Bez straty dla powieści można usunąć opowieść o chłopie, który zbudował huśtawkę.
Z wątkiem o Bartach i Baudach mam problem. Jakoś tak odstaje od realizmu reszty powieści, nawet tych kawałków o kłobuku.
Podobało mi się rozegranie opowieści kryminalnej.
Nienacki niewątpliwie chciałby być jak doktor Niegłowicz, ale chyba było mu bliżej do Lubińskiego.
Historia Piotra Słodowika i jego huśtawki rzeczywiście wydaje się trochę osobna, ale jest tak urocza, że nie można jej usunąć bez straty dla powieści.
Bajania o Baudach i Bartach, podobnie jak wątek kłobuka, wprowadzają do powieści elementy pseudo mitologii mazurskiej. Dzięki nim zbudowana jest przestrzeń historyczna wskazującą na pewien topos kulturowy, istniejący pomimo przemijania dziejów. Ale spór Bruno Kriwki i Arona Ziemby, też jakoś mnie nie pociąga i wydaje mi się trochę nadreprezentowany.
Wątek kryminalny dzieje się gdzieś z boku. Autor nie ma ciśnienia żeby do końca trzymać nas w niepewności, zbrodniarza poznajemy wszak na długo przed końcem powieści. Nienackiego interesuje przede wszystkim psychologia. Psychika zabójcy, innych członków społeczności, a także świadomość zbiorowa wioski. To jest ten element, którego nie udało się w takim ujęciu przenieść do scenariusza filmowego autorstwa Jana Węglowskiego. Tam mamy samotnego szeryfa Niegłowicza owładniętego obsesją odkrycia zabójcy.
Nienacki niewątpliwie chciałby być jak doktor Niegłowicz, ale chyba było mu bliżej do Lubińskiego.
Tak jest. Lubiński i Niegłowicz to w pewnym sensie dwie różne projekcje osobowości Nienackiego. Niegłowicz to taki super samiec i w tej postaci autor ulokował jednocześnie swoją wiedzę o życiu opartą na doświadczeniu empirycznym, psychoanalizie i medycynie oraz swoje tęsknoty by być do niego podobnym. Lubiński dostał w spadku liczne wątpliwości i zahamowania autora, pewną sztywność charakteru, dystans do świata i ludzi, gorset konwenansów, z których próbuje się wyzwolić.
Podobało mi się rozegranie opowieści kryminalnej.
Jeśli chodzi o moje odczucia, to pamiętam, że podczas pierwszej lektury Skiroławek, mocno mnie rozczarowała osoba mordercy.
Chyba za bardzo serio potraktowałam ten wątek i spodziewałam się zaskoczenia, którego nie było.
Ja bym niczego że Skiroławek nie wyrzucała. Każdy element opowieści składa się na wspaniałą całość.
Z wątkiem o Bartach i Baudach mam problem. Jakoś tak odstaje od realizmu reszty powieści, nawet tych kawałków o kłobuku.
Podobało mi się rozegranie opowieści kryminalnej.
Nienacki niewątpliwie chciałby być jak doktor Niegłowicz, ale chyba było mu bliżej do Lubińskiego.
W 100 procentach zgadzam się z tymi ocenami.
W Szopce Noworocznej w 1985 roku, całkiem spory ustęp poświęcono "Skiroławkom". Sam Nienacki występuje w szopce obok min Jaruzelskiego, Urbana, Glempa, Rakowskiego, Wisłockiej!:) Bez dwóch zdań był wtedy na szczycie.
Nienacki:
„Niech partnerom świeci gwiazda boża!
I niech znów będzie Polska od łoża do łoża!
I nie chcemy stolicy mieć dłużej w Warszawie;
Przenieśmy ją czym prędzej do mych Skiroławek”
Gdyby ktoś chciał przejrzeć całą szopkę, zamieszczam link do Odgłosów (strony 8 i 9).
Koniecznie trzeba zajrzeć na ostatnią stronę tego numeru Odgłosów 😀
Tak się kiedyś walczyło o czytelnika.
Koniecznie trzeba zajrzeć na ostatnią stronę tego numeru Odgłosów 😀
Pani, dużo ładniejsza od pani Aldony zobrazowanej przez tego samego grafika na ilustracjach towarzyszących publikacji fragmentów "Skiroławek" na łamach Odgłosów:)
I prawidłowo, bo pani Aldona tak ponętnie wyglądać nie mogła. To już by szybciej była Justyna czekająca na kłobuka.
bo pani Aldona tak ponętnie wyglądać nie mogła.
Dlaczego nie mogła? Sądzę, że mogła. W końcu Porwasz na "byle co" się nie porywał.
Chociaż....chyba się jednak porywał na cokolwiek, muszę sobie przeczytać ten wątek z panią Aldoną raz jeszcze. Czy to czasem nie było tak, że pani Aldona porwała się sama na Porwasza.
Ma ktoś Raz w Roku w Skiroławkach w pdf lub word?
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
Mam, ale dopiero jutro mogłabym Ci wysłać.
Między kominem a głównym budynkiem stał duży parterowy magazyn i warsztat. W latach 70 tych bawiliśmy się tam z chłopakami. Budowaliśmy Jakieś szalasy nad brzegiem jeziora. Budulcem było drewno i trzcina. Do lat 70 tych GS miał tam magazyn nawozów sztucznych. Potem na początku lat 90 obiekt ten kupił morąski aptekarz nazwiskiem Ruchaj, teren obsadził aronią i jakimiś innymi roślinami z której planował robić syropy czy coś podobnego. Rozpoczął remont budynku, zgromadził nawet tam duża ilość egzotycznego drewna. Ale wkrótce zginął w wypadku samochodowym na skrzyżowaniu koło Maldyt. Chyba miał zawał serca. I wtedy cały jego plan poszedł na marne. Dopiero ok 6 lat temu syn Ruchaja, również aptekarz sprzedał ten obiekt. O ile pamietam cena była wystawiona 300 tys zł. Nowy właściciel na razie nic tam nie robi.
aptekarz Ruchaj zaczyna remont Młyna
Potem na początku lat 90 obiekt ten kupił morąski aptekarz nazwiskiem Ruchaj
Hmm... nazwisko właściciela idealnie wręcz zharmonizowane z genius loci miejsca:)
Morąg, Apteka „pod Aronią” syn mgr farm. Jacek Marcin Ruchaj (51 lat) obecnie w likwidacji
Młyn w Skiroławkach z lotu ptaka (po prawej stronie, koło komina). To tutaj mieszała się krew;)
Sympatyczne ujęcie. Swoją drogą, jakie to teraz proste mieć zdjęcia lotnicze.
Potem na początku lat 90 obiekt ten kupił morąski aptekarz
Pamiętam, że jak pierwszy raz wybrałam się na eksplorację młyna to bardzo zdziwiła mnie sterta leków porzuconych na parterze budynku. Część była rozwleczona też na pietrach a było tego naprawdę mnóstwo. Później dowiedziałam się, że właścicielem był jakiś aptekarz, który ponoć "utylizował" tam przeterminowane leki.
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
Egzemplarze pobiblioteczne, więc się przez moment wahałem, bo jednak stan - mimo zapewnień sprzedającego allegrowicza, że dobry - mógł się okazać niesatysfakcjonujący.
Ale sobie pomyślałem, że 11 zł za książki z pierwszego wydania (+) w twardej, introligatorskiej oprawie, ale z zachowaniem oryginalnej okładki (++), być może z jakimiś fajnymi pieczątkami (+) to nie jest dużo.
A teraz oglądam zakup i jestem zadowolony, bo oba tomy, mimo widocznych śladów eksploatacji, trzymają się całkiem ładnie i spokojnie mi posłużą jeszcze przez wiele lat.
Wreszcie masz:) Bo już Ci chciałem kupić:)