A "Rodzina Borgiów" Mario Puzo?
O! To chyba nawet lepiej, powieść historyczna, saga rodzinna i kryminał w jednym:)
Najlepiej jakąś emocjonującą powieść historyczną.
Już Ci kiedyś polecałem "Koronę śniegu i krwi" Chcerezińskiej ale pisałaś, że niewygodnie w ręku się trzyma;)
I nadal tak uważam.
Niestety, książki Cherezińskiej są wydawane w fatalnym formacie.
Zdecydowanie wolałabym, jakby były dzielone na dwa mniejsze tomy.
Kiedyś je przeczytam, ale nie teraz, kiedy leżąc przy Eli trzymam książkę nad jej głową.
Myślę , że nie wytrzymałabym dłużej niż 5 minut z Cherezińską 🙂
Już dawno Ci polecałem Bunscha i jego Powieści Piastowskie.
Faktycznie!
I nawet mam gdzieś w domu po moim Tacie, który Bunscha cenił.
Muszę poszukać.
A "Rodzina Borgiów" Mario Puzo?
O! To chyba nawet lepiej, powieść historyczna, saga rodzinna i kryminał w jednym:)
Brzmi świetnie!
Brzmi świetnie!
Książkę zaproponowałam, ponieważ sama mam ją dopiero w planach czytelniczych, ale widziałam film i wydaje mi się, że jeśli spodobała Ci się seria Królowie przeklęci to ta książka trafi w Twój gust.
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
Czytam dwie, z pozoru, zupełnie różne książki (a w zasadzie jedną czytam, a drugiej słucham), ale w obu, na drugim planie jest ten sam bohater, Warszawa. Bo przecież „Lalka” Prusa to powieść warszawska, wspaniała panorama Warszawy i warszawiaków drugiej połowy XIX wieku. Tak samo warszawski, do szpiku kości, jest „Zły” Tyrmanda, ballada o Warszawie połowy ubiegłego wieku. Te Warszawy dzieli niespełna 80 lat, ale jak różne są to miasta.
Czytam dwie, z pozoru, zupełnie różne książki (a w zasadzie jedną czytam, a drugiej słucham), ale w obu, na drugim planie jest ten sam bohater, Warszawa.
Ja lalkę czytałam a także słuchałam audiobooka i w ogóle nie miałam wrażenia żeby to była powieść warszawska. Równie dobrze akcja mogłaby się dziać w innym mieście. To dość ciekawe, że mamy tak różne odczucia. Być może różnica polega na tym, że ty jesteś z Warszawy a ja nie.
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
A "Rodzina Borgiów" Mario Puzo?
O! To chyba nawet lepiej, powieść historyczna, saga rodzinna i kryminał w jednym:)
Brzmi świetnie!
I jak Yvonne, czytałaś "Rodzinę Borgiów"? Jeśli tak to ciekawa jestem twojego zdania. Ja czytałam i teraz z pełnym przekonaniem mogę polecić (tak jak pisałam, wcześniej widziałam tylko film).
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
Ktoś kiedyś na forum chyba bardzo chwalił serial "Ślepnąc od świateł". Zaczęłam to oglądać, ale odrzucił mnie swoja brutalnością; koleżanka, po której tego bym się nie spodziewała poleciała mi za to książkę Żulczyka, która była punktem wyjścia serialu 🙂 I muszę powiedzieć, że zdecydowanie lepiej się czyta niż ogląda. Świetna fabuła, mroczny główny bohater i półświatek warszawski. Mimo nie mojej tematyki, książka zdecydowanie godna polecenia.
Ktoś kiedyś na forum chyba bardzo chwalił serial "Ślepnąc od świateł". Zaczęłam to oglądać, ale odrzucił mnie swoja brutalnością;
Mógł to być Barabasz, bo jemu się ten serial podobał.
Mnie - w ogóle.
Drugi raz dzisiaj się z Tobą zgadzam, Tereso 🙂
Serial "Ślepnąc od świateł" to w mojej ocenie jeden z lepszych polskich seriali po 1990 roku i ma TUTAJ swój wątek. Książki nie czytałem, jedynie przeglądałem i wyglądało to jak lista dialogowa serialu więc ciekawe, że aż tak rozbieżna ocena serialu i pierwowzoru literackiego.
Czytam dwie, z pozoru, zupełnie różne książki (a w zasadzie jedną czytam, a drugiej słucham), ale w obu, na drugim planie jest ten sam bohater, Warszawa. Bo przecież „Lalka” Prusa to powieść warszawska, wspaniała panorama Warszawy i warszawiaków drugiej połowy XIX wieku. Tak samo warszawski, do szpiku kości, jest „Zły” Tyrmanda, ballada o Warszawie połowy ubiegłego wieku. Te Warszawy dzieli niespełna 80 lat, ale jak różne są to miasta.
Bardzo ciekawy zestaw.
Do "Lalki" wróciłam jakieś 2-3 lata temu.
Jeśli chodzi o "Złego". Wstyd mi trochę, ale miałam już dwa podejścia do tej książki i oba niedokończone.
Ale nie dlatego, że mi się nie podobała. Aboslutnie nie. Chyba przytłoczyła mnie ilość wątków pobocznych, opisów warszawskiego życia i jego uczestników ... Kiedyś na pewno ją przeczytam.
Chyba przytłoczyła mnie ilość wątków pobocznych, opisów warszawskiego życia i jego uczestników ...
Mam tak samo jak Ty. To znaczy przeczytałem ale nie jestem zwolennikiem mieszania reportażu z kryminałem w proporcjach 3 do 1. Całkowicie ucieka wątek.
Twtter is a day by day war
Bez przesady z tym reportażem. To są smaczki, które budują klimat i niezwykłość tej powieści. Bez tego byłby zwykły chuligański kryminał bez większej wartości literackiej. Do zapomnienia na drugi dzień po przeczytaniu. I taka mniej więcej jest adaptacja audio w interpretacji Marka Kondrata, wydana w serii "Mistrzowie słowa" Gazety Wyborczej. Chała.
Bez przesady z tym reportażem. To są smaczki, które budują klimat i niezwykłość tej powieści. Bez tego byłby zwykły chuligański kryminał bez większej wartości literackiej. Do zapomnienia na drugi dzień po przeczytaniu. I taka mniej więcej jest adaptacja audio w interpretacji Marka Kondrata, wydana w serii "Mistrzowie słowa" Gazety Wyborczej. Chała.
Ja wiem, że Tobie podobały się te reportaże, ale dla mnie przesadzona liczba i wielkość. Smaczki tak, trzy razy więcej reportażu niż akcji, nie. Dla mnie smaczek gdy wchodzimy do fryzjera, to trzy, cztery zdania, a nie cztery strony opowiadań o warszawskich fryzjerach. Ot taka drobna różnica.
Twtter is a day by day war
Bez przesady z tym reportażem. To są smaczki, które budują klimat i niezwykłość tej powieści. Bez tego byłby zwykły chuligański kryminał bez większej wartości literackiej. Do zapomnienia na drugi dzień po przeczytaniu. I taka mniej więcej jest adaptacja audio w interpretacji Marka Kondrata, wydana w serii "Mistrzowie słowa" Gazety Wyborczej. Chała.
Ja wiem, że Tobie podobały się te reportaże, ale dla mnie przesadzona liczba i wielkość. Smaczki tak, trzy razy więcej reportażu niż akcji, nie. Dla mnie smaczek gdy wchodzimy do fryzjera, to trzy, cztery zdania, a nie cztery strony opowiadań o warszawskich fryzjerach. Ot taka drobna różnica.
Zgadzam się z Pawłem.
Pewnie kiedyś wreszcie przeczytam do końca i może nawet stwierdzę, że to świetna książka. Ale na razie dwa razy poległam.
Cóż, co kto lubi. Dla mnie z kolei czytanie zwykłych kryminałów to po prostu strata czasu.
Serial "Ślepnąc od świateł" to w mojej ocenie jeden z lepszych polskich seriali po 1990 roku i ma TUTAJ swój wątek.
Tak właśnie mi się wydawało, ale nie byłam na 100% pewna 😉
A ja ponieważ jestem bardzo opóźniona czytelniczo- teraz zaczęłam czytać "Portret podwójmy" Beksińskich.
A ja ponieważ jestem bardzo opóźniona czytelniczo- teraz zaczęłam czytać "Portret podwójmy" Beksińskich.
Czytałem parę lat temu. Wynudził mnie okres sanocki czyli to co w filmie "Ostatnia rodzina" zostało pominięte.
Ja o Beksińskich nie wiem nic, tzn wyłącznie to co ukazano w wspomnianym przez Kustosza filmie. Ponieważ jednak wg niektórych recenzji postać Tomasza została całkowicie zmieniona, postanowiłam sięgnąć do jakiegoś źródła i to skonfrontować 🙂