To zasługa tego, że moi przedkowie praktycznie nie ruszali się z jednej parafii, a jeśli już opuszczali to tylko na jedno pokolenie.
Farciarz:)
Czy formalnie nie ma problemu z zaglądaniem do ksiąg parafialnych, skoro w obecnych czasach dane osobowe są mocno chronione.
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
Czy formalnie nie ma problemu z zaglądaniem do ksiąg parafialnych, skoro w obecnych czasach dane osobowe są mocno chronione.
Mówimy tutaj o księgach historycznych a dane osobowe osób zmarłych nie są chronione RODO.
Twtter is a day by day war
Czyli jeśli będę chciała uzyskać jakieś dane np. w kancelarii parafialnej to nikt nie powinien mi odmówić?
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
Czyli jeśli będę chciała uzyskać jakieś dane np. w kancelarii parafialnej to nikt nie powinien mi odmówić?
Przepisy nie zabraniają dostępu do danych osób zmarłych. Nigdy nie zaglądałem do parafii ale nigdy nie spotkałem się z informacjami, żeby ktoś robił problemy.
Twtter is a day by day war
Właśnie odkryłem, że moi pradziadkowie, oprócz 4 synów i 3 córek (w tym mojej babci), o których wiedziałem, mieli jeszcze syna, który urodził się 12 czerwca 1908 roku. Niestety nie wiem nic więcej, nikt nigdy nie mówił o nim. Nie zmarł przy porodzie, bo był chrzczony w sierpniu. Co ciekawsze, z księgi parafialnej dowiedziałem się, w którym roku moi pradziadkowie brali ślub i gdzie mieszkali w 1908 roku.
Twtter is a day by day war
Właśnie odkryłem, że moi pradziadkowie, oprócz 4 synów i 3 córek (w tym mojej babci), o których wiedziałem, mieli jeszcze syna, który urodził się 12 czerwca 1908 roku. Niestety nie wiem nic więcej, nikt nigdy nie mówił o nim. Nie zmarł przy porodzie, bo był chrzczony w sierpniu. Co ciekawsze, z księgi parafialnej dowiedziałem się, w którym roku moi pradziadkowie brali ślub i gdzie mieszkali w 1908 roku.
Gratuluję. Zastanawia mnie, że od urodzenia do chrztu minęły dwa miesiące, bo zwykle to jest kilka dni (no chyba, że ta przerwa była związana z pracami w polu, jeśli to się działo na wsi). Mój tata miał oprócz braci jeszcze siostrę która zmarła niedługo po porodzie, dowiedział się o niej jak był dorosły. Niestety o takich rzeczach się nie mówiło, a szkoda bo to też jest rodzinna historia.
Zastanawia mnie, że od urodzenia do chrztu minęły dwa miesiące, bo zwykle to jest kilka dni (no chyba, że ta przerwa była związana z pracami w polu, jeśli to się działo na wsi).
No półtora miesiąca. Nie, nie działo się na wsi, pradziadek był konduktorem na kolei wiedeńskiej więc mogło być tak, że dziecko się urodziło gdy był w trasie, mogła to być choroba, w sumie nie mam pojęcia.
Z ciekawostek, ulica, przy której mieszkali, nadal jest, tylko inaczej się nazywa (wtedy Magazynowa, teraz Dworcowa), nie udało jeszcze mi się namierzyć budynku, bo plan Stryja, który znalazłem, nie pokazywał budynków z numerami.
Twtter is a day by day war
Chmielewska w "Harpiach" podawała jeszcze "dłuższy" przypadek:
(...) Krystyna urodziła się w trzydziestym czwartym roku, a chrzest odbył się dopiero w rok później, rok już miała, wiem na pewno, bo mamusia opowiadała to sto tysięcy razy. A ty już chodziłaś do szkoły. Chrzest był przekładany, bo najpierw umarł chrzestny ojciec...
- Przed chrztem? - wyrwało się Dorotce, którą zawsze ciekawiły stare historie rodzinne.
- Przed, mówię przecież...
- To jak mógł być chrzestnym ojcem?
- Nie był. Miał być. Umarł na jakąś głupotę, ślepa kiszka chyba, za późno rozpoznana, pękła, ropa się rozlała, a nie było wtedy penicyliny. Umarł i trzeba było szukać drugiego. (...) Potem znaleźli drugiego chrzestnego ojca, to był... zaraz, mamusia mówiła... niejaki Lucjan... coś od źródła... Krynicz! Syn bankiera Krynicza, bardzo bogaty, jakiś daleki krewny, zginął w czasie wojny, a chcieli Wandzię za niego wydać. Ten Krynicz akurat plątał się po Riwierze i trzeba było czekać, aż wróci, a on nie wracał, bo złamał nogę. Lewą, o ile wiem. Wrócił wreszcie, no i wtedy odbył się ten chrzest, ale rok zdążył upłynąć.
Różnie się układało 😉
Gratuluję. Zastanawia mnie, że od urodzenia do chrztu minęły dwa miesiące, bo zwykle to jest kilka dni (no chyba, że ta przerwa była związana z pracami w polu, jeśli to się działo na wsi).
A mnie się to wydaje dość normalne. Chopin urodził się 1 marca (lub 22 lutego), a chrzest miał dopiero 23 kwietnia.
A mnie się to wydaje dość normalne.
Na tych samych stronach księgi, na których znalazłem tę informację pozostałe dzieci rzeczywiście raczej były chrzczone szybko: 9-10/8, 8-11/8, 8-12/8, 7-15/8. 7-14/8, 10-15/8, 15-16/8, 14-16/8, 12-16/8, 13-17/8.
Twtter is a day by day war
Gratuluję. Zastanawia mnie, że od urodzenia do chrztu minęły dwa miesiące, bo zwykle to jest kilka dni (no chyba, że ta przerwa była związana z pracami w polu, jeśli to się działo na wsi).
A mnie się to wydaje dość normalne. Chopin urodził się 1 marca (lub 22 lutego), a chrzest miał dopiero 23 kwietnia.
Z Chopinem sprawa jest bardziej skomplikowana. W obawie, że nie dożyje chrztu w kościele, ochrzczono go "z wody" w jego domu, a w kościele dopełniono obrzędów 23 kwietnia ( http://brochow-parafia.pl/fryderyk-chopin). Dodatkowo w listach pisał, że urodził się 1 marca, co jeszcze bardziej komplikuję sprawę. Więcej na temat daty urodzenia można znaleźć w książce ,,Data urodzenia Fryderyka Chopina. Ewaluacja źródeł, analiza informacji, konkluzja." Grażyny Rychlik
Moja mama też była chrzczona z wody. W czasach, gdy porody odbierała w domu akuszerka, a śmiertelność wśród niemowląt nadal panowała dość wysoka, to chyba nie było niczym nadzwyczajnym.
Podczas niedawnej rozmowy z babcią odnośnie historii rodziny dowiedziałam się, że ona także chrzciła dziecko "z wody". Jej sąsiadka urodziła. W pierwszych dniach dziecko niesamowicie płakało. Sąsiadka była bez sił więc moja babcia przybiegała do niej i starała się pomóc przy opiece. Kiedy niemowlę zaczęło jej przysłowiowo "lecieć przez ręce" babcia ochrzciła je wodą. Ponoć to była częsta praktyka.
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
Pozyskałem z CAW (Centralne Archiwum Wojskowe) skany dokumentów NKWD, które są fragmentem dokumentacji obozowej brata bliźniaka mojego dziadka.
Stryj został wzięty do niewoli przez ludzi radzieckich 18 września 1939 i przeszedł przez piekło obozów pracy. Są to dwa zestawy kart obozowych - jeden zestaw z 1940 gdy stryj pracował w kopalniach w Krzywym Rogu, drugi z 1941 roku po przeniesieniu do obozu pracy w republice Komi, gdzie jeńcy i więźniowie budowali trasę kolejową.
Co mnie uderzyło w tej dokumentacji - ano to, że jest zupełnie inna niż analogiczne dokumenty produkowane przez Niemców. Niemieckie papiery są wypełniane drukowanymi literami lub na maszynie, zawierają dokładne dane ale jednocześnie w bardzo ograniczonym zakresie. Radzieckie to sporo beletrystyki, wszystko nabazgrane ręcznie (i do tego cyrylicą, więc czyta się to straszliwie).
O co mi konkretnie chodzi? Np. u Niemców jest data urodzenia i imiona rodziców, tutaj rok urodzenia i отчество, u Niemców wzrost w centymetrach, tutaj jest napisane "wyższy niż przeciętny". Do tego dochodzi sporo informacji, które dla mnie są ciekawe ale Niemców nie interesowały - życiorys praktycznie od urodzenia, miejsce służby wojskowej, czy brał udział w akcjach militarnych, zamożność rodziny (tutaj stryj podał ciekawe informacje, mianowicie, że ojciec miał 1 dom, 1 konia i 1 krowę, "zapominając" dodać, że rodzice dawno nie żyją i że pradziadek był organistą 🙂 )
Teraz będę musiał popracować nad odcyfrowaniem części informacji, których nie udało mi się odczytać podczas pierwszego czytania a później będę tłumaczył to na angielski żeby wysłać do Kanady (tam stryj, jako były żołnierz Armii Andersa, mieszkał do śmierci).
Z ciekawostek dodam, że według materiałów, które znalazłem, obozy pracy w Krzywym Rogu były "ludzkie", pracujący w kopalni dostawali ponoć nawet wynagrodzenie za pracę, natomiast SiewŻelDorŁag w Komi to były obozy śmierci. Ponoć są tam jeszcze miejsca po obozach ale dotychczas nie znalazłem materiału foto-wideo.
Twtter is a day by day war
Bardzo to ciekawe Pawle. Ale wcale mnie nie dziwi, że w radzieckich kwitach są te wszystkie detale z życiorysów. Komuniści wszak to uwielbiali. Porównywali potem niezgodności, jakie znaleźli w życiorysach pisanych w różnym czasie.
Paweł, Ty masz szalenie bogate wspomnienia rodzinne. Nie myślałeś o tym, żeby zebrać to wszystko i opisać? Zazdroszczę Ci tego, że w ogóle masz wiedzę, możliwości i chęci na odnajdywanie dróg Twoich przodków.
Paweł, Ty masz szalenie bogate wspomnienia rodzinne. Nie myślałeś o tym, żeby zebrać to wszystko i opisać?
Część mam opisaną przez moją kuzynkę. Zacząłem pisać ale to wymaga czasu.
Twtter is a day by day war
Jeśli chodzi o te bogate wspomnienia, właśnie odkryłem, że brat mojej babci był jednym z sędziów, którzy przesłuchiwali świadków w pierwszym procesie oświęcimskim, w którym na karę śmierci skazano 23 osoby (21 powieszono, 2 zamieniono wyrok), kolejnych 16 zostało skazanych na długoletnie lub dożywotnie więzienie a tylko 1 uniewinniono. Czytając zeznania świadków nawet dla sędziego musiała to być straszna trauma. Nie wyobrażam sobie, że następnego dnia można było iść z "czystą głową" do pracy.
Twtter is a day by day war