Patrzcie, a młynów nie skomentowała
Aaaa 🙂 uciekło mi
O! To już znacznie prędzej. Przynajmniej rozumiem, lubię bardzo i nawet do tego stopnia, że cytuję różne kwestie w życiu codziennym i nie mogę przejść obojętnie obok szuwarów.
A obok starych młynów?
To zależy.....w zasadzie nigdy obojętnie, ale stary młyn, to.... stary młyn 😉
W tej powieści jest wszystko. Cała prawda o człowieku.
Gdybym miała ocalić jedną tylko książkę, nie wahałabym się ani chwili.
Ja mogę tak powiedzieć o "Raz w roku w Skiroławkach".
Chciałam napisać to samo, ale mnie uprzedziłeś.
Gdybym miała ocalić jedną tylko książkę, nie wahałabym się ani chwili.
Gdybym miała ocalić tylko jedną to raczej nie byłby "Mistrz i Małgorzata", ale gdybym mogła ocalić kilka to już pewnie by się na tej mojej liście znalazła.
Powieść bardzo lubię i cenię, ale podobnie jak Aldona chętnie przeczytałabym twoją Yvonne recenzję "Mistrza i Małgorzaty". Ciekawa jestem np. ilu rzeczy w niej jeszcze nie dostrzegłam. Może jednak uda nam się Ciebie zmotywować. 😉
Co do serialu to doceniam dobór aktorów i ich grę, klimat ale sam serial ma dłużyzny przy których zasypiam. Niestety, ale jego oglądanie męczy mnie i oglądam trochę na siłę żeby już skończyć.
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
No dobra, łatwo nie było, ale jakoś dooglądaliśmy serial "Mistrz i Małgorzata" do końca. Dawno się tak nie wynudziłem więc teraz, w nagrodę, chciałbym zrozumieć to czego ni w ząb nie zrozumiałem w trackie lektury (kiedyś) i seansu filmowego (teraz). Yvonne, do Ciebie się zwracam, z prośbą o wyjaśnienie mi w kilku przystępnych zdaniach o co chodzi w tym arcydziele literatury światowej? Jak się mają do siebie trzy główne wątki powieści? Co ma piernik do wiatraka czyli co ma biblijny wątek Piłata do współczesnych (w czasie powstania książki) gościnnych występów szatana w Moskwie? I po co ten mistrz i Małgorzata? Rzadko mi się zdarza, żebym tak kompletnie nic nie zrozumiał z dzieła literackiego.
Yvonne, do Ciebie się zwracam, z prośbą o wyjaśnienie mi w kilku przystępnych zdaniach o co chodzi w tym arcydziele literatury światowej?
Woland powiedział do Berlioza, że każdemu będzie dane to, w co wierzy.
Jeśli wierzysz że kiedyś spróbuję napisać recenzję "Mistrza i Małgorzaty", to pewnie tak będzie 🙂
Musisz tylko cierpliwie poczekać.
Jeśli wierzysz że kiedyś spróbuję napisać recenzję "Mistrza i Małgorzaty", to pewnie tak będzie 🙂
Recenzja swoją drogą. Teraz pytam tylko o co w tej książce chodzi.
Teraz pytam tylko o co w tej książce chodzi.
Też bym chciała wiedzieć. Ja myślę, że ona jest przereklamowana i w zasadzie to nikt nie wie 🙂
Ja myślę, że ona jest przereklamowana
Też mam wrażenie, że to najbardziej przereklamowana powieść wszech czasów.
Ja myślę, że ona jest przereklamowana
Też mam wrażenie, że to najbardziej przereklamowana powieść wszech czasów.
Przereklamowane to mogą być podpaski.
A nie powieść.
Mówiąc tak, kwestionujecie gust i wrażliwość artystyczną wielu osób.
W każdym razie dalej nie mogę się dowiedzieć o czym jest ta książka. To jakaś tajemnica? Oświeć mnie wreszcie.
A książka może być przereklamowana tak samo jak podpaski.
Nie zgodzę się z tym.
Uważam, że twór kulturalny (książka, obraz, wiersz, piosenka, film, spektakl) nie może być postrzegany w tych kategoriach.
Każdy ma inną wrażliwość kulturalną, inny bagaż doświadczeń, inną grę emocji.
To samo z miejscami turystycznymi.
Też mogłabym napisać, że Skalne Miasto w Czechach jest przereklamowane.
