Jak wyjątek (jeśli rzeczywiście jest wyjątkiem) może podważać tezę?
To tylko Twoja teza więc jak najbardziej może. Poza tym znam kilku innych panów, którzy książki Austen czytali. Oczywiście zgodzę się, że tematyka może bardziej trafiać do pań, ale stricte kobiecą bym tej literatury nie nazwała a już w szczególności Dumy i uprzedzenia. Równie dobrze możesz napisać, że Śluby panieńskie to kobieca literatura. Albo dojść do wniosku, że kobiecą literaturą jest wszystko co nie znajduje się w tematyce wojny i naprawy samochodów.
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
Ale przynajmniej z jednym wszyscy się na pewno zgodzą - Pan Samochodzik jest przede wszystkim dla chłopców 😛
Jak wyjątek (jeśli rzeczywiście jest wyjątkiem) może podważać tezę?
Dla mnie literatura kobieca to przede wszystkim romanse czyli z naszej listy Jane Austen, "Wichrowe wzgórza", "Przeminęło z wiatrem" i "Anna Karenina". Ta ostatnia pozycja to klasyka klasyk więc być może wyłamuje się ze stereotypu. "Bridget Jones" to też raczej literatura kobieca, ale komedia, nie romans więc faceci sięgają po nią częściej.
Literatura męska nie jest tak jednoznacznie definiowalna jak kobieca. Ale do tej grupy zaliczyłbym książki wojenne, z naszej listy "Cienką czerwoną linię". Być może też "Ojca chrzestnego".
Nie sądzę, że 20-25% procent można uznać za wyjątek, a przy 4 lub 5 głosujących panach osoba Hebiusa tyle właśnie "waży". Wyjątkiem można nazwać 1 osobę na minimum 20 czy 30. "Wichrowe wzgórza" i "Przeminęło z wiatrem" mają po 5 głosów, czyli już te proporcje będą zmienione. Klasyczna "Anna Karenina" tylko 3 głosy. Z kolei "męski" MacLean ma 7 głosów...
Zaletą takiej anonimowej ankiety jest między innymi to, że ludzie przyznają się do książek, które były stereotypowo "nie dla nich" - co wcale nie znaczy, że nie mogły się im podobać. Tak jak przeciętny facet nie pójdzie sam do kina na "nieartystyczny" melodramat, a przeciętna kobieta na film akcji, choć przyznaję, że kobieta ma tu łatwiej. Czy to znaczy, że nie ma facetów lubiących melodramaty ani kobiet, które świetnie bawią się na "strzelance"? Nie. To znaczy, że istnieją pewne społeczne normy, którym się dla świętego spokoju podporządkowujemy. I w ten sposób umacniamy podział na męską i kobiecą część kultury.
Pokazałam wczoraj naszą listę mojej przyjaciółce. Oczywiście rozwinęła się między nami dyskusja na temat książek znajdujących się w ankiecie jak i na temat książek, których w tym zestawieniu według niej brakuje. Brakowało jej między innymi:
- Jacka Londona (w naszym towarzystwie bardzo popularny, ale ostatnio spotykałam się z opinią osób spoza mojego szkolnego towarzystwa, że jednak nie znają)
- Cejrowski
- Kapuściński
- Lem
- Hemingway
- Stephen King (nie jest to wybitna literatura, ale raczej każdy coś tam jego autorstwa miał w ręku)
- Danielle Steel (wstyd się przyznać, ale też pewnie sporo osób mogło przeczytać jakąś jedną pozycję)
- Alexander Dumas
- Bukowski
Kapuściński mógłby rzeczywiście być, wyleciał przy dyskusji o lekturach, a potem nikt się o niego nie upomniał.
O Lemie wspominała tylko Teresa, ale oficjalnie nikt go do ankiety nie zgłosił. Ja myślałam o "Komu bije dzwon", jednak też uznałam, że mało kto to zna. O Kingu wspomniałam, nikt nie podjął tematu. Poza tym przy Kingu mam swego rodzaju dylemat merytoryczny, mianowicie wolałabym nie traktować go "zbiorczo". Facet napisał takie stosy książek różnego rodzaju, że trudno ująć go całościowo jak Christie czy Austen.
Prawda jest taka, że pewnie jeszcze sporo pominiętych książek przyjdzie nam do głowy. Ale to właśnie dobrze, bo przecież ankieta jest tylko narzędziem pomocniczym, wątek miał/ma polegać na dyskusji i porównywaniu, pomysł głosowania zrodził się później. Dlatego ankieta nie wyczerpuje tematu, wręcz wskazane jest jego rozwijanie.
Mam nadzieję, że wynik będzie się zmieniał, ale zgodnie z zapowiedzią prezentuję podsumowanie pierwszego etapu ankiety.
Na miejscu 1., z kompletem głosów - Agatha Christie, George Orwell i Sherlock Holmes.
Na miejscu 2. - "Lesio" Joanny Chmielewskiej"
Na najniższym stopniu podium prawdziwy tłum: William Wharton, Alistair MacLean, "Hrabia Monte Christo", Joe Alex, oraz "Mistrz i Małgorzata".
Widać wyraźnie, że dominują propozycje zbiorcze, tym większe wrażenie robi wynik "Lesia" i pozostałych "indywidualności". Trudno ocenić, czy gdybyśmy musieli zdecydować się na wybraną powieść Christie lub określoną przygodę Sherlocka to dzieła te uplasowałyby się tak wysoko (ale możemy spróbować to ustalić 😆) . Jeszcze gorzej wygląda sprawa z Joe Alexem i Whartonem, jako że wśród ich dzieł trudno wytypować jedno reprezentacyjne, wybijające się ponad resztę.
Stawkę zamykają "Czerwone i czarne" (1 głos) oraz "Nieznośna lekkość bytu" (2 głosy).
I jeszcze ciekawostka z dzisiejszego onetu - 8 ksiażek, które warto przeczytać przynajmniej raz w życiu
Jak widać rzeczywistość średnio pokrywa się z takimi listami 😉 .
O Lemie wspominała tylko Teresa, ale oficjalnie nikt go do ankiety nie zgłosił.
Cóż za karygodne niedopatrzenie.
Nie sądzę, że 20-25% procent można uznać za wyjątek, a przy 4 lub 5 głosujących panach osoba Hebiusa tyle właśnie "waży". Wyjątkiem można nazwać 1 osobę na minimum 20 czy 30.
Generalnie wnioskowanie statystyczne wymaga znacznie większej próby niż my tutaj mamy.
Czy to znaczy, że nie ma facetów lubiących melodramaty ani kobiet, które świetnie bawią się na "strzelance"? Nie. To znaczy, że istnieją pewne społeczne normy, którym się dla świętego spokoju podporządkowujemy.
Są oczywiście faceci lubiący ckliwe melodramaty. Są oczywiście kobiety, które lubią krwawe strzelanki. Ale i w jednym i drugim przypadku jest to znaczna mniejszość. I nie jest tak dlatego, że podporządkowujemy się normom społecznym (przynajmniej nie tylko dlatego), ale po prostu mamy inne potrzeby bo różnimy się psychicznie i biologicznie.
I jeszcze ciekawostka z dzisiejszego onetu - 8 ksiażek, które warto przeczytać przynajmniej raz w życiu
No to zostało mi do przeczytania 5,2:)
I jeszcze ciekawostka z dzisiejszego onetu - 8 ksiażek, które warto przeczytać przynajmniej raz w życiu
No to zostało mi do przeczytania 5,2:)
A ja zacząłem się zastanawiać dlaczego jeszcze nie przeczytałem Biesów.
Dziwny ten zestaw poza tym.
Jak wszystkie podobne zestawy. Na przykład "Pani Bovary" jako "najważniejsza powieść XIX wieku" - ocena kompletnie subiektywna.
Ciekawe jest to, że z 8 podanych tytułów tylko 3 zostały zgłoszone w tym temacie, a tylko jeden, czyli "Mistrz i Małgorzata", zajmuje wysoka lokatę. Właśnie o te rozbieżności między ideą kanonu literackiego a rzeczywistością mi chodziło, kiedy zakładałam wątek.
Jak wszystkie podobne zestawy. Na przykład "Pani Bovary" jako "najważniejsza powieść XIX wieku" - ocena kompletnie subiektywna.
Niby tak, bardzo mi to nie przypadło do gustu 😉 Ale ta książka pojawia się prawie zawsze w takich zestawieniach. Ja mam do doczytania jeszcze Drozda z Twojej listy 😉 Ale że akurat Biesy?
