Dzisiaj Przemysław Poznański recenzuje "Tajemnicę tajemnic" i tym razem recenzja mnie nie zachwyciła.
Dzisiaj Przemysław Poznański recenzuje "Tajemnicę tajemnic" i tym razem recenzja mnie nie zachwyciła.
Uf. Już myślałam że coś ze mną nie tak.
Mnie żadna jego recenzja nie zachwyciła.
Czytam wszystkie, bo mam nadzieję że może czymś mnie zaskoczy, ale na razie słabizna.
Uf. Już myślałam że coś ze mną nie tak.
Mnie żadna jego recenzja nie zachwyciła.
Nie dałem rady przeczytać do końca. Dla mnie ta recenzja, to jakiś masakryczny bełkot.
Twtter is a day by day war
Dla mnie ta recenzja, to jakiś masakryczny bełkot.
Nie przesadzacie aby?
Nie przesadzacie aby?
Takie mam odczucia. Zagubiłem się w kombinacjach autora. Co ciekawe zupełnie nie gubię się w książce, a mam wrażenie, że autor recenzji tak.
Twtter is a day by day war
Ponieważ dalsza dyskusja przeniosła się na poziom ogólny dotyczący recenzowania i recenzentów przeniosłem ją do osobnego wątku.
Ma ktoś Tajemnicę Tajemnic z ilustracjami Anny Stylo-Ginter (najlepiej w I wydaniu) i chęć do porównania zawartości książki z tym, co było drukowane w Świecie Młodych w 1974 roku? Bo chyba jeszcze nikt tego nie robił?
Świat Młodych, nr 4 (2308) [piątek], 11 stycznia 1974 r. - odc. 1
Świat Młodych, nr 48 (2382) piątek, 14 czerwca 1974 r. - odc. 42-ost.
Otworzyła mi drzwi stara kobieta w chustce na głowie.
- Nie ma pana doktora. Już wyjechał w świat - oświadczyła trochę opryskliwie.
- Ja po pieska - wyjaśniłem.
Rozpromieniła się.
- O, chwała Bogu. On ciągle chce wychodzić na spacery, a ja mam reumatyzm i ledwo łażę. Doktor mówił mi, że pan przyjdzie. Proszę bardzo, niech go pan zabiera.
I wprowadziła mnie do przedpokoju, nie przestając przy tym gadać nieco zrzędliwie:
- Nie lubię psów. A jeszcze takiego psa, to już za żadną cenę mieć bym nie chciała. Zły jest jak sto diabłów.
To mówiąc uchyliła drzwi od kuchni. Zaznaczam, uchyliła je nieco, ale natychmiast dojrzałem w szparze jakąś wielką łapę, a po sekundzie do przedpokoju wtargnął olbrzymi stalowoszary pies. Miał chyba dziewięćdziesiąt centymetrów wzrostu, łeb wielki jak u cielaka i sterczące uszy. Był długi, ledwie by się zmieścił na tylnym siedzeniu mojego wozu.
Wtargnął do przedpokoju i ruszył na mnie z takim impetem, aż się cofnąłem pod ścianę i przywarłem do niej plecami.
Ma ktoś Tajemnicę Tajemnic z ilustracjami Anny Stylo-Ginter (najlepiej w I wydaniu) i chęć do porównania zawartości książki z tym, co było drukowane w Świecie Młodych w 1974 roku? Bo chyba jeszcze nikt tego nie robił?
Ja nie mam, ale pomysł fajny.
To dociągnę do końca, a później się będziemy się zastanawiać, co z tym zrobić.
Ja nie mam, ale pomysł fajny.
A nie masz wydania z białej serii? To przynajmniej porównamy z tym.
Świat Młodych nr 6 (2310) piątek, 18 stycznia 1974 r.
A nie masz wydania z białej serii? To przynajmniej porównamy z tym.
Mam oczywiście. W wolnej chwili zrobię skany i wrzucę.
Świat Młodych nr 7 (2311) wtorek, 22 stycznia 1974 r.
ROZDZIAŁ DRUGI
LIST Z PRAGI • WŁAŚCIWY CZY FAŁSZYWY TROP • KRADZIEŻ W DOMKU SEKUNDUSA • PO CZYM POZNAĆ IKONĘ HALICKĄ • CO CZUJE POSIADACZ PSA • PIERWSZA KORZYŚĆ Z PROTA • INFORMACJA O PSACH BOJOWYCH • „MASZ BABO PLACEK” • WALKA O PRZEWODNICTWO W STADZIE • CZY PROTAZY ZAJMIE MOJĄ POSADĘ • NA POSZUKIWANIE PRZEMYTNIKÓW
Kolekcjoner Jan Sekundus w swoim małym domku.
W odcinku drukowanym w "Świecie Młodych" zabrakło dużego fragmentu o spostrzeżeniach Tomasza na temat korzyści z posiadania psa, ale widać od razu, ze w redakcji dysponowano gotowym tekstem powieści i usunęli kawałek, bo byli ograniczeni ilością miejsca w gazecie.
Szedłem zamyślony, ciągle jeszcze snując domysły na temat listu od pana Dohnala, i dlatego być może z początku uszło mojej uwadze, że na nasz widok przechodnie niekiedy zachowywali się dość dziwnie.
Przede wszystkim jakoś bardzo chętnie ustępowano mi z drogi, ten i ów nawet schodził na jezdnię z wąskiego chodnika. Panie, spacerujące z pekińczykami i jamnikami, szybciutko brały na ręce swoje pupile, a tarasująca zazwyczaj chodnik hałaśliwa gromada niechlujnie ubranych mężczyzn koło budki z piwem rozstąpiła się przede mną z ogromnym szacunkiem.
To oczywiście nie ja byłem tego przyczyną, lecz idący u mego boku ogromny stalowoszary pies. No cóż, nie tak często spotyka się na ulicach miast psy wielkie jak cielaki, z ogromną paszczą i sterczącymi do góry uszami, które sprawiają wrażenie, że w każdej chwili gotowe są do walki. A biada temu, na kogo by się takie zwierzę rzuciło, bo już samym pchnięciem potężnego cielska bez trudu przewróciłoby dorosłego mężczyznę. Jedno uderzenie jego potężnej łapy rozpłaszczyłoby na chodniku każdego pekińczyka lub jamnika.
W tym ogromnym cielsku nie widziało się jednak ani odrobiny ociężałości. Protazy stąpał z gracją i lekko jak baletnica na scenie, robiąc drobne, sprężyste kroki, aby nie wyprzedzać mnie i nie pozostawać w tyle. „Jest piękny” - pomyślałem o nim.
Świat Młodych nr 8 (2312) piątek, 25 stycznia 1974 r.
ROZDZIAŁ DRUGI
LIST Z PRAGI • WŁAŚCIWY CZY FAŁSZYWY TROP • KRADZIEŻ W DOMKU SEKUNDUSA • PO CZYM POZNAĆ IKONĘ HALICKĄ • CO CZUJE POSIADACZ PSA • PIERWSZA KORZYŚĆ Z PROTA • INFORMACJA O PSACH BOJOWYCH • „MASZ BABO PLACEK” • WALKA O PRZEWODNICTWO W STADZIE • CZY PROTAZY ZAJMIE MOJĄ POSADĘ • NA POSZUKIWANIE PRZEMYTNIKÓW
Tomasz w swojej kawalerce ("Przygotowałem sobie kolację, potem z książką w ręku zasiadłem w fotelu").
No dobra, poskanowałem ilustracje Anny Stylo-Ginter. Skany wyszły takie sobie, zwłaszcza po od strony grzbietu książki. W każdym razie sporo tych ilustracji i póki co żadna nie pokrywa się z tymi ze Świata Młodych.
O, tego się nie spodziewałem. Ale może w dalszych odcinkach, których jeszcze nie wrzucałem, będą jakieś wspólne. Bo tutaj widzę tylko ilustrację do pierwszego spaceru Tomasza z Protem (rozdział drugi) - a akurat ten fragment powieści został prawie w całości wycięty z wersji drukowanej w "Świecie Młodych".
Świat Młodych nr 9 (2313) wtorek, 29 stycznia 1974 r.
Odcinek (6)
ROZDZIAŁ TRZECI
SPOSÓB NA BESTIĘ • PRZYGODA PODCZAS PODRÓŻY • O UROKACH PRAGI SŁÓW KILKA • PIES, KTÓRY PILNUJE RĘCZNIKA • IKONA ZA PIĘTNAŚCIE TYSIĘCY KORON • PAN DOHNAL I JEGO CÓRKI • KOBIETA CZY MĘŻCZYZNA • POJAWIENIE SIĘ SUPERMANA • PROTAZY GRYZIE MAGISTRA SKWARKA I CO Z TEGO WYNIKŁO
Czytelnicy "Świata Młodych" zostali pozbawieni fragmentu, w którym autor zdradza jak Tomaszowi udało się ostatecznie poskromić Protazego
No cóż, człowiek to zwierzę inteligentne. Zrozumiawszy, że jednak istnieje sposób na ujarzmienie Prota, w tym samym kiosku „Ruchu” nabyłem gumową gruszkę-dyngusówkę i napełniłem ją pachnącą wodą. Ilekroć Prot nie chciał wykonać jakiegoś mojego rozkazu lub wykonywał go opieszale, wyjmowałem z kieszeni dyngusówkę i pryskałem na niego. Po jakimś czasie wystarczyło mi włożyć rękę do kieszeni, a spełniał każde moje polecenie w rodzaju: „siad”, „leż”, „waruj”, „chodź”. Wymowne sięganie ręką do kieszeni również ostudzało jego zamiary kierowania wehikułem.
To mi akurat wpadło w oko. I sporego kawałka o historii Pragi.
Ah. I wyjaśnień dlaczego Tomasz wybrał camping, a nie hotel zabrakło, interesujące w sumie, bo trochę przeinacza powód wyboru.
Nie, z Protem nie miałem się co pokazywać u przemiłego Czecha.
Z ministerstwa otrzymałem trochę koron, stać mnie było na zamieszkanie w hotelu. Ale dostać pokój hotelowy pod koniec czerwca? To było marzenie nierealne i nieziszczalne. Nawet nie skierowałem wehikułu na Vaclavskie Namiesti, gdzie dumnie wznosiły się hotele „Ambasador” lub „Jałta”.
Po cóż zresztą był mi hotel czy mieszkanie z czterema ścianami i sufitem? Czyż nie miałem rozkładanych siedzeń w swoim wehikule i czy nie starczyło miejsca dla mnie i dla Prota?
Pojechałem więc na camping przy ulicy Uledaren 55a, opłaciłem należność za parking, skorzystałem ze znajdującego się na campingu natrysku, zjadłem obiado-kolację w campingowej restauracji, nakarmiłem Prota i zatelefonowałem do pana Dohnala, aby poinformować go, że zjawiłem się w Pradze.
Widzę, że jednak nie ma za bardzo sensu czytać tych odcinków w "Świecie Młodych". Czyli samo wrzucanie ilustracji pójdzie mi szybciej.
Pan Tomasz w kabinie telefonicznej. Ilustracja do scenki:
Ludmiła trajkotała. Oczywiście po czesku. Znam dość dobrze ten język, więc rozumiałem, o czym mówi. Jeśli milczałem, była tego inna przyczyna. Po prostu, przez szybę kabiny telefonicznej, która stała niemal na środku campingu, widziałem zbierający się tłum turystów przy drzwiach do budynku z umywalnią i natryskami. Ten tłum zachowywał się bardzo dziwnie: jedni uciekali spod drzwi, inni skradali się do nich i po chwili czmychali jak zające. A we mnie powoli narastały złe przeczucia.
Świat Młodych nr 10 (2314) piątek, 1 lutego 1974 r.
Odcinek (7)
ROZDZIAŁ TRZECISPOSÓB NA BESTIĘ • PRZYGODA PODCZAS PODRÓŻY • O UROKACH PRAGI SŁÓW KILKA • PIES, KTÓRY PILNUJE RĘCZNIKA • IKONA ZA PIĘTNAŚCIE TYSIĘCY KORON • PAN DOHNAL I JEGO CÓRKI • KOBIETA CZY MĘŻCZYZNA • POJAWIENIE SIĘ SUPERMANA • PROTAZY GRYZIE MAGISTRA SKWARKA I CO Z TEGO WYNIKŁO
Tomasz obserwuje wejście ślicznej Heleny z równie urodziwym magistrem Skwarkiem do gabinetu pana Dohnala. A już za chwilę będzie:
Ucałowałem delikatną dłoń panny Dohnalowej, potem otrzymałem silny uścisk opalonej męskiej prawicy.
- Franciszek Skwarek - przedstawił mi się superman.
- Magister historii. Jest stypendystą w Pradze. Pisze doktorską pracę o różokrzyżowcach - dodała panna Dohnalowa.
Dlaczego doktorską pracę, a nie doktorat?