Forum

W pogoni za szczęśc...
 
Notifications
Clear all

W pogoni za szczęściem (ZKF I)

Strona 1 / 4

Kustosz
(@kustosz)
Pan Samolocik Admin
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 8805
Topic starter  

Wpis Milady na PORTALU otwiera pierwszą dyskusję w ramach Dyskusyjnego Klubu Filmowego ZNienacka. Rozmawiamy o filmie W pogoni za szczęściem, amerykańskim filmie fabularnym z 2006 roku w reżyserii Gabriele Muccino, zaproponowanym przez Milady w kategorii filmy, które poprawiają nam samopoczucie.


Cytat
Nietajenko
(@nietajenko)
Kopię w gruncie rzeczy Admin
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 1023
 

Czy ten film poprawił mi nastrój? No nie wiem. Ponoć jest to historia oparta na faktach. Mam wrażenie, że scenarzysta od tych faktów mocno odpłynął. Film jest okropnie amerykański - założone zostały pewne wytrychy, bez których historia by się nie udała. W rzeczywistości musiało być inaczej. Podejrzewam, że bohater, którego brak ambicji i pomysłu doprowadził na skraj nędzy, w pewnym momencie przemógł się, zaryzykował i mu się udało. W filmie mamy kostkę rubika, którą bohater układa w ostatniej chwili, mamy ostatnie ustrojstwo, które sprzedaje i się odbija finansowo, jest ostatni do przyjęcia do przytułku (innym już się nie udaje) - no coś za dużo tego farta.

Jako ojca nie przekonuje mnie ta opowieść, a nawet razi. Jak odpowiedzialny rodzic może doprowadzić do podobnej sytuacji?! Ja bym poszedł do McDonalds'a, czy zieleni miejskiej pracować, aby zapewnić to minimum stabilizacji i egzystencji.

Czy film poprawił mi humor? Raczej zirytował. Mamy faceta, który doprowadza rodzinę do rozkładu, do braku środków, do utraty dachu nad głową, do długów, który wysyła dziecko do wątpliwej jakości przedszkola i wreszcie faceta który nie walczy o "swojo babe". I ten facet w pewnym momencie wykorzystuje sytuację i kilka mało wiarygodnych przypadków i wypływa na powierzchnię, po czym osiąga sukces finansowy. Może pierwowzór miał trochę inne uwarunkowania? Tu zadziałał imo jedynie instynkt samozachowawczy.

I na koniec plusik. Jaki by nie był ten gość to miał świetny kontakt z synem. Na to było miło popatrzeć.

Cała naprzód ku nowej przygodzie!
Taka gratka nie zdarza się co dzień
Niech piecuchy zostaną na brzegu
My odpocząć możemy i w biegu!


OdpowiedzCytat
Milady
(@milady)
. Moderator
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 4494
 

Sądziłam, że dyskusję ma rozpocząć moja recenzja i wpis w tym wątku. Odniosę się w takim razie wieczorem jak wrzucę swoją recenzję.

W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"


OdpowiedzCytat
Aga
 Aga
(@aga)
Kierowniczka Zamieszania Potwierdzony
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 3023
 
Wysłany przez: @milady

Sądziłam, że dyskusję ma rozpocząć moja recenzja i wpis w tym wątku.

Dobrze sadziłaś. Ktoś tu falstart zrobił. Milady, czekamy cierpliwie na Twój wpis. 

 


OdpowiedzCytat
Kustosz
(@kustosz)
Pan Samolocik Admin
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 8805
Topic starter  
Wysłany przez: @aga

Ktoś tu falstart zrobił. Milady

Bo Nietaj nie wytrzymał ciśnienia. Przez dwa tygodnie bohatersko dusił w sobie presję pisemnej wypowiedzi na forum i za pięć dwunasta po prostu nie wytrzymał:)


OdpowiedzCytat
Milady
(@milady)
. Moderator
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 4494
 

Na naszym portalu pojawiła się moja recenzja filmu W pogoni za szczęściem. Jeśli ktoś ma ochotę podzielić się swoją opinią to zapraszam do dyskusji!

