W podróży czytnik niezbędny.
Kurczę, nigdy nie mam czasu żeby czytać w podróży.
Ale w pociągu albo samolocie też nie?
Ale w pociągu albo samolocie też nie?
No właśnie nie, ja chyba w trakcie czytania muszę się skupić a podróż nie daje mi takiego komfortu. Zazwyczaj staram się wyciszyć, nawet jak nie śpię to zapadam w rodzaj letargu. Ponieważ potrafię to robić na zawołanie, to nie mam z tym problemu a jednocześnie nawet po strasznie długiej podróży nie jestem padnięty.
Twtter is a day by day war
W podróży czytnik niezbędny.
A nie szkoda czasu podróży na czytanie? Nie lepiej nowe widoki wtedy podziwiać za oknem?
Nie lepiej nowe widoki wtedy podziwiać za oknem?
Tia, chciałem Australię podziwiać przez okno. Lądowanie w Brisbane ok. 17, samolot przelatuje nad całym kontynentem. To okna "odciemnili" o 1630, tuż przed lądowaniem.
Twtter is a day by day war
A nie szkoda czasu podróży na czytanie? Nie lepiej nowe widoki wtedy podziwiać za oknem?
Ja dużo podróżujesz tą samą trasą to co tu oglądać? Co oglądać w samolocie? Książka w podróży to podstawa.
Nie lepiej nowe widoki wtedy podziwiać za oknem?
Szczególnie nocą, albo jak się siedzi od strony korytarza albo przy łączeniu okien 😀
Trochę mnie ta książka wymęczyła. I rozczarowała.
Spodziewałam się czegoś innego.
Jeśli ktoś z Was jest wielkim wielbicielem filmu, niech spróbuje. Ale ja raczej nie polecam.
W wolnej chwili spróbuję napisać kilka słów.
Nie lepiej nowe widoki wtedy podziwiać za oknem?
Tia, chciałem Australię podziwiać przez okno. Lądowanie w Brisbane ok. 17, samolot przelatuje nad całym kontynentem. To okna "odciemnili" o 1630, tuż przed lądowaniem.
To się napodziwiałeś 😉 A podczas powrotu pogańska pora czy coś innego?
A podczas powrotu pogańska pora czy coś innego?
Startowaliśmy niestety wieczorem. Więc miałem tylko okazję popatrzeć przez okno lecąc z Gold Coast do Sydney i z Sydney do Uluru.
Twtter is a day by day war
Jeśli ktoś z Was jest wielkim wielbicielem filmu, niech spróbuje. Ale ja raczej nie polecam.
Film lubię ale bez przesady, więc raczej nie będę próbował:)
A co myślicie o czymś takim?
Otóż księgarnia, w której czasem kupuję książki (Kafka i Spółka z Torunia), ma w swojej ofercie paczkę-niespodziankę (nie mylić z puszką-niespodzianką Wiewiórki).
Księgarnia wysyła osobom chętnym trzy książki wybrane przez siebie. Czyli klient płaci odpowiednią cenę i dostaje trzy książki-niespodzianki.
I teraz przechodzę do meritum. Jakiś czas temu stwierdziłam, że są pisarze, których twórczości nie znam, a chciałabym poznać. Problem polega na tym, że nie wiem, od jakiej pozycji zacząć przygodę z nowym nazwiskiem.
Kilka dni temu zwróciłam się do Kafkan z pytaniem, czy mogę trochę zmodyfikować ich zabawę. W taki sposób, że to ja wybieram nazwiska pisarzy, których książki chcę otrzymać, ale to oni wybierają dla mnie tytuł.
Zgodzili się i pierwsza paczka podobno jest już dla mnie przygotowana (wcześniej podałam nazwiska rzecz jasna).
Taka zabawa 🙂
Coś podobnego robi sieć taniej książki "takczytam". W sklepach można nabyć niezidentyfikowany tytuł w gustownym papierze pakownym, z krótkim, mniej lub bardziej pomysłowym opisem, typu "ona go kochała, on jej nie, jak to może skończyć się?".
Jak dotąd nie zaryzykowałam 😉
To już lepiej wybrać się do biblioteki i coś sobie wybrać z przypadkowej półki w przypadkowym dziale.
To już lepiej wybrać się do biblioteki i coś sobie wybrać z przypadkowej półki w przypadkowym dziale.
Zależy. Ja lubię wspierać kameralne księgarnie, bo nie wyobrażam sobie miast bez tych cudnych przybytków 🙂
Z biblioteki też korzystam i to dużo.
Jedno drugiego nie wyklucza.
Z biblioteki nie korzystam w ogóle. Nie lubię starych, nie wiadomo przez kogo wymiętolonych książek. Wydają mi się nieestetyczne i czytając je mam dyskomfort. Z tego samego powodu rzadko kupuję książki używane. Wyjątek robię dla wydań, do których nam sentyment i dla książek teoretycznie używanych, które wyglądają jak nowe. Nawet jeśli kupuję w Empiku wybieram egzemplarz gdzieś z tylu albo z dna kupki, a nie ten, który leży na wierzchu.
Książki kupuję teraz najczęściej przez internet, również papierowe. I to się w ostatnich latach zmieniło bo kiedyś lubiłem mieć fizyczny kontakt z książką przed kupnem, teraz mi na tym specjalnie nie zależy. Ale do księgarni czasem zaglądam i preferuję Empik. Małe księgarnie są za małe, ciasne i wybór książek marny.
To już lepiej wybrać się do biblioteki i coś sobie wybrać z przypadkowej półki w przypadkowym dziale.
Ja tak poznałem Pana Samochodzika w podstawówce, a ostatnio Cząstki elementarne Houellebecq'a bo mnie tytuł zainteresował.
...a ostatnio Cząstki elementarne Houellebecq'a bo mnie tytuł zainteresował.
To cholernie daleko od Pana Samochodzika:)
To cholernie daleko od Pana Samochodzika:)
Jak losujesz, to tak bywa.
Twtter is a day by day war
Z biblioteki nie korzystam w ogóle.
Właśnie sobie uświadomiłam, że zaczynam mieć podobnie.....
Nie chadzam do bibliotek, bo jakoś nic tam dla siebie nie widzę. A to co akurat chcę przeczytać mam na czytniku albo na wciąż rosnącej kupce na stoliku. Kiedyś z allegro kupiłam książkę Nienackiego z takim syfem w środku, że od razu poszła do kosza. Nabrałam dystansu do używanych książek, w sensie używanych, rozlatujących się, poplamionych i wydartych - dlatego zrezygnowałam z zakupu za okazyjną złotówkę na rzecz nowych, dobrze wydanych. Ale też bardzo zmniejszyłam zakupy książek w ogóle. To co chce przeczytać już nie rośnie mi na stoliku tylko zasila twardy dysk a częściej też sięgam po audiobooki więc w sumie wyszło mi, że czytam o wiele wiele więcej i taniej.