Trudny temat, o którym pisałem tutaj.
Jakoś tak jest, że jak idę do kina, to trafiam na film nudny i słaby. I ten, z mojego punktu widzenia, taki jest.
No chyba, że ktoś lubi dwugodzinny dramat miłosny o dziewczynie i młodzieńcu, których rozdzielili rodzice, bo taki był rodzinny interes. A wszystko to wrzucone w góralszczyznę i okres II Wojny Światowej.
Nie dziwię się temu, że góralom ten film nie pasuje, bo z prawdziwą historią Goralenvolk nie ma wiele wspólnego. To trochę wygląda jakby scenarzysta wynotował sobie na karteczkach elementy tego etapu historii Podhala, wrzucił do kapelusza i losował. W dowolnej kolejności i nie wylosował wszystkich karteczek, więc resztę sobie dopisał (a może tylko niestarannie notował). Poza tym, podstawą obrony postawy górali w czasie IIWŚ i tej organizacji są dwaj niemieccy agenci, którzy w filmie nie istnieją, oraz głupota Wacusia Krzeptowskiego, który chciał być księciem góralskim, a w filmie jego postać jest marginalna. Albo inaczej - w filmie rozdzielono Wacusia na dwie osoby, obie nieprawdziwe.
Co do plusów - widoki Tatr są przednie, szacunek dla Filipa Pławiaka za sceny wspinaczkowe, niezła rola Sandry Drzymalskiej
Twtter is a day by day war
Jakoś tak jest, że jak idę do kina, to trafiam na film nudny i słaby. I ten, z mojego punktu widzenia, taki jest.
No chyba, że ktoś lubi dwugodzinny dramat miłosny o dziewczynie i młodzieńcu, których rozdzielili rodzice, bo taki był rodzinny interes. A wszystko to wrzucone w góralszczyznę i okres II Wojny Światowej.
Dzięki, Paweł, za podzielenie się opinią.
Jak tylko usłyszałam o tym filmie, jakoś na jesieni, od razu zapisałam sobie w kalendarzu w telefonie notatkę przy dacie 8 marca (premiera), że warto na to iść.
Ale jakieś dwa tygodnie temu obejrzałam zwiastun i odniosłam po nim wrażenie zgodne z tym, co napisałeś powyżej.
No i póki co nie idę 🙂
Jak tylko usłyszałam o tym filmie, jakoś na jesieni, od razu zapisałam sobie w kalendarzu w telefonie notatkę przy dacie 8 marca (premiera), że warto na to iść.
Ja teraz zastanawiam się nad "Czerwonymi makami", pewnie pójdę, żeby ewentualnie polecić rodzinie w Kanadzie, gdyby gdzieś film był dostępny. Oni o przejściach ich taty, a brata mojego dziadka, wiedzą tyle co z opowieści. Bo stryj siadał na kanapie w salonie i opowiadał. Ale, zanim polecę, powinienem jednak zobaczyć, czy to ma sens, biorąc pod uwagę, tę dowolność jaką scenarzyści prezentują w filmach "historycznych".
I tak, wiem, że to są filmy fabularne, ale ja bym oczekiwał, żeby fabuła nie zmieniała faktów. Bo jeśli, wracając do "Białej odwagi", w rzeczywistości nie było góralskiego Waffen-SS, bo ci, których tam "zwerbowali", w większości zdezerterowali, jak wytrzeźwieli i zostało kilku żołnierzy wcielonych do innych jednostek, to tworzenie "równoległej" historii o stworzeniu jednostki, która wróciła na Podhale i kazano im się "sprawdzić" poprzez zabicie góralskiej rodziny jest IMO złe, albo bardzo złe.
Twtter is a day by day war
A gdyby ktoś kupił opinie jutubowych recenzentów, że aktorzy wspinali się w górach bez zabezpieczeń, to polecam obejrzeć ten filmik.
I w żadnym przypadku nie staram się umniejszać umiejętności, bo mnie by musieli wciągać na te wszystkie szczyty a i tak nie wiem czy bym się zgodził. Tyle, że to pokazuje fachowość oceny "recenzentów".
Twtter is a day by day war
Samego filmu nie widziałam, ale czytałam scenariusz 😉 Dla mnie największym błędem było wprowadzenie trójkąta miłosnego wyciętego z najgorszego fabularnego schematu, co przeniosło całą złożoność historii na poziom osobistych melodramatów bohaterów. Ogólnie można powiedzieć, że Goralenvolk zaistniał z winy ojca Bronki... Oczywiście to sarkastyczne uproszczenie, ale wobec pominięcia wielu faktów takie wrażenie gdzieś się kołacze w odbiorcy. I po co? Przecież podstawą konfliktu i różnych postaw braci mogła być normalna różnica charakterów i podejścia do życia. To by wystarczyło. Jędrek mógłby ożenić się z Bronką, a jej zachowanie w obliczu jego kolaboracji byłoby ciekawszym tematem, niż ta "tragiczna" miłość...
Ogólnie można powiedzieć, że Goralenvolk zaistniał z winy ojca Bronki...
Dobrze napisane, rzeczywiście to tak wygląda.
Jędrek mógłby ożenić się z Bronką, a jej zachowanie w obliczu jego kolaboracji byłoby ciekawszym tematem, niż ta "tragiczna" miłość...
I to by było bliższe prawdy, bo taka była historia Szatkowskiego i jego żony. W sensie nie rywalizacji o dziewczynę, tylko pozostanie Marii Szatkowskiej przy swoich przekonaniach, niezależnie od działań męża.
Z tym, że Szatkowski nie był góralem.
Przesłuchałem kilka recenzji na yt i przeraża mnie ignorancja recenzujących. Oni uważają, że film pokazuje fakty na temat Goralenvolk. I mocno to artykułują. Czyli film fabularny, odbiegający od prawdy jeszcze bardziej niż Kloss i Czterej Pancerni razem wzięci, będzie teraz wyznacznikiem dla wojennej historii Podhala.
Twtter is a day by day war
Może być ciekawie, wiem że autor tej recenzji to oszołom ale... w sprawach historycznych ma rację.
Twtter is a day by day war
Taka sama prawda jak to, że Franz strzelał do papieża.
Taka sama prawda jak to, że Franz strzelał do papieża.
A nie strzelał??? 😳
Ja teraz zastanawiam się nad "Czerwonymi makami", pewnie pójdę, żeby ewentualnie polecić rodzinie w Kanadzie, gdyby gdzieś film był dostępny.
Kolega był na "Czerwonych makach". Opinia: "Jezu, tak zmarnować temat" 😩.
Podejrzewałan coś w tym stylu, jako że nie było właściwe przedpremierowych recenzji ani porządnej promocji. To zazwyczaj zły znak, wskazujący, że nawet twórcy nie wierzą w sukces. Premiera też przeszła bez echa.
Opinia: "Jezu, tak zmarnować temat"
Tego się obawiałem, niestety. Czyli z czystym sumieniem mogę nie iść i rodzinie nie polecać 🙂
Twtter is a day by day war
Michał Piepiórka na filmwebie dał 3 gwiazdki na 10 i pojechał po całości
https://www.filmweb.pl/reviews/recenzja-filmu-Czerwone+maki-25025
więc raczej nie pójdę.
Twtter is a day by day war
😩
Zgadzam się z cytowanym kolegą, najgorsze jest to, że w ten sposób marnuje się świetne tematy. Bo przecież przez następne 29 lat nikt nie da forsy na kolejny film o Monte Cassino. Zresztą podobnie jest z adaptacjami, o czym świetnie wiemy 😅
A wisienką na torcie jest to, że wobec twórców "Czerwonych maków" wysuwane są oskarżenia o plagiat...
A wisienką na torcie jest to, że wobec twórców "Czerwonych maków" wysuwane są oskarżenia o plagiat...
No ciekawie brzmi, zobaczymy jak będzie się rozwijać.
Twtter is a day by day war
Tak szczerze to podejrzewam, że rozejdzie się po kościach, ewentualnie skończy ugodą. Dowiedzenie plagiatu w przypadku utworów historycznych/biograficznych/na faktach zawsze jest problematyczne, no chyba że Łukaszewicz zerżnął konkretne sceny lub dialogi albo też postacie wymyślone przez Joba. Jeśli jednak wziął "tylko" pomysł i wykolegował scenarzystę z produkcji to owszem, etycznie to śmierdzi, ale raczej nie podpada pod paragraf, bo pomysł nie był oryginalny. Tzn. plagiatem byłoby, gdyby Job przyszedł z projektem filmu o kotach z Marsa walczących pod Termopilami i Łukaszewicz zrobił film o kotach z Marsa (lub Wenus) walczących pod Platejami, bo wtedy skopiowałby oryginalny pomysł Joba. Ale spokojnie mógłby zrobić film o bitwie pod Termopilami.
Nie żeby Varga był dla mnie wielkim autorytetem, ale niestety potwierdza to, co słyszałam od osób, które wybrały się na "Czerwone maki", łącznie z pochwałami dla Lichoty i niedźwiedzia...
Varga ogląda "Czerwone maki": zbrodnia na pamięci o ludziach, którzy tam zginęli
Bolesne.