Z dedykacją dla Wowaxa. Bardzo apropos. Wiem, że lubił ten zespół i ten utwór.
@kustosz oczywiście. I to nie tylko w ramach zbieractwa ale przede wszystkim słuchactwa.
Jakoś się fajnie połączyło z klimatem Pistols, w którym aktualnie przebywam.
Jakoś się fajnie połączyło z klimatem Pistols, w którym aktualnie przebywam.
Jestem w trakcie oglądania serialu. Jak już skończę napiszę kilka słów ma ten temat.
@kustosz a ja chętnie poczytam. Przede mną ostatni odcinek. Może sobie odłożyć na później? Polubiłem tych Popaprańców.
A propos Sex Pistols.
Sid Vicious Twojej własnej produkcji?:)
O YEAH!!
Ależ to jest wykopalisko. Po krótkiej przemowie pana artysty...
Dobra, bardzo dobra muza. Właśnie przesłuchałem dwa razy. za oknem pada deszcz, a ta muzyka pięknie płynie.
@mysikrolik 1986 rok, kawałek notowany na LP3, całkowicie zaginął w czasoprzestrzeni
Dziś w znanym i lubianym cyklu "Rodzina słowem silna" - anglojęzyczna interpretacja, w wykonaniu... hmmm... Ten basik jest tak charakterystyczny, jedyny w swoim rodzaju, że nawet jeśli nazwa zespołu nie jest specjalnie znana, nie powinno być problemów z rozpoznaniem. Piosenka dostępna na płycie i kasecie, a w wymownej (amerykańskiej) wersji teledyskowej poniżej:
A propos wykopalisk, ostatnio za inspiracją kolegi Ornitologa słucham namiętnie "Boat on the river" Styxu
Cała naprzód ku nowej przygodzie!
Taka gratka nie zdarza się co dzień
Niech piecuchy zostaną na brzegu
My odpocząć możemy i w biegu!
Weekend z wiadomych powodów pod znakiem The Cure. Szukam w sieci różnych wykonań i ciekawostek. Przed rozpoczęciem koncertu w Atlas Arenie, przez kilka minut, z głośników słychać było odgłosy deszczu i burzy. Pomyślałem, że byłby to wspaniały wstęp do rozpoczęcia koncertu od "Prayers for the rain", mojego ulubionego kawałka z płyty "Disintegration" i jednego z ulubionych The Cure w ogóle. Tak się niestety nie stało. Zaczęli od "Alone", nowego numeru, który ani mnie ziębi ani grzeje.
Ale wracając do "Prayers for the rain". Z perspektywy czasu nie podoba mi się w nim motyw grany przez klawisze. Jest coś w tym, że brzmienia syntezatorów starzeją się najszybciej. Szukałem innej wersji tego utworu w nadziei, że zostało to trochę przearanżowane. Niestety The Cure gra to cały czas tak samo, ale znalazłem genialny cover, który podoba mi się chyba bardziej niż oryginał. Wersja z koncertu i jest klimat, którego moim zdaniem, w piątek, w Atlas Arenie, brakowało.
@kustosz a oto rzeczona burza i deszcz... też oczekiwałem piorunującego wejścia 🙂
A jak już jestem przy temacie coverów utworów The Cure, to z niemałym zdziwieniem odkryłem, że cover "A forest", nagrał Behemot:) Nie jestem fanem takiego sztafażu, ale wyszło całkiem spoko.
A tu bardziej klasyczny cover 🙂