Lojalnie uprzedzam. To nie jest tekst dla każdego. Jeśli nie jesteś fanem Pana Samochodzika, nie czytaj. Jeśli nie masz świra na punkcie tej serii, odpuść. Jeżeli nie kręcą cię nieistotne szczegóły, daj sobie spokój:)
Data roczna
Właściwa akcja powieści „Pan Samochodzik i Templariusze” (pomijając epilog) rozgrywa się w okresie od 29 czerwca do 9 lipca 1962 roku. A skąd tak dokładnie to wiemy, skoro w książce nie ma żadnych rocznych datowań? Musimy posłużyć się informacjami zawartymi w innych powieściach z serii Pan Samochodzik.
Skoro „Wyspa złoczyńców” dzieje się w 1961 roku:
Zadziwiająca przygoda, jaką przeżyłem na Wyspie Złoczyńców, zapukała do mnie pod koniec czerwca 1961 roku. Ubrana była w mundur listonosza, który wręczył mi zapieczętowaną kopertę z nagłówkiem: ZESPÓŁ ADWOKACKI nr 3 w KRAKOWIE (wydanie I Nasza Księgarnia 1964).
…a „Księga strachów” dwa lata później czyli w 1963 roku
— Tak jest, pan nas nie docenia — podchwycił Tell. — Pan myśli, że my nie rośniemy, jesteśmy wciąż tymi samymi dwunastoletnimi chłopcami, których spotkał pan na Wyspie Złoczyńców. A przecież od tego czasu minęły dwa lata.
…to skarbu templariuszy Tomasz i harcerze szukali rok wcześniej, w 1962 roku
Zabłysły trzy latarki elektryczne. Zobaczyłem Sokole Oko, Tella i jego ojca lekarza, którego miałem możność poznać w ubiegłym roku, gdy z chłopcami wybierałem się na poszukiwanie skarbu templariuszy
OK, rok już mamy. Akcja „Templariuszy” zaczyna się pod koniec czerwca w samo południe:
Pod koniec czerwca, w samo południe, gwałtownie zaterkotał dzwonek przy moich drzwiach.
A nazajutrz, kiedy wyruszają w drogę:
Mieliśmy ostatni dzień czerwca, PIHM przepowiadał piękną pogodę na pierwszą dekadę lipca.
Zbierając to wszystko do kupy, widzimy ponad wszelką wątpliwość, że harcerze zapukali do drzwi pana Samochodzika punktualnie o godzinie 12:00, 29 czerwca 1962 roku, w piątek. Numerem jeden na światowych listach przebojów był wtedy utwór Raya Charlesa „I can’t stop loving you”, o czym ani pan Tomasz, ani harcerze prawdopodobnie nie wiedzieli, ale mogła wiedzieć Karen Petersen:)
30 czerwca 1962 roku, sobota
Wyruszyć mieli o świcie, ale to chyba tylko umowne określenie pory dnia. Wszak o tej porze roku słońce wschodzi już o 4:30, a Tomasz musiał jeszcze odebrać wehikuł z warsztatu pana Rólki. Wątpię żeby mógł to zrobić wcześniej niż o 7:00 lub 8:00 rano zwłaszcza, że tego dnia była akurat sobota. Żeby jednak spiąć się czasowo z dalszym harmonogramem dnia musimy założyć, że Rólka był rannym ptaszkiem i wydał wehikuł Tomaszowi już o 7:00. Z Łodzi do Białegostoku (pierwszy etap podróży) mieli do pokonania 350 kilometrów, dotarli tam o godzinie 12:00 co oznacza, że Tomasz osiągnął na tym odcinku średnią prędkość 70 km/h i to uwzględniając czas potrzebny na zmianę koła bo przecież przed Białymstokiem złapali gumę. Całkiem nieźle jak na słynącego z powolnej jazdy pana Samochodzika. Potem dwie godziny szukają wulkanizacji, a więc do 14:00, mniej więcej godzinę trwa naprawa, w międzyczasie jedzą obiad i o 15:00 wyruszają w dalszą drogę.
