Forum

Pięć minut z Magdą
 
Notifications
Clear all

Pięć minut z Magdą

Strona 16 / 16

Kustosz
(@kustosz)
Pan Samolocik Admin
Dołączył: 6 lat temu
Posty: 9305
 
Wysłany przez: @hebius

wujowatego osobnika w ciemnozielonym lodenie

"Wujowaty osobnik" brzmi zabawnie, zwłaszcza, że obecnie często używa się słowa "wuj" w zastępstwie innego, brzmiącego podobnie:) A loden to musiałem sobie wygooglować.

Gościa trzeba było przesadzić i tyle, zamiast wsuwać krem na stojaka. Grzecznie oczywiście. Rzecz najzupełniej normalna. Nie wiem czego wstydziła się koleżanka, skoro to Magda podjęła się tej misji. Ludzie są dziwni.


OdpowiedzCytat
Hebius
(@hebius)
Męber Moderator
Dołączył: 6 lat temu
Posty: 3617
Topic starter  

Kończymy powoli teksty z 1975 roku. Jeszcze nie wiem, czy cały następny rocznik jest już zdigitalizowany i dostępny w sieci w zasobach nielegalnych źródeł kultury.

Świat Młodych
nr 147 – wtorek 9 grudnia 1975 r.

Pięć minut z Magdą

Hanka siedziała na krześle przy stole, a na samym jego środku stal talerzyk z wielkim, puchatym ptysiem. Hanka miała przymknięte oczy i coś mamrotała pod nosem. Liczby. „Sto trzydzieści osiem, sto trzydzieści dziewięć, sto czterdzieści…”. Osłupiałam. Hanka?! Która nie cierpi matematyki i wszelkiego liczenia a uwielbia puchate ptyśki?!

Okazało się, że to specjalnie tak na odwrót. Hanka postanowiła bowiem… ćwiczyć sobie silną wolę, czyli powstrzymywać się przed zjedzeniem ptysia zanim nie policzy do tysiąca. Roześmiałam się. Taka umartwiająca się Hanka, to był niezbyt codzienny widoki!

Teraz zastanawiam się, czy ja mam silną wolę? Chyba mam. Jak się kiedyś zaparłam, że zreperuję rozebrany w ramach działalności badawczej budzik, to przez całą niedzielę – choć pogoda była brylantowa, nosa z domu nie wyścibiłam i budzik do stanu chodzenia i dzwonienia doprowadziłam. Rodzice wrócili, babcia wróciła i formalnie ich zatkało. Po pierwsze, że potrafiłam, a po drugie, że nie rzuciłam tej babraniny w kat. Chcieliby. Żeby triumfować, że nie mam silnej woli za grosz.

To w ogóle jest ulubione rodzicielskie powiedzenie – „nie masz za grosz silnej woli!”. I najgorsze, że używają go w sytuacjach gdy i tak człowiek jest zmartwiony i zniechęcony — stopień kiepski załapał, coś nie wyszło… To tak trochę jakby niesprawiedliwie…

A z rozpaczy, to można wpaść i na taki pomysł jak Hanka wpadła! No bo czy takie wstrzymywanie się ze zjedzeniem przez ileś tam minut ptysia, o którym i tak wiadomo, że za chwilę spocznie spokojnie w żołądku, ma jakiś sens?!

Nie wyśmiewam się z Hanki, chociaż była nieziemsko śmieszna. Zresztą, nie jestem lepsza — sama postanowiłam kiedyś, że w ramach ćwiczenia silnej woli będę wstawała codziennie o 10
wcześniej, żeby nie pędzić na łeb na szyję tylko spokojnie sobie ze wszystkim zdążyć. I co? I nic! Za każdym dzwonkiem budzika miałam już przygotowaną (na własny użytek) szalenie mocną argumentację, że akurat dzisiaj wstawać jeszcze nie muszę. W łeb wzięło więc wszystko bardzo szybko. Nie miałam kogoś kto by mnie kontrolował!

Tak samo i Hanka z tym ptysiem. Raz policzyła do tysiąca, drugi raz policzy do tysiąca, a potem będzie… tekst skracała. Nikt nie widzi, nie słyszy!

Ciekawe skąd się bierze taki brak silnej woli, żeby z tym „silnowolowymi” ćwiczeniami tak nawalać?!

MAGDA


OdpowiedzCytat
Maruta
(@maruta)
Member Potwierdzony
Dołączył: 6 lat temu
Posty: 4011
 

Jakiś sklerotyczny odcinek 😅

Hanka "nie cierpi matematyki i wszelkiego liczenia" ale jest w mat-fizie i jakiś czas temu "opowiedziała o swoim specjalnym zeszycie do matematyki, w którym rozwiązuje różne nadprogramowe zadania, żeby być — jak mówi — na poziomie."

I "Taka umartwiająca się Hanka, to był niezbyt codzienny widoki!", podczas gdy dosłownie w poprzednim tekście Hanka była specjalistką od umartwiania...


Hebius polubić
OdpowiedzCytat
PawelK
(@pawelk)
Member Admin
Dołączył: 6 lat temu
Posty: 5235
 
Wysłany przez: @maruta

Jakiś sklerotyczny odcinek 😅

Hanka "nie cierpi matematyki i wszelkiego liczenia" ale jest w mat-fizie i jakiś czas temu "opowiedziała o swoim specjalnym zeszycie do matematyki, w którym rozwiązuje różne nadprogramowe zadania, żeby być — jak mówi — na poziomie."

I "Taka umartwiająca się Hanka, to był niezbyt codzienny widoki!", podczas gdy dosłownie w poprzednim tekście Hanka była specjalistką od umartwiania...

