O! I jak?
Nooo.....musiałabym chyba szerzej....bo co to za stwierdzenie, że super, chociaż bardzo przytłaczająca. Nic z tego nie wynika. Może pokuszę się o krótką recenzję.
A ja nieustająco czytam Zmagania o Beksińskiego- z jednej strony książka jest potwornie nudna, z drugiej jednak fascynuje mnie takie prześledzenie czyichś rozważań, przemyśleń, interpretacji... ale czyta się to mi wyjątkowo ciężko. I dlatego tak sobie z boczku coś tam skubnę i właśnie przeczytałam biografię Leonarda Pietraszaka (Ucho od śledzia), przeurocza rozmowa-wywiad z aktorem. Podana z klasą, bez jakiś niedyskrecji, ale mimo to wciągająca 😉
A ja nieustająco czytam Zmagania o Beksińskiego- z jednej strony książka jest potwornie nudna, z drugiej jednak fascynuje mnie takie prześledzenie czyichś rozważań, przemyśleń, interpretacji... ale czyta się to mi wyjątkowo ciężko.
Tak, "Zmagania o Beksińskiego" czyta się wyjątkowo ciężko. Zwłaszcza, że to potworna cegła. Sięgamy po tę książkę ciekawi relacji artysty z jego marszandem, ale tematyka związana z Beksińskim, chociaż dominująca, to tylko część tego co w niej znajdziemy. To jest właściwie dziennik Dmochowskiego z okresu pierwszych wystaw prac malarza we Francji i im głębiej zanurzamy się w lekturze tym więcej pojawia się wątków pobocznych, osobistych, wspomnieniowych, przemyśleń na temat sztuki, esejów filozoficznych i politycznych, w których autor przedstawia swoje dość wyraziste poglądy. Miejscami są nawet ciekawe, ale generalnie interesuje nas przecież Beksiński, a Dmochowski jedynie przez pryzmat Beksińskiego, a nie sam w sobie więc w sumie nuda.
Za to kulisy początków zmagań Dmochowskiego z promocją malarstwa Beksińskiego we Francji są fascynujące. Fascynujący jest opis jego szorstkich i toksycznych relacji z Beksińskim, fascynująca jest obszerna i drobiazgowa wiwisekcja psychologiczna osobowości malarza. I dlatego warto tę książkę, mimo wszystko, przeczytać. Gdyby ją odchudzić i wykastrować o rzeczy zbędne powstałaby z tego świetna lektura.
Możesz opisać detale tej szorstkiej i toksycznej relacji? Jak również szczegóły wiwisekcji, bo mnie zaintrygowałeś.
Niestety nie. To bardzo specyficzna relacja, w której Beksiński przedstawiony jest w dość niekorzystnym świetle. Analizę psychologiczną jego osobowości Dmochowski przeprowadza metodycznie, w punktach na kilkudziesięciu bodajże stronach. Nie potrafię tego streścić w taki sposób żeby oddać istotę zagadnienia, nie strywializować i nie przekłamać. Zwłaszcza, że czytałem to z półtora roku temu więc nie jestem na świeżo.
Rozumiem.
Nic ostatnio nie przeczytałem. Nie mam czasu ani odpowiedniej harmonii wewnętrznej. Na stole leży 866 stron biografii "mojego ulubieńca" Elona Muska więc spróbuję podjąć wyzwanie. Walter Isaacson gwarantuje solidne przygotowanie do tematu i świetne pióro. Nie jakieś tam molendzenie. Jego biografia Stevena Jobsa jest fascynująca i inspirująca. Liczę, że tak będzie również tym razem, wszak Musk jest chyba większym wizjonerem niż Jobs.
W tej chwili nic (mam zaczęty wybór wierszy Jarosława Marka Rymkiewicza, ale się poddałem i odniosę niedoczytany do biblioteki; mam chwilowy przesyt Rymkiewiczem, zwłaszcza tym młodym*), ale jutro może zacznę nowy kryminał Szymiczkowej "Śmierć na Wenecji" (przygody profesorowej Szczupaczyńskiej staram się czytać na bieżąco, tuż po premierze) albo ostatnią Brombę Macieja Wojtyszki - "Bromba i polityka", który mógłby być naszą Tove Jansson, gdyby pisał trochę więcej dla dzieci w latach 70.