W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"


OdpowiedzCytat
Kustosz
(@kustosz)
Pan Samolocik Admin
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 8805
Topic starter  

Depresyjny film z pozytywnym przesłaniem. Chrisowi nie udaje się nic, spiętrzenie nieszczęść momentami wydaje się wręcz groteskowe. Brakuje tylko żeby bezdomny kundel obsikał mu nogawkę spodni. Końca tego nie widać. Połowa filmu – deprecha. Trzy czwarte – deprecha. Końcówka – deprecha. Pytanie brzmi, kiedy do cholery coś mu zacznie wychodzić? W końcu Milady zaproponowała ten film w kategorii „poprawiających nastrój”. Wreszcie, jest. Udało się. Wyprodukowano pozytywne przesłanie, tyle że już na napisach końcowych, z których dowiadujemy się, że Chris ostatecznie został bardzo zamożnym człowiekiem. Mimo końcowego sukcesu, po zakończeniu seansu zastanawiałem się jak mam teraz poprawić sobie samopoczucie, które przed projekcją  filmu miałem całkiem niezłe.

Oczywiście należy się zgodzić, że film posiada spory walor motywacyjny. Prezentuje książkowy wręcz model amerykańskiego snu, od pucybuta do milionera. Zawiera liczne chwytliwe slogany, które idealnie nadają się do motywowania zespołów sprzedażowych w rodzaju Nie daj sobie nigdy wmówić, że czegoś nie potrafisz. Problem w tym, że dla mnie to wszystko brzmi sztucznie i fałszywie. Wbrew intencji twórców to nie jest recepta na życie dla każdego. To raczej absolutny wyjątek wśród ogromnej masy zupełnie innych scenariuszy. Być może dlatego pozytywne przesłanie filmu przesłania mi przestroga, że bardzo łatwo stoczyć się na dno, a podnieść się jest znacznie trudniej. A taka konkluzja jakoś zupełnie samopoczucia mi nie poprawia:)

Milady w swoim tekście zadaje pytanie czym jest szczęście? Próbuje też znaleźć odpowiedź. Jedno jest pewne. Szczęście nie istnieje bez swojego punktu odniesienia. Nie docenimy go nie doświadczając nieszczęścia. Wszystko pomiędzy to nasza droga do szczęścia, możemy się do niego zbliżać lub od niego oddalać, ale ono jest jak horyzont, zawsze przed nami.


OdpowiedzCytat
Hebius
(@hebius)
Męber Moderator
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 3023
 

Dzięki filmowi zaproponowanemu przez Millady przeżyłem niewątpliwą chwilę szczęścia, chwilę związaną z wielkim poczuciem ulgi w momencie zakończenia projekcji. Że to już, że przebrnąłem, że nie będę musiał dłużej patrzeć na Williego Smitha, którego do tej pory lubiłem chyba we wszystkich filmach, które z nim widziałem.

Informacja z czołówki - że film oparto na faktach - od razu podpowiadała zakończenie. Nikt by tego nie nakręcił, gdyby bohaterowi nie udało się zdobyć wymarzonego stanowiska, więc obserwowałem bez większych emocji, jak się miota i kombinuje, by wygrzebać się z bagna, w które wpadł poniekąd na własne życzenie dzięki nie do końca przemyślanej inwestycji.

Kariera od zera do milionera to fajna bajeczka, ale się zdarza na tyle rzadko, że lepiej o niej nie marzyć i nie układać sobie życia zakładając, że przydarzy się akurat nam. Bo się najpewniej nie przydarzy. 

Jedyne, co jest warte w tym filmie uwagi to obraz Ameryki z lat 80. z czasów Reagana, z tymi przygnębiającymi rzeszami bezdomnych w kolejce do noclegowni. Jerzy Urban całkiem trafnie chciał wysyłać w tamtych latach śpiwory do USA - by się niewątpliwie przydały. 


OdpowiedzCytat
Hebius
(@hebius)
Męber Moderator
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 3023
 

A tak poza tym nie polecam czytania artykułu o Chrisie Gardnerze z angielskojęzycznej Wikipedii, bo się człowiek zaczyna po nim zastanawiać, czy przed ekranizacją opowieści o Kopciuszku Amerykanie przypadkiem też nie umieszczają informacji, że to opowieść oparta na faktach.


