Mariusz Szczygieł. Od kilku tygodni pochłaniam jego książki. Dzisiaj wieczorem skończę "Osobisty przewodnik po Pradze". Cudo.
Zainteresowałaś mnie Yvonne, więc założyłem dedykowany wątek. Napisz coś więcej na ten temat pls.
Z czechofilskich publikacji Mariusza Szczygła czytałem kiedyś "Gottland" i naprawdę był świetny. To zbiór reportaży poświęconych Czechom i kulturze czeskiej. "Zrób sobie raj", w pewnym sensie kontynuacja "Gottlandu" też było niezłe, ale już nie tak dobre. Z innych rzeczy czytałem "Niedzielę, która zdarzyła się wczoraj" jego pierwszą książkę z reportażami dokumentującymi krajobraz po przełomie 1989 roku w Polsce. Te reportaże pierwotnie ukazywały się w Gazecie Wyborczej. Też bardzo dobre.
Mariusz Szczygieł. Od kilku tygodni pochłaniam jego książki. Dzisiaj wieczorem skończę "Osobisty przewodnik po Pradze". Cudo.
Zainteresowałaś mnie Yvonne, więc założyłem dedykowany wątek. Napisz coś więcej na ten temat pls.
Chętnie, ale po powrocie do domu, dobrze?
To temat na trochę dłuższy wpis i z telefonu nie dam rady.
Wracam w niedzielę.
Z innych rzeczy czytałem "Niedzielę, która zdarzyła się wczoraj" jego pierwszą książkę z reportażami dokumentującymi krajobraz po przełomie 1989 roku w Polsce.
Pewnie słownik zrobił Ci psikusa 🙂
Poprawny tytuł to "Niedziela, która zdarzyła się w środę".
Ta pozycja jeszcze przede mną.
"Gottland" został zresztą zekranizowany, o ile można tak powiedzieć o reportażach. Może lepiej użyć określenia "stał się inspiracją dla..."?
Chętnie, ale po powrocie do domu, dobrze?
Dobrze, my też na wyjeździe.
Pewnie słownik zrobił Ci psikusa 🙂
Nie. Po prostu źle zapamiętałem tytuł.
"Gottland" został zresztą zekranizowany, o ile można tak powiedzieć o reportażach. Może lepiej użyć określenia "stał się inspiracją dla..."?
Ciekawostka. Muszę tego poszukać.
Przerażający człowiek.
Poprosiłem raz o autograf (na którychś Imieninach Kochanowskiego), a on zamiast podpisać książkę i mnie spławić, zaczął ze mną rozmawiać, jak ze znajomym. Lekko to było żenujące.
Nie we wszystkim się z nim zgadzam, ale lubię jego reportaże i śledzę profil na FB, podczytując z zainteresowaniem, co tam pisze.
Osobisty przewodnik po Pradze powinien być wydany na innym papierze. Zdjęcia Springera na tym, którego użyto do druku wyglądają na jakieś takie brudne.
Przerażający człowiek.
Fakt:))
Osobisty przewodnik po Pradze powinien być wydany na innym papierze. Zdjęcia Springera na tym, którego użyto do druku wyglądają na jakieś takie brudne.
"Osobisty przewodnik po Pradze" już mam. Zdjęciom się przyjrzę. Ale póki co czytam ponownie "Gottland" Ależ to świetna rzecz.
"Osobisty przewodnik po Pradze" już mam.
Jestem bardzo ciekawa Twojej opinii.
Ja po przeczytaniu mam taką refleksję: do tej pory miałam w planie zwiedzić Pragę śladami Pana Samochodzika. Teraz plan muszę rozszerzyć o Pragę Mariusza Szczygła 🙂
Więcej jutro.
„Gottland” czytałem krótko po premierze, w 2006 albo w 2007 roku. Wiele się w mojej pamięci zatarło. Zatarła się przede wszystkim ogólna koncepcja tej książki. Nie pamiętałem już, że wyczuwalnym motywem przewodnim, łączącym literackie reportaże Szczygła, jest kafkowska alegoria zaczerpnięta z opowiadania „Przemiana”. Bohater Kafki pewnego dnia przemienia się w wielkiego robaka i próbuje jakoś w tym stanie żyć normalnie. Taka przemiana w robaka stała się udziałem prawie wszystkich Czechów w komunistycznej Czechosłowacji i ta metafora jest osią tej książki. Szczygieł nie ocenia i nie potępia, rozumie, że taka postawa była sposobem na przetrwanie. Polska mentalność różni się od czeskiej. Świństw i serwilizmu wobec władzy też u nas nie brakowało. Nie mogę się jednak oprzeć wrażeniu, że u nas nigdy nie było to na 100% i nie w takiej skali. Podsumowując, genialna książka. Nie miałem świadomości, że aż tak doceniona na świecie, również w Czechach.