Ale lista dziwaczna, jakby fragment czegoś większego, bo raczej większość pozycji jest z listy "tez warto przeczytać" chyba 😉 Nie wiem czy autorką listy jest autorka artykułu, ale zalinkowana dodatkowo lista książek, które zmieniają światopogląd jest wg mnie dużo ciekawsza...
Nie, no weźcie, co jedna lista, to gorsza. Obecność "Portretu Doriana Greya" na obu mnie zadziwia, bo to jednak literacko dość słabe jest.
Nie, no weźcie, co jedna lista, to gorsza.
Nasza jest fajna 😉
Obecność "Portretu Doriana Greya" na obu mnie zadziwia, bo to jednak literacko dość słabe jest.
Myślę, że to raczej ze względu na wpływ, jaki ta historia miała na kulturę i sztukę. Dorian Grey jest postacią nadal rozpoznawalną, podobnie jak sam motyw portretu. Na podobnej zasadzie funkcjonują Drakula i potwór Frankensteina, ale te dzieła to literatura raczej popularna, nie "wysoka", więc na listę trafia artystyczny Wilde.
A ja zacząłem się zastanawiać dlaczego jeszcze nie przeczytałem Biesów.
Dziwny ten zestaw poza tym.
Może dlatego, że Dostojewski jest tak bardzo depresyjny? Ja 2 lata temu przeczytałam Biednych ludzi. Jak się w pozbieram to pewnie sięgnę po Biesy, ponieważ tytuł zawsze mnie nęcił.
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
Chciałam wtrącić swoje trzy grosze do tematu literatury kobiecej/męskiej (rychło w czas, ale musiałam sobie to przemyśleć).
Otóż ja uważam, że jak najbardziej istnieje coś takiego, jak literatura kobieca.
To znaczy są pewne gatunki książek, których faceci po prostu nie czytają.
Przykładów znaleźć mogę nawet sporo.
Nie znam żadnych męskiej płci pasjonatów Jeżycjady czy cyklu o Ani z Zielonego Wzgórza. Znam natomiast mnóstwo kobitek, które te cykle czytały po wielekroć. Sama do nich należę. Nie znam żadnego faceta, który by czytał Sagę o Ludziach Lodu. Nie znam również żadnego faceta, który czytałby tak zwane sagi rodzinne i opowieści o kobietach pisane przez moje ulubione autorki Grażynę Jeromin-Gałuszkę (choćby cykl o Magnolii) czy Małgorzatę Gutowską-Adamczyk (Cukiernia pod Amorem).
Bywam na Targach Książki i widzę, że do takich autorek ustawiają się w kolejce same babeczki. A jeśli jest facet, to jako osoba towarzysząca.
Na portalach typu Lubimy Czytać recenzje pod takimi książkami są również autorstwa kobiet.
Dlatego ja będę upierać się przy opinii, że literatura kobieca istnieje.
Natomiast w drugą stronę to już nie działa. Nie ma czegoś takiego, jak literatura męska, gdyż my, kobiety, jesteśmy wszechstronne i czytamy wszystko 😉
Nie ma czegoś takiego, jak literatura męska, gdyż my, kobiety, jesteśmy wszechstronne i czytamy wszystko
Ufff..... zawsze uważałam, że kobiety w ogóle mają więcej mózgu, dlatego są takie wszechstronne. Chociaż niestety to nas też gubi. Bo możemy równocześnie czytać, odpowiadać na pytania, zmywać gary, prasować i malować paznokcie.
Ufff..... zawsze uważałam, że kobiety w ogóle mają więcej mózgu, dlatego są takie wszechstronne
🤔 🧐 🤭 🤣
Nie znam żadnych męskiej płci pasjonatów Jeżycjady
😠😠😠
A to Ci kłamczucha...dorabia rzeczywistość do Swojej tezy... ładnie to tak?
Nie znam żadnych męskiej płci pasjonatów Jeżycjady
😠😠😠
A to Ci kłamczucha...dorabia rzeczywistość do Swojej tezy... ładnie to tak?
Ale ja mam na myśli pasjonatów, Wowaxie.
Czyli osoby, które czytają te książki od lat i wciąż do nich wracają.
A nie osoby, które przeczytały raz 😉