Trochę tak, ale, chyba już uzgodniliśmy, że idea tych powiastek jest inna, tu nie musi być konsekwencji i ciągłości, tylko poprawianie świata 🙂

Twtter is a day by day war


OdpowiedzCytat
Maruta
(@maruta)
Member Potwierdzony
Dołączył: 6 lat temu
Posty: 4011
 

@pawelk 

Niby tak, ale akurat tutaj wystarczyło zamiast Hanki dać Krysię albo Elkę i niekonsekwencji by nie było. A wychodzi jakby autorka właśnie chciała stworzyć wrażenie ciągłości, ale robi to po linii najmniejszego oporu, czyli używając Hanki jako pretekstowej przyjaciółki nawet tam, gdzie nie pasuje...


OdpowiedzCytat
PawelK
(@pawelk)
Member Admin
Dołączył: 6 lat temu
Posty: 5235
 
Wysłany przez: @maruta

ale akurat tutaj wystarczyło zamiast Hanki dać Krysię albo Elkę i niekonsekwencji by nie było.

Tak.

Twtter is a day by day war


OdpowiedzCytat
Hebius
(@hebius)
Męber Moderator
Dołączył: 6 lat temu
Posty: 3617
Topic starter  

A mnie to całkiem umknęło 😀 Wynika, że zgodnie z założeniami autorki zwracam uwagę głównie na problemy odcinka, nie buduję sobie całościowego obrazu świata Magdy. Przy czytaniu w normalnym trybie, jeden odcinek tygodniowo, tym bardziej bym nie spostrzegł tej niekonsekwencji. Hanka jest najlepszą przyjaciółką Magdy i to wszystko, co powinien o niej pamiętać przeciętny czytelnik. 


OdpowiedzCytat
Hebius
(@hebius)
Męber Moderator
Dołączył: 6 lat temu
Posty: 3617
Topic starter  

Świat Młodych
nr 150 – wtorek 16 grudnia 1975 r.

Pięć minut z Magdą

Zastrzeliła mnie wieczorem moja rodzicielka dokumentnie. Słuchajcie, przychodzi wieczorem do domu, zamyka się z tatą w pokoju i wiodą tam „ściśle tajną dyskusję”. „Ściśle tajną”, to znaczy, że nie była ona przeznaczona dla moich uszu. Z tym, że przeznaczenie przeznaczeniem, a nowe budownictwo nowym budownictwem — słyszałam zupełnie dokładnie. A słuchając, zdębiałam! Bo ni mniej, ni więcej, dowiedziałam się, że… mama chce mi zafundować korepetytora. Z matematyki!

Pomysł powstał w czasie pogawędki mojej mamy z mamą Kryśki — siedzi dwie ławki przede mną. Mama się w czasie tej pogawędki dowiedziała, że Kryśka właśnie takowe korepetycje pobiera. Ja o tym nie wiedziałam. Zresztą, do głowy by mi nie przyszło — Kryśka nie jest głupia, uczy się zupełnie przyzwoicie, z matematyki miewa trójki i czwórki, czasami piątkę dostanie, no, normalnie! Przynajmniej mnie się tak wydaje. Ale nie rodzicom Kryśki. I nie rodzicom moim.

To jest wzruszające z ich strony, że nie chcą, abym była gorsza. Kryśka ma korepetytora, to dlaczego ja mam nie mieć? Ich też stać, nie będą dla swojego dziecka (niby dla mnie) żałowali tych paru groszy. To jest takie krótkie streszczenie tej „ściśle tajnej” narady.

I na razie to wszystko. Kropka. Koniec. Mowy na ten temat więcej nie było, ale czuję, że jeszcze będzie, bo mama poprosiła mnie, żebym wzięła w szkole od Kryśki telefon do jej mamy do pracy. Że niby ma sprawę jakąś. Nie wie, że ja wiem, iż się będzie o adres korepetytora pytała. I nie wie, że jestem w ciężkiej kropce — powiedzieć z góry, że nie potrzeba, czy dopiero potem, jak już oficjalnie się o sprawie dowiem. Tylko… czy to ma znaczenie jakieś, czy moja opinia zostanie tutaj wzięta pod uwagę?!

Moi rodzice są w ogóle fajni, ale boję się, że to będzie najcięższa z ciężkich spraw. Zostali po prostu z a h i p n o t y z o w a n i. Tak jak zostali zahipnotyzowani już przedtem rodzice Kryśki, jak zostaną zahipnotyzowani rodzice Hanki, Jagody, Marka… Bo na pewno, gdy się dowiedzą, że inni już korepetycje mają, to n i e p o ż a ł u j ą ich własnym dzieciom.

Znałam takie klasy, gdzie ponad połowa była w ten sposób prywatnie douczana. Rozśmieszało mnie to, nie przypuszczałam, że i nas to może spotkać. No, głupia sprawa! Przecież chodzi o niezłych uczniów. Protestować w pojedynkę? Gdyby tak wszyscy takie veto założyli…

MAGDA


OdpowiedzCytat
Kustosz
(@kustosz)
Pan Samolocik Admin
Dołączył: 6 lat temu
Posty: 9305
 

Kolejny wydumany problem. Jeśli radzi sobie z matmą i ma dobre stopnie to rodzice to chyba wiedzą. Jeśli radzi sobie słabiej, korepetycje się przydadzą. A moment na dyskusję z rodzicami będzie wtedy, gdy padnie taka propozycja.


OdpowiedzCytat
Strona 16 / 16
Share: