dlaczego Nietaj płonął takim świętym oburzeniem. Buduje grunt pod przyszłą zgodę na mały męski wypad
A może Aga pod babski wypad? 🙂
A może Aga pod babski wypad? 🙂
Być może oboje mieli na uwadze swoje przyszłe wypady;)
Nietaj do Czarnobyla a Aga do Radomia 😀
Kustoszu, ale ja naprawdę nie polubiłem Milesa. Kupił matce kwiatki z Biedronki (jeszcze kod paskowy był na folii) tylko po to, aby ukraść jej pieniądze na wypad z kolegą, by mieli za co pić. No fajny kolo, nie ma co. I taki wrażliwy.
Cała naprzód ku nowej przygodzie!
Taka gratka nie zdarza się co dzień
Niech piecuchy zostaną na brzegu
My odpocząć możemy i w biegu!
ale ja naprawdę nie polubiłem Milesa.
A spróbuj jeszcze raz, tylko tym razem z winem.
O poważnym związku byłej żony i jej ślubie, który odbył się miesiąc temu dowiaduje się w czasie trwania fabuły filmu i jest to dla niego spore zaskoczenie.
Nie do końca się zgodzę. Z fabuły wynikało, iż Miles wiedział o związku swojej byłej żony. Zaskoczeniem było dla niego natomiast to, że ten związek jest na tyle poważny, że Christine zdecydowała się wyjść za mąż.
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
IMO nie ma on do tego mandatu moralnego.
Nietaj, powiedz mi w takim razie jak Ty mogłeś przeczytać Skiroławki bez zgorszenia skoro komediowe wątki wywołują u Ciebie taką ocenę moralności.?;)
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
skoro komediowe wątki
A to ja inaczej odebrałam ten film. I na pewno nie komediowo. Jakoś nie ujęli mnie bohaterowie i nie chodzi tylko o ich, powiedzmy, moralność. Raczej o ich podejście ogólnie do wszystkiego wokół i do samych siebie. (może za mało wina miałam 🙂 )
Napisałam dłuższą opinię, której mi nie wrzuciło na stronę (bad gateway) i nie chce mi się jej odtwarzać.
W skrócie - lubię klimaty podróżniczo-kulinarne, nie lubię tych bohaterów. Milesa dyskwalifikuje kradzież pieniędzy, Jacka właściwie wszystko. Nawet jego przyjaźń z Milesem opiera się na tym, że ten mu wszystko wybaczy i będzie go zawsze krył. Facet jest moralnym zerem, po ślubie też się nie zmieni, a swoje zdrady i inne grzechy będzie usprawiedliwiał tekstem "już taki jestem".
Ostatnie sceny miały być optymistyczne, ale dla mnie pokazują po prostu Milesa, który nie mogąc i nie chcąc się zmienić, korzysta z szansy by związać się z osobą, która zaakceptowała go w tej depresyjnej, rozbitej formie.
Filmu nie oglądałam, ale po waszych opiniach mam ochotę jednak go obejrzeć i przekonać się, kto ma rację.
Tak różny jest Wasz odbiór, że to aż intryguje.
Ale niestety, musiałabym go oglądać bez wina. I w ogóle bez jakiegokolwiek trunku wyskokowego 😉
Zatem czy warto?
Zatem czy warto?
Myślę, że warto. Chociażby po to, żeby wyrobić sobie własną opinię, a to zawsze cenne. Poza tym, mimo, że ja nie zapałałam sympatią do głównych bohaterów, nie skreślam tego filmu.
Yvonne, czy pamiętasz, że następny film Ty proponujesz?
Zobaczcie jak rożnie odbieramy filmy. Wszelkie obawy o to, że kilka filmów w jednym bloku tematycznym to będą nudy, bo wszystkie będą do siebie podobne, okazały się zupełnie bezpodstawne. Bardzo mi się podoba ten DKF. Kustoszu miałeś super pomysł.
Yvonne, czy pamiętasz, że następny film Ty proponujesz?
A nie Ty, Aga?
Ja nie brałam udziału w zabawie do tej pory, zatem chyba byłoby nie w porządku, jakbym się wcinała z propozycją filmu.
Ja nie brałam udziału w zabawie do tej pory, zatem chyba byłoby nie w porządku, jakbym się wcinała z propozycją filmu.
No właśnie uaktywnij się! Ja w razie czego mogę zaproponować tytuł, ale nie mam parcia.
Pomimo krytycznej opinii na temat bohaterów nie uważam, że to zły film. Wręcz przeciwnie, może nie dałabym mu Oscara za scenariusz, ale nominację owszem. Historia i postacie są realistyczne, całość niesie pewną prawdę psychologiczną, ma też głębsze znaczenie. Tyle że dla mnie to nie film o człowieku, który odnalazł się na bezdrożach, ale takim, który zamienił w bezdroża swoje życie.
A gdzie te "Bezdroża" można obejrzeć?
I na pewno nie komediowo.
Naprawdę nie bawiły Cię dialogi albo np misja odzyskania portfela
Napisałam dłuższą opinię, której mi nie wrzuciło na stronę (bad gateway)
No to pech:(
(...) nie lubię tych bohaterów. Milesa dyskwalifikuje kradzież pieniędzy, Jacka właściwie wszystko.
