Wiadomo, że chodzi o Frankfurt nad Menem (choć drugi człon nazwy nie pada)
W moim wydaniu pada "nad Menem", na początku trzeciego rozdziału, kiedy Tomasz dostaje informacje od zaprzyjaźnionego dziennikarza.
Po co do Berlina? Do którego Berlina? Berlin to był raczej w NRD bo w RFN był Berlin Zachodni. Być może to zdanie jest pozostałością wcześniejszej wersji, w której Hilda mieszkała w Berlinie wschodnim czyli w NRD. Dlaczego potem uległo to zmianie? Być noże słabo trzymało się kupy, że obywatelka NRD czytuje gazety wydawane w RFN i miesza się do polityki innego państwa?
Tak szczerze, to w KS Nienacki dość konsekwentnie ignoruje istnienie NRD. Kiedy pisze Niemcy - państwo albo ludzie - to zawsze chodzi o RFN. Wspomina kilka razy o NRD, na przykład przy wzmiance o trasie Klausa, ale... No właśnie, "ale". Mam wrażenie, że Nienackiemu istnienie NRD zwyczajnie nie pasuje do fabuły. Bo teoretycznie wyjazd Fryderyka z Polski nie musiał oznaczać jego zwycięstwa - szpieg wciąż znajdował się po wschodniej stronie "żelaznej kurtyny", a między ustami a brzegiem pucharu... Tyle że podkreślenie tego faktu pomniejszyłoby stawkę i sukces Tomasza.
W moim wydaniu pada "nad Menem", na początku trzeciego rozdziału, kiedy Tomasz dostaje informacje od zaprzyjaźnionego dziennikarza.
Tak jest! Masz rację. W tym miejscu jest Frankfurt nad Menem.
Tak szczerze, to w KS Nienacki dość konsekwentnie ignoruje istnienie NRD. Kiedy pisze Niemcy - państwo albo ludzie - to zawsze chodzi o RFN. Wspomina kilka razy o NRD, na przykład przy wzmiance o trasie Klausa, ale... No właśnie, "ale". Mam wrażenie, że Nienackiemu istnienie NRD zwyczajnie nie pasuje do fabuły. Bo teoretycznie wyjazd Fryderyka z Polski nie musiał oznaczać jego zwycięstwa - szpieg wciąż znajdował się po wschodniej stronie "żelaznej kurtyny", a między ustami a brzegiem pucharu... Tyle że podkreślenie tego faktu pomniejszyłoby stawkę i sukces Tomasza.
Zgoda. Dzięki temu Warmia nie miała problemu z uwspółcześnianiem fabuły w tym aspekcie:)
Berlin to był raczej w NRD bo w RFN był Berlin Zachodni.
Formalnie Berlin Zachodni nie był częścią RFN, lecz obszarem pod kontrolą USA, Wielkiej Brytanii i Francji.
Tym razem naprawdę zdrowo się namęczyłem dokonując rozkminy dat i harmonogramu czasowego, w którym rozgrywa się akcja "Księgi strachów". Ale da się. Na PORTALU "Księga strachów - godzina po godzinie".
@kustosz podziwiam! To biurko, co tam dostawiali do Samodzielnego Referatu to dla Ciebie? 😀
To biurko, co tam dostawiali do Samodzielnego Referatu to dla Ciebie?
Ja pracuję zdalnie;)
Na PORTALU przypominamy świetny tekst Nietajenki na temat pierwotnej wersji "Księgi strachów", w której pojawia się wątek kryminalny oraz wątek dotyczący ukraińskich nacjonalistów. Artykuł oparty jest na kwerendzie przeprowadzonej w bibliotece Muzeum Warmii i Mazur w Olsztynie gdzie przechowywany jest pierwotny maszynopis powieści.
Powtórzyłam sobie z dużą przyjemnością. Rzeczywiście czuć ten kryminał. Natomiast mam problem z przenoszeniem akcji z Bieszczad na Pojezierze Myśliborskie i z powrotem. Uważam, że to by nie zagrało. Za każdym razem ze dwa dni w podróży, w sytuacji, kiedy liczy się czas... Pod tym względem ograniczenie miejsca akcji wyszło powieści na dobre.
Szczerze mówiąc ja też nie kupuję tej wersji. Raz, że przeniesienie akcji prawie po przekątnej Polski to kiepski pomysł, dwa, zupełnie nie przemawia do mnie ten ukraiński wątek. Po co? Tak jak poszło do druku jest klarowniej i lepiej.
Równie długie przeniesienie miało miejsce w "Tajemnicy tajemnic", ale tam był zupełnie inny charakter przygody. Zresztą i tak część praska ma inny klimat niż bieszczadzka, ale można to zaakceptować, bo brak presji czasu. Od początku pan Tomasz zakładał długie śledztwo, w chwili rozpoczęcia akcji pracuje nad sprawą ikon już dwa miesiące. Poza tym zmiana miejsca jest uzasadniona fabularnie. Tymczasem tutaj bohaterowie nagle porzucają sprawę szachownic i pamiętnika, by pojechać w Bieszczady w całkiem innej sprawie.
Zapewne u Nienackiego było to jakoś uzasadnione, ale w streszczeniu się nie broni w żaden sposób.
Znalazłem w samochodzie wersję audio "Księgi Strachów", a że nie miałem czego słuchać, wrzuciłem w odtwarzacz. Tym razem zwróciłem uwagę na miejsce akcji wokół jeziora Jasień i postanowiłem narysować mapkę. Wyszło o tyle ciekawie, że z jakiegoś powodu dotychczas wyobrażałem to sobie odwrotnie tzn. pałac Haubitza na północy, po zachodniej stronie, ośrodek domków campingowych naprzeciwko, po wschodniej, młyn Topielec, na południu. Ciężko mi się przestawić:)
i postanowiłem narysować mapkę
Inaczej sobie to wyobrażałam.
Ale masz fajne kolorowe flamastry 🙂
Inaczej sobie to wyobrażałam.
Jak? Może ja coś pokręciłem.
A kolorowe pisaki pożyczyłem od córki.
Jak?
Tak na szybko, to powiem, że jakoś odwrotnie. Musiałabym do książki usiąść. Ale to później.
A kolorowe pisaki pożyczyłem od córki
O właśnie 🙂 Zrobię to samo i narysują mapę tak jak ja to widzę.
i narysują mapę
Jak znajdę książkę.....bo coś mi się zdaję, że mi ją ktoś zeżarł, albo się schowała.
Nie miałem nigdy kłopotów z geografią, a jednak bez żadnych wątpliwości łyknąłem w dzieciństwie story Fryderyka, że wpadł do Jasienia, po drodze do Jugosławii:)
Pan Fryderyk wybiera się na wycieczkę do Jugosławii, po drodze jednak postanowił odwiedzić Polskę, Czechosłowację, Węgry i zatrzymał się na jakiś czas w Jasieniu.
Z powrotem też miał po drodze więc będąc przejazdem mógł na luziku wpaść po namiot:)
Wracając z Jugosławii odwiedzę panią w Warszawie i odbiorę namiot.
Nie miałem nigdy kłopotów z geografią, a jednak bez żadnych wątpliwości łyknąłem w dzieciństwie story Fryderyka, że wpadł do Jasienia, po drodze do Jugosławii:)
Dobre 🙂
Też to łyknęłam. A maturę z geografii zdawałam.
Na swoje usprawiedliwienie dodam, że nigdy nie rozkładałam na części pierwsze samochodzików i nie zastanawiałam się, co jest możliwe geograficznie czy czasowo, a co nie 🙂
Po prostu rzucałam się w wir przygody, pamiętając, że to jednak fikcja.
Do dzisiaj nie mogę zrozumieć tych analiz na trzech forach 🙂
Dobre
Też to łyknęłam. A maturę z geografii zdawałam.
Ale przecież to nie jest jakieś dziwne. Zaplanował sobie wycieczkę do Jugosławii, ale miał wystarczająco dużo czasu i jednocześnie chciał zwiedzić inne kraje, to pojechał przez nie. Nigdy tak nie robiliście? My wracając z Rumunii do domu, przy okazji pojechaliśmy na kilka dni do Krynicy. Zupełnie nie po drodze ale łatwiej niż jadąc wyłącznie do Krynicy.
Twtter is a day by day war
nigdy nie rozkładałam na części pierwsze samochodzików i nie zastanawiałam się, co jest możliwe geograficznie czy czasowo, a co nie
Ja też w dzieciństwie nie rozkładałem tego na czynniki pierwsze. Dopiero teraz lubię czasem to zrobić bo fajne jest odnajdywanie nowych rzeczy w doskonale znanych od lat książkach.
Zupełnie nie po drodze ale łatwiej niż jadąc wyłącznie do Krynicy.
Ale tu nie jest łatwiej. I nie mówi się wtedy, że coś jest po drodze. A już na pewno nie jest po drodze powrót przez Warszawę po namiot.