ale mój ulubiony z Winnetou to ten:
Na jeziorze szalały wielkie grzywacze. Co chwila któryś z nich załamywał się i mimo szumu wiatru słyszeliśmy syk piany, rozpraszającej się po wodzie. Na szczęście wiatr wiał od Złotego Rogu tak, że nie zmieniając kierunku mogliśmy płynąć pod fale.
Ten też jest świetny, w ogóle w "Winnetou" jest sporo świetnych, wodniackich fragmentów. No i fajny zbieg okoliczności bo początek tego cytatu wrzuciłem akurat dziś na Twitterze:)
https://twitter.com/ZnienackaP/status/1527933818790895616?s=20&t=ecxwaIebsumTK0JCKqheig
Najgorszy z Samochodzików, zdecydowanie! Już w dzieciństwie to udawanie Indian przez dorosłych wydawało mi się strasznie infantylne.
Najgorszy z Samochodzików, zdecydowanie! Już w dzieciństwie to udawanie Indian przez dorosłych wydawało mi się strasznie infantylne.
Się nie znasz:) W dzieciństwie ta konwencja nie przeszkadzała mi nigdy, potem może troszeczkę, teraz bardzo mi się podoba. Ewentualne wnioski proszę zachować dla siebie;)
Najgorszy z Samochodzików, zdecydowanie! Już w dzieciństwie to udawanie Indian przez dorosłych wydawało mi się strasznie infantylne.
Najgorszy? Nie, ale jest faktem, że nawet jako nastolatek miałem problem z zabawą w Indian. Infantylne, fakt! Miałem poczucie żenady wywołane tą dziwaczną konwencją.
Howgh! 🙂
Infantylne, fakt!
Fakt albo nie fakt. Nawet jeśli przyjąć, że indiańska konwencja jest infantylna (choć ja tego tak nie odbieram) to ten infantylizm jest niczym w porównaniu z infantylnym wątkiem dominującym w „Rękawicy” (filmowcy i opera mydlana z porwaniem Diany Denver).
Infantylne, fakt!
Fakt albo nie fakt. Nawet jeśli przyjąć, że indiańska konwencja jest infantylna (choć ja tego tak nie odbieram)
Ja również nie.
Absolutnie nie jest infantylna.
"Pan Samochodzik i Winnetou" ma chyba największą moc przenoszenia czytelnika w świat przygody. Czytelnika w każdym wieku.
Chyba wezmę na wakacje 🙂
Jeszcze jedna myśl mnie naszła.
- Świetnie - ucieszyłem się - zrobię sobie maskę z pończochy i będę występował jako „Zorro-jeździec w masce”.
Skąd on u diabła wziął pończochę w tej mazurskiej głuszy? Damska bielizna nie walała sie chyba w bagażniku wehikułu? Podwędził Milady albo pani leśniczynie, a może...?
Wyjąłem z kieszeni przygotowaną u Winnetou pończochę z dziurami na nos, usta i oczy,
...a może to w wigwamie Winnetou znalazła się pończocha? Może więc Winnetou wcale nie był taki samotny jak to przedstawiał?;)
Jeszcze niedawno myślałam, że już niczego nowego z samochodzików nie wyciśniemy. A tu proszę. Kustosz odkrył pudełka 🙂
Ja na te pudełka zwracałam uwagę jeszcze jako dziecko, ale nigdy nie komentowałam, ponieważ zawsze myślałam, że to pewnie jakieś standardowe produkty z czasów, których ja z powodów oczywistych nie mogłam pamiętać.
Najgorszy? Nie, ale jest faktem, że nawet jako nastolatek miałem problem z zabawą w Indian. Infantylne, fakt! Miałem poczucie żenady wywołane tą dziwaczną konwencją.
W 100% mogę się podpisać pod tym co napisał Seth. Zawsze czułam lekkie zmieszanie czytając te indiańskie wstawki, ale mimo to zawsze wysoko ceniłam "PS i Winnetou". No i dla mnie jest to ostatni sensowny samochodzik. Trzy ostatnie tomy prezentują już konsekwentny spadek formy.
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
...a może to w wigwamie Winnetou znalazła się pończocha? Może więc Winnetou wcale nie był taki samotny jak to przedstawiał?;)
Myślę, że to mogła być pamiątka po byłej żonie. 😀
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
Myślę, że to mogła być pamiątka po byłej żonie.
To musiałaby być cenna pamiątka, przechowywana z pietyzmem przez Winnetou, wszak wybudował swój wigwam już po rozstaniu, nie mogła więc to być pończocha żony porzucona gdzieś w zapomnianym kącie, skąd obdarzony zdolnościami detektywistycznymi Szara Sowa, wydobył ją w odpowiednim momencie:) A skoro tak, to chyba nie pozwoliłby tak barbarzyńsko jej podziurawić:)
Wydaje mi się, że wtedy pończochy można było kupić nawet w kiosku Ruchu.
