Maurycy Gomulicki przyjeżdża do Jerzwałdu od 1978 roku. Kiedy on tu przyjechał, ja wyjechałem na jakiś czas. W Jerzwałdzie spędzał swoje wszystkie wakacje kiedy był chłopcem.
Ojciec Maurycego - Roger Gomulicki ( 1940-1974), literaturoznawca, tłumacz. Był hippisem. Jest taka historia, że znaleziono we Wrocławiu w poniemieckich fortach kilka kilogramów czystej kokainy zostawionej przez hitlerowców. Polscy hipisi się do tego dobrali i była słynna impreza w Warszawie na której ludzie to brali i Roger Gomulicki, ojciec Maurycego, wyskoczył przez okno po zażyciu.
Dziadek - Gomulicki Juliusz Wiktor (1909-2006), polski historyk literatury, edytor, eseista, bibliofil, varsawianista, prawnik, autor kilkuset szkiców i prac naukowych.
Natomiast pradziadek - Wiktor Teofil Gomulicki (pseud. Fantazy, ur. 17 października 1848 r. w Ostrołęce, zm. 14 lutego 1919 r. w Warszawie) – polski poeta, powieściopisarz, eseista, badacz historii Warszawy, kolekcjoner. Jeden z najważniejszych twórców polskiego pozytywizmu
O Jerzwałdzie i Nienackim wypowiedział się tak:
cytuję;
Mówiąc o ważnych dla ciebie przestrzeniach, chciałabym zapytać o Jerzwałd.
Trochę Warmia, trochę Pomorze, oficjalnie Powiśle. Istotne dla mnie miejsce. Jeśli wszyscy jeździli na Mazury, to były moje Mazury. Zacząłem tam bywać w 78 roku mając 9 lat. Mamy koleżanka z pracy, Maruta Lipska, żona Jana Józefa Lipskiego, znalazła to miejsce i sprzedała ten tip mojej mamie. I zaczęliśmy tam przyjeżdżać. Pojawiły się przyjaźnie z chłopakami ze wsi bardzo silne, niektóre przetrwały do dziś. Nic dziwnego – spędzasz gdzieś 6 tygodni latem i jest to czas przygody, kiedy nie ma żadnych opresyjnych elementów – szkoły przede wszystkim. A ja nienawidziłem szkoły i mam problem do tej pory z wszelkimi formami zorganizowanej edukacji, z autorytetami i z rutyną. Wierzę w autodydaktykę dużo bardziej. Urocze, cudowne miejsce, a przy okazji mieszkał tam Nienacki, czyli legenda dla wszystkich chłopaków w Polsce, autor „Pana Samochodzika”.
I nie tylko, również autor „Raz do roku w Skiroławkach”.
Nie myśl sobie, robi mi jego erotyczna faza. „Raz do roku w Skiroławkach” to jest dosyć groteskowa odsłona. Dla mnie o tyle zabawna, że on bardzo wiele postaci wzorował na mieszkańcach tej swojej wsi, tak że ja rozpoznaję kowala czy wujka kolegi więc mam podwójną frajdę. Ale ma lepsze erotyczne wejścia, np. “Wielki Las”. Ja w ogóle lubię Nienackiego, aczkolwiek jeśli rozmawiamy o młodzieżówce, to jednak Niziurski to jest czarny pas w języku i oryginalności, w oderwaniu się od tego raju wakacyjnego, który jest jednak przestrzenią książek Bahdaja, Nienackiego, filmów, które oglądaliśmy w telerankach. W tej naszej popkulturze to jest tak, że jesteśmy skupieni na tych dwóch miesiącach szczęścia, a cała ta szara pizda codzienności jest po prostu wymazana. Natomiast Niziurskiemu udało się stworzyć przestrzeń przygody z przestrzeni codzienności szkolnej. I to jest po prostu niewiarygodne! A przecież dochodzi do tego jeszcze unikalne poczucie humoru, fantastyczne słowotwórstwo, to że potrafił wprowadzić w powieść chłopacką wątki romansowe – mistrz, po prostu mistrz!
No ale i tak fajnie to było, że ten Nienacki się tam w tym swoim pierożku przechadzał.