„Osobisty przewodnik po Pradze” to rzecz zupełnie innego kalibru. Lekkie, zabawne, czasem refleksyjne gawędy osnute wokół bardziej i mniej oczywistych zakątków Pragi. Jesteśmy w Milady w trakcie czytania, ale póki co nie jestem zachwycony. Mam wrażenie, że nie wszystkie literackie miniaturki to klejnoty prawdziwe. Sporo tam szklanych paciorków udających biżuterię.
Zdjęcia rzeczywiście słabe. Bardziej niż jakość papieru drażni mnie jednak wybór zdjęć, ich kompozycja oraz brak podpisów.
Po raz pierwszy po powrocie z wakacji mam dzisiaj wolny wieczór. Usiadłam i próbowałam opisać moje wrażenia po lekturze książek Mariusza Szczygła.
Na razie napisałam jedynie wstęp. Utknęłam. I nie umiem pójść dalej. Jeszcze nie.
Chyba muszę sobie to najpierw uporządkować w głowie.
Za dużo wrażeń. Za wielki zachwyt.
Może za kilka dni.
Ja się nie wypowiadam. Po reportażach Szczygła lub Małgorzaty Szejnert zazwyczaj kończę z dołem albo paczką zużytych chusteczek... Literatura faktu to dla mnie ciężkie doświadczenie.
@Yvonne, może zbierze Ci się na dłuższy wpis? Z chęcią przeczytam.
Usiadłam i próbowałam opisać moje wrażenia po lekturze książek Mariusza Szczygła.
Na razie napisałam jedynie wstęp. Utknęłam. I nie umiem pójść dalej. Jeszcze nie.
Chyba muszę sobie to najpierw uporządkować w głowie.
Za dużo wrażeń. Za wielki zachwyt.
Yvonne, napisz na ten temat jakiś fajny tekst na portal.
To może zacznę od jedynego minusa, jaki znalazłam w twórczości Mariusza Szczygła. Jest to oczywiście minus z mojego punktu widzenia.
Potem już będą tylko zachwyty i peany 🙂
Otóż Mariusz Szczygieł wprowadza do swoich tekstów feminatywy typu: psycholożka i architektka. Być może jest ich więcej, ale akurat te dwa koszmarki zapamiętałam.
Nie wiem, jaka jest Wasza opinia na temat tych nowomodnych, sztucznie tworzonych słów, ale w moich uszach brzmią one fatalnie.
Zgrzyt ☹
Skrobnąłem na PORTALU krótki tekst o "Osobistym przewodniku po Pradze" Mariusza Szczygła. Gdyby ktoś był ciekaw, to wiecie gdzie szukać:)
O! Idę czytać 🙂
Kustoszu, bardzo się cieszę, że napisałeś na portalu o „Osobistym przewodniku po Pradze” Mariusza Szczygła.
Pozwolę sobie dorzucić kilka słów.
Ale ...
Ci, którzy czytali kiedyś mojego bloga wiedzą doskonale, że każdy mój wpis zaczynał się od osobistej dygresji / słowa wstępnego / swoistego preludium do tematu właściwego, jakim był opis książki.
Chyba nie umiem inaczej. Dzisiaj musi być podobnie. A dlaczego musi?
Ano dlatego, że sam tytuł recenzji Kustosza mnie do tego zainspirował 😉
Otóż co my tu mamy?
„Z Mariuszem Szczygłem, po czeskiej Pradze.”
Myślę sobie: po kiego grzyba mamy tu słowo „czeskiej”? Przecież wiadomo, że chodzi o tę Pragę, a nie inną. Przecież Praga jest czeska. To oczywista oczywistość.
Czy ktoś kiedyś napisał np. o polskiej Warszawie albo francuskiej Marsylii?
Ale zaraz naszła mnie refleksja, która podsunęła odpowiedź na nurtujące mnie pytanie.
Kto jest autorem recenzji? Warszawiak. Dlaczego tak napisał? Zapewne dlatego (Kustoszu, popraw mnie, jeśli się mylę), żeby od razu naprowadzić czytelnika na fakt, że autor nie będzie pisał o Pradze będącej dzielnicą/osiedlem (PawełK wie, że nigdy nie mogę tego zapamiętać) Warszawy, ale o Pradze – mieście w Czechach.
