Niestety nie mogę polemizować z twoją oceną książki Molendy, bo zgadzam się w 100% z tym, co napisałeś. A tak w ogóle (tylko żeby woda sodowa nie uderzyła ci do głowy! 😛 ) twoja recenzja jest chyba najlepszym tekstem, jaki czytałem na temat tej biografii.
Dzięki Hebius! Woda sodowa, od czasu do czasu, nie jest zła:)
Pewnie wynika to troche z prostego faktu, że miałeś wyżej postawioną poprzeczkę, niż dajmy na to pan Szczerba z Wyborczej i nie mogłeś sobie ułatwiać pisania, streszczając na 3/4 tekstu życiorys Nienackiego.
Moim zdaniem wynika to z faktu, że po prostu wiem dużo o Nienackim. Niestety wszystkie recenzje, które czytałem i wszystkie wywiady z autorem, które widziałem, prowadzone są z pozycji laika, który wszystkiego dowiaduje się od Molendy, nie ma więc żadnych szans na weryfikację faktów i krytyczną ocenę jego pracy.
Podejrzewasz, Pawle, aż taką konfabulację? Myślę, że taki szwindel wcześniej czy później wyszedłby na światło dzienne. Brak zdjęć jest zastanawiający, ale niczego nie przesądza, natomiast wyobrażam sobie, że z takiej wyprawy zostają bilety, pamiątki czy różnego rodzaju zapiski. Pytanie, czy ktoś coś takiego kiedykolwiek widział?
Maruta ma rację, że taki wyjazd musiał zostawić ślad w dokumentach. I to w różnych. Problem w tym, że większość z nich przepadła. Ale może faktycznie w zasobach IPN coś ocalało. Choćby w teczkach innych osób, które mogły relacjonować jak Nienacki reagował na to, co widział w ZSRR.
Onegdaj zrobiłem małą kwerendę w Bibliotece Muzeum Warmii i Mazur, gdy jeszcze pieczę nad zbiorami trzymała bodaj pani Barbara, która bardzo przychylnym okiem patrzyła na osoby zainteresowane spuścizną zdeponowaną w placówce. Od kilku lat niestety obsada jest inna i trudniej o dostęp do materiałów. Wówczas jednak, po wizycie pozwoliłem sobie napisać relację na innym forum. Było tam również o Ałbazinie. Oto i ten fragment (może kogoś zainteresuje):
Teczka o tajemniczej nazwie „Amurski Oblast”
Jest to niezbyt obszerny materiał, który jednak po przewertowaniu zakwalifikowałem jako materiał źródłowy do napisania „Pozwolenia na przywóz lwa”. Znakomita większość to teksty w języku rosyjskim (oj jakże żałuję, że nie posługuję się tym językiem pomimo uczenia się go w szkole podstawowej) jednak zorientowałem się, że są to odpisy rosyjskich publikacji sygnowane pieczęcią muzeum w Moskwie i traktujące o historii wypraw Pojarkowa i Chabarowa, o historii powstania państewka Ałbazin, o Republice Żełtugińskiej. Była też jakaś broszura, w której znalazłem wzmianki o Ałbazino., Był egzemplarz rosyjskiej gazety z wierszowanymi legendami amurskimi, wielka mapa regionu dorzecza Amuru z zaznaczonym kółkiem Ałbazinem, a także kilkanaście kart pocztowych z Chabarowska oraz fotografii min. z Ałbazina. Każda fotografia opisana była na rewersie ołówkiem po rosyjsku wraz z sygnaturą. Tak po prawdzie były to zdjęcia zdjęć. Na jednym był opis po polsku „do reportażu Na tropie Ałbazina”. Brak natomiast było notatek Nienackiego oraz fotografii przez niego wykonanych. Po tych niepozornych materiałach wyciągnąć można zatem wniosek, który dla niektórych może stać się przyczyną zawodu, że Nienacki nie odbył podróży na Syberię a informacje, które wykorzystał w powieści pochodziły z moskiewskiej biblioteki, które zdobył sam (co bardziej prawdopodobne) lub ktoś mu przesłał. Świadczyć o tym może brak własnej dokumentacji fotograficznej (ja podróżując pstrykałbym zdjęcia bez opamiętania) oraz zapisków z podróży. Zdjęcia posiadały sygnatury a więc stanowiły kolekcję muzealną. Podzieliłem się oczywiście z panią kierownik moimi wnioskami wyciągniętymi na gorąco a ta ku mojemu zdziwieniu skrzętnie sobie je odnotowała na teczce. Być może też pierwotnie pomysł miał być tematem reportażu, o czym może stanowić zapisek na jednej fotografii, a dopiero później Nienacki postanowił na bazie zebranych materiałów napisać powieść. Chciałbym te rzeczy obejrzeć jeszcze raz z kimś biegłym w rosyjskim.
Cała naprzód ku nowej przygodzie!
Taka gratka nie zdarza się co dzień
Niech piecuchy zostaną na brzegu
My odpocząć możemy i w biegu!
Onegdaj zrobiłem małą kwerendę w Bibliotece Muzeum Warmii i Mazur, gdy jeszcze pieczę nad zbiorami trzymała bodaj pani Barbara, która bardzo przychylnym okiem patrzyła na osoby zainteresowane spuścizną zdeponowaną w placówce. Od kilku lat niestety obsada jest inna i trudniej o dostęp do materiałów. Wówczas jednak, po wizycie pozwoliłem sobie napisać relację na innym forum. Było tam również o Ałbazinie. Oto i ten fragment (może kogoś zainteresuje):
To nadal nie potwierdza, że go nie było na Syberii. Tego, że był w Moskwie pewnie nikt nie podważa ale dokumentów, które by potwierdziły, że był w Chabarowsku czy, tym bardziej, w Ałbazinie, chyba nie ma. Co do fotografowania "jak szalony" - czy są inne zdjęcia Nienackiego, które sam robił? Był w Mongolii, czy znane zdjęcia z Mongolii są jego autorstwa? Bo w tamtych czasach ludzie dzieli się na tych, którzy robili zdjęcia i tych, którzy ich nie robili. To wtedy nie był prosty temat "przyciśnięcia guzika", tylko zaczynało się od posiadania aparatu, poprzez umiejętność robienia zdjęć, kończąc na kasie, którą trzeba było wydać na klisze i ich wywołanie. Jedyne źródło, do którego udało mi się (pośrednio) dotrzeć to córka redaktora Rogala, która nie potwierdziła takiego zdarzenia. Ale to była starsza pani i zwyczajnie mogła nie pamiętać takiej sytuacji. Niestety do autora zdjęć wykorzystywanych w artykułach i syna jednego z redaktorów, wymienionych w książce nie dotarłem, mimo że go zidentyfikowałem i nawet napisałem maila na uczelnię w Moskwie, na której pracował. Bez odpowiedzi.
Takim realnym potwierdzeniem, oprócz relacji ludzi, którzy go mogli spotkać, by były rejestry milicji ale dotarcie do rejestrów milicyjnych z ZSRR z 1958 roku jest nierealne, choć nie wątpię, że gdzieś są.
A teraz ani nie mam ochoty korespondować ani, tym bardziej, tam nie pojadę.
Twtter is a day by day war
To nadal nie potwierdza, że go nie było na Syberii.
Oczywiście, że nie potwierdza. Ja tylko wyciągnąłem, może zbyt daleko idące, wnioski z tego co obejrzałem w bibliotece. Zdziwiło mnie to, że chcąc opisać egzotyczne klimaty, w których rzekomo był, nie zawarł w materiałach niczego osobistego, własnych spostrzeżeń czy też fotografii. A jak wiadomo z donosu aparaty miał przynajmniej dwa, bo ukradł je moskiewskim kolegom. 😉
Cała naprzód ku nowej przygodzie!
Taka gratka nie zdarza się co dzień
Niech piecuchy zostaną na brzegu
My odpocząć możemy i w biegu!
A jak wiadomo z donosu aparaty miał przynajmniej dwa, bo ukradł je moskiewskim kolegom.
To były pomówienia oficera politycznego polskiej ambasady. A jakimś dowodem by były zdjęcia z innych wyjazdów. Ja takich nie znam.
Twtter is a day by day war
Pozostając w temacie śledztw ale w innej sprawie, chciałbym wywołać do tablicy Hebiusa. Tak, tak, Hebius, o Tobie mowa:) Pamiętam, że masz spory talent i cierpliwość do wygrzebywania różnych ciekawych rzeczy z archiwów prasowych. Mógłbyś więc spróbować namierzyć ów artykuł z jednego z krakowskich dzienników, który w 1986 roku informował na pierwszej stronie, że Nienacki napisał scenariusz na podstawie słynnej erotycznej powieści Xaviery Hollander, o czym całkiem na serio donosi Molenda w swojej książce (str. 288). Jestem prawie pewien, że artykuł ukazał się pod datą 1 kwietnia, ale warto byłoby to jednak sprawdzić:)
Widzę Kustoszu, że Molenda zalazł ci nieco za skórę. W sumie się nie dziwię, bo zdaje się braki warsztatowe kryje aroganckimi uwagami.
Cała naprzód ku nowej przygodzie!
Taka gratka nie zdarza się co dzień
Niech piecuchy zostaną na brzegu
My odpocząć możemy i w biegu!
Widzę Kustoszu, że Molenda zalazł ci nieco za skórę. W sumie się nie dziwię, bo zdaje się braki warsztatowe kryje aroganckimi uwagami.
Gość jest nieprawdopodobnym bucem, którego nie da się lubić.
artykuł z jednego z krakowskich dzienników, który w 1986 roku informował na pierwszej stronie, że Nienacki napisał scenariusz na podstawie słynnej erotycznej powieści Xaviery Hollander, o czym całkiem na serio donosi Molenda w swojej książce (str. 288). Jestem prawie pewien, że artykuł ukazał się pod datą 1 kwietnia, ale warto byłoby to jednak sprawdzić:)
@kustosz ale miałeś nosa 🙂
* źródło Małopolska Biblioteka Cyfrowa
Twtter is a day by day war
@kustosz ale miałeś nosa 🙂
Dzięki Paweł! No i wszystko w temacie researchu Molendy i jego wnioskowania w oparciu o źródła.
Dżizus, ale wstyd. Poczucie humoru jednak bardzo się przydaje przy ocenie źródeł. Pan Molenda zdaje się tego poczucia humoru nie ma, co niezbyt dobrze świadczy potencjale intelektualnym.
Cała naprzód ku nowej przygodzie!
Taka gratka nie zdarza się co dzień
Niech piecuchy zostaną na brzegu
My odpocząć możemy i w biegu!
No i wszystko w temacie researchu Molendy i jego wnioskowania w oparciu o źródła.
Poczucie humoru jednak bardzo się przydaje przy ocenie źródeł. Pan Molenda zdaje się tego poczucia humoru nie ma, co niezbyt dobrze świadczy potencjale intelektualnym.
Najlepsze jest to. Z 2 kwietnia. To już nie jest o poczuciu humoru, tylko o podstawowych brakach w przygotowaniu do tworzenia takich publikacji.
Albo zwyczajnym lenistwie autora.
Twtter is a day by day war
Mistrz! Po prostu 🙂
Albo zwyczajnym lenistwie autora.
Pan Molenda miał swoje tezy i mało czasu, więc interesowało go jedynie to, co potwierdzało jego tezy.
Pan Molenda miał swoje tezy i mało czasu, więc interesowało go jedynie to, co potwierdzało jego tezy.
no tak, to trzecia opcja, której nie uwzględniłem. Rzeczywiście pisanie pod tezę również może być argumentem. Ale i tu nie wykazał się zbytnią przebiegłością. Tzn. dziennikarze i kościół Molendy to kupią, fani Samochodzika nie, bo są jedną z najbardziej dociekliwych grup "wyszukiwaczy dziury w całym" w twórczości pisarza w Polsce, więc zdziwiłbym się gdyby "biografowi" odpuszczono.
Twtter is a day by day war
Tzn. dziennikarze i kościół Molendy to kupią, fani Samochodzika nie, bo są jedną z najbardziej dociekliwych grup "wyszukiwaczy dziury w całym" w twórczości pisarza w Polsce, więc zdziwiłbym się gdyby "biografowi" odpuszczono.
Ale pana Molendy nie interesuje zdanie infantylnych fanatyków. Nie spodziewa się po nas obiektywnej opinii i nie zamierza czytać tego, co wypisujemy. A wszystko to w sumie twoja wina 😀 Jakbyś nie podważał jego ustaleń z biografii Szklarskiego miałby dla nas więcej szacunku.
w sumie twoja wina 😀 Jakbyś nie podważał jego ustaleń z biografii Szklarskiego miałby dla nas więcej szacunku
Pytanie tylko czy wtedy byśmy mieli kolejną biografię Nienackiego.
Twtter is a day by day war
😀
Ale czy my na pewno chcemy taką biografię? Przecież ją można postawić obok dziełka Michała Radoryskiego "Zbigniew Nienacki vs Charles Dickens".
😀
Ale czy my na pewno chcemy taką biografię? Przecież ją można postawić obok dziełka Michała Radoryskiego "Zbigniew Nienacki vs Charles Dickens".
Też mi to chodziło po głowie.
Twtter is a day by day war
Nie przesadzajmy panowie. Dzieło Michała Radoryskiego, zarówno konwencją jak i ambicjami nawiązuje wszak do „Mistrza i Małgorzaty”, a tu mamy tylko kompilację faktów i shitfaktów:)