Warmia swoje miała w 1996.
OK, ale "Warmia" to bardzo niszowe wydawnictwo. Spokojnie można powiedzieć, że w 2002 roku była to książka od 12 lat niewidziana na półkach księgarskich. Dzisiaj już od prawie 30.
Wysłany przez: @Kustosz:
Intrygowało mnie skąd w 2002 roku wziął się pomysł na filmową adaptację "Skiroławek" i dlaczego nie doszła ona do skutku? Pan Jan Węglowski, autor scenariusza, chętnie odpowiedział na moje pytania, choć sporo szczegółów zdążył zatrzeć czas.
Brawo Kustoszu! Świetnie, że chciało Ci się dotrzeć do Pana Węglowskiego jak też, że on tak chętnie odpowiadał na Twoje pytania.
Początkowo próbowaliśmy razem (drogą mailową) pisać scenariusz,
A to mnie bardzo dziwi. Na pewno nie jest łatwo tworzyć tekst z kimś i to drogą mailową. Pachnie mi to scysjami.
Kustosz, udało Ci się zadać naprawdę kluczowe pytania takie jak np. dlaczego nie doszło do ekranizacji Skiroławek bądź czy znał "Noc mieszania krwi" Kidawy. Pan Węglowski faktycznie wielu rzeczy nie pamiętał, ale jestem prawie pewna, że przez te wszystkie lata nikt wcześniej nie rozmawiał z nim na temat scenariusza Skiroławek więc wspomnienia się zatarły.
Maruta, zobacz do jak ciekawych rzeczy docieramy też dzięki Tobie.
Kustoszu.....a może jak tak będziesz drążył, to .... znajdzie się chętny do ekranizacji? Może zatrudnią do obsady naturszczyków? Ja mogę wziąć małą rólkę jakby co....
To by mogło być ciekawe. Zawsze marzyłam o karierze aktorskiej.;)
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
Pan Węglowski faktycznie wielu rzeczy nie pamiętał, ale jestem prawie pewna, że przez te wszystkie lata nikt wcześniej nie rozmawiał z nim na temat scenariusza Skiroławek więc wspomnienia się zatarły.
Spróbuję jeszcze złapać Janusza Kijowskiego, może będzie pamiętał coś więcej.
Zawsze marzyłam o karierze aktorskiej.;)
Powoli kompletujemy obsadę. Chyba wiem, do której roli się przymierzasz;)
Spróbuję jeszcze złapać Janusza Kijowskiego, może będzie pamiętał coś więcej.
Mam nadzieję, ponieważ jeśli nie od niego to nie wiem czy jest możliwość dowiedzenia się skądkolwiek indziej czegoś więcej o planowanej ekranizacji.
PS. Mnie już od dawna chodzi po głowie amatorskie wykonanie którejś z części Pana Samochodzika.
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
amatorskie wykonanie którejś z części Pana Samochodzika.
Możesz mnie wpisać do obsady. 🙂
Możesz mnie wpisać do obsady. 🙂
Ale "UFO" to akurat zbyt droga produkcja;)
Ale "UFO" to akurat zbyt droga produkcja
A skąd! Scena przy barze w sam raz do zagrania - charakteryzacji podejmować się nie muszę, kieckę niczym worek mam a nawet klockowy naszyjnik!
Proszę, jakich mamy czujnych Twitterowych znajomych:) Nie zwróciłem uwagi, że w rozmowie ze mną, pan Jan Węglowski, pomylił Janusza Kidawę z Janem Kidawą-Błońskim. To ten drugi pan reżyserował serial "Warto kochać", o którym wspomina mój rozmówca.
Dawno temu na portalu podzieliłam się z wami swoimi odczuciami na temat scenariusza Janusza Kidawy "Noc mieszania krwi". Jeśli ktoś jest ciekaw co Kidawa zrobił ze Skiroławkami w swojej adaptacji, to dziś zamieszczam streszczenie tego scenariusza na PORTALU.
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
Milady, super, że w końcu zamieściłaś to streszczenie. Świetna robota, unikalna treść. Cóż, albo jest to zamierzona parodia powieści Nienackiego, albo trudno znaleźć wystarczająco obelżywe słowa, którymi można by było podziękować Kidawie za jego adaptację. Gdyby nie jego kretyńskie filmy o Panu Samochodziku, które wszak parodiami nie są, byłbym pewien, że tutaj postanowił po prostu ośmieszyć „Skiroławki” przejmując pałeczkę sarkazmu i drwin od Passenta. Generalnie, trudno okaleczyć tę świetną powieść bardziej.
Nie ma Porwasza, Halinki Turlej, Lubińskiego, Basieńki, Mizerery, leśniczego Turleja (poza drobnym epizodem) czyli całej inteligencji wiejskiej. Pozostał tylko Niegłowicz i jego love story z Brygidą, no i przede wszystkim Turoniowa, która w tej adaptacji wyrasta na kluczową postać. Ciekawe, że postać Renaty Turoń jest tak mocno inspirująca, że w późniejszym scenariuszu Jan Węglowskiego, jej rola jest również znaczenie większa niż w powieści Nienackiego. Zabawne, że Kidawa powyrzucał tyle postaci i pozmieniał niemal wszystko, a pozostawił Piotra Słodowika, budowniczego huśtawki:)
Jak można się było domyślać (sądząc po tytule) fabuła skupia się wokół tego kto z kim, jak, kiedy i gdzie i w jakich konfiguracjach. Dodatkowo, osią scenariusza jest (ledwie wspomniana w powieści Nienackiego) gra w zgaduj zgadulę z rozpoznawaniem nagich kobiecych tyłków, która prowadzi do kulminacyjnej sceny z Turoniową i jej mężem. No, ale scena zgaduj zgaduli stała się sławna za sprawą Passenta, który wyszydził ją w swoim słynnym artykule „Głęboka jama” opublikowanym na łamach Polityki, więc Kidawa ochoczo rozbudował ten wątek w swoim scenariuszu.
Pomysł z tym międzynarodowym zainteresowaniem nocą mieszania, autokarami pełnymi turystów i reporterami stacji telewizyjnych oczekującymi na kulminację, niemalże jak u Spielberga w „Bliskich spotkaniach trzeciego stopnia” to już w ogóle jakieś horrendum.
Milady, liczę jeszcze na suplement do tego tematu, w którym przedstawisz recenzje kolaudacyjne, z jakimi spotkał się ten scenariusz. To może być bardzo ciekawe:)
Milady, liczę jeszcze na suplement do tego tematu, w którym przedstawisz recenzje kolaudacyjne, z jakimi spotkał się ten scenariusz. To może być bardzo ciekawe:)
W takim razie zapraszam do lektury zamieszczonych NA PORTALU recenzji scenariusza "Noc mieszania krwi" Panów Ryszarda Koniczka oraz Henryka Jankowskiego.
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
Recenzje same w sobie są bardzo ciekawą lekturą. Istotne jest to, że jeden z panów wypowiada się na podstawie samego scenariusza, drugi zaś nie tylko zna pierwowzór, ale (jak można mniemać) należy do jego fanów. Mimo to obaj recenzenci oceniają tekst Kidawy krytycznie, Jankowski z pozycji bardziej chłodnej, Koniczek - głosem zawiedzionego pasjonata, który jednocześnie miażdży scenariusz i broni powieści Nienackiego. Pierwszy widzi w ocenianym materiale po prostu kiepski, chwilami żenujący, chwilami bezsensowny chłam. Drugi przelewa na papier także swoje zawiedzione oczekiwania, podkreślając, że Kidawa pozbył się właściwie wszystkiego, co w "Skiroławkach" było udane, wyjątkowe i wartościowe.
Jednocześnie "Noc mieszania krwi" to bardzo dobry przykład scenariusza, który słusznie pozostał niezrealizowany 😉 . Nasze doświadczenia polityczno-historyczne sprawiły, że hasło "scenariusz odrzucony" często wywołuje automatyczny odzew "cenzura". Tymczasem wiele projektów zdyskwalifikowano po prostu dlatego, że były słabe. Wbrew pozorom większość uwag recenzentów czy członków Komisji Ocen Scenariuszy miała podłoże merytoryczne. Oczywiście zdarzały się i filmy skreślone z przyczyn politycznych, ale wcale nie było to zjawisko powszechne... także dlatego, że autorzy wiedzieli, że pewne tematy nie przejdą i nawet nie próbowali ich poruszać.
Dobrym przykładem jest historia ekranizacji "Pierwszego dnia wolności". Sztukę tę przeniósł na ekran Aleksander Ford, ale niewiele wcześniej chciał to zrobić Andrzej Wajda. Scenariusz wówczas odrzucono i z miejsca można zacząć snuć teorie spiskowe 😉 Tymczasem powód był całkiem zwyczajny - Leon Kruczkowski, który miał silną pozycję zawodową, wymusił, by scenariusz, który pisali z Wajdą, był bardzo wierną adaptacją sztuki teatralnej. A jak wiadomo, to, co sprawdza się na scenie, na ekranie może razić. Zauważyli to członkowie KOS i stąd ich negatywna decyzja.
Pełna zgoda z Marutą, że te recenzje same w sobie są bardzo ciekawą lekturą. Co do wartości merytorycznej recenzji pana, który nie czytał powieści, mam jednak pewne wątpliwości. Odnoszę wrażenie, że pan Jankowski dostał zlecenie, musiał wycisnąć dwie strony maszynopisu i wycisnął. W czasie lektury można odnieść wrażenie, że ocena z komercyjnego punktu widzenia jest raczej pozytywna i mówiąc szczerze, w tym kontekście, zdecydowanie negatywna konkluzja recenzji trochę mnie zaskoczyła. Widocznie pan Jankowski oczekiwał w tym scenariuszu innych walorów. Jakich? Nie napisał. Podsumowując, bicie piany.
Za to recenzja pana Koniczka, który zna i jak widać docenia powieść Nienackiego, jest ze wszech miar wspaniała. W zasadzie pod każdym wnioskiem recenzenta mógłbym się podpisać. Przytoczę tylko kluczowe stwierdzenia:
To co w powieści było oryginalne zostało zbanalizowane, to co czyniło z niej obiekt zainteresowania zostało utracone, a co zakrawało na skandal, czyli swoboda obyczajowa, przystosowane do mieszczańskiej pruderii.
Co zostało z owej kolonii „inteligentów” żyjących wśród chłopów? Gdzie w dzisiejszej literaturze można znaleźć tak plastycznie ukazane postacie i wzajemne związki lokalne? Ksiądz, malarz, komendant posterunku, leśniczy, lekarz, weterynarz? Autor lekko pozbył się tego portretu, a zarazem pozbył się portretu zbiorowego wsi.
(…) sfera mityczna przemieniła się w zdarzenie turystyczne, w banalną plotkę współczesną (…) A z historii mitycznej pozostaje tylko plotka o poznawaniu kobiet po ich zadkach.
Powiem więcej. Ta recenzja byłaby również świetną odpowiedzią na złośliwie krytyczne i stanowcze oceny powieści Nienackiego formułowane przez osoby, które znały ją tylko ze słyszenia, albo fragmentów drukowanych w prasie, jak choćby Daniel Passent.
Milady, dziękuję za ten artykuł. Stanowi świetną klamrę spinającą temat niezrealizowanych ekranizacji „Skiroławek”.