Czytałem Na Kasjopei zaraza w nocy, dzieliłem się pierwszymi wrażeniami w nocy. Rano mnie olśniło, że chyba nic z lektury nie zrozumiałem. To była groteska w sztafażu sf, a ja podszedłem do tekstu, jak do dramatu serio, zachowałem się jak widz bez poczucia humoru, który trafił na przygody Ijona Tichy'ego i nieświadom literackiego pierwowzoru oczekuje poważnej wizji świata przyszłości.
Na swoje usprawiedliwienie mogę napisać jedynie, że mam jako takie poczucie humoru, więc zwiódł mnie tekst Kasjopei, w którym nie znalazłem nic do śmiechu.
Ja mam duże opory przed czytaniem sztuk teatralnych.
Jakoś nie przemawiają do mnie na papierze.
Uważam, że powinno się je oglądać, nie czytać.
Wyjątkiem jest jedynie "Hamlet" Szekspira.
To arcydzieło mogę czytać bez żadnego problemu.
Ale dlaczego? Z papieru dostajesz oryginalną wersję, autorską, a nie przefiltrowaną przez wrażliwość, czy ambicje reżysera, który niejednokrotnie czuje się mądrzejszy od dramaturga i bez oporów go "poprawia".
Ale dlaczego? Z papieru dostajesz oryginalną wersję, autorską, a nie przefiltrowaną przez wrażliwość, czy ambicje reżysera, który niejednokrotnie czuje się mądrzejszy od dramaturga i bez oporów go "poprawia".
Dlatego, że nie lubię czytania czegoś, co jest rozpisane na role.
Nic się tak szybko nie starzeje, jak fantastyka.
Święta prawda.
To była groteska w sztafażu sf, a ja podszedłem do tekstu, jak do dramatu serio, zachowałem się jak widz bez poczucia humoru,
Rzekłbym nawet, że obciachowy sztafaż SF bardzo sprzyja grotesce:) My z Milady na dobre zanurzyliśmy się w dziełach Nienackiego i wkrótce planujemy odświeżać sztuki teatralne więc będę mógł Ci napisać, czy teraz mnie to bawi czy nie:
Ja mam duże opory przed czytaniem sztuk teatralnych.
Jakoś nie przemawiają do mnie na papierze.
Też wolę czytać powieść dialogową od sztuki rozpisanej na role, ale czasem można.
Jest jeszcze informacja, że sztuka Dziewięć Złotych Naczyń została przygotowana do teatru telewizji w roku 1968 i pewnie w tym samym roku wystawiona przez łódzką telewizję regionalną. Dowodzi to, że sztuka była pierwsza, a pomysł wykorzystany został wtórnie w Nowych Przygodach Pana Samochodzika wydanych w roku 1970. Poniżej zamieszczam kadr z emisji tej sztuki znaleziony na stronie TVP Łódź. Niestety nie potrafię zidentyfikować postaci.
Od prawej: Ryszard Dembiński, Jadwiga Andrzejewska, Bogusław Sochnacki; Teatr TV Dziewięć złotych naczyń - reż. Tadeusz Woront
Cała naprzód ku nowej przygodzie!
Taka gratka nie zdarza się co dzień
Niech piecuchy zostaną na brzegu
My odpocząć możemy i w biegu!
Poniżej zamieszczam kadr z emisji tej sztuki znaleziony na stronie TVP Łódź.
Ciekawe co ten gostek z gitarką tam robi:)
I jeśli wierzyć starej prasie i programom sztuka została wyemitowana 30 maja 1968 roku o godz. 17:15 w magazynie telewizyjnym dla dzieci i młodzieży "Ekran z bratkiem".
Hebius, robiłeś kwerendę w lokalnej prasie sprzed 50 lat???
Aż tak to nie. Gdzieś w sieci znalazłem informacje, kiedy sztuka leciała w tv, a później wystarczyło tylko się upewnić, czyli sprawdzić w gazecie z programem z konkretnego dnia.
Termitiera – sztuka w trzech aktach
Znowu o mitach choć tym razem zupełnie inaczej. „Termitiera” jest satyrą polityczną odsłaniającą mechanizmy tworzenia mitów na użytek władzy czy też jakiejś grupy interesu. Manipulacja informacją, korupcja, sztuczne budowanie atmosfery zagrożenia po to by wygrać kolejne wybory albo osiągnąć korzyści ekonomiczne. Pokazuje też jak mit może przerosnąć swego twórcę i wymknąć się spod kontroli. W dzisiejszych czasach temat bardziej aktualny niż wtedy kiedy zajmował się nim Nienacki. Możemy to sobie oglądać na co dzień w telewizji, w szczególności przy okazji każdej kampanii wyborczej. Akcja sztuki umieszczona tym razem w realiach francuskich, zapewne po to by nie badać niepotrzebnie czujności cenzury.
Dobry tekst, konwencja groteski doskonale tutaj pasuje, szkoda tylko, że sztuka wydaje się trochę przegadana i wbrew intencji autora mniej zabawna niż można by się było spodziewać. Ale to wczesna sztuka Nienackiego więc może satyra nie zdążyła się jeszcze odpowiednio wyostrzyć. Za to najbardziej doceniona. „Termitiera” otrzymała dwie ogólnopolskie nagrody, w 1962 roku znalazła się w repertuarze teatrów w Łodzi i Białymstoku.
Z dotychczas przeczytanych sztuk Nienackiego Termitiera podobała mi się najbardziej. Zgodzę się zasadniczo z oceną Kustosza - ten tekst jest nadal aktualny i myślę, że całkiem dobrze by wypadł we współczesnym teatrze.
Dla osób, które nie mają jeszcze książki Szylaka krótki wywiad z Nienackim na temat tej sztuki:
Kiedyś tak napisałem o sztuce pt. Myszy Króla Popiela i nadal podtrzymuję swoje zdanie:
Bardzo ciekawe studium władzy. Okazuje się, że już w 1963 roku Nienacki miał inklinacje do przedstawienia dziejów przedhistorycznej Polski, której upust daje w swoim wielkim dziele Dagome iudex (nota bene mojej ulubionej powieści mistrza). Z uwagi na to, że o okresie pierwszego tysiąclecia niewiele wiemy, jego historia zdaje się nam barbarzyńska. Otóż Nienacki daje nam wyraźne dementi takiego podejścia. Co więcej, wskazuje na wysublimowane intrygi, których dopuszczać się mieli nasi protoplaści a opisuje to tak realistycznie, że czułem się jakbym niemal był świadkiem tamtych zdarzeń i rozmów. Polecam gorąco. Liczę też na wasze opinie.
Cała naprzód ku nowej przygodzie!
Taka gratka nie zdarza się co dzień
Niech piecuchy zostaną na brzegu
My odpocząć możemy i w biegu!
Hebius, widzę, że specjalizujesz się w archiwaliach. Fajnie:)
Termitiera jest sztuką polityczną i aktualną. Na jej miejsce wybrałem Francję, bo właśnie ona w naszej tradycji romantycznej uosabiała kiedyś kraj wolności i swobody.
Coś tam jeszcze dodaje o termitach czyli mitach, które toczą Francję. Nie wygląda mi to na szczerą odpowiedź.
Wiek XX (…) obalił wiele potężnych mitów, jak choćby mit prywatnej własności środków produkcji.
A to jest jeden z moich ulubionych kwiatków. Cóż signum temporis.
Okazuje się, że już w 1963 roku Nienacki miał inklinacje do przedstawienia dziejów przedhistorycznej Polski, której upust daje w swoim wielkim dziele Dagome iudex
Tyle, że ów upust w "Dagome Iudex" to już zupełnie inny pomysł na dzieje przed chrześcijańskiej Polski niż tutaj.
Hebius, widzę, że specjalizujesz się w archiwaliach. Fajnie:)
Stare gazety są ciekawsze od współczesnej prasy. Dlatego lubię w nich grzebać. I na szczęście coraz więcej tytułów jest już zdygitalizowanych i udostępnionych w sieci.
A skoro już zacząłem: recenzja Leopolda Becka (Odglosy, 01-04-1962)
Tematem Termitiery jest więc społeczny awans bredni podniesionej do rangi dogmatu.
Piękna recenzja. Szkoda, tylko, że wróżba recenzenta się nie spełniła:
Termitom Nienackiego wróżę wędrówkę po scenach całego kraju. Zasługują na to w pełni.
A słowa, które cytujesz wyżej, jak ulał pasują mi do teorii związanej z pewną znaną katastrofą komunikacyjną.
Sama/cała Termitiera idealnie pasuje do obecnej sytuacji Polsce.
Sprawdziłem u Szylaka, gdzie jeszcze w prasie było pisane o Termitierze.
- Beck L.: "Termitiera" w Teatrze im. Jaracza, "Odgłosy", 1962, nr 13 [skany powyżej]
- H. Wal. [H. Walenda]: O "Termitierze" z Jerzym Waldenem, "Głos Robotniczy", 1962, nr 10
- Ostatni akt krakowskiego konkursu na sztukę dramatyczną, "Dziennik Polski", 1961, nr z 16-17.07
- Siemiatycka R.: Ukłon w stronę nowoczesności, "Gazeta Białostocka", 1962, nr 81 [skan poniżej]
- Wojciechowska T.: "Termitiera", "Dziennik Łódzki", 1962, nr 81,
- Wojtasik R.: O "Termitierze" czyli ter-mitach, "Odgłosy", 1962, nr 10
- Zbigniew Nienacki wyróżniony w konkursie na debiut dramatyczny, Dziennik Łódzki", 1961, nr 232
Recenzja o białostockiej inscenizacji jest ciekawa, bo wynika z niej, że reżyser podszedł do tekstu sztuki Nienackiego dość swobodnie.
Ciekawe jest to porównanie obu interpretacji "Termitiery", białostockiej i łódzkiej. Wrócę do niego po ponownej lekturze sztuki, bo teraz nie jestem już w stanie operować w obszarze szczegółów, na które recenzent zwraca uwagę. Dostrzegam za to jedną, błyskotliwie sformułowaną myśl, która bardzo koresponduje z tym, na co i ja zwróciłem uwagę.
Celnością dowcipu jest jego lekkość i błyskotliwość metafory – jego trafność i czytelność, wybrane spośród tysiąca skojarzeń to jedno, jedyne, niezastąpione. Tylko wtedy nawiązuje się między autorem a widzem więź, decydująca o komunikatywności sztuki. A w „Termitierze” są to przypadki sporadyczne, ginące w natłoku łopatologii.
Akurat na to nie zwróciłem uwagi.
Ale z drugiej strony nie odebrałem Termitiery jako sztuki komediowej, w czasie której widz (czy też czytelnik) ma co chwila wybuchać śmiechem. Tzn nie wydaje mi się, by Nienacki miał takie założenia pisząc ten dramat. A łopatologii w ogóle nie zauważyłem, ten zarzut widziałbym bardziej przy Kasjopei. Tutaj dialogi były całkiem naturalne.
@hebius, ale mi dałeś materiału do czytania. Szkoda, że nie można rozciągać czasu.
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"