Niewiedzieć czemu odcinek 130 kilometrów z Białegostoku do Miłkokuku, zamiast w dwie godziny, pokonują w godzin sześć zwłaszcza, że przecież bardzo się spieszyli, żeby nikt nie sprzątnął im sprzed nosa dokumentu templariuszy znajdującego się w posiadaniu wiejskiego nauczyciela. Dopiero po zachodzie słońca (po 21:00) spotykają Petersenów, których samochód ugrzązł w strumieniu cztery kilometry przed Miłokukiem.
Akcja ratownicza trwa długo. O 23:00 Tomasz wyciąga lincolna ze strumienia i ofiarowuje się wyciągnąć również przyczepę Petersenów. Kapitan Petersen z Kozłowskim odjeżdżają a Tomasz wpada w pułapkę zastawioną przez Karen. Do godziny 00:00 dnia następnego pompuje opony w wehikule i parę minut po północy dociera do domku nauczyciela w Miłkokuku gdzie czekają na niego harcerze i gdzie po raz pierwszy pojawia się Anka. Nauczyciela nie ma, wyruszył z uczniami na wycieczkę historyczno-krajoznawczą.
Chłopcy rozbijają namiot koło domku nauczyciela, a Tomasz śpi w wehikule kilka kilometrów dalej nad jeziorem Pomorze.
1 lipca 1962 roku, niedziela
Pierwszy dzień u celu a pan Samochodzik zaspał. Dopiero o 12.00 budzi go Anka. Zjada śniadanie, odbiera raport od harcerzy na temat sytuacji wokół domku nauczyciela a potem podejmuje decyzję, że trzeba ruszyć tropem wycieczki. A więc, jak sądzi, na Kozi Rynek. Ale na głodniaka to nie robota czyli najpierw o 17:00 obiadek w Augustowie i dopiero jazda na Kozi Rynek. To jakieś pół godziny drogi z Augustowa więc na Karen w opałach natykają się prawdopodobnie około 18:00. Burzę przeczekują skryci pod pałatkami, Karen rysuje znaki templariuszy w notesie Tomasza. Wszystko to musiało trwać aż 2,5 godziny, bo do Miłkokuku (około godzina drogi) wracają już po ciemku czyli wyraźnie po 21:00.
W ośrodku dziennikarzy nad jeziorem Pomorze trwa zabawa taneczna, Tomasz bryluje na parkiecie, prowadzi rozmowy z Karen, Kozłowskim i Anką, zakładam, że potrzebuje na to około dwóch godzin. W tej sytuacji zielona rakietnica wystrzelona przez Tella pojawia się na niebie prawdopodobnie około 23:00. Pospieszny powrót do Miłkokuku, oględziny śladów włamania do domku nauczyciela i w końcu spanie pewnie znów po północy. Tym razem Tomasz, podobnie jak chłopcy, nocuje w sadzie koło domku nauczyciela.
2 lipca 1962 roku, poniedziałek
Od rana, naszym bohaterom, łeb zawracają milicjanci, którzy przyjechali na rowerach wezwani na miejsce zdarzenia. W międzyczasie wraca z wycieczki nauczyciel. Dopiero o 12:00 Tomasz z chłopcami przenoszą swój obóz nad jezioro Pomorze i zaczynają od przygotowania posiłku (chyba śniadania?). Przypływa Anka i po jakimś czasie wraz z Tomaszem wyruszają kajakiem na wysepkę gdzie znajdują zniszczoną ramkę od skradzionego dokumentu templariuszy. Po powrocie do obozu zastają tam Petersena z Kozłowskim, którzy pokazują im list z ofertą Malinowskiego. Dzieje się to przypuszczalnie między godziną 13:00 a 14:00, bo Anka spieszy się na obiad do ośrodka dziennikarzy.
Prawdopodobnie po 15:00 Tomasz jedzie do Miłkokuku porozmawiać z nauczycielem po czym wraca na obiad przygotowany przez harcerzy (między 16:00 a 17:00). Dopiero gdy zaczyna szarzeć, a więc po 21:00 jedzie obejrzeć kapliczkę, w której ma się dokonać wymiana pieniędzy na dokument templariuszy, a następnie do ośrodka dziennikarzy, gdzie Petersenowie kończą właśnie kolację. O 22.00 rozmawia z Anką i z Karen na pomoście.
O północy Tomasz, Petersen i Kozłowski zostawiają w kapliczce kopertę ze ściankami gazety zamiast pieniędzy i ukrywają się w zasadzce. Czuwają do 4:00 rano, kiedy znudzony oczekiwaniem Kozłowski znajduje w kapliczce list od Malinowskiego.
3 lipca 1962 roku, wtorek
Do obozu Tomasz wraca dopiero przez 6:00. Budzą się harcerze ciekawi relacji z nocnej przygody. Pan Samochodzik zmęczony zasypia i budzi się po 12:00. Idąc tropem znaków pozostawionych przez chłopców trafia nad brzeg jeziora gdzie obserwuje Ankę wsiadającą na motocykl Mysikrólika.
Około 14:00 wyruszają do Malborka. 370 kilometrowy odcinek Miłkokuk – Elbląg, przy średniej prędkości 70 km/h powinni przejechać w ciągu 5-6 godzin, oznacza to, że nocleg w namiotach za Elblągiem zaplanowali bardzo wcześnie bo już około godziny 20.00. Być może pan Samochodzik postanowił odespać zarwaną ostatnią noc.
4 lipca 1962 roku, środa
Spali chyba znowu dość długo, bo do Malborka (raptem 30 kilometrów drogi) dotarli na tyle późno, że po rozbiciu namiotów na campingu zrobiła się już pora obiadowa. O 14:00 idą więc do restauracji „Nad Nogatem” gdzie celebrują posiłek aż do 16:00. Po czym spieszą się na zwiedzanie zamku ponieważ Tomasz przypomina sobie, że przewodnicy pracują tylko do 18:00.
Bahomet zamyka więc Tomasza w celi Kiejstuta przed 18:00. Harcerze i Ewa uwalniają go prawdopodobnie około 22:30, potem krążą po zamku, podsłuchują Bahometa i ścigają Malinowskiego. Po opuszczeniu zamku, o północy, spotykają na ulicy Ankę a potem, na campingu, Petersenów.
5 lipca 1962 roku, czwartek
Trudno poukładać czasowo ten dzień, ale spróbujmy. Pobudka dość późno, ale nie ma co się dziwić, niebo zasnute ciemnymi chmurami, leje deszcz. Jeszcze przed śniadaniem Tomasz postanowił rozmówić się z Bahometem. Okazuje się, ze Bahomet z żoną noc spędzili w zamkowej piwnicy i dopiero rano, wraz z pierwszą wycieczką opuścili zamek. Obecnie zamek jest otwarty dla zwiedzających od godziny 9:00 i najkrótsze zwiedzanie trwa dwie godziny. Jeżeli podobnie było sześćdziesiąt lat temu to rozmowa z Bahometem raczej nie mogła się odbyć wcześniej niż o 11:30 (powrót na camping i rozpoczęcie pakowania przed wyjazdem).
Śniadanie prawdopodobnie około 12:00, u Petersenów również. Zapewne więc po 12:30 Karen z Kozłowskim, a za nimi harcerze udają się na zamek. Jeżeli zwiedzanie trwało dwie godziny to akcja z Malinowskim, właścicielem wypożyczalni kajaków (yes kajaki) mogła wydarzyć się dopiero po godzinie 15:00, ponieważ jej świadkiem był Kozłowski, który zdążył już z zamku wrócić. W zamieszaniu wywołanym tą sytuacją za wycieraczką lincolna Petersenów pojawia się list z propozycją od Malinowskiego.
