Sylwester 2019 obfitował w niezapomniane wydarzenia. Bez wątpienia należą do nich jerzwałdzkie opowieści Mirka Piano, które barwnie snuł w sylwestrowy wieczór:) Relację o tym jak Nienacki wykrył bandę chuliganów, na prośbę Mirka, osobiście odczytałem z jerzwałdzkiego forum, dodając co nieco od siebie, zachowując jednak charakterystyczną stylistykę autora;)
Za zgodą Mirka, ową relację zamieszczam poniżej:
Fragment artykułu Barbary Tylickiej pt. "Moje serce tam, gdzie przygoda", opublikowanego w Świecie Młodych w 1974 roku.
Przygoda zjawia się sama
„…Czy mam przygody? Oczywiście, że mam! Ale przygód nie należy szukać, one zjawiają się same. Nawet tu, we wsi nad Jeziorakiem trafiają się co rusz. A to ktoś z żeglarzy łamie maszt na jeziorze i trzeba ratować rozbitków, a to pożar lasu... Nie tak dawno z leśniczym wykryliśmy bandę chuliganów, którzy przekłuli w lesie plastykowe worki z żywicą. Zresztą o przygodzie mam swoje własne zdanie...”
Mirek: Otóż tą „bandą chuliganów” miałem być ja i moi koledzy Wojtek i Genek. Ale jakąż to my byliśmy „bandą chuliganów”, skoro chcieliśmy dobrze. A było to tak:
Któregoś majowego popołudnia z kolegami byliśmy na spacerze w lesie. Było po deszczu i zobaczyliśmy, że woreczki do żywicowania na drzewach są pełne wody. Jako, że mój ojciec był leśnikiem słyszałem, że po deszczu żywiczarze muszą wylewać z woreczków do żywicowania zebraną wodę. No to my chcieliśmy pomóc temu żywiczarzowi, czyniąc dobry uczynek na wzór telewizyjnego programu pt.” Niewidzialna Ręka”. I wylaliśmy tę wodę z woreczków za niego, ale wybraliśmy niewłaściwą metodę, tzn. przekłuliśmy woreczki i z wodą wylało się tez trochę żywicy.
Potem było dochodzenie w szkole. My oczywiście od razu się do tego przyznaliśmy i ponieśliśmy karę. Nasi rodzice musieli zapłacić jakąś symboliczną kwotę jako odszkodowanie dla żywiczarza ( o ile pamiętam był nim Kazimierz Jakusz). I na tym się skończyła nasza przygoda z „niewidzialną ręką”.
Kiedy mój ojciec przeczytał ten wywiad z Nienackim, tak się „wkurzył” na pisarza, że wziął w rękę gazetę i udał się do niego .po wyjaśnienia i przeprosiny. Po pierwsze, Nienacki wcale nas nie wykrył tylko sami się przyznaliśmy, a po drugie nie byliśmy żadną bandą chuliganów. Nienacki chciał w ten sposób zabłysnąć przed czytelnikami, że niby tropi bandy chuliganów niemalże jak Sherlock Holmes.
Pisarz nas wtedy za to przeprosił a mi podarował nawet kolarzówkę „Maraton”. Kolarzówką tą potem jeździliśmy przez parę lat po Jerzwałdzie. Nikt właściwie się poważnie nie obraził. Nienacki także i jak zawsze przychodził z Alicją do mojej mamy, która szyła dla niej najmodniejsze wówczas kreacje. Pamiętam, że przynosił często prezenty. Jakieś czekoladki dla nas- dzieci, a dla rodziców jakieś wysublimowane alkohole ( koniaki, whisky, likiery itp.) Pamiętam też, jak przez okno podglądałem Alicję przy przymiarkach.
wszystko się zgadza
😀
A jakby ktoś jeszcze nie czytał tu jest cały teks ze Świata Młodych:
Mirek: Otóż tą „bandą chuliganów” miałem być ja i moi koledzy Wojtek i Genek.
Genek? Jestem Genek? I banda chuliganów. Hmm, pachnie "Pan Samochodzik i Winnetou".:)
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
Genek? Jestem Genek? I banda chuliganów. Hmm, pachnie "Pan Samochodzik i Winnetou".:)
To może być trop:))
Pamiętam też, jak przez okno podglądałem Alicję przy przymiarkach.
Kończy się w najciekawszym momencie;)
Ale była jeszcze inna mirkowa opowieść. Raczej dla dorosłych:) O leśniczynie z Jerzwałdu, która ze stażystą leśnym bardzo się "zaprzyjaźniła". Rzecz się wydała i leśniczy pogonił ją z domu. Trochę potem mieszkała w szkole aż w końcu przygarnął ją pewien pisarz, u którego była już jedna młoda dama:)
Mocno zapachniało "Skiroławkami" i "Wielkim lasem". Dobrze pamiętam Mirku?:)
Relację o tym jak Nienacki wykrył bandę chuliganów, na prośbę Mirka, osobiście odczytałem z jerzwałdzkiego forum, dodając co nieco od siebie, zachowując jednak charakterystyczną stylistykę autora;)
Kustoszu, Twoje ubarwienie tekstu było tak na miejscu, że czytając teraz tekst bez tych dodatków, jestem jakoś rozczarowana...
To może być trop:))
A ja sądzę, że raczej korelacja pozorna, tak jak w przypadku zamku w Przezmarku. Genek to zdaje się bardzo popularne imię w tamtym okresie i musiało po prostu Nienackiemu przypasować.
Trochę potem mieszkała w szkole aż w końcu przygarnął ją pewien pisarz, u którego była już jedna młoda dama:)
Tak samo zapamiętałem tę historię.
Cała naprzód ku nowej przygodzie!
Taka gratka nie zdarza się co dzień
Niech piecuchy zostaną na brzegu
My odpocząć możemy i w biegu!
że czytając teraz tekst bez tych dodatków, jestem jakoś rozczarowana
O właśnie. Też mi tego zabrakło.
Z jerzwałdzkich opowieści pamiętam jeszcze opowieści Bogusia, obecnego właściciela domu po Nienackim. Boguś to też prawdziwa kopalnia wiedzy i plotek na wiele lokalnych tematów:) Mam trzy takie historie:
1.Historia domu Nienackiego.
W wersji Bogusia, historia nabycia domu w Jerzwałdzie przez Nienackiego przedstawia się zgoła inaczej niż powszechnie znana opowieść o pisarzu, który dał ogłoszenie do prasy o treści „Dom nad jeziorem kupi literat". Otóż, właścicielem domu przed Nienackim był ponoć niejaki Prostek, facet, który posiadał traktor i wraz z pomocnikiem zajmował się szabrowaniem okolicznych ruin i opuszczonych domów (brzmi znajomo?). Ów Prostek znalazł podobno jakiś skarb w Kamieńcu, i po jego spieniężeniu nabył między innymi mieszkanie w Łodzi, a także dom w Jerzwałdzie. Pomocnikowi, w ramach udziału w skarbie, oddał traktor. Pomocnik nie był usatysfakcjonowany takim rozliczeniem i w końcu doniósł na Prostka władzom. W efekcie dom w Jerzwałdzie został przewłaszczony przez państwo, o czym dzięki swoim kontaktom prasowym dowiedział się Nienacki, który kupił nieruchomość od państwa za śmieszną, jak twierdzi Boguś, kwotę 65 tys złotych (Syrenka kosztowała wtedy podobno 69 tys. zł). Boguś twierdzi, że są to dane z aktu notarialnego, który miał w ręku.
2.Historia Halinki Turlej.
Miłośnicy Skiroławek pamiętają zapewne, że żona leśniczego Turleja, nauczycielka ze Skiroławek, cierpiała z powodu braku opału w zimie w leśniczówce oraz nieodpowiedniej do jej potrzeb armatury łazienkowej. W efekcie zażywała kąpieli w domu malarza Porwasza, co skończyło się w jedyny możliwy sposób. Opuszczony leśniczy żywił się wyłącznie rybami z puszek i w całej leśniczówce odtąd śmierdziało rybą.
Jest to ponoć historia prawdziwa, z tym że bohaterem tej historii jest… sam Nienacki, który dla potrzeb literackich obdarzył nią malarza Porwasza. Boguś wymienił nawet prawdziwe imię tej niewiasty, którego ja już dzisiaj nie pamiętam, ale coś mi mówi, że to część tej samej historii dla dorosłych, o której opowiadał nam Mirek (a którą ja streszczam w dużym skrócie w poście powyżej);)
3.Nienacki ekolog.
Sądzę, że każdy z nas uczył się od Nienackiego miłości do otaczającej przyrody. Wszyscy pamiętamy wykłady i napomnienia, których nie szczędził pan Tomasz tym, którzy nie potrafili odpowiednio zachować się w lesie czy nad jeziorem. Był w tych sprawach ortodoksyjny i bezwzględny.
Tymczasem, sam Nienacki, był tutaj bardzo niekonsekwentny. Z jednej strony, w roli ormowca, ganiał chłopów wycinających choinki na święta, z drugiej własne śmiecie wrzucał do bagna przed domem, zamierzając usypać z nich groblę prowadzącą do jeziora. Nic z tych planów nie wyszło, ponieważ bagno wchłaniało wszystko, ale Boguś miał potem masę roboty z jego oczyszczeniem.
Z jerzwałdzkich opowieści pamiętam jeszcze opowieści Bogusia, obecnego właściciela domu po Nienackim. Boguś to też prawdziwa kopalnia wiedzy i plotek na wiele lokalnych tematów:) Mam trzy takie historie:
"Ten od pana Samochodzika" to artykuł z Gazety Olsztyńskiej(?) z 22.09.1976 autorstwa Karola Krusia i Henryka Leśniowskiego.
To jeden z pierwszych artykułów o Nienackim z jego jerzwałdzkiego okresu jakie otrzymałem od Kazika Skrodzkiego, który ma potężne archiwum reginalne w swoim poznanskim mieszkaniu.
Kiedy to się ukazało ja jeszcze mieszkałem w Jerzwałdzie, miałem 13 lat. Nienacki bywał gościem w naszym domu.
1.Historia domu Nienackiego.
To by było można łatwo zweryfikować, wystarczy znać numer księgi wieczystej dla posesji po Nienackim.
A Mirek to jednak skromny człowiek. Wrzuca tutaj różne rzeczy, a filmu pełnego jerzwałdzkich opowieści, którego bohaterem jest on sam, nie wrzucił:) Odkryłem go przypadkiem oglądając wywiad z Minkowskim.
No no, Mirek. Jestem pod wrażeniem, bo Ty tak ładnie mówisz wszystko z pamięci, nie widzę, żebyś stale zerkał do jakichś materiałów. Coś tam przed Tobą co prawda leży, ale krótko spoglądasz. Gdyby mnie zapytał ktoś co ja rano robiłam to mówiąc szczerze, musiałabym nieźle się namęczyć.
Świetne opowieści. Przegapiłam, czy nigdzie nie ma daty tego filmu? I właśnie .... gdzie ja wtedy byłam? 🙂
lepiej popatrzcie na Jerzwałd z "lotu ptaka"
ten filmik lepszy ale pokazuje tylko mały fragment Jerzwałdu
Ależ ten Jerzwałd ma świetne położenie!
Ktoś może próbował zrobić na podstawie Jerzwałdu mapkę Skiroławek?
Klimatyczne filmiki. Z naszego drona takich ładnych filmików się nie zrobi. No i w ogóle mamy problem żeby go opanować.
Ktoś może próbował zrobić na podstawie Jerzwałdu mapkę Skiroławek?
Milady miała taki pomysł. Tylko trzeba by pod tym kątem dokładnie przejrzeć książkę.
Kusztoszu a nie można by wrzucić jak Mirek opowiada całą historię została nagrana
Cieszy mnie jedno że mam bardzo blisko do Jerzwałdu i w chwilach wolnego czasu chyba będę tam częściej składał wizyty
Kustoszu a nie można by wrzucić jak Mirek opowiada całą historię została nagrana
To są towarzyskie spotkania, na dużym luzie, które nie powinny być upubliczniane. A cała historia jest przecież bardzo szczegółowo opisana.
To prawda ale może by się spytać się Mirka czy nie chciał by opowiedzieć w formie audio video o Nienackim jak go ludzie postrzegali , itp itd