10 marca 1984 roku, Odgłosy wydrukowały krytyczny tekst Nienackiego, w którym odnosi się do nagonki na "Skiroławki" rozpętanej przez Passenta w Polityce. Dopisek na końcu sugeruje, że jest to przedruk artykułu, który pierwotnie ukazał się na łamach Trybuny Ludu w lutym 1984 roku. Nienacki słusznie zwraca uwagę, że krytyczne uwagi pod adresem jego i jego książki kierowali ludzie, którzy powieści nie znali (ponieważ ukazała się później), opierając się wyłącznie na fragmentach, które opublikowały Odgłosy i powielając opinie, które Passent zawarł w swoim słynnym felietonie.
Hahahahahahahaha, pani Elżbieta pozamiatała 🙂
Audiobooka nie ma co prawda w tej chwili na stanie, więc kupić się nie da, ale ciekawostką jest już samo to, że wersja audio w interpretacji Zdzisława Wardejna jest w ofercie sprzedażowej. Ja mam te nagrania jeszcze z zasobów Polskiego Towarzystwa Niewidomych, ich stan techniczny pozostawia wiele do życzenia. Są fragmenty gdzie słychać słabo. Ciekawe czy wersja komercyjna została jakoś zrekonstruowana?
"Raz w roku w Skiroławkach" - Audiobook Można posłuchać fragmentu.
Nie wiem jak to się stało, że dotąd nie gościła na portalu żadna recenzja mojej ulubionej powieści, "Raz w roku w Skiroławkach". Pozbierałem więc do kupy różne rzeczy, które na ten temat pisałem, troszkę je przemodelowałem i wyszła mi RECENZJA, bardziej może osobisty opis wrażeń, adresowany raczej do tych, którzy powieść znają. Ci, którzy "Skiroławek" nie czytali nie dowiedzą się więc zbyt wiele na temat fabuły powieści, ale naprawdę nie wiem jak można ją opowiedzieć nie spłycając całego bogactwa wątków i smaczków, których jest pełna.
ale naprawdę nie wiem jak można ją opowiedzieć nie spłycając całego bogactwa wątków i smaczków, których jest pełna.
Otóż to.
Są książki, których nie da się zrecenzować.
Należy do nich moja ukochana powieść "Mistrz i Małgorzata", należą też do niech Skiroławki właśnie.
To powieści tak bogate w treść, tak nasycone wątkami, tematami, dygresjami, postaciami, prawdą o człowieku, że moim zdaniem podsumowanie tego w kilkunastu czy nawet kilkudziesięciu zdaniach jest zadaniem karkołomnym.
Zaraz przeczytam, jak Ci się to udało 🙂
Zgrabnie ci się to udało. Może bym tylko zmienił jeden akapit:
W latach 80 książka ta stała się bestsellerem w aurze skandalu obyczajowego. Szybko przyprawiono jej gębę grafomanii i pornografii, w czym ogromne zasługi położył Daniel Passent, odtrąbiwszy sygnał do linczu w swoim słynnym felietonie w tygodniku Polityka, w którym bezlitośnie nabija się z Nienackiego wbijając, jak sam pisze, swoje ostre kły felietonisty w szczupłe pośladki pani Aldony.
Autorowi szybko przyprawiono gębę grafomana i pornografa, w czym ogromne zasługi położył Daniel Passent, odtrąbiwszy sygnał do linczu w słynnym felietonie z Polityki, bezlitośnie kpiąc z Nienackiego, w którego wbił, jak sam pisze, swoje ostre kły felietonisty niczym Lubiński w szczupłe pośladki pani Aldony.
-
Ale jak jest teraz też jest OK.
Tak nie mogłem napisać, bo po pierwsze nie Lubiński tylko Porwasz, a po drugie to jest zwrot, którego użył Passent, w swoim felietonie pt. "Głęboka jama":
Rozdział I nazywa się: "O szczupłych pośladkach pani Aldony i o tym, jak pisarz Lubiński zbójował aż w czterech językach". Na marginesie anonim dopisał tylko trzy słowa: „Passent bierz go!!!” i narysował strzałkę w kierunku nazwiska Nienackiego.
Ten dopisek trochę mnie zasmucił, świadczy bowiem o tym, że gość ma mnie za jakiegoś psa policyjnego, którego wystarczy poszczuć, żeby wbił się kłami w kostkę literata, albo w pośladki pani Aldony. Nie będę ukrywał, iż wolałbym, żeby czytelnik cenił sobie we mnie np. rozum, zdolności, bądź inne przymioty, ale cóż zrobić, jeśli móżdżku nie widać, zaś kły mam jak z Warszawy do Łodzi. Pozostaje kąsać, gdyż kły nie ostrzone zanikają, a cóż jest wart felietonista nie tylko głupi, ale i bezzębny? Zanurzyłem więc kły w szczupłych pośladkach pani Aldony.
