Ano właśnie. Trzeba by się sfokusować na konkretny topic czyli kejs.
A ja tam research bardzo lubię.
Ano właśnie. Trzeba by się sfokusować na konkretny topic czyli kejs.
I pamiętać o dedlajnach.
Wykorzystywać wszystkie oportunitis i czelendżować tim 🙂
A także pamiętać o szerowaniu ekranu na kolu.
A ja tam research bardzo lubię.
Bo Ty jesteś taki nowoczesny.
Ja, odwrotnie - staroświecka.
Moi panowie zawsze mówią że jestem z dziewiętnastego wieku. Po chwili któryś z nich dodaje: i to z pierwszej połowy!!! 🙂
Cud, że na forum trafiłam. I że korzystam z internetu w telefonie!
W zasadzie to nie powinno być na tym wątku, ale co tam. Wkleję tutej 🙂 bo i tak wszystko stanęło na głowie
Niby 1987 rok, a dopiero teraz staje się aktualny.
Przypomniało mi się jeszcze jedno słowo, którego nie cierpię i nie używam.
Research.
Ale, do ciężkiej deutery, nie ma dobrego polskiego odpowiednika
Może ktoś z Was ma propozycję?
Internet podaję całą masę synonimów. Wszystko zależy od kontekstu. Np. szukanie informacji, sondowanie, zgłębianie, poszukiwanie. Choć niektóre synonimy powaliły mnie na łopatki, np. inkwizycja, nalot bądź kontrola urzędową. 😀
Moi panowie zawsze mówią że jestem z dziewiętnastego wieku. Po chwili któryś z nich dodaje: i to z pierwszej połowy!!!
Cud, że na forum trafiłam. I że korzystam z internetu w telefonie!
No to mamy podobnie, choć przyznaję, że coraz bardziej doceniam wiele narzędzi, które są dostępne (np. tablet) i jestem już dość mocno internetowa. Jednak nadal przeszkadzają mi pewne anglicyzmy.
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
Świat przyspieszył, stąd ten potop nowych, obcych słów w naszym języku. Ale chyba nie w tym tkwi największy problem. Najgorsze jest moim zdaniem to, że niektóre z tych słów wcale nie są potrzebne, a część z nich jest używana niezgodnie z ich znaczeniem.
Co ciekawe, wielu entuzjastów korporacyjnego bełkotu w zaskakujący sposób mówi po polsku. Przykładowo zamiast są (solo czy też kończąc słowo) wyrzuca z siebie jakieś dziwaczne „soł”.
Ostatecznie, myślę, że to co możemy zrobić, to zadbać o język wokół siebie, bo o jego ewolucji i tak zdecyduje większość użytkowników. Nawet jeśli budzi to nasz sprzeciw.
Przypomniało mi się jeszcze jedno słowo, którego nie cierpię i nie używam.
Research.
Ale, do ciężkiej deutery, nie ma dobrego polskiego odpowiednika 🙁
Może ktoś z Was ma propozycję?
I tu jest pies pogrzebany: większość nowych słów nie ma dobrego odpowiednika w dotychczasowym języku polskim. I tak naprawdę wybór jest tylko między zapożyczeniem/spolszczeniem a stworzeniem czegoś od zera, co będzie brzmiało jeszcze bardziej kuriozalnie (na marginesie - czy za jakiś czas "kuriozalny" będzie używany jako synonim "ciekawego"?) 🤔
Research w zależności od kontekstu może zastąpić parę polskich słów, a także oznaczać coś pomiędzy nimi. Na mojej działce archiwalnej pewnie byłaby to kwerenda naukowa/badawcza 😉
Znaczenie obcych słów, zapożyczeń co do zasady rozumiem, choć nie jestem fanką ich stosowania.
Nie znam natomiast kilku skrótów, którymi czasem operuje się tu na forum. Np. rozumiem skrót IMO, ale IMHO już nie.
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
Np. rozumiem skrót IMO, ale IMHO już nie.
po polsku to jest tak jak "moim zdaniem" i "moim skromnym zdaniem".
Twtter is a day by day war
Inkwizycja, bardzo ładne słowo, rdzennie polskie, a przy tym ciągle aktualne 😉
Skoro już jesteśmy przy irytujących słowach (przypadkiem przypomniał mi o nim @Nieprzypadek-pl), to na mnie niczym płachta na byka działa zadziało się. Oczywiście w obecnym rozumieniu, że coś się wydarzyło (o ile ładniej brzmiące słowo).
Słyszę zadziać coraz częściej, ale twardo obstaję przy swoim: zadziać to nic innego jak zapodziać, zgubić.
@seth_22 Skoro być może jestem starszy niż PawełK, ale on już studiował, gdy ja jeszcze chodziłem na wagary, to biorąc pod uwagę to poniższe:
Szanowny Panie,
zadziać się – zadziewać się tradycyjnie znaczą (jak słusznie Pan zauważył) ‘zapodziać się – zapodziewać się’ (Gdzie ja zadziałam długopis?, Ojciec zawsze zadziewa gdzieś klucze). W znaczeniu ‘wydarzyć się – wydarzać się’ używane są od niedawna (z moich obserwacji wynika, że mniej więcej od przełomu stuleci). Zadziało się (w nowym znaczeniu) to inaczej ‘zaczęło się dziać’ – mamy tu więc do czynienia z nowym czasownikiem (homonimicznym wobec zadziać się ‘zapodziać się’), utworzonym od dziać się za pomocą przedrostka za- obecnego w takich czasownikach, jak zaistnieć (‘zacząć istnieć’) czy zadziałać (‘zacząć działać’). Jest to słowo dość rozpowszechnione (szczególnie wśród młodszych użytkowników polszczyzny), lecz nieakceptowane przez wszystkich. Z pozdrowieniami Katarzyna Kłosińska, Uniwersytet Warszawski
zaczyna nam się to wszystko układać na osi czasu 🙂
Nie odbieraj tego osobiście. To była ogólna uwaga związana z toczącą się tu dyskusją. Twój wpis ją jedynie wywołał.
Przytoczone przez Ciebie wywody doskonale znam 😉 Co więcej - jak sądzę - rozumiem rządzące językiem mechanizmy, ale nie zmienia to mojego poglądu na kwestię zadziać/wydarzyć. Przepraszam, ale akurat w tym wypadku mam prawdziwą alergię.
@seth_22 spoko i luz 😀 u mnie w domu gdy sp
Babcia zgubiła klucze, to mówiła, że jej się zapodziały i zwracała się do sw. Antoniego a on zwykle tak zadziałał że klucze się znajdowały.
Całe szczęście, że nie zadział, bo to by dopiero był dubeltowy strzał 😉
Zrobiłeś mi dzień 🤣
W baroku była moda na makaronizmy, teraz na anglicyzmy, trzeba to przeczekać.
W baroku była moda
A spotkaliście się z takimi - chyba neobarokowymi - formami, używanymi w mailach: 'zasyłam / podrzucam ci... ofertę, załącznik itp.'
Takie upiększania to chyba właśnie barok?
Z „zasyłam” to się nie spotkałem, ale „podrzucać/podrzucić” w znaczeniu przynieść, udostępnić, dostarczyć, to się używało na długo przed epoką maili. „Będziesz wieczorem w domu? To ci podrzucę tę książkę o której rozmawialiśmy.”.
„Nie chcę pani schlebiać, ale jest pani uosobieniem przygody. Gdy patrzę na panią łowiącą ryby, pływającą po jeziorze, nie wyobrażam sobie, aby istniała bardziej romantyczna dziewczyna”