Ale tego nie zrobię, bo wiem, że ma ono wielu swoich miłośników, którzy w tym miejscu zobaczyli coś, czego ja nie widzę.
Ty nie zobaczyłeś w "Mistrzu i Małgorzacie" tego, co zobaczyło wiele osób.
Ale nie pisz, proszę, o przereklamowaniu, bo to niemądre.
Ale nie pisz, proszę, o przereklamowaniu, bo to niemądre.
Wybacz, ale niemądre to jest upieranie się przy wyssanej z palca tezie, że twór kulturalny nie może być przereklamowany. Oczywiście, że może być.
Ale wracając do "Mistrza i Małgorzaty". Tak, nie podoba mi się ta książka. Trudno, nie podoba mi się wiele książek, ale na ogół rozumiem o co w nich chodzi. Tu nie rozumiem, a zakładam, że nie jestem jednak jakimś ostatnim tłukiem, dlatego zwróciłem się do Ciebie, znanej miłośniczki tej powieści, z prośbą o wyjaśnienie. Bo kto jak kto, ale Ty chyba rozumiesz. Wyjaśnienia się nie doczekałem i coś czuję, że się nie doczekam.
Ale nie pisz, proszę, o przereklamowaniu, bo to niemądre.
Wybacz, ale niemądre to jest upieranie się przy wyssanej z palca tezie, że twór kulturalny nie może być przereklamowany. Oczywiście, że może być.
Oczywiście według Ciebie.
Według mnie oczywiście nie.
Po co ta dyskusja?
I po co takie wyolbrzymione stwierdzenia?
Nie wystarczy napisać, że ta powieść do Ciebie nie trafiła i Ci się nie podobała?
Pisząc to, co napisaliście z Aldoną sprawiliście, że ja poczułam się jak głupek, który dał sobie wmówić, że coś jest fajne 🙂
Kustoszu, wyjaśnij mi jeszcze w takim razie owo pojęcie "przereklamowania".
Dla mnie oznacza to, że polecamy zbyt mocno i zbyt często coś, co wcale nie jest dobre.
Rozumiem, że uważasz tak o tej powieści? Że ma zbyt dużo dobrych ocen i zbyt dużo miłośników? Że zbyt często się o niej mówi?
Czyli absolutnie wykluczasz, że rzeczywiście mogła się ona tym wszystkim osobom podobać?
Kustoszu, wyjaśnij mi jeszcze w takim razie owo pojęcie "przereklamowania".
Sorry, ale nie chce mi się toczyć tej jałowej dyskusji, która jest zupełnie na marginesie tego o czym chciałem rozmawiać.
Może więc kto inny co nieco objaśni. "Mistrz i Małgorzata" to satyra (miejscami zabawna) na stosunki społeczne w bolszewickiej Rosji. Tyle dostrzegam. Poza tym widzę trzy groteskowe, surrealistyczne wątki, z pogranicza baśni i rzeczywistości, które słabo się ze sobą kleją. Na pierwszym poziomie postrzegania jest to właściwie seria skeczy, a historia Małgorzaty i Mistrza poraża wręcz tandetą, więc domyślam się, że należy szukać znaczeń w metaforach. Domyślam się, że biblijna postać Piłata jest tu szczególnie ważną metaforą ponieważ stanowi spoiwo wszystkich powieściowych historii. O jakie metafory tu chodzi? Po co ten szatan w Moskwie? Po cholerę ten bal u Wolanda z Małgorzatą w roli głównej? Dlaczego wszyscy interesują się Piłatem? I dlaczego tak ważna jest relacja Mistrza i Małgorzaty skoro została zaakcentowana w tytule powieści? Jakie wartości w niej zawarte stanowią o tym, że jest uważana za arcydzieło literatury światowej, często wymieniane nawet na pierwszym miejscu?
Pytam, bo intryguje mnie ta kwestia. Najwyraźniej jest w tej powieści coś czego ja nie widzę, a widzą inni, skoro towarzyszy jej powszechny zachwyt.
Aha, jeszcze chwila i naprawdę dojdę do wniosku, że ta powieść to nowe szaty cesarza.
„Mistrz i Małgorzata” nie jest moją ukochaną powieścią, dawno jej nie czytałam, ale spróbuję napisać, jak ja ją rozumiałam.
Na wstępie zaznaczę, że wszystkie „moskiewskie scenki rodzajowe” uważam raczej za drugoplanowe, czy też raczej stworzone jako podbudowa dla tezy.
Kluczem do całości jest historia Piłata. O co w niej najprościej rzecz ujmując chodzi? Otóż Piłat skazuje Jeszuę na śmierć, mimo że jest przeświadczony o jego niewinności. Jeszua nie jest przestępcą. Nie chce obalać władzy cesarskiej, wypędzać kapłanów ze świątyni ani porywać tłumów. Jego działania nie mają związku z rzeczywistą sytuacją społeczną czy polityczną, ale właśnie z względu na tę sytuację zostają uznane za niebezpieczne. Piłat to dostrzega. Wie, że jako człowiek Jeszua jest niewinny, ale skazuje go na śmierć w imię systemu, któremu służy. Czy postępuje niewłaściwie? Wypełnia swój obowiązek, działa według reguł. Inna decyzja mogłaby go zniszczyć. Ale w głębi duszy zdaje sobie sprawę, że wybrał źle.
Historia Mistrza powtarza ten schemat. Mistrz pisze książkę o Piłacie. Nie ma rewolucyjnych zamiarów, wywrotowych ambicji, nie próbuje walczyć z systemem, ale też nie działa w jego ramach (jak Iwan i Berlioz, którzy kierują się tym, co i jak należy tworzyć). Mistrz pisze książkę i tyle. Ale jako że żyje w określonej rzeczywistości to ani on, ani jego dzieło nie mogą istnieć poza nią. Dlatego zostaje zaatakowany i skazany na swego rodzaju śmierć, czego – podobnie jak Jeszua – nie rozumie. Tyle że jego Piłaci nie mają wątpliwości ani nie czują się winni.
Czyli dwa razy mamy opowieść o człowieku zniszczonym przez system, rozumiany jako konstrukt społecznych zależności, oczekiwań, pseudowartości i norm. Nie tylko totalitarny, choć oczywiście w takim przypadku działanie widać wyraźniej. Większość ludzi podporządkowuje się temu systemowi i żyje według jego reguł. Co więcej, pozwala, by zastąpił ich indywidualne poczucie dobra i zła, „prawo moralne”, umiejętność krytycznego myślenia, człowieczeństwo. Dobre jest to, co system uzna za dobre. Złe to, co do systemu nie należy lub może mu zagrozić. Nawet jeśli obiektywnie jest odwrotnie.
I tu wkracza Woland, który pokazuje, że ten system jest sztucznym tworem. Woland wywołuje chaos, wyrywa ludzi z bezpiecznego świata, daje świadomość istnienia czegoś więcej, co nie mieści się w ciasnych ramach ich uporządkowanej codzienności. Czy Woland zabił Berlioza? Zapewne nie. To był wypadek, który mógł zdarzyć się kompletnie bez udziału „mrocznych sił”. Jednak przez swoje pojawienie się na ławeczce, rozmowę, sugestie, przepowiednię – przez to wszystko Woland przeniósł śmierć Berlioza z oswojonej, zwyczajnej rzeczywistości w sferę mistyczną. I to wystarczyło, by Iwan wypadł z systemu, by zaczął szukać odpowiedzi poza nim. Wszystkie pozostałe epizody moskiewskie to podobne uderzenia w rzeczywistość, mające potrząsnąć ludźmi choćby na chwilę. Woland to Szatan, ale czy Szatan działa poza boskim planem, czy też realizuje ten plan nieco innymi metodami? Nie da się po dobroci, to trzeba pałką...
Mistrz może uwolnić Piłata, ponieważ sam doświadczył tego, co Jeszua. A Mistrza może ocalić tylko Małgorzata. Ona jest rewersem Piłata, bo dokonuje wyboru, który na wielu poziomach wydaje się zły – zdradza i porzuca męża, łamie tabu, przyjmuje propozycję Szatana – ale robi to w imię swojej miłości. Dlatego na końcu ona i Mistrz otrzymują nie światłość (czyli znak, że nie popełnili grzechu), ale spokój, bo grzechy popełnione w imię miłości nie są sądzone zwykłą miarą.
Tak to pamiętam, ale to moja interpretacja, a nie zaproszenie do dyskusji. Dla mnie najlepsze są fragmenty z Piłatem, potem Małgorzata, potem Mistrz, a na końcu moskiewskie przygody bandy Wolanda, bo jest ich po prostu za dużo i stają się powtarzalne 😉