Wehikuł Pana Samochodzika – Epilog

Z cyklu: Miniatury fanfiction

***

Okolice Iławy, lokalny skup złomu i surowców wszelkich. Podjeżdża półciężarówka pomocy drogowej z rzucającym się w oczy na bocznej burcie napisem Januszex. Wysiada kierowca.
– Chłopaki, zobaczcie co wam dzisiaj przywiezłem – zapala przyklejonego do dolnej wargi kiepa, który zgasł podczas jazdy przy otwartych oknach.
– Janusz, wyłącz już te bomby! Bo jeszcze mnie oświecą! – głośno rechocze ubrany w szarą kufajkę pracownik skupu, po tym jak wyłączył szlifierkę kątową. W drugim ręku trzyma nadciętą do połowy stalową rurkę. – Co tam dziś dajesz?
– Daję radę chłopy, patrzajta tu! – Janusz zwinnie wskakuje na platformę półciężarówki, odpina i ściąga brezentową plandekę.
– Te, kurna! A co to takiego?! – facet w kufajce wkłada w usta dwa sterane pracą palce i głośno gwiżdże… Eeeee! Pany! Przerwa! Łorety! A co to za dziwadło?

Powoli schodzą się wszyscy pracownicy skupu złomu. Ich oczom ukazuje się pojazd nie przypominający normalnego samochodu. Zasadniczo nie wiadomo co przypominający. Widok robi wrażenie na zebranych. Niektórzy szukają w kieszeniach papierosów, inni nerwowo drapią się po głowach lub też spluwają na ziemię z zakłopotaniem.
– Cie choroba. Aleś wyrwał. Jakieś 10 ton żywego materiału będzie. Oj będzie pite… – padają komentarze.
– Januszek, skądżeś toto przytargał?
– Robili osuszanie tamtego bajora w szuwarach, no tam wiecie, co ta chata na sprzedaż i wystawało takie cuś, więc wzięli Ursusa, na łańcuch, ale nie pociąg, dopiero jak drugi przyjechał i na dwa baty poszło! He, he! Opłukalim ze ścierwa i oto jestem!

***

Zapraszam do dyskusji na FORUM.

* Ilustracja tytułowa została wygenerowana przez oprogramowanie oparte na sztucznej inteligencji.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *