Tadeusz Żołnierowicz, Cios za ciosem - kryminał z serii Najlepsze kryminały PRL. Lata 70. Doczytałem, że oryginalnie to było wydane w 1979 roku w serii Ewa wzywa 07.
Podstawowa zaleta - ze spisem tytułów wydanych w serii tomik ma 102 strony.
A poza tym wszystko w tym kryminale jest dziwne. Poczynając od stylu, albowiem został ten kryminał napisany w czasie teraźniejszym.
Przypadkowe, nudne morderstwo, nudna detektywistyczna praca milicji, oparta głównie na przypadkowych odkryciach, donosach obywateli i na koniec podane na tacy wyjaśnienie zagadki, gdzie kluczową rolę odgrywa niechwalebna przeszłości zbrodniarza działającego nie tylko w powojennych bandach, ale też na usługach gestapo.
https://www.klubmord.com/recenzje/recenzje-2023/zolnierowicz-tadeusz-cios-za-ciosem-86-2023/
Wzorem recenzenta doceniam fragment z sąsiadką donosicielką.
Po tamtej stronie przewodów słychać tak podniecony głos, że komendant posterunku w Brusach ledwie odróżnia słowa.
- Czy nie mogłaby pani trochę wolniej – pyta zniecierpliwiony.
Kobieta uspokaja się wreszcie.
- Dzwonię w sprawie takiego jednego z ulicy Kasztelańskiej. Siedzi tu już od trzech dni. Niemeldowany.
- Może krewny?
Nie jest zbytnio zadowolony z takich rozhisteryzowanych telefonów. A ponadto podejrzewa, że ta pani chce właśnie uregulować po swojemu jakieś sąsiedzkie nieporozumienie.
- Jaki krewny? Mężczyzna, którego chyba złapała na ulicy! Jak już nieraz robiła. To Kotulska; Zenona Kotulska. Panowie o niej nie słyszeli?
Komendant nie przypomina sobie.
- Ja ją dobrze znam. Nie od dziś. Potrafi wyprawić takie imieniny, że ściany się trzęsą. Jest niechybnie zdolna również do czegoś gorszego. A teraz ten mężczyzna. Starszy od niej chyba dwadzieścia lat. Siedzi i nie wychodzi z domu. Ale ja mam oko, wypatrzyłam go. Powtarzam: niemeldowany.
Komendant uspokaja interlokutorkę. Wyśle kogoś, zobaczą.
str. 84-85
Zamówiłem "Lód" Jacka Dukaja w wersji audio. Gruba kniga, czyta Filip Kosior, a robi to nieźle więc jest szansa, że poprawię swoją statystykę przeczytanych książek z pierwszej dziesiątki:)
"Anubis" Wolfgang Hohlbein. Miało być ciekawie i tajemniczo a wyszło słabo. Niby książka ma na znanym portalu czytelniczym ocenę 5,7 ale ja bym nie dał więcej niż 3. Główny bohater miał być Indy Jonesem, bo przecież jest archeologiem i pracuje na uniwersytecie, ale ze swoimi dziwactwami, powoduje, że nie tylko nie pasuje do wizerunku mężczyzny w wieku <40, ale nawet nie jest sympatyczny. Historia też na początku wyglądała na taką z Indiana Jones, tylko autor mocno przesadził z rozmachem i komplikacją, z historii archeo przeszedł do Archiwum X a idea postępowania nieznanych istot, którą bohater odkrywa (albo dowiaduje się o niej), tuż przed zakończeniem, jest dla czytelnika jasna w połowie książki.
W tej sytuacji nie zdecyduję się na drugą książkę tego autora - "Thor".
Twtter is a day by day war
Eduardo Mendoza "Sekret hiszpańskiej pensjonarki" to zupełnie nie moja bajka. Ani nie przekonał mnie autor intrygą, ani pomysłem na "detektywa". Książka wręcz ocieka brudem, lepi się do rąk a zapach wydzielający się z treści przyprawia czytelnika o odruch wymiotny.Żaden z bohaterów nie daje się lubić, włącznie z głównym. Czytałem opinie, że książka jest zabawna, z mojego punktu widzenia, autor przekroczył wszelkie granice, a ja nie jestem fanatykiem robienia sztuki w ten sposób.
Twtter is a day by day war
Ciekawe wrażenia. Czytałem jakieś dwadzieścia lat temu i musiałbym sobie powtórzyć. Wtedy raczej mi się podobało. Może nie aż tak, jak inne powieści Mendozy czytane później, ale wrażenia raczej miałem pozytywne.
Ciekawe wrażenia. Czytałem jakieś dwadzieścia lat temu i musiałbym sobie powtórzyć. Wtedy raczej mi się podobało. Może nie aż tak, jak inne powieści Mendozy czytane później, ale wrażenia raczej miałem pozytywne.
Na popularnym portalu czytelniczym też opinie są skrajne, jednym się podoba, innych odrzuca. Widocznie tak miało być 🙂
Twtter is a day by day war