A ja bardzo ich lubię. Jasne, że Jack to nie jest kandydat na życiowego partnera, ale jako postać filmowa jest na swój sposób uroczy z tym swoi skrajnym, dziecięcym egoizmem. Epizod z kradzieżą pieniędzy miał w moim odczuciu podkreślić złą kondycję Milesa, również materialną, do której nie ma odwagi się przyznać nawet przed najlepszym kumplem. Zresztą ja wolę myśleć, że to nie była kradzież tylko pożyczka. Psychologicznie, kradzież nie pasuje do tej postaci.
Ostatnie sceny miały być optymistyczne, ale dla mnie pokazują po prostu Milesa, który nie mogąc i nie chcąc się zmienić, korzysta z szansy by związać się z osobą, która zaakceptowała go w tej depresyjnej, rozbitej formie.
Widzę to zupełnie inaczej. To nie jest tak, że Miles chwyta pierwszą szansę jaka mu się trafiła. Maya podobała mu się od dawna, ale jego niska samoocena nie dopuszczała nawet myśli, że on mógłby podobać się jej. Tylko dzięki inicjatywie beztroskiego Jacka okazało się, że się myli. W filmie doskonale widać jak mimo wyraźnych sygnałów wysyłanych przez Mayę on wciąż nie wierzy, że jej zainteresowanie nim to coś więcej niż uprzejmość. Jest w tym tak nieporadny, że aż czarujący.
Bardzo mi się podoba ten DKF. Kustoszu miałeś super pomysł.
Czyli co? Kontynuujemy? Wybieramy drugi blok tematyczny i kolejne cztery filmy?
Bardzo mi się podoba ten DKF. Kustoszu miałeś super pomysł.
Czyli co? Kontynuujemy? Wybieramy drugi blok tematyczny i kolejne cztery filmy?
Ja jestem jak najbardziej na tak!
(...) nie lubię tych bohaterów. Milesa dyskwalifikuje kradzież pieniędzy, Jacka właściwie wszystko.
A ja bardzo ich lubię. Jasne, że Jack to nie jest kandydat na życiowego partnera, ale jako postać filmowa jest na swój sposób uroczy z tym swoi skrajnym, dziecięcym egoizmem. Epizod z kradzieżą pieniędzy miał w moim odczuciu podkreślić złą kondycję Milesa, również materialną, do której nie ma odwagi się przyznać nawet przed najlepszym kumplem. Zresztą ja wolę myśleć, że to nie była kradzież tylko pożyczka. Psychologicznie, kradzież nie pasuje do tej postaci.
Urok Jacka kompletnie do mnie nie trafia. Co do kradzieży pieniędzy - gdyby zostało to jakoś rozwiązane to może inaczej bym to odbierała. Ale nawet jeśli Miles wmawiał sobie, że to pożyczka, to też świadczy dla mnie na jego niekorzyść, bo dowodzi kompletnego ignorowania potencjalnych konsekwencji. Jest kilka sposobów, na które mogło się to zakończyć i tylko jeden - Miles zwraca pieniądze, zanim sprawa się wyda - byłby w miarę akceptowalny. Inne? Matka odkrywa kradzież i zgłasza sprawę na policję. Matka odkrywa kradzież, zgłasza sprawę, policja ją ignoruje, bo nie jest to osoba robiąca wrażenie wiarygodnej. Policja odkrywa, że ukradł Miles. Matka odkrywa kradzież, ale domyśla się, że to Miles i nie zgłasza sprawy... Obojętne która opcja by się sprawdziła, matka zostałaby skrzywdzona.
Ostatnie sceny miały być optymistyczne, ale dla mnie pokazują po prostu Milesa, który nie mogąc i nie chcąc się zmienić, korzysta z szansy by związać się z osobą, która zaakceptowała go w tej depresyjnej, rozbitej formie.
Widzę to zupełnie inaczej. To nie jest tak, że Miles chwyta pierwszą szansę jaka mu się trafiła. Maya podobała mu się od dawna, ale jego niska samoocena nie dopuszczała nawet myśli, że on mógłby podobać się jej. Tylko dzięki inicjatywie beztroskiego Jacka okazało się, że się myli. W filmie doskonale widać jak mimo wyraźnych sygnałów wysyłanych przez Mayę on wciąż nie wierzy, że jej zainteresowanie nim to coś więcej niż uprzejmość. Jest w tym tak nieporadny, że aż czarujący.
Nie jest czarujący. Jest facetem, który interesując się kobietą i nie wierząc w jej wzajemność macha ręką i z góry zakłada, że nie ma szans. Nie próbuje w żaden sposób zmienić sytuacji ani siebie. Nie próbuje nawet uporządkować swojego życia niezależnie od potencjalnego związku z Mayą. Dopiero kiedy przekonuje się, że ona chce z nim być nawet jeśli nic w sobie nie zmieni, decyduje się ją odszukać. I to mi się nie podoba, bo oznacza, że Miles nie próbuje nic z siebie dać. Jest jak człowiek, który uważa, że nie ma kwalifikacji do wymarzonej pracy, ale zamiast starać się je zdobyć tkwi w apatii i utwierdza się w przekonaniu, że jest beznadziejny.
Jednak jak wspomniałam na początku - moja opinia wiąże się z brakiem tolerancji dla takich typów. Obu.
wywołują u Ciebie taką ocenę moralności.?;)
No dobra, z tą moralnością trochę przegiąłem, to fakt. 😉 Ale hipokryzji Milesowi na pewno nie odmówisz.
Cała naprzód ku nowej przygodzie!
Taka gratka nie zdarza się co dzień
Niech piecuchy zostaną na brzegu
My odpocząć możemy i w biegu!