Moim zdaniem, zabieg to niepotrzebny.
Jestem przekonana, że absolutnie NIKT, kto nie jest waszawiakiem, tego przymiotnika by nie dodał. Bo po co? Przeciętnemu człowiekowi, nie będącemu warszawiakiem, słowo „Praga” kojarzy się z Czechami. A nie z dzielnicą/osiedlem Warszawy.
To nie pierwszy raz, kiedy spotykam taki zabieg. Nie bierz tego do siebie, Kustoszu.
Niemiej jednak zabieg ten mnie bawi i zastanawia. Czyżby megalomania warszawiaków? Czy naprawdę sądzą oni, że reszcie Polski wszystko kojarzy się z Warszawą? Że nawet „Praga” kojarzy się z Warszawą? Otóż nie. Nie kojarzy się. A na pewno nie jest to pierwsze skojarzenie.
Jestem bardzo ciekawa opinii Forowiczów z innych miast.
Słyszycie słowo „Praga”. Z czym się Wam ono kojarzy? Pytam oczywiście o pierwsze skojarzenie.
Tak myślę, że chyba przeprowadzę ankietę wśród znajomych z różnych miast.
Ech, rozpisałam się. Mam nadzieję, że Cię nie uraziłam, Kustoszu (ani też innych warszawiaków).
To był tylko wstęp. Być może niepotrzebny, ale zaintrygowało mnie to dodane słowo w tytule recenzji.
Obiecuję, że następny wpis będzie już merytoryczny 😊
Ale zaraz naszła mnie refleksja, która podsunęła odpowiedź na nurtujące mnie pytanie.
Kto jest autorem recenzji? Warszawiak. Dlaczego tak napisał? Zapewne dlatego (Kustoszu, popraw mnie, jeśli się mylę), żeby od razu naprowadzić czytelnika na fakt, że autor nie będzie pisał o Pradze będącej dzielnicą/osiedlem (PawełK wie, że nigdy nie mogę tego zapamiętać) Warszawy, ale o Pradze – mieście w Czechach.
Moim zdaniem, zabieg to niepotrzebny.
Wydedukowałaś prawidłowo Yvonne🙂 Dla mnie pierwszym skojarzeniem jest warszawska Praga, czeska jest Praha, ale jak tu użyć nazwy "Praha" w miejscowniku? No i autorem przewodnika jest Polak, a nie Czech, więc niezorientowani czytelnicy mogliby oczekiwać jednak warszawskiej Pragi. Będę więc bronił tego przymiotnika w tytule:) Nie wiem jak kojarzy się Praga w innych miastach, więc chętnie się dowiem.
No i czekam na tę bardziej merytoryczną część:)
No i czekam na tę bardziej merytoryczną część:)
Będzie na pewno.
Mam już w głowie.
Muszę tylko usiąść i napisać.
Zrobię to wieczorem, jak Ela zaśnie.
Ale zaraz naszła mnie refleksja, która podsunęła odpowiedź na nurtujące mnie pytanie.
Kto jest autorem recenzji? Warszawiak. Dlaczego tak napisał? Zapewne dlatego (Kustoszu, popraw mnie, jeśli się mylę), żeby od razu naprowadzić czytelnika na fakt, że autor nie będzie pisał o Pradze będącej dzielnicą/osiedlem (PawełK wie, że nigdy nie mogę tego zapamiętać) Warszawy, ale o Pradze – mieście w Czechach.
Moim zdaniem, zabieg to niepotrzebny.
Wydedukowałaś prawidłowo Yvonne🙂 Dla mnie pierwszym skojarzeniem jest warszawska Praga, czeska jest Praha
Czyli idąc tym tropem, jak słyszysz "Paryż", to widzisz wieś koło Żnina?
A o francuskim mieście myślisz zawsze "Paris"? 😉
Nie. Nazwa Praha od zawsze funkcjonuje w świadomości warszawiaków, być może właśnie w odróżnieniu od warszawskiej Pragi. Kiedyś w śródmieściu był bardzo znany "Bar Praha" i "Kino Praha" na Pradze właśnie. Zresztą kino, aczkolwiek w całkowicie przebudowanym budynku istnieje nadal.
Bar Praha
Dawne Kino Praha
Poza tym, "Praga" w odniesieni do Pragi czeskiej jest tłumaczeniem czeskiej nazwy, natomiast warszawska Praga to nazwa oryginalna, pochodząca od osady założonej w wypalonej (wyprażonej) części lasu.