Ale niestety, musiałabym go oglądać bez wina
Moja znajoma, która bardzo lubi wino będąc w ciąży odkryła coś takiego jak wino bezalkoholowe. 🙂
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
Ale niestety, musiałabym go oglądać bez wina
Moja znajoma, która bardzo lubi wino będąc w ciąży odkryła coś takiego jak wino bezalkoholowe. 🙂
Ha! Nie pomyślałam o tym.
Dziękuję 🙂
Chyba zaraz wyślę Adama do sklepu.
Urok Jacka kompletnie do mnie nie trafia.
Do mnie również, ale co do Milesa to nie mogę się zgodzić. Zastanawiam się czemu ja oglądając ten film dwukrotnie nie zwróciłam większej uwagi na kradzież przez niego pieniędzy. Jakoś mi to umykało w trakcie filmu bądź stawało się mało istotne.
Jeśli Miles cierpi na depresję to nie jest do końca tak, że jego zachowanie powinniśmy oceniać jak zachowanie człowieka pewnego siebie, bez problemów, bez depresji. On potrzebował poczuć, że ktoś go akceptuje właśnie takim jaki jest. I według mnie nie z pobudek, o których wspominasz a w wyniku naprawdę niskiej samooceny, braku akceptacji i właśnie depresji. W ostatnim czasie nic mu nie idzie. Wyobrażenia o powrocie żony runęły, przyjaciel nieco go zawiódł i żadne wydawnictwo nie chce wydać jego książki. Jak tu znaleźć siłę na zdobywanie kobiety?
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
Jeśli Miles cierpi na depresję to nie jest do końca tak, że jego zachowanie powinniśmy oceniać jak zachowanie człowieka pewnego siebie, bez problemów, bez depresji. On potrzebował poczuć, że ktoś go akceptuje właśnie takim jaki jest. I według mnie nie z pobudek, o których wspominasz a w wyniku naprawdę niskiej samooceny, braku akceptacji i właśnie depresji. W ostatnim czasie nic mu nie idzie. Wyobrażenia o powrocie żony runęły, przyjaciel nieco go zawiódł i żadne wydawnictwo nie chce wydać jego książki. Jak tu znaleźć siłę na zdobywanie kobiety?
Trzeba odróżnić, czy Miles cierpi na depresję jako jednostkę chorobową, czy po prostu ma długiego doła, z którego z różnych powodów nie chce/nie może wyjść. Jeśli to pierwsze - ok, może to tłumaczyć pewne jego zachowania, ale oznacza też, że związek z Mayą będzie nieudany. Depresji nie da się uzdrowić ot tak, Miles zabierze ją ze sobą. A jeśli po prostu miał zły okres w życiu to powinien zdobyć się na trochę autorfleksji, naprawić pewne błędy - choćby te pieniądze. Tymczasem niska samoocena Milesa jest trochę taką maską, być może zakładaną podświadomie. Nic mi nie wychodzi, nie liczę się, świat jest przeciwko mnie = jestem do kitu, nic tego nie zmieni, więc nie muszę się wysilać.
Depresji nie da się uzdrowić ot tak, Miles zabierze ją ze sobą. A jeśli po prostu miał zły okres w życiu to powinien zdobyć się na trochę autorfleksji, naprawić pewne błędy - choćby te pieniądze.
No dobrze, muszę Ci przyznać , ze jest sporo racji w tym co piszesz. Jednak mimo wszystko nadal będę lubić ten film. Być może udało mi się to dzięki temu, że oglądałam go z pewnym nastawieniem i nie skupiałam się na pewnych aspektach bądź dlatego, że potraktowałam to bardziej luźno.
będzie usprawiedliwiał tekstem "już taki jestem".
Ogólnie ujmując mam dziwne wrażenie, że faceci bardzo lubią to wyrażenie.;)
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
będzie usprawiedliwiał tekstem "już taki jestem".
Ogólnie ujmując mam dziwne wrażenie, że faceci bardzo lubią to wyrażenie.;)
To jakaś aluzja, hę?;)
będzie usprawiedliwiał tekstem "już taki jestem".
Ogólnie ujmując mam dziwne wrażenie, że faceci bardzo lubią to wyrażenie.;)
To jakaś aluzja, hę?;)
No właśnie. Uderz w stół.;) 😉
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
Przed chwilą skończyłam oglądać „Bezdroża”.
Dokąd mnie one zaprowadziły?
Na pewno w miejsce, gdzie bardzo miło przebywało mi się przez dwie godziny. Chętnie poprzebywałabym dłużej.
Kilka wrażeń.
„Bezdroża” to zdecydowanie film, który pasuje do kategorii poprawiających nastrój. Mój poprawił na pewno. Kilka razy śmiałam się głośno, a właściwie przez cały czas jego trwania byłam uśmiechnięta.
Co do bohaterów, czyli tematu, który wywołał największą dyskusję na forum. Jacka nie polubiłam absolutnie. Jest maluczkim, egoistycznym, zakłamanym, mało interesującym facetem, który traktuje kobiety przedmiotowo i jako taki nie mógł wzbudzić mojej sympatii. Ale dzięki temu jest wyraźną przeciwwagą dla Milesa, o którym teraz kilka słów.
Miles – odwrotnie. Pomijając ten epizod z pieniędzmi u matki (szkoda, że ta scena miała miejsce, chociaż na jego usprawiedliwienie muszę powiedzieć, że mamusia ucieszyła się bardziej z widoku Jacka niż własnego syna, co podkreślała swoim zachowaniem kilka razy), muszę przyznać, że lubię faceta. Postrzegam go jako dużego wrażliwca i bardzo sympatycznego gościa, który nie może odnaleźć swojego miejsca w życiu. Jest bardzo zagubiony, pomimo tego, że przecież ma jasno wytyczony cel i wizję życia, jakie chciałby wieść. Ja go tak właśnie odbieram. Bardzo mi się podobała kreacja aktora wcielającego się w rolę Milesa. Był bardzo wiarygodny. Ja tę postać kupuję i przez cały film jej kibicowałam.
Wino!!! To jest coś, co sprawia, że film trafił do mojego serca.
Mimo że akcja filmu dzieje się w Ameryce, wiele razy miałam wrażenie, jakbym się przeniosła do Francji. Wielokrotnie podczas moich pobytów na francuskiej ziemi, przy kolacjach biznesowych lub z przyjaciółmi miałam okazję słuchać takich wywodów dotyczących sączonych trunków. Oni to naprawdę uwielbiają! Delektować się winem, rozmawiać o nim, rozbierać na czynniki pierwsze ... To jest piękna pasja, którą doskonale rozumiem.
Ktoś tutaj pisał, że zabrakło winnic i winnej atmosfery. Uważam odwrotnie! Były winnice, były degustacje, rozmowy o gatunkach, piękne krajobrazy ...
„Bezdroża” to według mnie film bardzo spójny. Niczego tam nie ma za dużo, nie ma niepotrzebnych scen, dłużyzn, kiepskich dialogów. Wręcz przeciwnie – odebrałam go jako bardzo przemyślany i dobrze zrobiony.
I na koniec – bardzo mi się podoba tytuł książki Milesa. I wierzę, że w końcu znalazł na nią wydawcę.
To tyle na świeżo po obejrzeniu.
Może jeszcze coś dodam, jak mi się nasunie.
Przed chwilą skończyłam oglądać „Bezdroża”.
Z winem czy bez?;)
„Bezdroża” to zdecydowanie film, który pasuje do kategorii poprawiających nastrój. Mój poprawił na pewno.
To jest nas troje. Oprócz Ciebie, Milady i mnie, nikomu zdaje się humoru nie poprawił:)
Postrzegam go jako dużego wrażliwca i bardzo sympatycznego gościa, który nie może odnaleźć swojego miejsca w życiu. Jest bardzo zagubiony, pomimo tego, że przecież ma jasno wytyczony cel i wizję życia, jakie chciałby wieść. Ja go tak właśnie odbieram. Bardzo mi się podobała kreacja aktora wcielającego się w rolę Milesa. Był bardzo wiarygodny. Ja tę postać kupuję i przez cały film jej kibicowałam.
Właśnie. Zastanawiam się skąd aż taka surowość ocen wśród innych naszych kolegów. Miles to pogubiony facet w średnim wieku, wrażliwy, z morzem kompleksów, ale dobry chłop. I zgadzam się, że Paul Giamatti stworzył doskonałą, wiarygodną kreację.
Wino!!! To jest coś, co sprawia, że film trafił do mojego serca.
To chyba jednak jest tak, że trzeba lubić wino i całą otoczkę rytuałów z nim związanych, żeby ten film trafił do serca. Jak się nie lubi wina tylko whisky to nie trafi;)
I na koniec – bardzo mi się podoba tytuł książki Milesa.
Cholera, a jaki jest ten tytuł?:)
Przed chwilą skończyłam oglądać „Bezdroża”.
Z winem czy bez?;)
„Bezdroża” to zdecydowanie film, który pasuje do kategorii poprawiających nastrój. Mój poprawił na pewno.
To jest nas troje. Oprócz Ciebie, Milady i mnie, nikomu zdaje się humoru nie poprawił:)
Postrzegam go jako dużego wrażliwca i bardzo sympatycznego gościa, który nie może odnaleźć swojego miejsca w życiu. Jest bardzo zagubiony, pomimo tego, że przecież ma jasno wytyczony cel i wizję życia, jakie chciałby wieść. Ja go tak właśnie odbieram. Bardzo mi się podobała kreacja aktora wcielającego się w rolę Milesa. Był bardzo wiarygodny. Ja tę postać kupuję i przez cały film jej kibicowałam.
Właśnie. Zastanawiam się skąd aż taka surowość ocen wśród innych naszych kolegów. Miles to pogubiony facet w średnim wieku, wrażliwy, z morzem kompleksów, ale dobry chłop. I zgadzam się, że Paul Giamatti stworzył doskonałą, wiarygodną kreację.
Wino!!! To jest coś, co sprawia, że film trafił do mojego serca.
To chyba jednak jest tak, że trzeba lubić wino i całą otoczkę rytuałów z nim związanych, żeby ten film trafił do serca. Jak się nie lubi wina tylko whisky to nie trafi;)
I na koniec – bardzo mi się podoba tytuł książki Milesa.
Cholera, a jaki jest ten tytuł?:)
Odpowiadam po kolei:
- bez wina
- dziwne; moim zdaniem jest bardzo zabawny i relaksujący
- jeszcze bardziej dziwne: Miles nie jest złym człowiekiem przecież! Jest naprawdę dużym, pogubionym wrażliwcem
- być może 🙂
- "Dzień po wczoraj" 😉
Jak się nie lubi wina tylko whisky to nie trafi;)
A kto powiedział, że się nie lubi? Może nie jest się znawcą, ale się lubi.
Cholera, a jaki jest ten tytuł?:)
No Kustoszu, to nawet ja zapamiętałam.
A kto powiedział, że się nie lubi? Może nie jest się znawcą, ale się lubi.
No to popsułaś mi piękną teorię:)
No Kustoszu, to nawet ja zapamiętałam.
Cóż, skleroza.