Jerzwałd jest dla mnie miejscem inicjacji. I nie tylko dla tego, że starsza ode mnie o rok koleżanka jako pierwsza pozwoliła mi sobie rękę w majtki włożyć. Przyroda jest tam wspaniała. Uwielbiam Caspara Davida Friedricha, ale jednak strzelistość i smutek ciemnej zieleni sosen to nie jest do końca moja przestrzeń leśna. Tam są mieszane i bukowe lasy. Buk jest szalenie przyjemny, ma rozłożyste gałęzie. Daje horyzontalny poziom przejrzystości lasu i to nie tylko na wiosnę, kiedy to wszystko zaczyna się otwierać, ale przez cały czas. I teren tam jest pagórkowaty, zmienny. A jakie mchy tam, jakie porosty – przepiękne pejzaże, mapa mundi – zawsze lubiłem mikroświaty, ale rozmowa o mikroświatach to jest osobna rozmowa o tym, jakim jesteś demiurgiem wobec bonsai, skalniaczka, akwarium, zabaweczek, laleczek i tak dalej.
Jeziora urodziwe tam są szalenie, przy czym każde z nich inne. Najpiękniejsze jest jezioro Jasne, w tej chwili ma status ścisłego rezerwatu i nie wolno się tam kąpać. Cóż, ja się tam kąpię co roku – sorka ale skoro właśnie tam się nauczyłem pływać, to nie ma szans, żebym się tam i dziś i jutro nie wykąpał. Jasne jest martwym jeziorem, to taka łza średniowiecza upuszczona pośród lasów. Na brzegach turkusowe, a na środku głębokie indygo. Nie ma tam w ogóle glonów, nie ma ryb – życie występuje w formie śladowej. To jest kryształ. Ale są też inne jeziora. Jest Kociołek zielony jak agrestowy kisiel, jest takie uroczysko, na którym się łapało raki - Kawken. Jeśli byłem trochę maminsynkiem w wieku 7-8 lat, złociste włoski, literatura i kanapki z gierkowską szynką, to tam to było zdobywanie pierwszych chłopackich szlifów… moja pierwsza wędka z kija leszczynowego ze spławikiem z gęsiego pióra malowanym lakierem do paznokci mamy – chujowym, czerwonym, komunistycznym – ale łapałem na nią ryby. Glapy. Duże leszcze i okonie.
To przyjemne, że ja zawadzam jeszcze o taką przestrzeń. Strasznie unikam figury starych dobrych czasów – to jest pierwszy stopień do piekła, skapcanienia i zatracenia świeżości oka. Mam trochę problem z takimi kategoriami, na własne potrzeby muszę pewne rzeczy odczarowywać.
Odkąd Tolek się urodził, staram się co roku przynajmniej na tydzień tam z nim pojechać. Z jednej strony staram się mu ofiarować nowe sytuacje i nowe miejsca, ale z drugiej strony niech będzie jedno takie, które będzie jakimś punktem odniesienia, że w dzieciństwie coś się tam ważnego działo. I jego i moim. Fajnie jest mieć tożsamość miejsca wakacji. Wakacje nie są ucieczką od rzeczywistości – są jej integralnym elementem.
http://www.magazynsztuki.eu/rozmowy/przestrzenie-maurycego-gomulickiego/
więcej o Maurycym:
https://culture.pl/pl/tworca/maurycy-gomulicki
Wiktor Gomulicki wspomniany jest w "Klubie włóczykijów" Niziurskiego jako mieszkaniec Pułtuska.
Najbardziej znaną jego książką są oczywiście "Wspomnienia niebieskiego mundurka". Mam też na półce jego "Cudną mieszczkę", ale kompletnie nie pamiętam treści. Może sobie przypomnę?
Bardzo ciekawy facet ten Maurycy. No i gadane ma:)
Zaglądacie czasami na profil FB Maurycego?
Od kiedy zaprzestał pisać na swoim blogu:
http://pinknotdead.blox.pl/htm l"> https://web.archive.org/web/20190303003530/http://pinknotdead.blox.pl/html
to właśnie na "fejsie" można go zobaczyć codziennie.
A tu znajdziecie jego albumy fotograficzne.
Jest co czytać. Może zaprosić go do naszego Forum? Przydałby się tu taka "świeża krew", bo trochę nudą wieje.
Może zaprosić go do naszego Forum?
Jeśli będzie miał ochotę do nas dołączyć. Zapraszamy.