Widziałem, że Aldona zabrała się za serię z Jakubem Mortką, choć nie napisała słowa na temat swoich wrażeń. Chętnie bym Aldono posłuchał, co masz to powiedzenia.
Ja zacząłem czytanie Wojciecha Chmielarza od Żmijowiska. Oglądałem też serial. Akurat w wypadku tej książki mam zastrzeżenia co do rozwiązania zagadki, ale czytało się przyzwoicie.
Mortki jeszcze nie tknąłem, przeczytałem za to Prostą sprawę (podobała mi się mniej, mimo że jej akcja rozgrywa się w znajomych dla mnie okolicach), a teraz wziąłem na tapet Wyrwę, która mocno mnie wciągnęła.
Z plusów, podoba mi się sposób prowadzenia narracji, pomysły fabularne. Postaci są z reguły nieźle sportretowane, choć ich motywacje nie zawsze są moim zdaniem sensowne i spójne. Chmielarz ma natomiast łatwość sugestywnego przedstawiania rzeczywistości, co wynika nie tylko z jego pisarskiego talentu, ale i życiowych doświadczeń. Pewne fragmenty z Wyrwy są mi bowiem doskonale znane. Miałem wręcz wrażenie, że zostały wyjęte z mojego świata.
W książkach Chmielarza są jednak również elementy, które mnie irytują. Nazwijmy je edukacyjno-naukowymi 😉 Podbijanie czy też wyjaśnianie mechanizmów działania bohaterów, ich motywacji za pomocą sentencji wyjętych rodem z podręcznika dla studentów wypadają sztucznie i kompletnie mi nie wchodzą. Nie lubię traktowania czytelnika jak idioty (ten zarzut dotyczy przede wszystkim Prostej sprawy), a tak to niestety odczytuję.
Tak jak jednak napisałem powyżej te książki dobrze się po prostu czyta.
Ciekaw jestem, czy Wy macie jakieś doświadczenia z Chmielarzem? Jak ewentualnie oceniacie Jego twórczość?
Tak, ja mam doświadczenia. Fatalne, niestety. Przeczytałam trzy książki jego autorstwa. Trzy. Nie jedną, nie dwie. Przeczytałam aż trzy i trzy razy się męczyłam, żeby zrozumieć fenomen jego popularności. Nie zrozumiałam.
Nic, absolutnie nic mi się w nich nie podobało, a to naprawdę rzadko mi się zdarza.
Kiepskie, nieinteresujące fabuły, opowieści o niczym, język być może poprawny, ale taki zwykły, bez polotu, bez jakiegokolwiek powiewu oryginalności.
I najgorsza rzecz. Bohaterowie. Chmielarz ma wyjątkową zdolność tworzenia odpychających bohaterów. Żadnego z nich nie polubiłam, los żadnego mnie nie obchodził.
Sięgnęłam po nie mając nadzieję na ciekawe kryminały. Otrzymałam jakąś obyczajową papkę.
Po czwartą nie sięgnę.
Z przykrością stwierdzam, że polskie kryminały są coraz gorsze. Szkoda, bo lubię ten gatunek.
Ale żeby nie było tylko źle, to ostatnio trafiłam na ciekawe nazwisko. Może nawet założę wątek 🙂
A zdradzisz te tytuły, czy to tajemnica?
Wziąłem sobie na półkę w Legimi kilka książek, jak skończę to co mam pobrane to rzucę okiem 🙂
Twtter is a day by day war
A zdradzisz te tytuły, czy to tajemnica?
Żadna tajemnica. Czytałam "Farmę lalek", "Żmijowisko" i "Ranę".
Coś jednego czytałem zeszłego roku, nawet z ukontentowaniem, ale zapomniałem tytuł.
O mężu, który mści śmierć żony.
Nie wiem, może i bohaterowie byli mało sympatyczni, ale bardzo dobrze się to czytało.
Wypożyczyłem z biblioteki matce i przeczytałem przy okazji.