OdpowiedzCytat
Aldona
(@aldona)
... Moderator
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 5962
 

Gdyby nie propozycja Milady, nie zasiadłabym do tego filmu. Nie zainteresowała mnie absolutnie tematyka milionera, który się wybił z niczego, prawie dna. Ileż to już było takich historii…. ?

Ale skoro mowa jest o „pogoni za szczęściem” to może ten film poprawi mi nastrój i doda otuchy a może nawet odwróci uwagę od rzeczy przyziemnych, które obecnie nastrajają mnie mniej pozytywnie?

Od pierwszych chwil jednak dostałam po głowie za swoje wyobrażenia. I, o ile doceniam Willa Smitha jako aktora, tak tutaj nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że jest on tu na siłę albo za karę i ten film nie jest pod niego. Zabrakło mi w nim wiarygodności.

„W pogodni za szczęściem” wywołał przede wszystkim we mnie niechęć. Matka „porzucająca” dziecko – nadal nie rozumiem jej postawy i braku zaangażowania w dobro rodziny w trochę inny sposób niż pokazane jest to na filmie. Do tego w jakiś sposób nieodpowiedzialny ojciec i cała otoczka ludzi wokół pokazuje, ze etap tzw. „bycia rodziną” zależy tylko i wyłącznie od strony materialnej. Ile kto ma, to tak będzie kochał. Owszem, troska ojca tutaj pokazana jest ładna, ale jakaś naciągana i mnie to nie przekonuje. A wszystko to dzieje się w „pogodni za…. kasą”. Czyli mogę śmiało podsumować, że dla reżysera kasa=szczęście.

Prawda, za pieniądze można kupić samochód, dom, wykształcenie. Ale czy można kupić  szczęście? Dzisiaj wiem, że można kupić sobie tylko jego namiastkę. Otaczając się pięknymi przedmiotami i wożąc tyłek w najnowszym modelu ekskluzywnego auta. Na chwilę jest nawet kolorowo. Ale wartością szczęścia w życiu jest zupełnie co innego. Według mnie miłości, przyjaźni i szczerego zrozumienia kupić się nie da. To jest forma ofiarowania cząstki siebie za darmo.  

Film nie opowiada o żadnej z tych wartości. Miłość – matka odchodzi od syna i męża, bo chce lepiej żyć (kasa). Ojciec zaniedbuje poczucie bezpieczeństwa rodziny wdając się w głupawe dążenie do sukcesu, które mu wychodzi jak widać (kasa) . Przyjaźń – w filmie nie ma pokazanej jej wcale, widać tylko to, że jak jesteś geniuszem (kostka Rubika) to być może coś dla ciebie zrobię. Zrozumienie – takie zwykłe, ludzkie, takie po prostu – figurka, która wypadła synkowi bohatera przed wejściem do autobusu….Dla tego dziecka było to ważniejsze niż nocleg w przytułku. A oczywiście dla ojca ważniejsze było, żeby mały miał gdzie spać….zarówno mogli spać w przytułku jak i pod ławką. Jakie to miało znaczenie? Figurka dla dziecka była w tamtym momencie tak ważna, że emocjonalność ojca pokazuje tylko pewną drogę i cel a nie uczucia wyższe jak zrozumienie własnego dziecka.

 

Nie poprawił mi ten film nastroju. O wiele lepiej zrobiło mi się po skończeniu filmu. Jakże się cieszyłam, że wychodząc na łąkę z psem zmokłam niemożebnie, bo nie posiadam parasola.  

Milady pisze o tym, że film ma przekaz „nie poddawaj się”. Dążąc do takiego celu jaki ma bohater tego filmu, to te słowa są jakby nie na miejscu. Walka ze sobą o dobra materialne zawsze kończy się jakoś tak egoistycznie.  Im więcej mam (kupionych) przedmiotów to wzrasta mój poziom akceptacji samego siebie więc jestem szczęśliwy? Nie, dla mnie ten film to obraz rozpaczliwej gonitwy za czymś co w życiu nie jest absolutnie najważniejsze.


OdpowiedzCytat
Aga
 Aga
(@aga)
Kierowniczka Zamieszania Potwierdzony
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 3023
 

Film oglądało mi się ciężko. Eskalacja nieszczęścia, która przydarza się głównemu bohaterowi, była wręcz przytłaczająca. Oczywiście podziwiałam jego walkę o "lepsze jutro", ale zastanawiałam się czemu wybrał tak trudną drogę, czemu postawił wszystko na jedna kartę w momencie tak trudnym dla siebie i całej swojej rodziny. Czy nie łatwiej by było najpierw zadbać o podstawowe potrzeby (czynsz, jedzenie) chociażby podejmując jakąś mniej ambitną (nawet weekendową, albo popołudniową) pracę i dopiero wtedy zawalczyć. Być może jego żona nie zdecydowałby się wtedy na odejście. Nie straciłby mieszkania. A co najważniejsze, nie naraziłby syna na te wszystkie nieprzyjemne przeżycia. Bo to, że kochał syna nad życie nie ulega wątpliwości. To co robił, robił przede wszystkim dla niego. To ten mały chłopiec był tak naprawdę siłą napędową głównego bohatera. Tym razem amerykański sen się spełnił i wszystko zakończyło się dobrze. 

Film wart jest obejrzenia. Will Smith jest tu bardzo przekonywujący, a jego duet z synem wypada bardzo realistycznie. Zdecydowanie nie jest to jednak film, który obejrzałabym na poprawę nastroju. 


OdpowiedzCytat
Nietajenko
(@nietajenko)
Kopię w gruncie rzeczy Admin
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 1023
 
Wysłany przez: @hebius

A tak poza tym nie polecam czytania artykułu o Chrisie Gardnerze z angielskojęzycznej Wikipedii

Ano niestety jest tak jak sądziłem. To że jakaś historia jest oparta na faktach nie znaczy, że jest wierną adaptacją czyjegoś życia. W tym przypadku scenarzyści odpłynęli bardzo, bardzo daleko budując, jak już wcześniej napisałem, groteskową historyjkę opartą na wytrychach. Wbrew przesłaniu filmowemu, jak słusznie zauważył już Kustosz, sukces finansowy a'la american dream nie jest w rzeczywistości oparty jedynie na maksymie "chcieć to móc". Taki sukces jest najczęściej wypadkową wielu czynników w tym moc osobowościowych, z których poczesne miejsce zajmują bezwzględność, cwaniactwo, instynkt.

Film da się obejrzeć, ale swoim przesłaniem zupełnie mnie nie przekonuje. Mam wrażenie, że Amerykanie bardzo lubią takie historie. Był taki film pt. "Pokojówka na Manhattanie" z Jennifer Lopez. Taka bajeczka o Kopciuszku, który dzięki zbiegom pewnych wydarzeń osiąga sukces i trafia na okładki. Nasz film ma z tym kopciuszkowym sporo wspólnych elementów, a przez to niestety traci na wiarygodności.

Cała naprzód ku nowej przygodzie!
Taka gratka nie zdarza się co dzień
Niech piecuchy zostaną na brzegu
My odpocząć możemy i w biegu!


OdpowiedzCytat
Wowax
(@wowax)
Wcale nie taki zły
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 2493
 

...Cóż, w zasadzie wszystko co chciałem powiedzieć zostało już napisane.

Pierwsze klatki filmu...i jęk zawodu, o matko, to ten film? Przypomniałem sobie, że już kiedyś oglądałem to ,,dzieło,, , i przypomniałem sobie jak się wtedy umęczyłem, żeby dooglądać do końca.

Film wg mnie słaby, niezasługujący na poświęcanie mu czasu w naszym DKFie, i w roli głównej niewiarygodnie niewiarygodny Will Smith, dobry przecież aktor, i do tego kasa jako najwyższa wartość - miłość nieważna, przyjaźni nie ma w nim wcale, cel jest jeden - KASA! Tylko ona daje szczęście wg autorów filmu...w zasadzie dużo bardziej na miejscu byłby tu tytuł ,,W pogoni za kasą,, 

Trochę szkoda, że do tak fajnego tematu dobrano taki właśnie film...mi, jak większości z Was poprawiła nastrój jedynie świadomość, że to już, że napisy, że nie muszę więcej męczyć się towarzysząc bohaterowi w idiotycznej pogoni za mamoną. 

 


OdpowiedzCytat
Kustosz
(@kustosz)
Pan Samolocik Admin
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 8805
Topic starter  
Wysłany przez: @wowax

Trochę szkoda, że do tak fajnego tematu dobrano taki właśnie film...

Film sam w sobie wcale nie jest zły, w moim odczuciu po prostu rozmija się z kategorią, w której go oglądaliśmy. Ale to sprawa subiektywna, co komu humor poprawia. I to jest właśnie bardzo ciekawe. Fajnie się złożyło, że w tej dość wydawałoby się oczywistej kategorii pojawiła się propozycja kontrowersyjna, skłaniająca do dyskusji. Zwłaszcza, że obejrzymy jeszcze trzy filmy poprawiające nam samopoczucie.

 


OdpowiedzCytat
Mysikrolik
(@mysikrolik)
Member Potwierdzony
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 1962
 

Obejrzałem film na poprawę humoru.

Całe szczęście, że humor miałem przed nie najgorszy, bo w trakcie oglądania wcale mi się nie poprawiał. Koleś z każdym swoim ruchem znajdował się w coraz czarniejszej ... otchłani . Brakowało tylko jakiejś śmiertelnej, albo chociaż przewlekłej choroby syna. Widziałem jakiegoś nieszczęśnika, który podejmował tak bezsensowne decyzje, że aż dziw bierze, że w końcu mu się udało. W zasadzie stało się to wbrew jakimkolwiek przesłankom. Wiadomo było że koniec końców mu się uda (przez duże U), przecież to amerykański film.

Gdyby film zaproponował Kustosz, albo Wowax, pomyślałbym że chodzi o to, że nic tak nie poprawia humoru, jak nieszczęście drugiego człowieka. Wtedy tak, można by się nieco wzmocnić psychicznie, ale trzeba opuścić koniec, żeby nas żółć nie zalała, z powodu milionów tego nieudacznika.

Jak zauważyli już przedmówcy, niezbyt optymistycznie zaprezentowane były stosunki międzyludzkie. Żona zostawia syna, o mężu nie wspomnę, bo sam bym go zostawił. Wartość, wydawałoby się najlepszego kumpla, wyceniona była na 14$. Jedynie relacje z synem były ukazane jako coś pozytywnego.

Podsumowując.

Film na poprawę humoru dla Polaka z modlitwy w filmie "Dzień Świra"


OdpowiedzCytat
Wowax
(@wowax)
Wcale nie taki zły
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 2493
 
Wysłany przez: @mysikrolik

Gdyby film zaproponował Kustosz, albo Wowax, pomyślałbym że chodzi o to, że nic tak nie poprawia humoru, jak nieszczęście drugiego człowieka.

Chyba się powinienem obrazić, ale jakoś nie mogę 😉 ...po prostu nie znasz jeszcze Wowaxa...


OdpowiedzCytat
Mysikrolik
(@mysikrolik)
Member Potwierdzony
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 1962
 
Wysłany przez: @wowax
Wysłany przez: @mysikrolik

Gdyby film zaproponował Kustosz, albo Wowax, pomyślałbym że chodzi o to, że nic tak nie poprawia humoru, jak nieszczęście drugiego człowieka.

Chyba się powinienem obrazić, ale jakoś nie mogę 😉 ...po prostu nie znasz jeszcze Wowaxa...

Musiałem kogoś dać w kontrze do delikatnej Milady. 😀 


OdpowiedzCytat
Wowax
(@wowax)
Wcale nie taki zły
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 2493
 
Wysłany przez: @mysikrolik

delikatnej Milady.

...to i Milady nie znasz. 😉 🤣 


OdpowiedzCytat
Milady
(@milady)
. Moderator
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 4494
 
Wysłany przez: @aldona

A wszystko to dzieje się w „pogodni za…. kasą”. Czyli mogę śmiało podsumować, że dla reżysera kasa=szczęście.

Naprawdę tak to widzicie? Dla mnie to nie jest pogoń za kasą a próba polepszenia życia, wyjścia z jakiegoś dołka, w którym zawsze wygodniej jest siedzieć i się nie starać. Zresztą człowiekowi szczęście będzie dawać to czego akurat w danej chwili potrzebuje najbardziej. Jeżeli brak Ci miłości to szczęście da Ci kochająca osoba i tego poszukujesz. Jeśli tracisz wszystkie oszczędności i brakuje Ci na czynsz to szukasz rozwiązania i będziesz szczęśliwy jak znajdziesz dobrą pracę.

Wysłany przez: @aga

Czy nie łatwiej by było najpierw zadbać o podstawowe potrzeby (czynsz, jedzenie) chociażby podejmując jakąś mniej ambitną (nawet weekendową, albo popołudniową) pracę i dopiero wtedy zawalczyć.

Ja uważam inaczej. Facet chciał odzyskać utopione w złej inwestycji pieniądze. Też pewnie próbowałabym to zrobić w pierwszej kolejności. Pamiętajcie, że on nie miał dobrego wykształcenia a bezrobocie było bardzo duże więc szanse na dobrą pracę nie były olbrzymie.  Mógł iść do jakiejkolwiek pracy, ale czy to cokolwiek by rozwiązało? I tak musieliby harować i frustracja pewnie by rosła. Czasem trzeba się przez chwilę poświęcić żeby osiągnąć jakiś cel. On wiedział, że nie może żyć tak jak do tej pory, musi coś zmienić. Wyznaczył cel i podjął decyzję. Zrobił to dla siebie i dla swojego syna.

Wysłany przez: @aldona

Walka ze sobą o dobra materialne zawsze kończy się jakoś tak egoistycznie.  Im więcej mam (kupionych) przedmiotów to wzrasta mój poziom akceptacji samego siebie więc jestem szczęśliwy? Nie, dla mnie ten film to obraz rozpaczliwej gonitwy za czymś co w życiu nie jest absolutnie najważniejsze.

Tak jak napisałam wyżej, to co jest ważne w danej chwili niekoniecznie będzie ważne później. Ja naprawdę nie wyniosłam z tego filmu obrazu pogoni za pieniądzem. Facet próbuje zrobić wszystko żeby wreszcie polepszyć los swój i swojego syna. I tłumaczenie, że można być bezdomnym i szczęśliwym bo wszystkie inne wartości są ważniejsze jest jednak oderwane od rzeczywistości. Fakt, że pieniądze szczęścia nie dają, ale gdyby moja mama czy dziecko mieli głodować to nie sądzę żebym była szczęśliwa. Jeśli uszczęśliwia Cię podróżowanie to przecież na bilet na pociąg też potrzebujesz mieć pieniądze.

Kurcze, naprawdę jestem zdziwiona, że wy w tym filmie zobaczyliście tylko historię o pieniądzach. Ja uważam, że reżyser wykorzystał akurat motyw dostania dobrej pracy jako coś na czym mógł oprzeć ogólne przesłanie.

Wysłany przez: @aldona

Dla tego dziecka było to ważniejsze niż nocleg w przytułku. A oczywiście dla ojca ważniejsze było, żeby mały miał gdzie spać….zarówno mogli spać w przytułku jak i pod ławką.

Hmm, będąc na miejscu Chrisa też w tej sytuacji ważniejszy byłby dla mnie nocleg dla dziecka.

W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"


OdpowiedzCytat
Milady
(@milady)
. Moderator
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 4494
 
Wysłany przez: @aldona

Matka „porzucająca” dziecko – nadal nie rozumiem jej postawy i braku zaangażowania w dobro rodziny w trochę inny sposób niż pokazane jest to na filmie.

Też kompletnie nie rozumiem tego. Coś zbyt łatwo przychodzi jej odejście i oddanie dziecka ojcu. Matki chyba na ogół tak nie działają. Jakoś nie spina mi się to.

W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"


OdpowiedzCytat
Strona 1 / 4
Share: