ale rozumiem, że w następne dni nie byłoby co wyświetlać, bo takich filmów nie ma zbyt wiele. A gdyby nawet były, to kosztowałoby to zbyt drogo. Chociaż… jeśli chodzi i koszty, to telewizja mogła sobie trochę oszczędzić rezygnując z pierwszej części „Teleferii”. Oglądałyśmy je kilka razy w całości, a potem to już tylko końcówki, żeby nie przegapić filmu.

Zachodzę w głowę po co robi się taki program. Rozrywkowy!? Nie wiem, kto się tym rozerwał. Chyba, że ze śmiechu… nad naiwnością realizatorów, którzy wyobrażają sobie, że można kogoś jeszcze wprowadzić w stan entuzjazmu pytaniem „co to jest fatamorgana?” czy „co to jest okręt pustyni?”. Być może, że „Teleferie” przeznaczone są dla dzieci młodszych niż my, ale wątpię, czy nawet ktoś kto ma lat 12 zachwyci się tym, że gromada jakichś obcych dzieci najpierw nieudolnie udaje, że szuka po zakamarkach górskiego schroniska listu z takim pytaniem, a potem, w celu uzyskania na nie odpowiedzi „wywołuje” niejakiego „Mola Książkowego”, czyli ucharakteryzowanego na naukowca młodego człowieka w okularach.

Ostatecznie jednak, to tylko taka luźna wspominka. Wakacje były na medal, a do oglądania „Teleferii” nikt nikogo w końcu nie zmuszał.

MAGDA


OdpowiedzCytat
Maruta
(@maruta)
Member Potwierdzony
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 3735
 

Co prawda, to osobiście wolałabym całodzienny maraton złożony ze wszystkich odcinków po kolei,

Netflix! 😅


OdpowiedzCytat
Hebius
(@hebius)
Męber Moderator
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 3257
Topic starter  

Dokładnie 😀

Magda, rocznik 1960, jest już na emeryturze i teraz może realizować marzenia z dzieciństwa.


OdpowiedzCytat
Hebius
(@hebius)
Męber Moderator
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 3257
Topic starter  
1729810528-Opera-Zrzut-ekranu_2024-10-25_001732_9AwiatC5201975-02-1820021.png
Świat Młodych
nr 21 - wtorek 18 lutego 1975 r.
 
1729810566-Opera-Zrzut-ekranu_2024-10-25_001935_9AwiatC5201975-02-1820021.png
Pięć minut z Magdą

HANKA Z JAGODĄ postawiły mi kilka dni temu zarzut, że… je zdradzam. Chodziło o Tadeusza.

Kiedyś poświęcałam swój wolny czas w całości przyjaciółkom, ale kiedyś nie znałam Tadeusza, nie było naszych wspólnych spacerów, rozmów. Jeszcze pół roku temu jeśli szłam do kina, to albo z Hanką lub Jagodą, albo z rodzicami. teraz na ogół chodzę do kina z Tadeuszem. I wolę z nim niż z Jagodą, naprawdę!

Przykro mi jednak było z powodu tej zdrady. Hanka powiedziała, że nigdy nie przypuszczała iż tak brutalnie zerwę naszą wieloletnią przyjaźń dla jakiegoś chłopaka. Tym to się już mocno oburzyłam – wcale nie jakiś tam, tylko Tadeusz. A poza tym, to nie ja zrywam naszą przyjaźń, to Hanka zamierza coś pokręcić.

Nie wiem dlaczego to robi. Nie potrafię wybrać między nią a Tadkiem. I wcale nie chcę. Wątpię zresztą czy jest to z mojej strony objaw tzw. „popiego oka i wilczego gardła”, że chcę mieć jednocześnie i chłopaka, i przyjaciółki. Czy to naprawdę jedno drugiemu przeszkadza?!

Podejrzewam trochę, że Hanka… mi po prostu zazdrości. Jagoda też. Jestem w stanie to zrozumieć, bo drugiego takiego jak Tadeusz to w promieniu 100 kilometrów nie ma, ale czy naprawdę w imię przyjaźni z nimi powinnam zrezygnować z Tadeusza?! Ta ich wymówka mniej więcej właśnie tak zabrzmiała. I co ja mam zrobić?!

Zawsze byłam dumna z naszej z Hanką przyjaźni. Bo to była właściwie przyjaźń moja z Hanką, Jagoda „dobiła” do nas znacznie później. Fajnie nam było razem. Nawet jak czasami darłyśmy ze sobą koty, nigdy nie było to nic poważnego, jeśliby co – jedna za drugą w przysłowiowy ogień by skoczyła. I teraz to się… mści. No tak, bo gdybyśmy nie były tak mocno związane, to po prostu powiedziałabym Hance, że cześć, że wybrałam Tadeusza i niech się ode mnie z łaski swojej odczepi. Ale ja nie mogę tak powiedzieć. W końcu, bądź co bądź, nie można przez nie tak dawno jeszcze zupełnie obcego chłopaka tracić takiej przyjaciółki. Hanka to wie. I liczy na to. Z drugiej jednak strony ja nie chcę rezygnować ze znajomości z tym chłopcem. Nawet jeśliby mniej mi na nim zależało, to co bym mu powiedziała? – że Hanka jest zazdrosna?! Bzdura!

Głupio z tym wszystkim wyszło, ale nie poczuwam się do żadnej winy. najlepiej by było gdyby Hanka poznała jutro jakiegoś sympatycznego chłopca, wtedy by mnie zrozumiała!

MAGDA


OdpowiedzCytat
Mysikrolik
(@mysikrolik)
Member Potwierdzony
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 2041
 

Dwie sprawy, a w zasadzie trzy.

Strasznie instrumentalnie Magda traktuje Tadzia. Zastanawia się czy powinna go zostawić, a przecież szkoda, bo trudno o takiego w promieniu 100 km. No taka okazja. Gdzie ja panie takie drugie futerko dostanę 😀 

Pierwsze słyszę "popie oko i wilcze gardło". Znaliście to powiedzenie?

Świetnie się to czyta. Niezależnie od tego czy Magda i jej problemy są całkiem zmyślone czy tylko opisane są zasłyszane historie, jest to bardzo ciekawe, jak o tych sprawach się kiedyś myślało. W obecnych czasach Hanka  z Jagodą, w towarzystwie starszych chłopaków, mogliby pociąć nożem biednego Tadzia a może i samą Magdę za taką zdradę. Lub też w jakimś mniej lub bardziej ustronnym miejscu spuścić łomot bejsbolem, a w Krakowie maczetą na ten przykład.


OdpowiedzCytat
PawelK
(@pawelk)
Member Admin
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 4830
 
Wysłany przez: @mysikrolik

W obecnych czasach Hanka  z Jagodą, w towarzystwie starszych chłopaków, mogliby pociąć nożem biednego Tadzia a może i samą Magdę za taką zdradę. Lub też w jakimś mniej lub bardziej ustronnym miejscu spuścić łomot bejsbolem, a w Krakowie maczetą na ten przykład.

IMO nie da się odnieść sytuacji do "obecnych czasów". Bo teraz stosunki damsko-męskie są zupełnie inaczej zdefiniowane.

Twtter is a day by day war


OdpowiedzCytat
Hebius
(@hebius)
Męber Moderator
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 3257
Topic starter  
Wysłany przez: @mysikrolik

Pierwsze słyszę "popie oko i wilcze gardło". Znaliście to powiedzenie?

Tak, znam i czasem nawet używam. Chociaż to w zasadzie niepoprawne politycznie, bo pop jest obecnie określeniem obelżywym.


OdpowiedzCytat
Strona 4 / 5
Share: