Pod koniec czerwca, w samo południe, gwałtownie zaterkotał dzwonek przy moich drzwiach. Niechętnie wstałem od biurka, przy którym ślęczałem nad zawiłymi dziejami zakonu templariuszy, otworzyłem drzwi i napotkałem sympatyczne i miłe memu sercu twarze trzech harcerzy: Tella, Wiewiórki i Sokolego Oka.
Tak rozpoczyna się powieść Pan Samochodzik i templariusze. A my mamy drugą połowę maja i właśnie wczoraj Netflix zaprezentował plakat promujący zapowiadaną od dawna, nową ekranizację powieści Zbigniewa Nienackiego. Premiera wkrótce. Być może właśnie „pod koniec czerwca” co byłoby zgrabnym nawiązaniem do pierwowzoru literackiego.
Informacyjna kroplówka
Premiera się zbliża a informacji na temat filmu wciąż jak na lekarstwo. Budowanie napięcia jest zapewne elementem kampanii promocyjnej, bo odkąd w kwietniu ubiegłego roku zapowiedziano ten projekt wokół filmu zapadło całkowite milczenie. Ogłoszono jedynie, że film wyprodukuje Orphan Studio (które nabyło prawa do ekranizacji wszystkich „Samochodzików”) dla platformy streamingowej Netflix i szczątkowo zarysowano fabułę.
Dowiedzieliśmy się też, że film wyreżyseruje Antoni Nykowski i będzie to jego debiut fabularny, ponieważ dotychczas ma na swoim koncie głównie klipy reklamowe, a autorem scenariusza będzie Bartosz Sztybor, scenarzysta komiksowy, związany z firmą CD Projekt, polskim producentem gier komputerowych. To właściwie wszystko.
W międzyczasie przemykały w mediach jedynie informacje o castingach do ról dziecięcych, organizowanych w różnych miastach i przecieki, że ekipa filmowa właśnie gdzieś tam kręci. Dopiero przed dwoma miesiącami zaprezentowano wehikuł i oficjalnie ujawniono kto zagra rolę Pana Samochodzika.
Pan Samochodzik czy Robert Langdon?
Znany historyk sztuki, łowca skarbów oraz właściciel niezwykłego samochodu wpada na trop skarbu templariuszy, który jest kluczem do wielkiej mocy, mogącej zachwiać równowagą dobra i zła na świecie. Wspierany przez zaprzyjaźnionych harcerzy, Pan Samochodzik rozpoczyna wielki wyścig z czasem i wrogą organizacją, którego stawką jest dziedzictwo rycerskich zakonów” – czytamy w opisie filmu Pan Samochodzik i templariusze, który udostępnił Netflix.
Tyle wiadomo na temat fabuły. Mało, ale wystarczająco wiele, żeby pozbyć się złudzeń, że zobaczymy przeniesioną na ekran powieść Nienackiego. Dostaniemy więc najprawdopodobniej film akcji o zupełnie innym klimacie, z bohaterem w stylu Roberta Langdona lub Indiany Jonesa, pełen magii i super mocy czyli tego co współczesne nastolatki lubią najbardziej, a to przecież one są grupą, do której adresowany jest ten film. Stawką nie będą jakieś tam skarby tylko uratowanie świata. Należy się spodziewać, że oryginalna fabuła zostanie potraktowana bardzo pretekstowo i poza szyldem „Pan Samochodzik” niewiele z niej zostanie. Na pewno dobrą wieścią jest to, że akcja filmu rozgrywa się w latach 70 XX wieku, a nie współcześnie, czego się obawiałem.
Czy w takim razie warto w ogóle czekać na ten film? Moim zdaniem tak. Jestem otwarty na nowe pomysły i skłonny je zaakceptować jeśli tylko film, sam w sobie (abstrahując od „samochodzikowych” oczekiwań), będzie fajnie opowiedzianą przygodówką. Mając pełną świadomość, że nie należę zapewne do grona adresatów filmu, żywię jednak nadzieję, że kilka powieściowych pomysłów zostanie wykorzystanych i twórcy mrugną kilka razy okiem do starych fanów Pana Samochodzika.
Skrzyżowanie Fiata z Ursusem
Wehikuł z nowej ekranizacji, będący skrzyżowaniem Fiata 125p z traktorem Ursus C-360, większości fanów Pana Samochodzika nie przypadł do gustu. Rzeczywiście ma on niewiele wspólnego z książkowym opisem pojazdu pana Tomasza, ale niewiele wspólnego miał z nim również schwimmwagen, którym poruszał się Stanisław Mikulski w serialu Samochodzik i templariusze z 1972 roku. No ale serial ten ma dziś status produkcji kultowej wśród fanów serii Pan Samochodzik i dla wielu z nich to właśnie on jest archetypiczny, a nie książka. Często pierwsza lektura była już „skażona” obrazami filmowymi, świadomie więc albo podświadomie serial funkcjonuje jako wzorzec.