Tom się popisał. A powinienem pamiętać, że to malarz był tym erotomanem.
Kustoszu, fajnie, ale ... krótko 🙂
I bardzo dobrze! Gdybym nie czytała Skiroławek, właśnie bardzo byś mnie zachęcił.
Uchyliłeś furtkę, ale jej nie otworzyłeś.
A ja niestety przed przeczytaniem recenzji muszę sobie odświeżyć książkę...
Bez obaw - Kustosz w recenzji nie spoilerował 😀
Bez obaw - Kustosz w recenzji nie spoilerował
🙂 Ale nie mogę wejść w polemikę, bo z tej książki pamiętam wyłącznie to, że mnie wynudziła, a to ciut za mało 🙂
Aaa... Bo może czytałaś Skiroławki zbyt wcześnie? Ja przy pierwszym podejściu (ze dwadzieścia lat wtedy miałem) poległem jakoś na samym początku pierwszego tomu. Co mnie teraz wręcz zadziwiało, bo przy drugim podejściu bardzo mi się podobały wszystkie kawałki z kłobukiem.
Aaa... Bo może czytałaś Skiroławki zbyt wcześnie? Ja przy pierwszym podejściu (ze dwadzieścia lat wtedy miałem) poległem jakoś na samym początku pierwszego tomu. Co mnie teraz wręcz zadziwiało, bo przy drugim podejściu bardzo mi się podobały wszystkie kawałki z kłobukiem.
Czytałam ze dwa lata temu, po zlocie we Fromborku. Ale czytałam tylko raz, niedługo dam sobie drugą szansę, może przy kolejnym podejściu bardziej mnie wciągnie 🙂
bo z tej książki pamiętam wyłącznie to, że mnie wynudziła,
No więc zdecydowanie przeczytaj jeszcze raz. I przeczytaj najpierw recenzję Kustosza to może tym razem Cię nie wynudzi.
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
Zbigniew Nienacki pisał swą powieść "Raz w Roku w Skiroławkach" mając około 50 lat i w tym wieku polecam przeczytać tę powieść ponownie lub po raz pierwszy. Młodsi mogą nie zrozumieć w pełni jej sensu.
Zbigniew Nienacki pisał swą powieść "Raz w Roku w Skiroławkach" mając około 50 lat i w tym wieku polecam przeczytać tę powieść ponownie lub po raz pierwszy. Młodsi mogą nie zrozumieć w pełni jej sensu.
Święta prawda. Sam jestem tego przykładem. Pokochałem "Skiroławki" kiedy stuknęła mi czterdziestka. Ale druga prawda jest taka, że to nie jest powieść, która spodoba się każdemu. Teresie się raczej nie spodoba, skoro nie spodobała się dwa lata temu.
W artykule Grażyny Sokołowskiej pt. "Klucz do Skiroławek" z kwietnia 1984, jest między innymi taka opinia, Stefana Połoma:
"Skiroławki" to powieść metaforyczno-realistyczna, w klimacie zbliżona do utworów Hrabala. Warto tu przypomnieć, że Emil Zola zrobił ogromny wyłom w literaturze, łącząc ją ze współczesną mu nauką. Tomasz Mann nie był też ostatnim.
Hmm... zastanowił mnie ten Hrabal, bo po pierwsze nie przepadam za Hrabalem, a po drugie, nie miałem nigdy takiego skojarzenia. Co na to miłośniczka "Raz w roku w Skiroławkach" a jednocześnie miłośniczka Hrabala, Yvonne?
W artykule Grażyny Sokołowskiej pt. "Klucz do Skiroławek" z kwietnia 1984, jest między innymi taka opinia, Stefana Połoma:
"Skiroławki" to powieść metaforyczno-realistyczna, w klimacie zbliżona do utworów Hrabala. Warto tu przypomnieć, że Emil Zola zrobił ogromny wyłom w literaturze, łącząc ją ze współczesną mu nauką. Tomasz Mann nie był też ostatnim.
Hmm... zastanowił mnie ten Hrabal, bo po pierwsze nie przepadam za Hrabalem, a po drugie, nie miałem nigdy takiego skojarzenia. Co na to miłośniczka "Raz w roku w Skiroławkach" a jednocześnie miłośniczka Hrabala, Yvonne?
Nie mogę być miłośniczką jakiegokolwiek pisarza po przeczytaniu zaledwie jednej jego książki 🙂
Nie czytałam niczego poza "Obsługiwałem angielskiego króla".
Co do tezy pana Stefana. Nie potrafię na to odpowiedzieć. Zwłaszcza że, jak zapewne pamiętasz, bardzo nie lubię porównań 🙂