Bo tak! Bo to jest fantastyczne. Kwintesencja wolności.
Ja raczej inaczej odbieram wolność. A co do tych przejazdów przez stepy Australii, to rozmawiałem z facetem, który był kierowcą TIRa w Australii. Prawie się zasypia za kierownicą, jedyne co trzeba mieć to grube oruruowanie, żeby rozwalać wybiegające, nocą na szosę, kangury.
Twtter is a day by day war
@pawelk jakby był operatorem komputera, w zimnej Polsce i wyrwał się na taki step, w dobrym towarzystwie, z dobrą muzą, z pewnością inaczej by patrzył na te kangury 🙂
@pawelk jakby był operatorem komputera, w zimnej Polsce i wyrwał się na taki step, w dobrym towarzystwie, z dobrą muzą, z pewnością inaczej by patrzył na te kangury 🙂
Pewnie tak, ale jakby wyrwał się do Australii na dwa tygodnie, to i tak niewiele by zobaczył a jeżdżenie po stepie, to góra jeden dzień, poczujesz klimat i chcesz zobaczyć jak najwięcej, bo nie wiesz kiedy znów tam trafisz, z dużym prawdopodobieństwem nigdy.
Twtter is a day by day war
A wracjąc do życiorysu Szklarskiego, to z ciekawostek
- niedługo po urodzeniu cała rodzina była w Europie, bo gdy Alfred miał bodaj 11 miesięcy, wracali do Stanów,
- jego ojciec często kursował do Europy i z trochę niejasnych zapisów dostępnych w necie wynika, że zmarł w Europie.
Twtter is a day by day war
- niedługo po urodzeniu cała rodzina była w Europie, bo gdy Alfred miał bodaj 11 miesięcy, wracali do Stanów,
Według tego co mówi autor biografii Szklarskiego w rozmowie linkowanej przez Hebiusa to wcale niekoniecznie tak było.
Według tego co mówi autor biografii Szklarskiego w rozmowie linkowanej przez Hebiusa to wcale niekoniecznie tak było.
No niestety pan autor biografii, w przeciwieństwie do Szklarskiego, nie badał dogłębnie dokumentów, na które się powołuje, no i nie umie ich czytać. Dokument z EI z 1913 wygląda tak:
Wyjaśniając, w drugim kawałku widzimy stempel kończący się na drugiej stronie "NON IMMIGRANT ALIEN" co oznacza, że nie są imigrantami. W trzecim kawałku zaznaczyłem przy Alfredzie kolumnę, w której wpisuje się "ostatni pobyt w Stanach".
Poniżej, niestety nie udostępniono dokumentu tam gdzie mam dostęp, odnośnik do rejestru urodzenia ASz.
Twtter is a day by day war
A tekst o tym, że "nie chce mu się wierzyć, że ktoś z niemowlęciem 2 czy 3 miesięcznym się odważył na podróż" ale rozumiem, że z 11 miesięcznym już tak? Bzdura, ludzie wtedy podróżowali z dziećmi, dzieci rodziły się i umierały na tych statkach. To był inny świat, tylko trzeba się w to zagłębić.
BTW ciekaw jestem czy pan Molenda wykupił sobie dostęp do Ancestry gdzie można znaleźć listy WYPŁYWAJĄCYCH ze Stanów i zweryfikował czy ich tam nie ma. Wątpię. To wszystko co mówi o spiskowej teorii obywatelstwa i urodzenia opiera się wyraźnie o odczucia.
Twtter is a day by day war
Toś ładnie zaorał Pawle pana Molendę.
Toś ładnie zaorał Pawle pana Molendę.
Trochę złośliwy jestem. Ale stwierdzenie, że "trzeba by było długo posiedzieć na Wyspie Ellis" trochę jest słabe. Fajnie jest napisać para autobiografię gdy ktoś żyje i ma się dostęp do wszystkich dokumentów, jeśli pisze się biografię kogoś kto urodził się w 1912 i nie ma się dostępu do wszystkich dokumentów to stawianie tak odważnych tez jest IMO słabe.
BTW, w rejestrach hrabstwa Cook, Illinois, pojawia się również Harry Szklarski urodzony, UWAGA!... 21 stycznia 1912 roku. Niestety, w tym przypadku również nie mam dostępu do dokumentów pisanych, nie znalazłem również informacji o chrzcie ani zgonie Harrego. To może być błąd w czytaniu przez osobę indeksującą (Alfred - Harry pisane ręcznie, dla ignoranta może wyglądać tak samo). Dlatego ważne jest spojrzenie na dokumenty oryginalne.