Moim zdaniem netflixowy projekt wehikułu jest ciekawy. Brzydki, ale nie infantylny, z karoserią klepaną młotkiem, unosi się nad nim duch wuja Gromiłły. Co prawda jego konstrukcja nie wydaje się być szczególnie odpowiednia do pływania po wodzie, ale nie takie rzeczy w filmach widziano. Jest on z pewnością o niebo lepszym pomysłem od tego co zaserwowali nam twórcy ekranizacji z lat 80. Zresztą, skoro sam film niewiele będzie przypominał pierwowzór literacki, dlaczego akurat wehikuł miałby być zgodny z książkowym opisem?
Mateusz Janicki i kto jeszcze?
Zbigniew Nienacki skonstruował postać Pana Samochodzika bardzo niekonsekwentnie. Tomasz, tak jak jego wehikuł i jacht miał najpierw budzić politowanie i drwiny, a dopiero później ujawnić piękne wnętrze i zatriumfować w myśl zasady, że nie należy ulegać pozorom. Z jednej strony jest więc to słaby fizycznie, chuderlawy mól książkowy w okularach, z drugiej facet znający judo, który wspina się po linie i potrafi dać w mordę jeśli trzeba. Pierwsza część opisu pasuje do wizerunku samego pisarza, druga to cechy, w które postanowił wyposażyć swojego bohatera choć samemu mu ich brakowało. Wszak Tomasz NN to alter ego autora.
O ile w powieści ten niekonsekwentny dualizm mniej rzuca się w oczy to w filmie na coś trzeba się zdecydować. W udanych ekranizacjach serii Pan Samochodzik (Wyspa Złoczyńców, Samochodzik i templariusze) filmowcy postawili na sprawnego fizycznie przystojniaka, dlatego też w roli Tomasza zobaczyliśmy Jana Machulskiego, a potem Stanisława Mikulskiego. Ten drugi tak wrósł w tę postać, że niewiele osób pamięta, że Nienacki wymyślił swojego bohatera zupełnie inaczej. Eksperymenty ze słabeuszem i przeciętniakiem w filmach z lat 80 należy zaliczyć do nieudanych, z różnych zresztą względów.
Nie ma się więc co dziwić, że tym samym tropem co Hubert Drapella, reżyser serialu z 1972 roku, poszli twórcy nowej ekranizacji angażując do tej roli Mateusza Janickiego.
Ale kto będzie mu towarzyszył? Poznaliśmy jedynie aktorów amatorów, którzy zagrali role harcerzy, młodych przyjaciół pana Tomasza: Sokolego Oka, Mentorka (prawdopodobnie zamiast Wilhelm Tella) i niespodzianka, dziewczynki, która sądząc z płomiennego koloru włosów wcieli się w rolę Wiewiórki.
Oficjalnie więcej nie wiemy nic. Mam jednak poufne, choć niesprawdzone informacje, że prawdopodobnie w roli Karen Petersen zobaczymy Sandrę Drzymalską, która wydaje się nieźle wpisywać w postać wrednej i wyrachowanej Dunki. Podobne role już zresztą grała. W filmie występuje również Maria Dębska, być może w roli dziennikarki Anki.
Kto jeszcze? W jakimś wywiadzie Anna Dymna zdradziła, że również pojawi się w tym filmie.
Jedno jest pewne. Wbrew powszechnym obawom Pan Samochodzik nie jest czarnoskórym gejem, ani lesbijką wyznania mojżeszowego, a mające mu towarzyszyć panie również nie odznaczają się egzotyczną urodą.
Finałowe odliczanie
Wszystko wskazuje na to, że premiery filmu doczekamy się jeszcze przed wakacjami. Od wczoraj znamy już pierwszy zwiastun, który, dziwna sprawa, dostępny jest wyłącznie w aplikacji Netflixa. Znamy też anglojęzyczny tytuł: Mr. Car and The Knights Templar. Zaskakuje za to brak w klipie logo platformy streamingowej i ścieżka dźwiękowa znana z filmu Piraci z Karaibów. Czyżby jakiś nowy, piracki, sposób promocji;)?
Postscriptum, 16.06.2023
Prawie wszystko jest już jasne. Netflix ogłosił, że film Pan Samochodzik i templariusze zadebiutuje na platformie streamingowej 12 lipca br. Udostępnił również aż cztery nowe zwiastuny, które prezentują postacie występujące w filmie: harcerzy, Pana Samochodzika, Ankę i Karen oraz głównego przeciwnika.
Przy tej okazji, wreszcie dowiedzieliśmy się oficjalnie jak wygląda obsada głównych ról. Moje poufne informacje w znacznym stopniu się potwierdziły, choć nie były idealnie precyzyjne. Mateuszowi Janickiemu, w roli Pana Samochodzika, towarzyszyć będę, Maria Dębska jako Karen Petersen (a nie, dziennikarka Anka) i Sandra Drzymalska w roli Anki (a nie Karen). Trzymając się opisu literackiego urody obu pań powinno być odwrotnie, ale jak widać, twórcy filmu nie uznali tej kwestii za istotną.
Wiemy już również, że w filmie zobaczymy Annę Dymną (jej udział też już wcześniej anonsowałem), Ewę Błaszczyk, Przemysława Bluszcza i Jacka Belera, w roli czarnego charakteru, międzynarodowego złodzieja sztuki o brzmiącym z hiszpańska przydomku Adios. Nie będę ukrywał, że ta ostatnia postać mocno mnie niepokoi. Zwiastun prezentuje groteskowo wyglądającego Zorro, który natychmiast skojarzył mi się z infantylnym wcieleniem Batury, w czarnym błyszczącym płaszczu i kapeluszu na głowie, z nieszczęsnej ekranizacji Pan Samochodzik i niesamowity dwór.
Ujawniono również, że za zdjęcia do filmu odpowiada Kamil Płocki, który pracował dotąd głównie przy serialach, filmach krótkometrażowych i dokumentalnych, natomiast muzykę skomponował Łukasz Lach, którego dotychczasowe portfolio to przede wszystkim etiudy szkolne. Biorąc więc również pod uwagę niewielkie doświadczenie reżyserskie Antoniego Nykowskiego, skromny dorobek scenarzysty Bartosza Sztybora, w ekipie filmowej mamy twórców z niewielkim doświadczeniem w produkcji filmów fabularnych. Ciekawe jaki będzie efekt tego eksperymentu?
***
A o filmie rozmawiamy na FORUM.
Pozwolę sobie na cytat z powyższego tekstu: ” Zresztą, skoro sam film niewiele będzie przypominał pierwowzór literacki, dlaczego akurat wehikuł miałby być zgodny z książkowym opisem?”
To właśnie kwintesencja produkcji Netflixa: Wiedźmin z czarnoskórymi i azjatyckimi elfami w arabskiej scenerii albo czarnoskóra Kleopatra lub Piotruś Pan nie mający nic wspólnego z oryginałem. Nie wiem skąd taka u Państwa radość, że na „Netflixsowski warsztat” trafiła legenda polskiej literatury młodzieżowej. Cóż z tego, że będzie wielu Polaków? Netflix płaci, Netflixs wymaga.
Ale co w tym złego? To, że film powstanie nie powinno chyba nikogo obrażać. Nie trzeba go przecież oglądać, można zamiast tego powrócić z nostalgią do serialu ze Stanisławem Mikulskim. Ten film nie unieważnia przecież poprzedniej ekranizacji. Emerytowani kombatanci lat 70, tacy jak ja, powinni zrozumieć, że to ma być film dla współczesnych dzieciaków, a nie dla nich. Ja jednak z ciekawością go obejrzę. Czy się zachwycę? Wątpię, ale liczę na jakieś smaczki nawiązujące do literackiego pierwowzoru. Póki co, fajna jest już sama dyskusja wokół filmu, która przetacza się przez media. Jak widać Pan Samochodzik otrzepał się z kurzu i ma się dobrze:)
Pozwolę sobie umieścić link do filmiku który najlepiej podsumuje to jak będzie wyglądał Pan Samochodzik w wersji Netflixa.
Filmik opowiada o ekranizacji Janka Muzykanta w nowoczesnej wersji 😉
https://www.bing.com/videos/search?q=limo+janko+muzykant&docid=603547350132523097&mid=D1030C383B3D0625C7D9D1030C383B3D0625C7D9&view=detail&FORM=VIRE
Tak, znam już ten filmik. Świetny:) I rzeczywiście może tak być z netflixowym Samochodzikiem:)
Genialne podsumowanie 😀 😀 😀
Dzięki. Teraz to już tylko zderzenie z premierą. Oby nie bolesne:)
Dajmy im szanse/Trudno oceniać film, nie widząc go. Choć oczywiście wątpliwości .
Jak napisałem, jestem otwarty na nowe koncepcje i nowe podejście do Pana Samochodzika. Ale… międzynarodowy złodziej sztuki Adios raczej mi się nie spodoba. No i rodzi obawy, że twórcy poszli śladem ekranizacji z lat 80 i obniżyli wiek docelowej grupy odbiorców bo to postać jak z kreskówek.