________
* i coraz bardziej dochodzę do wniosku, że nie lubię wyborów wierszy, ani grubaśnych tomiszcz z serii poezje wszystkie. Wiersze powinny być w autorskich, niewielkich tomikach, takich po 120 stron z ogromną ilością światła na stronie.
A przecież jak wiadomo, można też inaczej, w cztery miesiące, kompilując ze sobą różne źródła, właściwie bez wychodzenia z domu.
Oj tam, oj tam, już byś dał spokój. Przynajmniej do następnej biografii, z którą wdepnie na naszą łączkę 🙂
Marek Jackowski to postać trochę z cienia. Bardzo dużo mówi i pisze się o Korze, a o Marku niewiele. A przecież to on wymyślił Maanam i bez niego nie byłoby też Kory jako artystki.
W czasach Maanamu ja odbierałem informacje o nich jednakowo. Teraz jest chyba inaczej bo Marek dość dawno zniknął ze sceny popularnej, no i zmarł 10 lat temu, a Kora do ostatniej chwili bawiła się w talent-show, gdzie niektórzy uczestnicy strzelali sobie w stopę, próbując się zmierzyć z jej piosenkami. To jakby naturalnie utrzymywało jej popularność.
Ale nie sądzę, że bez niego, Kory by nie było jako artystki. Była wystarczająco utalentowana, żeby się wybić, a Marek Jackowski nie był jej pierwszym kontaktem z profesjonalną muzyką.
Twtter is a day by day war
a Marek Jackowski nie był jej pierwszym kontaktem z profesjonalną muzyką.
?
a Marek Jackowski nie był jej pierwszym kontaktem z profesjonalną muzyką.
?
No choćby znała Piotra Skrzyneckiego zanim trafiła na MJ.
Twtter is a day by day war
No choćby znała Piotra Skrzyneckiego zanim trafiła na MJ.
No wiesz, ja znałem na przykład Bodka Leśnodorskiego więc w sumie miałem kontakt z profesjonalną piłką nożną;)
No wiesz, ja znałem na przykład Bodka Leśnodorskiego więc w sumie miałem kontakt z profesjonalną piłką nożną;)
Znałeś gdy był prezesem Legii? Nie przeginajmy, MJ nie wyszukał jej na szkolnej akademii.
Twtter is a day by day war
Znałeś gdy był prezesem Legii?
Owszem.
Nie przeginajmy, MJ nie wyszukał jej na szkolnej akademii.
Nie przeginamy. Kora była częścią cyganerii artystycznej Krakowa w tamtym czasie, ale nie była twórcą.
Znałeś gdy był prezesem Legii?
Owszem.
No to jak najbardziej miałeś kontakt z profesjonalną piłką. Pewnie gdybyś był zainteresowany, to i miejsce dla Ciebie by się znalazło 🙂
Nie przeginajmy, MJ nie wyszukał jej na szkolnej akademii.
Nie przeginamy. Kora była częścią cyganerii artystycznej Krakowa w tamtym czasie, ale nie była twórcą.
Wtedy nie była ale jestem przekonany, że nawet bez Marka by osiągnęła sukces. Co oczywiście nie zmienia roli Marka w historii Kory. Ale trzeba pamiętać, że to był obustronny zysk.
Twtter is a day by day war
Ale trzeba pamiętać, że to był obustronny zysk.
Tego nie kwestionuję.
Trochę w nawiązaniu do Maanamu i do okresu świątecznego pochwalę się swoim prezentem znalezionym w tym roku po choinką.
https://twitter.com/BrygidaPiekna/status/1739729338017120400?t=39mtPxFR-iMOw8WsjQWazQ&s=19
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
Wprawdzie teraz nie czytam, ale może w przyszłości sięgnę 😉 .
https://paskudnik.com/strona-glowna/3-paskudnik-warszawski-9788394679842.html