Ja, gdybym pisał taką książkę, to pewnie bym wystąpił do władz hrabstwa o kopie dokumentów zamiast snuć dziwne teorie.
Twtter is a day by day war
W każdym razie negatywnie to rzutuje na ocenę rzetelności biografa.
W każdym razie negatywnie to rzutuje na ocenę rzetelności biografa.
Teraz to już generalnie pokazuje, że panu Molendzie zwyczajnie się nie chciało. Mi to zajęło kilka godzin.
Poniżej fragment księgi chrztów z parafii św. Trójcy w Chicago. Ciekawa jest tylko data urodzenia 1 lutego a nie 21 stycznia, ale, biorąc pod uwagę, że chrzest był we wrześniu to akurat tym bym się nie stresował.
Nie ma tutaj chrztu "brata", o którym powyżej wspominałem, więc bym się skłaniał do błędu osoby indeksującej.
Twtter is a day by day war
Ten chrzest wydaje się rozstrzygać sprawę.
Niestety nie jestem zbudowany niechlujstwem autora. W swojej wypowiedzi ogłasza jakieś herezje typu "najwyższa góra Australii jest imienia Strzeleckiego"... czyli nie bardzo wie, w którym kościele te dzwony biją.
Pisarz i podróżnik... ech.
Twtter is a day by day war
Patrząc na informacje w gazetach z roku 1949 trudno się nie zgodzić, że proces ASz był pokazowy. I wcale bym się nie zdziwił, gdyby się okazało, że głównym problemem nie było pisanie dla Niemców, jak to większość gazet twierdziła tylko fakt, że wszystkie te gazety kładły spory nacisk na walkę z czerwoną zarazą, czy jak to napisano w jednej z gazet informujących o procesie: "Było również zadaniem prasy gadzinowej wytwarzanie w społeczeństwie wrogiego klimatu w stosunku do Zw. Radzieckiego, wywoływanie nastrojów antysemickich..."
Twtter is a day by day war
No to podyskutowałem trochę z panem Molendą na jego profilu FB, w kwestii o której mowa powyżej. Bronił się słabo, idąc w zaparte, bez merytorycznych argumentów i widzę, że chyba nie wytrzymał ciśnienia bo usunął cały post wraz z dyskusją. Słabe to strasznie panie autorze.
Gdy sobie przeczytałem tę rozmowę z p.p. Krystyną i Bożeną
z 2002 roku, to tak jakbym posłuchał historii ze spotkania w IPN. Nawet historia o daktylach jest.
Twtter is a day by day war
W tym wywiadzie pani Krystyna mówi, że świadkami na ich ślubie byli "kościelny i jakiś nieznajomy przechodzień", ksiądz z parafii św. Jakuba twierdzi, że byli to Andrzej Szklarski, handlowiec, oraz Aleksy Kaczmarek inżynier elektryk. Prawdę mówiąc podpis na księdze parafialnej, pod wpisem z dnia 23 października 1939 roku pana Andrzeja Szklarskiego jest do złudzenia podobny do podpisu ojca Alfreda... dla mnie ciekawe.
Ten podpis na górze to podpis z księgi parafialnej, dolny z karty powołania do wojska 1918.
Twtter is a day by day war
Kontynuując wątek ojca Alfreda, zakładając, że przypłynął do Polski w 1939 roku to wrócił do Stanów dopiero w 1942 roku. Można znaleźć w necie dokument "lista obcokrajowców, którzy zostali na terenie Rzeszy", zgodnie z tą listą Andrew Szklarski wyjechał do Stanów w 1942 roku, co jest zgodne z rejestrem z EI. Tutaj tylko mam problem z datą urodzenia, bo na dokumencie niemieckim jest 20.1.1883 a na wspomnianej wcześniej karcie jest 28.10.1883. Czy to ta sama osoba? Wygląda, że tak, ale ja podchodzę do takich znalezisk z pewnym dystansem od momentu gdy usłyszałem historię, o tym, że brat mojego dziadka przez kilka lat korespondował z ich wspólnym bratem, który kiedyś uciekł do Stanów, żeby po tych kilku latach stwierdzić, że nie są braćmi, tylko przypadkowa zbieżność imion, nazwisk i lat.
Twtter is a day by day war