Matka kręciła nosem, trochę tak jak Yvonne. Ale ona wcześniej przeczytała jakieś entuzjastyczne recenzje i spodziewała się nie wiadomo czego (polskiego Stiega Larssona?). Ja się w ogóle nie zastanawiałem nad ewentualną poprzeczką, więc miałem czystą frajdę z lektury.
Widziałem, że Aldona zabrała się za serię z Jakubem Mortką, choć nie napisała słowa na temat swoich wrażeń.
Jakoś mi się nie składało. Z tego co kojarzę, to czytałam/słuchałam dawno temu i na tamten czas podobało mi się bardzo. Cały cykl napisany jest intrygująco, tak, że od razu odpalałam kolejny tom. Niedługo (podobno) ma wyjść kolejny Mortka, z czego cieszę się ogromnie. Co ciekawe, to dzięki Chmielarzowi odkryłam tę ciekawość seryjną konwencji kryminalnej z mocno zarysowanym głównym bohaterem, którego albo można polubić, albo czekać aż mu się noga powinie i oberwie od życia. Mortka obrywa od życia i na dodatek można go polubić od pierwszego kopa. Oczywiście o kryminałach policyjnych to ja mogłabym w nieskończoność i wcale nie będę broniła tego gatunku jako coś extra i w ogóle naj. Ale lubię i wręcz przepadam za zagmatwanymi losami mordowanych i morderców, bo jest to niesamowita odskocznia od świata tramwajów, porannego wstawania, zakupów w maseczce i nudnej pracy. A Chmielarz potrafi wciągnąć i rysuje postaci z taką lekkością, że obcowanie z jego bohaterami jest po prostu dobre. A przede wszystkim jest logiczny i w zasadzie to chyba tylko parę błędów wyłapałam typu: ktoś czaił się na piętrze a komisarz będący na parterze zauważył cień tego kogoś obracając tylko głowę a potem informacja, że dom był parterowy. Zdaje się, że to było w pierwszej części Mortki. Czasem i owszem, padnie jakieś przekleństwo ale no cóż...musi. Trudno żeby kloszard śmietnikowy, który mocno zdenerwowany wychylał się przez okienko, wyjechał z tekstem... o jej, co pan tu robi... Generalnie Mortka jest na plus. Ale czas popędził do przodu i po Mortce już mam nowych fantastycznych komisarzy, których może kiedyś opiszę.
A Chmielarz potrafi wciągnąć i rysuje postaci z taką lekkością, że obcowanie z jego bohaterami jest po prostu dobre.
No patrz, jakie to ciekawe.
Ja uważam, że bohaterowie to absolutnie najsłabszy punkt jego książek.
Mówię tu zwłaszcza o "Ranie" i "Żmijowisku", bo "Fabryka lalek" z Mortką była jakby ciut lepsza od dwóch pozostałych. Co nie znaczy, że dobra.
Przeczytałem „Wyrwę”. Na marginesie, to jest książka, o której wspomina Hebius. Nic nie zgadza się z tym, co napisała Yvonne.
Nie jest to jakaś wielka literatura, ale książka nawet do tego nie aspiruje. Natomiast dobrze się ją czyta i jest interesująca. Jeszcze raz podkreślę niezwykłą łatwość Chmielarza do budowania niezwykle plastycznych i sugestywnych opisów kreowanych wydarzeń.
A język? Współczesny, z wulgaryzmami. Moim zdaniem adekwatny w tego rodzaju literaturze. Jak będę chciał się pozachwycać pięknem ojczystego języka, poczytam Melchiora Wańkowicza.
Przeczytałem „Wyrwę”. Na marginesie, to jest książka, o której wspomina Hebius. Nic nie zgadza się z tym, co napisała Yvonne.
Chyba coś Ci się pomyliło.
Ja niczego o "Wyrwie" nie pisałam, bo jej nie czytałam.
Przez chwilę miałam ochotę ją przeczytać, bo ma interesujący opis, ale po trzech rozczarowaniach nie mam ochoty na Chmielarza.
Nic mi się nie pomyliło. Pisząc o "Wyrwie", odnosiłem się do całej serii zarzutów, jakie miałaś do przeczytanych przez Ciebie książęk Chmielarza. Posłużyłem się skrótem myślowym. Sądziłem, że dostatecznie czytelnym.
Przeczytałem „Wyrwę”. Na marginesie, to jest książka, o której wspomina Hebius.
O właśnie, "Wyrwa" 😀
Jakbym miał znowu sięgnąć po coś z gatunku, w którym pisze Chmielarz, to bym pewnie brał właśnie jego powieść, bo same dobre wrażenia zostały mi po tej lekturze.
Coś dla Was: Wyrwa - powstaje polski thriller oparty na książce Chmielarza.
Obsada obiecująca: Tomasz Kot, Karolina Gruszka, Olga Bołądź, Maria Pakulnis, Grzegorz Damięcki...
Przeczytałem kilka innych pozycji, no i nie jest już tak dobrze jak w „Wyrwie”.
Przeczytałem kilka innych pozycji, no i nie jest już tak dobrze jak w „Wyrwie”.
Ha!
A coś więcej napiszesz? Jestem bardzo ciekawa.
tak dobrze jak w „Wyrwie”.
A coś więcej napiszesz?
Ja napiszę. Nigdy, dosłownie nigdy nie wybaczę Chmielarzowi tej "Wyrwy". Nie i już. Ja wiem, że to tylko powieść, wymyślona historia, ale nie musiał się znęcać, do cholery, nad psem!
Obsada obiecująca: Tomasz Kot
Kot pasuje pasuje do tej roli jak świni kamizela. Absolutnie nie będzie się nadawał. Zresztą .... nie będę oglądać, bo się obraziłam na tę powieść.
Wracam do Chmielarza i Wyrwy.
Jak już napisałam wcześniej, doceniam pisarskość Chmielarza i polecałabym go z przekonaniem, że czynię słusznie. Po Wyrwie mam mieszane uczucia. O psie staram się już nie pamiętać (chociaż nie wybaczę) ale calość powieści mnie nie przekonała. Gdyby to była pierwsza książka Autora, którą przeczytałam, to nie sięgnęłabym po nic więcej. Powodów jest kilka. Nie lubię czytać powieści obyczajowej (przez krytyków nazwanej thrillerem psychologicznym jakimś dziwnym cudem), w której nie znajduje nic z czym mogłabym się zgodzić, przyjąć jako dobrą opowieść czy po prostu dać się porwać przez zaskakujące wypadki. Nie ma ani jednego bohatera, którego losy śledziłabym z narastającymi emocjami. Niby mogłabym współczuć Maciejowi Tomskiemu, bo w końcu stracił żonę, ale jak mu współczuć kiedy to cham i arogant. Jak roztkliwiać się nad Wojnarem, który w tej całej opowieści powinien być JAKIŚ a jest takim sobie zblazowanym typem. No i ta przewidywalność. Schemat. I taka myśl, że "już to gdzieś kiedyś czytałam". Wiem, że Chmielarz lubi zaskakiwać i w Wyrwie, jedno na plus, dałam się zaskoczyć zakończeniem. Ale właśnie przez takie zakończenie, powieść spadła jeszcze piętro niżej. I nie zostawiła po sobie dobrego wrażenia.
O psie staram się już nie pamiętać
A co tam z psem było? Bo ja w ogóle nie pamiętam, żeby jakiś się po powieści pałętał 😀
Sorry, jeśli to coś traumatycznego, ale nie zapominaj, że to tylko powieść, fikcja literacka, na pewno żadne zwierzę nie ucierpiało przy jej tworzeniu 😀
Wracam do Chmielarza i Wyrwy.
Nie ma ani jednego bohatera, którego losy śledziłabym z narastającymi emocjami.
I to zdanie najlepiej oddaje "twórczość" tego pana.
Dokładnie o tym samym pisalam jakiś czas temu.
W trzech książkach nie znalazłam ani jednego bohatera, którego los by mnie interesował.
Chmielarz nie potrafi kreować bohaterów.