to angielski serial netflixowy o dzieciach ulicy, które "pomagają"... doktorowi Watsonowi.

To niestety produkt chorego umysłu. Oparcie scenariusza o postaci Sherlocka Holmes'a i Johna Watsona i dorobienie do tego szalonych pomysłów rodem z mrocznych thrillerów, świata czarnej magii i poprawności politycznej, tworzy raczej niestrawną mieszankę.

Wystarczy napisać, że ważniejszym w parze jest czarnoskóry gej doktor Watson, że Holmes, który był morfinistą, jest tutaj menelem, alkoholikiem i narkomanem. Obaj są okrutni, nie mają żadnych norm moralnych, nie mają problemów ze stosowaniem szantażu czy oszustwa. Do tego dochodzą siostry, z których jedna jest biała, a druga żółta ale mają tych samych białych rodziców. No masakra po całości. W sumie zastanawiam się po co są wydawane pieniądze na całą resztę. Skoro aktorzy nie muszę odzwierciedlać rzeczywistości, to można, jak w teatrze Witkacego, ustawić szafy i stoły i w zależności od potrzeby będą to góry albo wnętrza schroniska, albo pociąg.

A poza tym filmy są bardzo mroczne. Cały Sherlock jest mroczny, lecz tutaj sięgnięto do głębi mroczności i tajemniczości o wiele bardziej perwersyjnych niż to co proponował Conan Doyle.