Wydaje mi się, że wtedy pończochy można było kupić nawet w kiosku Ruchu
No w życiu! Pończocha w tamtych czasach to nie było byle co. Kobiety biegały do punktu repasacji jak puściło oczko, więc raczej nie walały się one (te pończochy) tak po kątach.
porzucona gdzieś w zapomnianym kącie
Tam nie było zapomnianych kątów 🙂 Wystrój wnętrza raczej nie miał takich zakamarków, które mogłyby skrywać takie cuda.
Infantylne, fakt!
Fakt albo nie fakt. Nawet jeśli przyjąć, że indiańska konwencja jest infantylna (choć ja tego tak nie odbieram) to ten infantylizm jest niczym w porównaniu z infantylnym wątkiem dominującym w „Rękawicy” (filmowcy i opera mydlana z porwaniem Diany Denver).
Moim zdaniem ten wątek jest po prostu słaby. Ale każdy może go oceniać inaczej.
Jeszcze jedna myśl mnie naszła.
- Świetnie - ucieszyłem się - zrobię sobie maskę z pończochy i będę występował jako „Zorro-jeździec w masce”.
Skąd on u diabła wziął pończochę w tej mazurskiej głuszy? Damska bielizna nie walała sie chyba w bagażniku wehikułu? Podwędził Milady albo pani leśniczynie, a może...?
Wyjąłem z kieszeni przygotowaną u Winnetou pończochę z dziurami na nos, usta i oczy,
...a może to w wigwamie Winnetou znalazła się pończocha? Może więc Winnetou wcale nie był taki samotny jak to przedstawiał?;)
Myślę, że Winnetou przeistoczył się w doktora Niegłowicza 🙂
Ciekawa rzecz, bo mnie ten wątek wydawał się trochę słaby jak czytałem "Winnetou" jako dzieciak. Wtedy odbierałem jako trochę dziwne, że dorośli ludzie tak się wygłupiają.
Teraz, sam będąc dorosły, już tego krytycznie nie oceniam. Kręciłem się swego czasu przy bractwach rycerskich i np. była ekipa, bawiąca się w siedemnastowieczną szlachtę i rozmawiająca ze sobą "sienkiewiczowską staropolszczyzną". Waszmość pozwoli, że naleję mu piwa, i w ten deseń. W sumie, czym od tego miałoby być gorsze Niech mój brat Szara Sowa poda mi wątróbki. Jedno i drugie sympatyczna zabawa.
„Nie chcę pani schlebiać, ale jest pani uosobieniem przygody. Gdy patrzę na panią łowiącą ryby, pływającą po jeziorze, nie wyobrażam sobie, aby istniała bardziej romantyczna dziewczyna”
Myślę, że to mogła być pamiątka po byłej żonie.
To musiałaby być cenna pamiątka, przechowywana z pietyzmem przez Winnetou, wszak wybudował swój wigwam już po rozstaniu, nie mogła więc to być pończocha żony porzucona gdzieś w zapomnianym kącie, skąd obdarzony zdolnościami detektywistycznymi Szara Sowa, wydobył ją w odpowiednim momencie:) A skoro tak, to chyba nie pozwoliłby tak barbarzyńsko jej podziurawić:)
Myśle, że powinniśmy dopuścić tezę, iż mogła to być pończocha Winnetou, który - jak wiadomo - mocno się zraził do płci pięknej.
Te analizy zaczynają mi coś przypominać.
Jak będziecie przeprowadzać dowód na to, że Pan Samochodzik, który był odbiciem Nienackiego, był fetyszystą i nosił przy sobie używane pończochy przygodnych kochanek, to chyba walnę sobie lufę.
Twtter is a day by day war
Jak będziecie przeprowadzać dowód na to, że Pan Samochodzik, który był odbiciem Nienackiego, był fetyszystą i nosił przy sobie używane pończochy przygodnych kochanek, to chyba walnę sobie lufę.
Myśle, że powinniśmy dopuścić tezę, iż mogła to być pończocha Winnetou, który - jak wiadomo - mocno się zraził do płci pięknej.
Nie znacie się 😝
To była pończocha Krwawej Mary. A skąd wzięła się w wigwamie Winnetou? Cóż, zimą wieczory są długie, a samotność doskwiera...
„Nie chcę pani schlebiać, ale jest pani uosobieniem przygody. Gdy patrzę na panią łowiącą ryby, pływającą po jeziorze, nie wyobrażam sobie, aby istniała bardziej romantyczna dziewczyna”
Aż chyba przeczytam! Już nawet nie pamiętam, kiedy ostatnio zadawałem się z Winnetou.