Forum

Lucy Maud Montgomer...
 
Notifications
Clear all

Lucy Maud Montgomery

Strona 2 / 5

Yvonne
(@yvonne)
Member Moderator
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 3590
Topic starter  

Ja również przeczytałam jeden wywiad z tłumaczką, po którym już na pewno nie sięgnę po nowy przekład.

Po tym wywiadzie odbieram tłumaczkę jako osobę o wybujałym ego, która uważa swoją pracę chyba nawet za ważniejszą niż napisanie samej książki przez autora.

W dodatku w wywiadzie tym bardzo pogardliwie wypowiada się ona na temat innych tłumaczy, w tym ... Stanisława Barańczaka.

Pozostanę zatem przy mojej Ani 🙂


OdpowiedzCytat
Hebius
(@hebius)
Męber Moderator
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 3044
 

A w którym wywiadzie tak jest? Bo ja czytałem jakiś - chyba z Wyborczej - po którym nastawiłem się do tego nowego przekładu całkiem pozytywnie.

Skoro Ania mieszkała w domu, który się nazywał Zielone Szczyty, to nie wiem po co się upierać przy tych Zielonych Wzgórzach, niewątpliwie mocno osadzonych w naszej tradycji, ale niosących z sobą zupełnie inne przesłanie, niż to, jakie było w wizji autorki. Z równym powodzeniem i sensem można by walczyć o zachowanie szkockich kobziarzy.

 


OdpowiedzCytat
PawelK
(@pawelk)
Member Admin
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 4557
 
Wysłany przez: @hebius

Skoro Ania mieszkała w domu, który się nazywał Zielone Szczyty, to nie wiem po co się upierać przy tych Zielonych Wzgórzach, niewątpliwie mocno osadzonych w naszej tradycji, ale niosących z sobą zupełnie inne przesłanie, niż to, jakie było w wizji autorki

Tylko nasuwa się pytanie czy sama nazwa domu niesie ze sobą jakieś przesłanie.

Twtter is a day by day war


OdpowiedzCytat
Maruta
(@maruta)
Member Potwierdzony
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 3567
 

Co do nazwy domu - cały problem wziął się z tego, że oryginalne "gables", które miała na myśli Montgomery - "szczyty" nie odnoszą się do wierzchołków, czy innych czubków, ani nawet do samych dachów, ale do elementu architektonicznego, który w Polsce nie ma swojej nazwy. Chodzi o takie spiczaste okno w dachu:

1643561250-Green_Gables_02.jpg

Montgomery miała swój pokój w "east gable" i przeniosła to na Anię. Tłumacze dotąd przekładali to jako "facjatka" i wydaje mi się, że całkiem trafnie, ale najnowsza translatorka upiera się, że to nie to i że trzeba facjatkę usunąć. Stąd "szczyty", które mają odpowiadać oryginałowi. Problem w tym, że nikt w Polsce nie kojarzy szczytów w ten sposób, więc próbując wrócić do korzeni Anna Bańkowska wpadła w pułapkę. Miał być tytuł wierny Montgomery, ale czytelnik zinterpretuje go w sposób fałszywy, bo kanadyjskich "szczytów" po prostu nie kojarzy.

Więcej o sprawie: https://kultura.onet.pl/wiadomosci/czasy-sie-zmienily-wszystkie-anne-juz-szczytuja-emocje-wokol-nowego-tlumaczenia-ani-z/x45vt70


OdpowiedzCytat
Hebius
(@hebius)
Męber Moderator
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 3044
 

Bez przesady. Szczyty w polskim budownictwie też się kojarzy, tyle że może na drugim miejscu, po tych górskich.

A gables masz tutaj na żółto (bo takie okienko jak zaznaczyłaś łapie się na gabled dormer, więc gdyby doszukiwać się tego pokoiku w "east gable" na twojej ilustracji, to szybciej w pomieszczeniu z dwoma oknami nad wejściem):  


OdpowiedzCytat
PawelK
(@pawelk)
Member Admin
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 4557
 

Przeczytałem wywiad z tłumaczką i nadal nie kupuję takiego bezkrytycznego podejścia do imion. Tak, rozumiem zasadę ale wydaje mi się, że dowolność w tym zakresie nie jest zła. A usuwanie ze świadomości społecznej bohatera, bo tłumaczka uważa, że tak jest koszernie, IMO jest słabe. 

Twtter is a day by day war


OdpowiedzCytat
Maruta
(@maruta)
Member Potwierdzony
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 3567
 

@hebius 

Nie będę się kłócić, skoro lepiej znasz terminologię, ale właśnie o to chodzi, że w polskim nie używamy określenia "szczyty" na część domu. Może przy budowie, fachowo. Ale nie w nazwach, nie w rozmowach. Przy tytule "Ania z Zielonych Szczytów" najpierw nasuwają się szczyty gór lub wzgórz, potem może jakaś budowla w stylu zamku? A nie boczne ściany pod skośnym dachem. Zielone wzgórze zostało więc zastąpione czymś równie odległym od zamysłu Montgomery. Trwająca dyskusja pewnie uświadomi niektórym czytelnikom, o co chodzi, ale będzie to ta najbardziej zaangażowana część. 

Swoją drogą, ciekawe, czy tłumaczenie zaistnieje jako coś więcej niż ciekawostka... Zwłaszcza że wchodzą tu w grę czynniki, nazwijmy to, pozaliterackie. "Ania..." chyba nadal jest lekturą i raczej nie widzę możliwości, by szkoły zaczęły wymagać kupienia "Anne...".


OdpowiedzCytat
PawelK
(@pawelk)
Member Admin
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 4557
 

Trafiłem jeszcze na wstęp napisany przez tłumaczkę.

"Oddając Czytelniczkom i Czytelnikom nowy przekład jednej z najbardziej kultowych powieści, jestem świadoma „zdrady" popełnianej wobec pokolenia ich matek i babć, do których zresztą zaliczam też siebie. Tak jest – razem z wydawcą tego przekładu doszliśmy do wniosku, że w czasach, kiedy wszystkie dzieci wiedzą, że żadna mała Kanadyjka nie ma na imię Ania, Janka czy Zosia, a żaden Kanadyjczyk nie nazywa się Mateusz czy Karolek, pora przywrócić wszystkim, nie tylko wybranym (jak w poprzednich przekładach), bohaterkom i bohaterom książki ich prawdziwe imiona, nazwom geograficznym na Wyspie Księcia Edwarda zaś ich oryginalne brzmienie."

No i tu muszę nie zgodzić się z tak doświadczoną tłumaczką. Otóż kilkadziesiąt lat temu mali kanadyjscy bracia stryjeczni mojej mamy mieli na imię Józef i Saverio. I tak, Jóżef, nie Joseph, i wcale nie byli imigrantami tylko tam się urodzili a więc... nie "żadna mała Kanadyjka (....) żaden Kanadyjczyk"

Twtter is a day by day war


OdpowiedzCytat
Hebius
(@hebius)
Męber Moderator
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 3044
 

W sumie nie wiem o co cała walka. Przecież nikt nikogo do czytania nowego przekładu nie zmusza. Osoby zainteresowane tym, co Montgomery mogła naprawdę napisać w powieści o Ann S. wyskoczą z kasy i po niego sięgną, a reszta może spokojnie zostać przy starszych tłumaczeniach. To najstarsze nie jest już obarczone garbem żadnych praw autorskich, więc wydawcy będą nadal chętnie rzecz wznawiać.

Z powieści LMM sam chętnie bym przeczytał jakieś nowe tłumaczenie "Błękitnego zamku" i wcale nie będę płakał (a wręcz przeciwnie) jeśli nie spotkam w nim swojskiej Joanny tylko egzotyczną Valancy

Trafiłem na ciekawy tekst, z 2013 ale chyba nadal aktualny:

Piotr OCZKO
Anna z domu o zielonym dachu.
O cyklu powieściowym Lucy Maud Montgomery

http://rcin.org.pl/Content/62249/WA248_79283_P-I-2524_oczko-anna_o.pdf


OdpowiedzCytat
Maruta
(@maruta)
Member Potwierdzony
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 3567
 
Wysłany przez: @hebius

W sumie nie wiem o co cała walka. Przecież nikt nikogo do czytania nowego przekładu nie zmusza. Osoby zainteresowane tym, co Montgomery mogła naprawdę napisać w powieści o Ann S. wyskoczą z kasy i po niego sięgną, a reszta może spokojnie zostać przy starszych tłumaczeniach.

Oczywiście, dlatego nie mam problemu, że to tłumaczenie się ukazało, nawet jeśli wybory tłumaczki mogą mi się nie podobać. Mój problem polega na tym, co wychodzi w Twoich słowach - że wydawnictwo tworzy wrażenie, że to u nich można po raz pierwszy przeczytać "co Montgomery mogła naprawdę napisać w powieści o Ann S." (AnnE, nie Ann ;-), a tymczasem "wiernych" przekładów było już kilka, na czele z Beręsewiczem, który chyba najbardziej był chwalony. Rewolucja Bańkowskiej i Marginesów to zmiana kilku imion, które trzymały się siłą tradycji i parę szczegółów specyficznych dla Kanady, jak owe gables.

 

 

Z powieści LMM sam chętnie bym przeczytał jakieś nowe tłumaczenie "Błękitnego zamku" i wcale nie będę płakał (a wręcz przeciwnie) jeśli nie spotkam w nim swojskiej Joanny tylko egzotyczną Valancy

Tłumaczenia z Valancy i Barneyem są bodajże dwa, oba z usuniętymi w pierwszym wydaniu fragmentami.

 

 

Trafiłem na ciekawy tekst, z 2013 ale chyba nadal aktualny:

 

Piotr OCZKO
Anna z domu o zielonym dachu.
O cyklu powieściowym Lucy Maud Montgomery

 

http://rcin.org.pl/Content/62249/WA248_79283_P-I-2524_oczko-anna_o.pdf

A to jest przykład tego, o czym pisałam wcześniej - że błędy i kontrowersje związane z tłumaczeniem "Ani..." są od lat znane/

 

 


OdpowiedzCytat
Hebius
(@hebius)
Męber Moderator
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 3044
 
Wysłany przez: @maruta

Tłumaczenia z Valancy i Barneyem są bodajże dwa, oba z usuniętymi w pierwszym wydaniu fragmentami.

To dobrze, może moje biblioteka któryś wreszcie kupi. 


OdpowiedzCytat
Maruta
(@maruta)
Member Potwierdzony
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 3567
 
Wysłany przez: @hebius
Wysłany przez: @maruta

Tłumaczenia z Valancy i Barneyem są bodajże dwa, oba z usuniętymi w pierwszym wydaniu fragmentami.

To dobrze, może moje biblioteka któryś wreszcie kupi. 

Nie robiłabym sobie wielkich nadziei, oba wydania są już dość stare, a jedno na allegro ma cenę wyśrubowaną prawie jak "Pierwsza przygoda Pana Samochodzika" 😉 Chyba raczej musisz poszukać innej biblioteki...

https://lubimyczytac.pl/ksiazka/189446/blekitny-zamek

https://lubimyczytac.pl/ksiazka/297159/blekitny-zamek

https://lubimyczytac.pl/ksiazka/259082/blekitny-zamek

Osobiście uważam, że nowe tłumaczenia są gorsze stylistycznie i mniej przyjemne w lekturze, ale dostajemy sporo scen ominiętych w pierwszym wydaniu oraz wyjaśnienie paru nieścisłości lub problemów. Na przykład okazuje się, że matka Joanny miała na imię Amelia, a nie Fryderyka, a Fryderyka wzięła się z tego, że tłumacz nie znał zwyczaju mówienia o mężatkach Mrs.+imię i nazwisko męża, w tym wypadku Mrs. Frederick Stirling.

 


OdpowiedzCytat
Hebius
(@hebius)
Męber Moderator
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 3044
 

Poczekam, może ktoś przetłumaczy jeszcze raz. Teraz powoli nabieram chęci na lekturę tego nowego przekładu Anne of Green Gables. Szkoda tylko, że Bańkowska taka wiekowa - nie wiadomo, czy da radę, zdąży przełożyć całość cyklu. 


OdpowiedzCytat
Yvonne
(@yvonne)
Member Moderator
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 3590
Topic starter  
Wysłany przez: @hebius

Poczekam, może ktoś przetłumaczy jeszcze raz. Teraz powoli nabieram chęci na lekturę tego nowego przekładu Anne of Green Gables. Szkoda tylko, że Bańkowska taka wiekowa - nie wiadomo, czy da radę, zdąży przełożyć całość cyklu. 

Podobno w tym roku mają się jeszcze ukazać dwie kolejne części.

Tak podaje wydawnictwo.

 


OdpowiedzCytat
Kustosz
(@kustosz)
Pan Samolocik Admin
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 8805
 

Zaraz, pogubiłem się. Czyli tłumaczka i wydawnictwo, zwalczając przekłamania wcześniejszych tłumaczeń, "Anię z zielonego wzgórza" zamieniło na "Anne z zielonych szczytów", przy czym owe szczyty to element architektoniczny chałupy, w której owa Anne mieszka? To trzeba mieć tupet, wszak zamieniają jedną bzdurę, za to mocno osadzoną w tradycji, kompletną bzdurą, która zapewne nie ma szansy się przyjąć. Być może promil czytelników skojarzy tytułowe szczyty z tym co powinien. Jeśli już chcieli być tacy akuratni, to zamiast brnąć w dosłowne tłumaczenie powinni pójść w kontekstowe - "Anne z zielonej lukarny" albo jeszcze lepiej "Anne spod zielonej lukarny" broniłoby się znacznie lepiej.


OdpowiedzCytat
Yvonne
(@yvonne)
Member Moderator
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 3590
Topic starter  
Wysłany przez: @kustosz

Zaraz, pogubiłem się. Czyli tłumaczka i wydawnictwo, zwalczając przekłamania wcześniejszych tłumaczeń, "Anię z zielonego wzgórza" zamieniło na "Anne z zielonych szczytów", przy czym owe szczyty to element architektoniczny chałupy, w której owa Anne mieszka? 

Nie pogubiłeś się. Jest dokładnie tak, jak napisałeś.


OdpowiedzCytat
PawelK
(@pawelk)
Member Admin
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 4557
 
Wysłany przez: @kustosz

Zaraz, pogubiłem się. Czyli tłumaczka i wydawnictwo, zwalczając przekłamania wcześniejszych tłumaczeń, "Anię z zielonego wzgórza" zamieniło na "Anne z zielonych szczytów", przy czym owe szczyty to element architektoniczny chałupy, w której owa Anne mieszka? To trzeba mieć tupet, wszak zamieniają jedną bzdurę, za to mocno osadzoną w tradycji, kompletną bzdurą, która zapewne nie ma szansy się przyjąć. Być może promil czytelników skojarzy tytułowe szczyty z tym co powinien. Jeśli już chcieli być tacy akuratni, to zamiast brnąć w dosłowne tłumaczenie powinni pójść w kontekstowe - "Anne z zielonej lukarny" albo jeszcze lepiej "Anne spod zielonej lukarny" broniłoby się znacznie lepiej.

Jest chyba drobna różnica w tym co piszesz a rzeczywistością "Green Gables" to nazwa domu. Czyli powinno być "Anne z Zielonych Szczytów". Tak jak u nas nazywało się kiedyś wille tam nazywano również domy. Problem jest w tym, że nazewnictwo domów w języku angielskim nie bardzo przekłada się na polski i polską rzeczywistość.

 

Twtter is a day by day war


OdpowiedzCytat
Hebius
(@hebius)
Męber Moderator
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 3044
 

Nazewnictwo domów nie było rozpowszechnione, ale żeby było całkiem obce, to też nie.

W Zakopanem mamy Atmę, Harendę, Dom pod Jedlami i sporo innych. W Sulejówku Dworek Milusin. W Konstancinie-Jeziorne większość zabytkowych willi ma nazwy. 

Nie zapominajmy, że rzeczywistość powieści to lata siedemdziesiąte i osiemdziesiąte XIX wieku.


OdpowiedzCytat
PawelK
(@pawelk)
Member Admin
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 4557
 
Wysłany przez: @hebius

Nazewnictwo domów nie było rozpowszechnione, ale żeby było całkiem obce, to też nie.

W Zakopanem mamy Atmę, Harendę, Dom pod Jedlami i sporo innych. W Sulejówku Dworek Milusin. W Konstancinie-Jeziorne większość zabytkowych willi ma nazwy. 

Nie zapominajmy, że rzeczywistość powieści to lata siedemdziesiąte i osiemdziesiąte XIX wieku.

To właśnie to napisałem.

Ale nadal u nas nazewnictwo było inne.

A i nie zapominajmy, że to oryginalne tłumaczenie jest publikowane w 3 dekadzie XXI wieku.

Twtter is a day by day war


OdpowiedzCytat
Hebius
(@hebius)
Męber Moderator
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 3044
 

@pawelk

Powinienem chyba przestać netować po nocy, bo odczytałem twój wpis jakoś zupełnie opacznie 😀  Tak jakby w ogóle nie było w nim zdania "Tak jak u nas nazywało się kiedyś wille tam nazywano również domy".


OdpowiedzCytat
Strona 2 / 5
Share: