Ilustracje Anny Stylo-Ginter do „Pana Samochodzika i Tajemnicy Tajemnic”

Wehikuł Tomasza w Pradze – rysunek zapowiadający druk powieści w Świecie Młodych

Anna Stylo-Ginter, której rysunkami „pełnymi wyjątkowej wiedzy i artyzmu” tak zachwycił się Szymon Kobyliński, że do „białej serii” przygód Pana Samochodzika opracował jedynie okładkę, a miejsce na grafikę oddał dotychczasowej ilustratorce, pracowała dwukrotnie nad zilustrowaniem Pana Samochodzika i tajemnicy tajemnic.

W 1974 roku Zbigniew Nienacki miał już zredagowany cały tekst powieści, który udostępniony redakcji Świata Młodych, z większymi lub mniejszymi skrótami w poszczególnych rozdziałach, został przedrukowany w 42 odcinkach między styczniem a czerwcem – odcinek 1 w nr 4 (2308) [piątek], 11 stycznia 1974, odcinek 42-ostatni w nr 48 (2382) piątek, 14 czerwca 1974 roku.

Na każdy odcinek redakcja przeznaczała jedną stronę Świata Młodych. Tylko w jednym zabrakło ilustracji. W kilku (w sześciu) oprócz dużego rysunku (rozmiar w stosunku do tekstu 1/4 albo 1/5) pojawiała się jakaś miniaturka. Dwukrotnie była to połówka jowiszowego talizmanu z postacią pod drzewem.

Z kompletu drukowanego w Świecie Młodych, w wydaniu książkowym powtarzają się tylko: rysunek pracowni alchemika w muzeum na Złotej Uliczce, portrety czarnoksiężników Kelleya i Dee oraz strona połówki blaszki talizmanu z ludzkim wizerunkiem i fragment nagrobka pierwszej żony rabina Löwe (Adam i Ewa pod palmą).

Tomasz z Protem na spacerze – rysunek z wydania książkowego

Porównując oba komplety można łatwo zauważyć, że ilustratorka, czy to sama, czy na polecenie redakcji, zmieniła koncepcję ilustracji. Te powszechnie znane z wydań książkowych (dwa wydania w Czytelniku, „biała seria” Pojezierza) pokazują przede wszystkim miejsca, w których toczy się akcja. Mamy więc na nich Starówkę w Warszawie, kilka widoków z czeskiej Pragi, Bieszczady, macewy na żydowskim cmentarzu. Tymczasem w pierwszym zestawie powstałym dla zilustrowania odcinków w Świecie Młodych, autorka pokazuje konkretne sceny z powieści: pierwsze spotkanie Tomasza z Protazym, jego problemy z psem, zatrzymanie Zdenka Blachy uciekającego motorem, harcerzy przed budką Franka Gnata, próbę ucieczki Franciszka Skwarka etc. Podejrzewam, że Anna Stylo-Ginter albo lubi psy, albo sceny z Protem wydały jej się wyjątkowo wdzięcznym materiałem do zilustrowana, bo Protazy pojawia się na dziesięciu z jej ilustracji. Nawet w wydaniu książkowym trafił się wyjątkowo jeden taki osobny rysunek, odbiegający od krajobrazowo-widokowego klimatu, mianowicie ilustracja z Tomaszem na pierwszym spacerze z Protem po warszawskiej Starówce. Poza nim w książce postawiono przede wszystkim na scenografię. Dlatego z dwóch rysunków publikowanych wcześniej w Świecie Młodych usunięto postaci pozwalające umieścić ilustracje przy konkretniej scenie.

Vaclavskie Namiesti z pomnikiem św. Wacława

Po lewej wersja ze Świata Młodych, z panem Dohnalem i Ludmiłą spieszącymi na spotkanie Tomasza. Po prawej rysunek z wydania książkowego.

Wybrane ilustracje ze „Świata Młodych”

Świat Młodych nr 4 (2308) [piątek], 11 stycznia 1974 r. Odc. (1)
Scena z rozdziału pierwszego. Dyrektor Marczak wrócił z Wiednia rozeźlony i wezwał Tomasza do gabinetu, by porozmawiać o postępach w próbie ukrócenia przemytu do Austrii starych ikon skupowanych w Bieszczadach.


Świat Młodych nr 5 (2309) wtorek, 15 stycznia 1974 r. Odc. (2)
Pierwsze spotkanie Tomasza z Protem.

Otworzyła mi drzwi stara kobieta w chustce na głowie.
– Nie ma pana doktora. Już wyjechał w świat – oświadczyła trochę opryskliwie.
– Ja po pieska – wyjaśniłem.
Rozpromieniła się.
– O, chwała Bogu. On ciągle chce wychodzić na spacery, a ja mam reumatyzm i ledwo łażę. Doktor mówił mi, że pan przyjdzie. Proszę bardzo, niech go pan zabiera.
I wprowadziła mnie do przedpokoju, nie przestając przy tym gadać nieco zrzędliwie:
– Nie lubię psów. A jeszcze takiego psa, to już za żadną cenę mieć bym nie chciała. Zły jest jak sto diabłów.
To mówiąc uchyliła drzwi od kuchni. Zaznaczam, uchyliła je nieco, ale natychmiast dojrzałem w szparze jakąś wielką łapę, a po sekundzie do przedpokoju wtargnął olbrzymi stalowoszary pies. Miał chyba dziewięćdziesiąt centymetrów wzrostu, łeb wielki jak u cielaka i sterczące uszy. Był długi, ledwie by się zmieścił na tylnym siedzeniu mojego wozu.
Wtargnął do przedpokoju i ruszył na mnie z takim impetem, aż się cofnąłem pod ścianę i przywarłem do niej plecami.

Świat Młodych nr 10 (2314) piątek, 1 lutego 1974 r. Odc. (7)
Scena z rozdziału trzeciego. Praga. Tomasz obserwuje wejście ślicznej Heleny z równie urodziwym magistrem Skwarkiem do gabinetu pana Dohnala. A już za chwilę będzie:

Ucałowałem delikatną dłoń panny Dohnalowej, potem otrzymałem silny uścisk opalonej męskiej prawicy.
– Franciszek Skwarek – przedstawił mi się superman.
– Magister historii. Jest stypendystą w Pradze. Pisze doktorską pracę o różokrzyżowcach – dodała panna Dohnalowa.

Świat Młodych nr 14 (2318) piątek, 15 lutego 1974 r Odc. (11)
Scena z rozdziału piątego. Bieszczady. Baśka rozmawia z drwalem o czarnej kudłatej głowie (czyli czarnym kudłaczem).

Przy zabudowaniach odpoczywali robotnicy, zapewne drwale. Poinformowali nas, że na Chryszczatą możemy pójść albo ścieżką przez ruiny dawnej wsi Rabe, albo wzdłuż bocznego potoku przez spaloną przez ukraińskich faszystów wieś Huczwice. Potem już sami zorientujemy się w kierunku marszu, gdyż ujrzymy zielony masyw Chryszczatej.
Gdy profesor i chłopcy oddalili się nieco, wróciłem do robotników i zapytałem o zagrodę Józefa Gnata.
– Musisz pójść brzegiem bocznego potoku przez Huczwice. Za tą wsią, nad potokiem, stoi zagroda Gnata – powiedział mi jeden z robotników.
Podziękowałem za wskazówki i ruszyłem w ślad za naszą gromadką. A wtedy dogonił mnie wysoki, zarośnięty, o czarnej kudłatej głowie drwal.
– Ej, chłopcze! A co masz za interes do Gnata? – zapytał zaglądając mi w twarz.

Świat Młodych, nr 18 (2322) piątek, 1 marca 1974 r. Odc. (15)
Rozdział szósty. Praga. Mieszkanie pana Dohnala. W drzwiach Ludmiła, w krawacie – Tomasz.
Anna Stylo-Ginter lubiła sceny przy stole.

Ludmiła aż zatarła ręce.
– Wspaniale, panie Tomaszu! Zrobię furorę w szkole, gdy kwadrat Wenery pokażę koleżankom. Już ja wyciągnę od pana wszelkie informacje o talizmanach. Zrobiłabym to zaraz, ale umówiłam się z kimś i muszę iść na spotkanie.
To mówiąc, dyskretnie mrugnęła okiem do mnie i do swego ojca. Dygnąwszy nam na pożegnanie, opuściła jadalnię.
A rozmowa przy stole dalej toczyła się wokół sprawy talizmanu Kelleya.