Narada w przyczepie Petersensów związana z propozycją Malinowskiego, w trakcie której Tomasz wielkodusznie zdradził Karen zawartość listu, który chce sprzedać jej Malinowski odbywała się prawdopodobnie między 16:00 a 17:30. O 18:00 Tomasz, Anka i chłopcy udają się na kolację do restauracji „Nad Nogatem”, a następnie do Ewy, która zaprosiła ich do siebie na wieczór. Zakładam, że na godzinę 19:00, na późniejszą już by chyba nie wypadało. To w trakcie tego spotkania, dzięki sugestii mamy Ewy Tomasz wpada na pomysł, że cor tuum z hasła templariuszy to być może wioska Kortumowo. Tomasz i Anka opuszczają gościnę punktualnie o 22:00. O 22:40 Tomasz wyrusza na 50-ty kilometr, o 22:55 jest w Starogardzie Gdańskim pokonując odległość 40 kilometrów w 15 minut co oznacza, że musiał grzać ze średnią prędkością 160 km/h. Mało prawdopodobne. O 23:00 do celu miał jeszcze około 10 kilometrów. Na miejsce dojechał więc kilka minut później.
Pan Samochodzik wraz z Karen ruszają w pościg za Malinowskim. Z 50-tego kilometra w okolicy Zblewa, do Charzykowych jest 70 kilometrów więc nawet jeśli jechali bardzo szybko to trasa ta musiała zająć ponad pół godziny. Nad jeziorem Charzykowskim znaleźli się więc przed północą. Malinowski kradnie motorówkę, Tomasz ściga go wehikułem więc gdzieś w okolicy godziny 0:30 trafiają na Wyspę Miłości.
6 lipca 1962 roku, piątek
6 lipca, w Charzykowych, słońce wschodzi o 4:28 czyli kilka minut po 4:00 (o świcie) pan Samochodzik rozpoczyna przeszukanie wyspy. Tymczasem wstał dzień i słońce zaczęło świecić dość mocno. Zrobiła się więc już chyba godzina 5:30 kiedy pan Samochodzik znalazł ubranie motocyklisty i zorientował się, że Malinowski/Mysikrólik uciekł i zamierza wrócić na 50-ty kilometr po swój motocykl. Zanim jednak ruszyli jego śladem, odholowali motorówkę na przystań, Tomasz wkręcił z powrotem świece w silniku motorówki i przelał trochę benzyny z wehikułu do lincolna. Nawet jeżeli z dużą prędkością jechali na 50-ty kilometr nie mogli tam dotrzeć przed godziną 7:00. Na camping w Malborku dojechali prawdopodobnie około godziny 8:00.
Do Kortumowa zamierzali wyruszyć o 14:00, ale wyjazd nie doszedł do skutku ponieważ Tomasz postanowił towarzyszyć Petersenom na posterunku milicji, gdzie udali się żeby zgłosić oszustwa Malinowskiego. Sprawa trwała bardzo długo, wzywany był oficer śledczy z Gdańska, posterunek opuścili więc dopiero późnym wieczorem czyli prawdopodobnie po godzinie 20:00. Pożegnali się z Petersenami i opuścili Malbork kierując się do Kortumowa szosą na Kwidzyn.
Jak daleko mogło być do Kortumowa? Na pewno nie więcej niż dwie godziny drogi, w końcu to wioska na ziemi chełmińskiej. Nawet jeśli Pan Samochodzik jechał wyjątkowo powoli, o 23:00 musieli już być na miejscu. Obóz rozbili nocą za kościołem w najbliższym sąsiedztwie jeziora i lasu.
7 lipca 1962 roku, sobota
Tu znowu nie będzie łatwo ustalić harmonogramu dnia. Wiemy, że Ewa robi panom pobudkę o 7:00. Budzenie trochę trwało, potem mycie, po śniadaniu byli pewnie więc około godziny 8:30. Zwiedzanie kościoła i rozmowa z proboszczem mogły zająć czas mniej więcej do 9:30 kiedy to proboszcz udał się na drugie śniadanie.
Wrócili do obozu, Ewa pożyczyła drut elektryczny, a Tomasz opalał się przez pół godziny nad brzegiem jeziora. Około 11:00 poszedł na spacer do lasu zlustrować teren. Wraca po godzinie 12:00, w obozie pichci się obiad. Dzieciaki pożyczają akumulator, Tomasz znowu wychodzi, tym razem obejrzeć kościół. Wraca na obiad w okolicach godziny 13:00. W trakcie obiadu słyszą krzyki z księżego sadu, zaczyna się akcja wkręcania gospodyni księdza w akcję z prądami błądzącymi.
Nie wiadomo co dzieje się do wieczora, kiedy to harcerze i Ewa goszczą na kolacji u gospodyni księdza. Nocą, przed snem Tomasz wybiera się na spacer do lasu. Najpierw wpada na Patersenów, którzy rozbijają obóz w pobliżu ruin, a potem spotyka Ankę.
8 lipca 1962 roku, niedziela
Rankiem budzi Tomasza tubalny głos Kapitana Petersena, prawdopodobnie dochodzi 8:00. Mycie w jeziorze, dyskusja z Karen o podziale stref wpływów, pospieszne śniadanie i na plebanię po klucz od piwnicy, to wszystko zajmuje pewnie czas do 9:00. Kilka minut po 9:00 rozgrywa się zabawna scena z gospodynią księdza i panem Konfiturkiem. Tomasz i dzieciaki znajdują w piwnicy znak templariuszy, po czy pan Samochodzik opuszcza się na linie w głąb studni. Odkrywa boczny ganek i o 10:00 zatrzaskuje się w pułapce templariuszy. W południe Karen z Kozłowskim obracają chrzcielnicę uwalniając go z podziemi.
Wracają do obozu, zmęczony Tomasz śpi dwie godziny, do 15:00. Jak spożytkował resztę dnia? Prawdopodobnie rozmyślając. Wieczorem lunął deszcz, obóz pogrążył się w nocnej ciszy, ale pan Samochodzik czuwał. O 23:00 zjawia się Anka szukając Karen i Kozłowskiego. Po jej odejściu Tomasz wpada na pomysł, że głębiej w studni musi być chyba jeszcze drugi korytarz. Pędzi do piwnicy w księżym sadzie, odkrywa włamanie, schodzi do studni ale ktoś przecina linę i próbuje go zabić. Ratuje się znajdując drugi boczny ganek.
9 lipca 1962 roku, poniedziałek
O 3:00 nad ranem, Tomasz odchyla klapę wejściową i dostaje się do podziemnej celi umieszczonej pod posadzką kościoła, dowiadujemy się, że znajduje się w podziemiach już cztery godziny. Jest tu pewna nieścisłość bo tyle właśnie czasu upłynęło od wizyty Anki, a przecież w międzyczasie Pan Samochodzik musiał wpaść na pomysł z drugim gankiem, popędzić do piwnicy, zejść do studni i stoczyć walkę o życie. Potrzebował na to minimum pół godziny, ale mniejsza o to.
W podziemiu odkrywa znak templariuszy „dwa skarby” i robi notatkę na cegle o treści: Skarby, które są za tą ścianą odkrył o piątej nad ranem pan Samochodzik. Wygląda więc na to, że poszukiwania w podziemnej celi trwały aż dwie godziny co nijak nie wynika z tekstu książki. Następnie dłuższy czas mocuje się z płytką w posadzce kościoła stanowiącą wejście do podziemi, wydostaje się z niech więc nie wcześniej niż o 5:30. Najpierw orzeźwiająca kąpiel w jeziorze, do obozu Petersenów trafia mniej więcej o 6:00. Ukryty w krzakach jest cichym świadkiem jak Kozłowski szantażuje Kapitana Petersena. Słyszy też jak Kozłowski zdradza kulisy swojego działania w roli Malinowskiego. Ujawnia się i razem z Petersenem wiążą Kozłowskiego sznurem i zostawiają pod strażą Anki. Sami biegną uwolnić Karen. Karen jest więc wolna w okolicy godziny 7:00. Skoro zeszła do studni przed Tomaszem, najprawdopodobniej około 23:00 to spędziła w podziemiach prawie osiem godzin. Sporo.
W obozie Petersenów pojawiają się również Ewa i harcerze, którzy są już po śniadaniu. Inscenizacja obdzierania ze skóry odbywa się więc między godziną 7:30 a 8:00 kiedy spektakl przerywa milicja, która przybyła aresztować Kozłowskiego/Malinowskiego.
W południe, Tomasz i Petersenowie odjeżdżają z Kortumowa. Rozstają się koło Chełmna a pan Samochodzik wraca do Kortumowa po skarb. Otwarcia skrytki dokonuje prawdopodobnie około godziny 15:00.
Zakończenie
Jest jeszcze epilog. W ciepłe słoneczne popołudnie Karen i Tomasz rozmawiają o skarbach templariuszy w ogródku kawiarni Hotelu Europejskiego. Ile czasu mogło upłynąć od przygody w Kortumowie? Petersenowie zdążyli złożyć zeznania w Gdańsku w związku z aresztowaniem Kozłowskiego i dojechać do Warszawy. Na to wystarczyłyby dwa dni. Ale w kawiarni pojawia się też Anka z informacją, że redaktor naczelny gazety, w której pracuje zatwierdził do druku jej artykuły o poszukiwaczach skarbów, a to wymagałoby znacznie dłuższego czasu.
P.S Tell, Sokole Oko i Wiewiórka kończą w tym roku 73 lata! Niech im gwiazdka pomyślności…:)
Zapraszam do pogaduszek na FORUM.
* W artykule wykorzystałem ilustracje Szymona Kobylińskiego zamieszczone w IV wydaniu powieści „Pan Samochodzik i templariusze” z 1980 roku, wydanej staraniem wydawnictwa Pojezierze
Nie wiem jak wyglądały drogi w moim regionie na początku lat 60-tych, ale też zawsze dziwiło mnie, że PS z Białegostoku do stronę Sejn jechał przez Grajewo (czyli drogą na Ełk) i Rajgród (słynne Kuwasy), a nie bezpośrednio na Augustów.
Miłkokuku nijak nie potrafię umiejscowić, ale jezioro Pomorze i Ośrodek Wczasowy Radia i Telewizji kojarzę całkiem nieźle. Posejnele, Giby i okolice to już cele moich wakacyjnych wypadów.
Na marginesie bardzo fajny research. Brawo!
Na marginesie 2: Pozdrawiam znad jez. Blizenko (jakieś 30 kilometrów od Miłkokuku) 😁
Nie no, Miłkokuk to rzecz jasna tajny kryptonim Wiłkokuku. Tak żeby nikt się nie zorientował:) A dlaczego Tomasz jechał dłuższą drogą? Może chciał chłopakom pokazać Kuwasy? A może sentymentalnie postanowił odwiedzić kurhan z „Uroczyska” tylko nie wspominał o tym w książce? Wszak gdzieś musieli zmitrężyć te 6 godzin od wyjazdu z Białegostoku:)
Miłego wypoczynku na Suwalszczyźnie. Poszukaj domku nauczyciela. A po sąsiedzku, na stronie masz rozkminioną godzina po godzinie „Księgę strachów”.
Wiłkokuku nie kojarzę bo droga, która tam prowadzi nie zmieniła się od czasów Templariuszy. Jakoś nigdy nie zachęciła mnie by tam skręcić. Nie przypominam sobie by stał tam jakikolwiek drogowskaz, ale będę w Gibach na kartaczach to sprawdzę 😋
No właśnie, sprawdź ten Wiłkokuk i udokumentuj fotograficznie domek nauczyciela. Tylko nie ugrzęźnij w strumieniu jak Petersenowie;)
Najwyżej poślę kogoś do wioski po konie 😋
Teraz może być łatwiej o traktor;)