Na Meca się nie zgadzam. Nepomucen w sam raz 🙂
Mnie zastawia doktor. Rozumiem, że to tak właśnie po wsiach było, że to był lekarz od wszystkiego....ale żeby aż tak?
No dobrze. Już mnie w sumie doktor nie zastanawia. Doczytałam na tyle, żeby zrozumieć pewne mechanizmy jego twórczości lekarskiej.
Natomiast coraz bardziej denerwuje mnie Porwasz. I zła jestem, że sobie musiał przywieźć moją imienniczkę - źle mi się to przez to czytało. Takich imion w literaturze nie ma znowu tak wiele i akurat tutaj się musiała takowa trafić....
I zła jestem, że sobie musiał przywieźć moją imienniczkę
A co Cię tak denerwuje? Że punktualna jak port lotniczy?;)
A co Cię tak denerwuje
Nie powiem.
Nie powiem.
To z zazdrości o Porwasza 😂
Nie powiem.
To z zazdrości o Porwasza 😂
Otóż nie.
Skończyłam pierwszy tom i zrobiło mi się jakoś dziwnie smutno, że lada moment skończę te Skiroławki i rozstanę się bohaterami.
Ma rację Kustosz mówiąc, że do Skiroławek trzeba było dojrzeć, znaczy się, że poczułam się już mniej więcej dojrzale.
Większość tego, o czym pisze Nienacki już widziałam, w ładniejszym czy mniej ładnym wydaniu, w różnych społecznościach, wśród znajomych, przyjaciół ... czyli nic się nie zmieniło i nie zmienia. Może nabrało trochę innych barw i spowszedniało i nie dziwi ale ciągle trwa jak kłobuk na obrazach Porwasza. Czai się wśród trzcin.
I teraz nie wiem, czy powinnam się smucić, bo osiągnęłam wiek "co mnie nic już nie zdziwi" czy cieszyć się, że "już tyle wiem i widziałam"
(...) na ogół wszelkie zasady mają to do siebie, że nie sprawdzają się w każdym wypadku. Tylko głupcy szukają prawd bez żadnych wyjątków, przez co mają nieustanne kłopoty z własnym szczęściem, z żonami, a nawet z uruchomieniem samochodów. Mądrzy natomiast zdają sobie sprawę, że życie składa się niemal z samych odstępstw od rozmaitych reguł. W bezkresnej pustyni można spotkać rzekę czy oazę z życiodajną wodą, a bywali i tacy, co zmarli z pragnienia tam, gdzie wody było pod dostatkiem.
Skończyłam pierwszy tom i zrobiło mi się jakoś dziwnie smutno, że lada moment skończę te Skiroławki i rozstanę się bohaterami.
Nie jest tak źle, to dopiero półmetek. Nie poznałaś jeszcze pani Renaty Turoń i Romana Turonia, którzy należą do moich ulubionych bohaterów w tej powieści. Nie byłaś w olsztyńskim Novotelu z Niegłowiczem i Porwaszem, nie poznałaś historii pewnego samochodu otrzymanego w prezencie ani historii huśtawki Piotra Słodowika.
A wracając jeszcze do obscenicznego prologu.
Michalina Wisłocka, autorka innej, osławionej, bardzo poczytnej książki („Sztuka kochania”), również w swoim czasie wyklinana za rzekome szerzenie zgorszenia w ludowej Polsce robotników i chłopów, bardzo sympatycznie i ciepło pisała na temat „Skiroławek” w artykule „Czy polski Colas Breugnon?”. W jednym z fragmentów nawiązuje też właśnie do sceny z Justyną i Kłobukiem:
Przez całe dwa miesiące lata rozkoszowałam się lekturą, czytając po troszeczku, wracając często do co smakowitszych kąsków. Być może ta smakowitość nasuwa podejrzenie, że chodzi o tzw. momenty - ale chodzi o całkiem co innego. O fantastyczny breuglowski koloryt codziennego życia wsi, o cudowne opisy mazurskiej przyrody, przypominające miejscami cztery pory roku w "Chłopach" Reymonta, a przede wszystkim o poczucie humoru, nieraz bardzo cięte, które dodaje blasku rozlicznym opowieściom, tonując rysunek obrazów na pozór nawet bardzo drastycznych. Wydaje mi się (zawsze to zresztą twierdziłam), że pornografii z reguły brakuje jakiejkolwiek myśli oraz poczucia humoru, które decydują najczęściej o tym, czy chodzi o pornografię, czy erotykę.
A które wydanie polecacie? Chodzi o względy estetyczne, jakość papieru , klejenia etc. Bo widzę, że jest pięć do wyboru.
Ja mam takie wydania i tylko te czytałem.
Ja mam to dwutomowe wydanie i bardzo je lubię. Chyba właśnie za tę siermiężność 🙂 .
Lubię takie grube, ciemne stronice z wyraźnym drukiem pachnące starością i kurzem antykwariatu.
To dwutomowe to chyba pierwsze wydanie? Zdaje się, że pożyczałem takie z biblioteki i już pod koniec lat osiemdziesiątych nie trzymało się najlepiej.
lubię. Chyba właśnie za tę siermiężność .
Lubię takie grube, ciemne stronice z wyraźnym drukiem pachnące starością i kurzem antykwariatu.
Ja też to mam i mam podobne do Yvonne doznania...i nic mi się nie rozkleja Hebiusie.
Ja mam wersję niebieską i też się nic nie rozkleja. Chociaż taki format czyta się nieprzyjemnie.
A póki co, to sobie zrobiłam przerwę w Skiroławkach, bo śnił mi się ostatnio Porwasz i nabrałam przekonania, że zbyt emocjonalnie do tej powieści podchodzę 🙂
A co jest nie tak z formatem niebieskiej? Bo chyba będę miał do wyboru albo dwutomową niebieską, albo jednotomową (z koralami) z naderwaną okładką, więc tylko za 6 zł.
Nie jest poręczna.
Aha. To ta jednotomowa chyba będzie równie nieporęczna.
Aha. To ta jednotomowa chyba będzie równie nieporęczna.
Ta różowa ma format mojego podręcznika do Elektrotechniki z technikum. Kto wie, może to jest przyczyna, że tego wtedy nie zmogłem?;)
Ja mam tę różową i czytywałam ją ukradkiem zanim Kustosz zaczął mi czytać Skiroławki na głos. Dobrze mi się czytało.
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"