Świat Młodych nr 20 (2324) piątek, 8 marca 1974 r. Odc. (17)
Dramatyczny finał pierwszego pościgu (rozdział siódmy) Tomasza za Zdenkiem Blachą.

Wystarczyła niemal chwila – i oto wyprzedziłem jawę Blachy, a potem zagrodziłem mu drogę. Błyskawicznie wyskoczyłem, a wraz ze mną Protazy.
Blacha usiłował zawrócić, aby znowu dać drapaka. Zdołałem jednak złapać kierownicę motocykla. Dwoma łapami oparł się o kierownicę również Protazy, z warczącą rozwartą mordą.

Świat Młodych nr 23 (2327) wtorek, 19 marca 1974 r. Odc. (20)
Rozdział ósmy. Praga, Karlove Namiesti i Ludmiła, pan Dohnal oraz Tomasz.

O tym wszystkim rozmyślałem jadąc na Nowe Miasto, na Karlove Namiesti, gdzie obok domu oznaczonego numerem 40 czekali na mnie Ludmiła i pan Jarosław.
– Oto dom, w którym mieszkał Edward Kelley – tymi słowami powitał mnie pan Dohnal.

Świat Młodych nr 28 (2332) piątek, 5 kwietnia 1974 r. Odc. (25)
Stary żydowski cmentarz w Pradze i Löwego. Od lewej: Tomasz, Ludmiła, piękna Helenka, Skwarek i Henry Smith z Bractwa Różokrzyżowców. Scena z rozdziału dziesiątego.

Zniecierpliwiony widokiem jegomościa który od kilkunastu minut wciąż tkwił nieruchomo przy grobie Löwego, pokierowałem w tamtą stronę krokami naszej gromadki. Zatrzymaliśmy się przy tumbie i stojącym obok jegomościu, któremu chciałem się bliżej przyjrzeć.(…)
Raptem elegancko ubrany jegomość odwrócił się do nas i skłoniwszy się nisko, oświadczył po angielsku:
– Jestem Henry Smith, z Bractwa Różokrzyżowców. Czy mogę z państwem zamienić kilka słów?
Jakby w nas piorun uderzył. Zaniemówiliśmy, a twarze i oczy nasze wyrażały takie zdumienie, jakby przed nami pojawił się upiór.
A pan Henry Smith przyjął nasze milczenie za oznakę braku znajomości języka angielskiego. I przemówił znowu, tym razem po niemiecku.
– Nazywam się Henry Smith, z Bractwa Różokrzyżowców. Czy mógłbym z państwem chwilę porozmawiać?
Nie, to nie był żartowniś. Zażywny jegomość nosił w klapie swego bardzo eleganckiego garnituru mały złoty znaczek: różę i krzyż św. Andrzeja. A taki właśnie jest znak Bractwa Różokrzyżowców.

Świat Młodych numer podwójny (wielkanocny) 30/31 (2334/5) 12-16 kwietnia 1974 r. Odc. (27)
Praga, mieszkanie pana Dohnala. Tomasz z pomocą Ludmiły przeistacza się w hippisa. Rozdział jedenasty.

Nazajutrz rano przyjechałem znowu na Paryską. Pana Dohnala już nie zastałem, ponieważ zaraz po śniadaniu poszedł do biblioteki w Klementinum, aby zapoznać się z dziełem Dawida Katza. Wyobrażałem sobie minę bibliotekarza, gdy będzie mu wręczał nowy bestseller.
Panny Helenki też oczywiście już nie było, urzędowała na Złotej Uliczce.
Swobodnie więc wniosłem na górę malutką walizeczkę, w której – tak na wszelki wypadek – woziłem sztuczną brodę, przyciemnione okulary i komplet szminek.
Z pomocą Ludmiły, która zaśmiewała się przy tym do łez, dokonałem zmiany wyglądu swego oblicza. Po tych zabiegach nawet ja sam z trudem rozpoznałem się w lusterku. Protazy zaś – aż warknął, nagle widząc przed sobą obcego człowieka. Tylko węch powiedział mu, że to jednak jestem ja, jego pan.

Świat Młodych nr 34 (2368) piątek, 26 kwietnia 1974 r. Odc. (30)
Rozdział dwunasty. Praga, Tomasz i panna Helenka.

Helenka zwróciła się do mnie z ironią:
– A pan pewno już wie, panie Tomaszu, że złodzieje dowiedzieli się zapewne o pańskim wyjeździe z Polski i zabrali się do roboty.
– O czym pani mówi? – zapytałem z niepokojem.
– Nie czytał pan dzisiejszej naszej prasy? Piszą o kradzieży ikon w Polsce.
Dojrzała niepokój na mojej twarzy. Wstała od stołu i przyniosła gazetę wskazując zamieszczoną w niej notatkę.
„Jak donosi z Polski nasz korespondent, w miejscowości Zagórze dokonano włamania do prywatnego mieszkania pana Jana Sekundusa, znanego kolekcjonera starych ikon”.

Świat Młodych nr 36 (2370) piątek, 3 maja 1974 r. Odc. (32)
A rysunek – wyjątkowo – nie ilustrował niczego, co byłoby w tekście odcinka. Chłopak na hondzie (młodszy z Gnatów, Zdzichu) to falstart. Fragment z rozdziału trzynastego, opisujący całe wydarzenie, opublikowano w następnym numerze gazety.

Podjechaliśmy więc najpierw pod stację benzynową w Lesku – Smith porschem, a ja – wehikułem. Porsche już odjeżdżał, gdy na podjazd do stacji wpadł motocyklem jakiś młody człowiek. Tak go zachwycił widok białego porscha, że o mało nie uderzył w wehikuł. W ostatniej niemal chwili zahamował, trącając mój tylny zderzak.
– Niech pan uważa – powiedziałem do młodzieńca – nie chcę mieć wgniecionego zderzaka.
Udawał, że nie słyszy. Jak zahipnotyzowany patrzył za oddalającym się białym wozem.
– Mógłby pan przynajmniej powiedzieć „przepraszam” – burknąłem.
Ocknął się i spojrzał na mnie jak na wariata.
– Coś pan, na głowę upadł? To, czym pan jeździ, to i tak kupa szmelcu. Przez pański wrak byłbym sobie mógł zepsuć swój motocykl. To pan powinien powiedzieć „przepraszam”. Ja mam hondę, pan rozumie, co to jest? Gdybym chciał, to mógłbym dogonić tego porscha. Pańska kupa szmelcu w ogóle się nie liczy!
Miał szeroką, płaską twarz, a nos jak kartofel. Wyglądał poczciwie, ale zachowywał się grubiańsko. Zapewne posiadanie japońskiej hondy przewróciło mu w głowie.

Świat Młodych nr 45 (2379) wtorek, 4 czerwca 1974 r. Odc. (39)
Bieszczady, podwórko Gnatów. Protazy z powalonym Frankiem i wybiegająca z chałupy dzielna matka-Polka Gnatowa. Rozdział szesnasty.

Teraz Prot przebiegł po kładce i spotkał się oko w oko z Frankiem Gnatem.
– Ja ci pokażę! – wrzasnął chłopak i zamierzył się na Prota grubym kijem.
Pies uskoczył w bok. Koniec kija ominął jego łeb i zawisnął w powietrzu. Franek Gnat aż zachwiał się, tracąc równowagę. A wtedy Prot skoczył, jakby podrzucony jakąś ogromną siłą i uderzył go piersią. Chłopak przewrócił się, a wówczas Protazy stanął nad nim z rozwartą paszczą.
– Ratunku! – darł się rozpaczliwie chłopak.
Ale kosmaty diabeł stał nieruchomo po drugiej stronie potoku – oszołomiony czy też ogłuszony upadkiem.
Z chałupy wybiegła Gnatowa. Trzymała w ręku siekierę.
Prot odskoczył od leżącego chłopaka i warcząc groźnie obiegł dookoła Gnatową.
– Franek do domu! Uciekaj do domu! – wołała.
Chłopak pobiegł na czworakach do drzwi chałupy. Gnatowa cofała się także, wymachując siekierą. A Protazy biegł wokół niej, to zbliżając się, to znów uskakując. Wyglądało na to, że po prostu igra sobie z nią, a niebezpieczeństwo, które mu groziło, traktuje jak zabawę.

Świat Młodych nr 46 (2380) piątek, 7 czerwca 1974 r. Odc. (40)
Rozdział ostatni, siedemnasty. Lesko. Tomasz z Ludmiłą na campingu.

Skwarek zrobił ponurą minę.
– Właśnie otrzymałem wiadomość, że muszę na kilka dni wpaść do Warszawy. Zamierzałem tam zaprosić pannę Helenkę. Lecz skoro tak… to życzę szerokiej drogi.
I opuścił nasze towarzystwo. Robił wrażenie obrażonego. Minę obrażonej księżniczki miała także Ludmiła. Mrugnąłem do niej znacząco, aby wyszła przed domek.
– Gniewasz się na mnie? – zapytałem.
– Do tej pory myślałam, że jestem pańskim pomocnikiem i nie ma pan przede mną żadnych tajemnic.
Położyłem jej dłoń na ramieniu i spojrzałem w oczy.
– Czy wiesz, Ludmiło, że gdyby nie ty, przenigdy nie wpadłbym na nowy trop? Gdyby nie ty i twój film, nie jechalibyśmy teraz do Pragi.
– Pan to mówi serio? A co ja takiego zrobiłam?
– W Pradze wszystko wyjaśnię. A teraz trzeba się pakować – powiedziałem.

Świat Młodych nr 48 (2382) piątek, 14 czerwca 1974 r. Odc. (42)
I na koniec dramatyczna scena z ostatniego odcinka: Praga, mieszkanie pana Dohnala. Zdemaskowany Skwarek w trakcie próby ucieczki.

Helenka wstała, przeszła do drugiego pokoju i wróciła do nas trzymając w ręku ołtarzyk ludowy.
– Czy wiecie, co odkryłam w tym podarunku od pana Skwarka? – zapytała.
Szybkim ruchem usunęła maleńką deseczkę i zza ołtarzyka, ze zręcznie zrobionej skrytki wyjęła srebrną małą ikonę. Tę skradzioną Sekundusowi. Szesnastowieczną.
Zbaranieliśmy, tak się to chyba określa.
Skwarek zerwał się z krzesła.
– Ja nie mam z tym nic wspólnego! – wrzasnął.
– Czyżby? – zapytała go ironicznie panna Helenka. – Przecież to podarunek od pana.
Skwarek rzucił się do drzwi jadalni.
– Stać! Stać! – krzyknął skromny jegomość.
Lecz Skwarek już otworzył drzwi. I stanął jak wryty, albowiem zobaczył przed sobą warczący wściekle pysk mojego doga.

O Annie Stylo-Ginter nie ma w Internecie zbyt wielu informacji. Z krótkiego biogramu w Wikipedii można wyczytać, że urodziła się w 1934 roku. Ukończyła Akademię Sztuk Pięknych w Warszawie, gdzie uczyła się miedzy innymi grafiki w pracowni Jana Marcina Szancera. W życiu zawodowym związana była z czasopismem Płomyczek i wydawnictwem Nasza Księgarnia, dla którego zilustrowała wiele tytułów dla mniejszych i większych dzieci, między innymi Co słonko widziało, Jadą, jadą dzieci drogą, Na jagody, Bułeczkę, Tajemniczy ogród.

Przy przeglądaniu rysunków ze Świata Młodych podśmiewywałem się lekko, że Ludmiła ma grube, krzywe nogi, a Tomasz jest podobny do Leonida Breżniewa. Nie da się ukryć, że ludzie wychodzili Annie Stylo-Ginter średnio urodziwie. Mimo to ilustracje z wydania gazetowego mają dużo uroku i podobają mi się bardziej, od opublikowanych w książce.

Więcej samochodzikowych ilustracji Anny Stylo-Ginter opublikowanych w Świecie Młodych można znaleźć na FORUM.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *