Forum

Notifications
Clear all

Obrzeża Gdańska


Aldona
(@aldona)
... Moderator
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 5962
Topic starter  

Rany boskie i tak dalej i w ogóle szok, ja ja dawno nie byłam na keszach w upale. Jak ja dawno nie byłam na keszach w ogóle.
Myślałam, że jak tradycyjne wstanę po trzeciej w nocy, to znaczy nad ranem, to zdążę się ogarnąć, przyodziać, zjeść i takie tam różne, żeby później w ramach bezludziów na szlaku zdobywać skrzynki. I owszem, wstałam po trzeciej, ale byłam wykończona upałem dnia poprzedniego, że przewróciłam się tylko na drugi boczek i oczywiście zasnęłam snem błogim i niewzruszalnym.
Obudził mnie obśliniony pies, więc postanowiłam, że to będzie nowa tradycja, nawet może i świecka, że wcale nie musi być godzina trzecia albo po trzeciej, i że to też jest dobry sposób na pobudkę w celach podróżniczych.
Ruszyliśmy na obrzeża Gdańska. Bez śniadania i bez planu keszowego, gdyż przecież znamy Gdańsk i jakoś sobie poradzimy. Nie brałam pod uwagę, że w zasadzie nigdy na tych terenach nie byliśmy i samo spojrzenie na mapkę w telefonie może być niewystarczające. No i nie było. Dziury, wądoły, krowa na ulicy, jakiś zdechły mostek, więc z całej trasy keszy zdobyłam sztuk kilka a pozostałe muszą poczekać aż się ochłodzi i jak uruchomię rower i jak dożyję oczywiście.

Pierwszy kesz był przy stadionie żużlowym. Oczywiście kesza nie było, bo ja mam już takie szczęście, że co oczywiste i łatwe, to nie ma. Ale za to obejrzeliśmy sobie stadion ku mojemu zaskoczeniu jakiś niewymownie mały.

1656252154-kesz-rudniki-1.jpg

1656252093-kesz-2.jpg

1656252228-kesz-3.jpg

Następnie pojechaliśmy przez Most Kapuściany do kesza Granice Rudnik - Opłotki. Baraszkowałam sobie na rurze ciepłowniczej i gmyrałam w zaroślach, pokułam się przeciwreumatycznie pokrzywami i w końcu poczytałam logi (no, że jednak ta rura). Ruch tu momentami jak na Marszałkowskiej, bo obok ogródki działkowe i niedziela na dodatek, więc dałam sobie spokój z akrobacjami (rowek z wodą nie zachęcał) i pojechaliśmy dalej.

1656252279-kesz-4.jpg

Kolejny kesz, mały magnetyk w rurze zdobyty. Bez szału ale dość nerwowo, bo okazało się, że nie wzięliśmy wystarczającej ilości wody. I albo pies padnie albo my. A upał się nasilał morderczo.

1656252367-kesz-5.jpg

Póki jednak jeszcze dychaliśmy, to polazłam w gąszcz po kolejnego kesza i absolutnie nie pomyślałam, że idę ze zwierzęciem, które ma futro, że ho ho. A zwierzątko z futrem skorzystało z łona natury i się wyczochrało w padlinie jakiejś i w dodatku w kulkach. Zaorałam się w tej dziczy i umorusałam odważnie ale kesz zdobyłam.

1656252427-kesz-6.jpg

1656252476-kesz-6a.jpg

Żadnej cholera chmury na niebie.

Dochodzimy do obiektu Bocznica Leśniewo. Bunkier.
wg opisu z opencaching:
Okolica słynie z masywnej konstrukcji schronu zbudowanego w 1944 roku. W tym 12 metrowej wysokości schronie, o grubych i eliptycznie ukształtowanych ścianach powodujących odbijanie się bomb, prawdopodobnie znajdowały się agregaty prądotwórcze zasilające awaryjnie miasto na wypadek zniszczenia elektrowni na Ołowiance. Inna hipoteza głosi, że w bunkrze tym znajdowały się transformatory.

1656252536-kesz-7.jpg

1656252594-kesz-7a.jpg

1656252656-kesz-7b.jpg

A obok rzeczonego bunkra jeszcze mały urbex.

1656252763-kesz-7p.jpg

A dalej ulicą Zawodzie do kesza Tama Pędzichowska.

1656252845-kesz-8.jpg

No i teraz dylemat logistyczny. Jak dojechać do kolejnego kesza, żeby w ogóle dojechać. Wracamy w okolice bunkrowe. Dróżka to mocne kocie łby, ale tylko przez chwilę, bo potem kończy się droga i zaczyna nicość. Rowerem na bank bym się wykopyrtnęła więc nie dziwota, że się trzęsiemy w samochodzie i to bynajmniej nie z zimna. Omijamy te skrzynki, do których się samochodem nie dostaniemy szukając jakiegokolwiek miejsca żeby w ogóle zaparkować w pobliżu jakichkolwiek skrzynek. W ten sposób łapię jeszcze 2 kesze. Takie bez szału turystycznego i bez widoków oszałamiających.

1656252919-kesz-9.jpg

1656252970-kesz-10.jpg

Dalej jedziemy wzdłuż Benzynowej, na której śmierdzi okropnie nie tylko benzyną ale też pobliską oczyszczalnią. Pies nie chce wyjść z samochodu.
Decydujemy, że w związku z temperaturą mocno plażową i brakiem wody musimy przerwać keszowanie i zahaczymy tylko nad kawałek Wisły. Pies wychodzi z samochodu i zanurza cielsko w wiślanej cieczy.

Siedzimy chwilę na pomoście. Jestem nieco zrozpaczona, że takie keszowanie, to tylko o kant dupy potłuc i że mi statystycznie wstyd logować te kilka skrzynek.

1656253016-11.jpg

1656253064-12.jpg

Wracamy.
Rower ogarnę i przyjadę tu jeszcze.
Zimą może, albo jakoś tak.

Temat został zmodyfikowany 2 lata temu 20 times przez Aldona

Cytat
Kustosz
(@kustosz)
Pan Samolocik Admin
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 8878
 

Jest takie słowo, które już zawsze będzie kojarzyć mi się z Aldoną. Słowo, którego nikt inny nie używa, a Aldona z lubością używa zawsze:) Jakie to słowo?

Spoiler
Słowo Aldony
Nie tak szybko:)
Spoiler
No dobra, teraz już serio: słowo Aldony
Wądoły;)

Post został zmodyfikowany 2 lata temu 2 times przez Kustosz

OdpowiedzCytat
Aldona
(@aldona)
... Moderator
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 5962
Topic starter  
Wysłany przez: @kustosz

a Aldona z lubością używa zawsze:) Jakie to słowo?

Trzecia

nad ranem:)

I wądoły. 

Post został zmodyfikowany 2 lata temu 2 times przez Aldona

OdpowiedzCytat
Nieprzypadek.pl
(@nieprzypadek-pl)
Member? Potwierdzony
Dołączył: 2 lata temu
Posty: 764
 
Wysłany przez: @kustosz

Jakie to słowo

To słowo samochodzikowe i przed chwilą na nie wpadłem. A  może w nie?

"wyjechałem wehikułem na pełną wądołów drogę"


OdpowiedzCytat
Share: