MIŁOŚĆ, SZTYLET I PAN SAMOCHODZIK cz. VI

Prezentowany scenariusz jest dalszym ciągiem sequelu serialu „Samochodzik i templariusze”, publikowanego na łamach znienacka.pl w zeszłym sezonie wakacyjnym, który opowiada o ponownym spotkaniu, po latach, Pana Samochodzika, trzech harcerzy i Karen. Zamieszczone w tym roku części scenariusza doprowadzają przygody bohaterów do końca.

70

WNĘTRZE. PÓŁMROK. PODZIEMNY KORYTARZ.

Pomieszczenie jest kolejnym korytarzem biegnącym prostopadle do poprzedniego. Po kilkunastu krokach skręca w prawo. Za zakrętem widać rozwidlenie. Jeden tunel schodzi ostro w dół, a drugi prowadzi łagodnie do góry i skręca w lewo.

STEFAN /zatrzymuje się na rozstajach i pokazuje latarką na korytarz idący do góry/  

Zobaczę co tam jest.

Za zakrętem widzi schody prowadzące do góry. Wchodzi ostrożnie świecąc pod nogi.

Nagle dzwoni mu telefon. Niemal wyrywa go z kieszeni.

STEFAN

Olek!?

GŁOS OLKA

Panie…anie już…prawie…miejscu…

STEFAN

Przerywa!

GŁOS OLKA

Idźcie…dotąd, nie…ajcie.

STEFAN

Iść jak dotąd i nie skręcać, tak?!

GŁOS OLKA

…ak. Pan…Stef…Olga…

STEFAN

Co!?

GŁOS OLKA

Ucie…z domu…

STEFAN

Uciekła?  

GŁOS OLKA

Do…ana…

STEFAN

Jak to? Skąd wiesz…

GŁOS OLKA

Pisała na …buku…

STEFAN

Gdzie ona jest?

W telefonie słychać dźwięk przerwanej rozmowy.

STEFAN /wpycha nerwowo komórkę do kieszeni spodni/

Jeszcze to! Fuck!

z przecięcia

WNĘTRZE. PÓŁMROK. PODZIEMNY KORYTARZ.

ROMAN /widzi pojawiającego się zza zakrętu Stefana/

Olek dzwonił?!

STEFAN

Przerywało strasznie. Mówił że jesteśmy prawie na miejscu…

ROMAN

I tyle?

STEFAN /drapie się po głowie/

I żeby iść jak dotąd…

ROMAN 

I…?

STEFAN

Mówił, że Olga uciekła z domu i tu jedzie…

ROMAN

Olga?

STEFAN

Moja pasierbica przecież! Gówniara…

ROMAN

Widzę, że ty jej nawet nie lubisz…

STEFAN

Ma szesnaście lat, dopiero!

TOMEK /wskazuje korytarz prowadzący ostro na dół/

Jeśli mamy iść tak jak dotąd, to na dół.

Rusza pierwszy.

TOMEK /zawiesza głos/

Swoją drogą Stefan…

STEFAN

Czego?

TOMEK

Chciałbym tak się z kimś nie lubić…

STEFAN

Zrobiła to żeby mnie wkurzyć!

ROMAN

Mogłaby być na gigancie, ale nie, jedzie za tobą, a ty?

STEFAN

Poczekaj, zaraz wyjmę notes i spiszę te twoje mądrości.

ROMAN

I podkreśl, wężykiem!

TOMEK /krzyczy/

Stać!

STEFAN /zgina się wpół i ciężko oddycha/

Co znowu?

ROMAN zrównuje się z nim i kładzie mu rękę na plecach.

STEFAN

Aaa, boli!

ROMAN podwija jego kurtkę i koszulę. Widać, że STEFAN ma siny cały lewy bok.

ROMAN

Ja pitole, i nic nie mówisz!?

STEFAN

Jakoś nie czułem.

ROMAN

Adrenalina.

TOMEK /świeci na ścianę/

Pierwszy taki od wejścia.

Widać znak Templariuszy i jakiś napis.

STEFAN

No i co? 

TOMEK

To średniowieczna minuskuła…

ROMAN

Przestań! Wiemy że jesteś debeściak, ale ja mam rozwalony łeb a on popękane żebra, więc?

TOMEK

To znaczy, unikną bestii, pokornego serca…

ROMAN

A dla zabandażowanych harlejowców?

TOMEK /świeci do przodu/

Przed nami jakieś pięćdziesiąt metrów gładziutkiego, prostego i ślepego korytarza…

STEFAN /przerywa Tomkowi/

A gościu w habicie pisze na ścianie o bestii…

ROMAN /przerywa STEFANOWI/  

Czyli pieprzona pułapka?

TOMEK

Yhm…

ROMAN

W dupę z tym, idę! 

Stawia kilka kroków i staje na baczność.

ROMAN /świeci pod nogi/

Co to? Jakby…

TOMEK

Się zapadło?!  

ROMAN

No no…

W świetle latarki widać świeżo zapadnięty duży granitowy stopień pod ich stopami.

STEFAN /nagle staje w miejscu/

Słyszycie? Jakby rumor taki?

71

WNĘTRZE. PÓŁMROK. WYSOKIE POMIESZCZENIE.

Do pomieszczenia wchodzi SZTYC a zaraz za nim ERNI.

SZTYC

Co? Spodziewałeś się skarbu Templariuszy?

DITRICH

Sztyc?! Co ty tu robisz i…

SZTYC

Erni weź stąd tego idiotę! 

ERNI /popycha DITRICHA w kierunku wyjścia/

Chodź, zmienimy otoczenie…

DITRICH /do SZTYCA, odpychając rękę ERNIEGO/

Sztyc nie pogrywaj ze mną bo…

SZTYC

Skończyłeś się już Plotzke…

DITRICH /szarpiąc się z ERNIM/

Co?! Zapłacisz za to…

/i do ERNIEGO wykręcającego mu rękę/

Wszyscy zapłacicie…

ERNI /wyprowadzając DITRICHA z komnaty/

Oczywiście!

SZTYC /do KAREN i TOMASZA/

Państwo wybaczą ten drobny incydent.

KAREN /z oburzeniem/

Incydent?!

SZTYC

Rozumiem wzburzenie.

/i z uśmiechem wskazując TOMASZA/

Ale, muszę przyznać, dokonała pani korzystnej wymiany…

RED głośno rechocze.

KAREN

Prostak!

SZTYC

Zaradna z pani osóbka…sławny Pan Samochodzik za bankruta Plotzke…

RED rechocze jeszcze głośniej.

z offu

Słychać rechot ERNIEGO zza wrót komnaty

/i krzyki DITRICHA/

Zapłacisz za to Sztyc

SZTYC /do TOMASZA/

Swoją drogą, panie Tomaszu, dziękuję za doprowadzenie do komnaty, no i jej otwarcie…

TOMASZ

Co zrobiliście Petersenowi?

SZTYC

Za kogo mnie pan uważa?

TOMASZ

Za członka Werwolfu…

SZTYC /wyraźnie poruszony/

Coś takiego nie istnieje…

TOMASZ

Czyżby! A wasze tatuaże?

RED /zbliżając się do SZTYCA/

Zabawny staruszek, ale za dużo wie…

SZTYC /przez zęby/

Zamknij się…

RED /także przez zęby/

Załatw to wreszcie…

/i wkładając rękę pod kurtkę/

Albo ja…

Widząc to KAREN z tłumionym krzykiem chowa się za TOMASZEM.

SZTYC /łapiąc REDA za rękę i wskazując mu ruchem głowy miejsce pod stropem komnaty/

Zostaw to mi, RED!

/i patrząc ponad głową REDA/

Sławny poszukiwacz skarbów, uczciwy urzędnik, sławny pan Samochodzik…

/z offu/

Słychać strumień wody uderzający o twarde podłoże.

Wszyscy patrzą w miejsce pod stropem skąd wypływa woda. Widać rzygacz wypuszczający wodę.

SZTYC /cały czas kontynuuje/

…musi zginąć, pokonany przez żywioły z którymi całe życie igrał…

TOMASZ

Weźcie ze sobą Karen…

SZTYC

Brawo! Do końca rycerski…

/i do REDA/

Pilnuj ich!

SZTYC znika na chwilę w sąsiednim pomieszczeniu.

z offu

Słychać krzyki DITRICHA.

Karen! Zabierzcie Karen! Sztyc zapłacisz!

SZTYC wraca z dwoma wielkimi, żołnierskimi plecakami. Podchodzi do metalowych skrzyń. Wyjmuje z nich dokumenty, powiązane w rulony i szklane cylindry z ciemnozielonymi minerałami w środku. Ładuje ostrożnie zawartość skrzynek do plecaków.

TOMASZ /krzyczy w kierunku SZTYCA/

Musimy zginąć, bo odnaleźliśmy skarb Templariuszy?!  

SZTYC

Ten skarb odnalazło SS…

TOMASZ

Zrabowało…

SZTYC /przechodząc obok TOMASZA/ 

Nie wiesz z kim zadarłeś!

TOMASZ

Najwyraźniej z Werwolfem!

SZTYC /wynosząc plecaki do drugiego pomieszczenia/

A ty wciąż swoje…naiwny panie Samochodziku…

z offu

Słychać krzyki DITRICHA.

SZTYC /wracając i podchodząc do REDA/

Ostatnia zagadka panie Samochodziku. Kim był von Plotzke?

TOMASZ

Wielkim komturem za czasów von Orselna…

SZTYC

No właśnie! Więc o jakim rabunku mówisz!? Hmm!

RED /wycofując się do wyjścia/

To wy obrabowaliście nas!

SZTYC /i do KAREN, wycofując się za REDEM/

Próbowaliśmy się ze staruszkiem dogadać…ale podzielił sztylet i…

KAREN /powstrzymywana przez TOMASZA/

Co mu zrobiliście bandyci!

SZTYC /zatrzymując się w wejściu/ 

Zapewniam, że nic…

TOMASZ

To jeszcze nie koniec, Sztyc! 

SZTYC

Obawiam się że tak. Idą, co prawda po was dzielni mali harcerze, ale weszli do podziemnego uroczyska, a tam drzemią bardzo złe moce.

RED /do SZTYCA/

Chodź SZTYC, niech główkują dalej…

/i rechocząc do TOMASZA i KAREN/

No a teraz drzwi się zamykają, a państwo zostają! Ha ha!

RED  i ERNI z wysiłkiem zamykają wrota.

TOMASZ /podbiega do wrót/  

Nie przekręcili obydwu zamków!  

KAREN /podbiega obok/

Co to znaczy?!

TOMASZ

Że woda…

KAREN

Co?!

TOMASZ

Zaleje komnatę…

KAREN  

O boże…

TOMASZ

To pułapka Templariuszy…

72

PLENER. DZIEŃ. MIEJSCE PRZED KAPLICĄ ZAMKOWĄ. 

LISTONOSZ Stanisław ukryty w krzakach przed kaplicą zamkową widzi jak wychodzą z niej czterej mężczyźni, a wśród nich rozpoznaje ERNIEGO i DITRICHA.

Mężczyźni wsiadają do limuzyny i odjeżdżają. LISTONOSZ natychmiast wsiada na motocykl i rusza w kierunku centrum miasteczka.

PLENER. DZIEŃ. ULICA PRZED KOMISARIATEM POLICJI.

LISTONOSZ STANISŁAW zajeżdża przed budynek Policji. Na schodach stoi KOMISARZ BARYŁA, który na jego widok uśmiecha się i rusza mu naprzeciw. Spotykają się przed schodami.

LISTONOSZ mówi do KOMISARZA gestykulując nerwowo rękami i wskazując to na zamek to na oddalone kamieniołomy. KOMISARZ wskazuje komisariat. LISTONOSZ kiwa przecząco głową. KOMISARZ ujmuje go pod rękę. LISTONOSZ wyrywa się i machając ze zrezygnowaniem rękami. Pośpiesznie odjeżdża swoim motocyklem.

KOMISARZ patrzy za nim pocierając otwartą dłonią łysinę. Po chwili wsiada do policyjnego Poloneza i odjeżdża z piskiem opon w kierunku kamieniołomów.   

PLENER. DZIEŃ. ULICA PRZED ANTYKWARIATEM. 

LISTONOSZ z piskiem opon zatrzymuje się przed Antykwariatem. Jednym susem wskakuje na ostatni schodek i pchnięciem otwiera drzwi. 

WNĘTRZE. DZIEŃ. ANTYKWARIAT.

Do środka wpada LISTONOSZ. Ciężko oddycha.

LISTONOSZ

Będą jechać przez Wiedźmowy Jar!

OLEK /podrywając się na nogi/

Był pan na Policji?

LISTONOSZ

Byłem, szkoda gadać!

OLEK

Wiedźmowy Jar, to niedaleko rozstajów na Uroczysku?

LISTONOSZ

Jakoś tak!

OLEK

Mamy ich!

LISTONOSZ

Niby jak?

OLEK

Niech pan idzie ze mną,

OLEK i LISTONOSZ przechodzą do biura TOMASZA.

OLEK siada przy zamkniętej szafce z dużym blatem. Otwiera szafkę. Widać duży monitor i  dżojstik. Włącza komputer. Na ekranie pojawia się kierownica i deska rozdzielcza wehikułu.

LISTONOSZ

Ja pierdzielę!

OLEK /z dumą w głosie/

To z kamery w przednim pałąku.

Sam zakładałem.

OLEK /chwyta dżojstik/

Napęd zdalny jest tylko z elektrycznego silnika i tylko przód-tył.

LISTONOSZ

I co dalej?

OLEK /wskazuje palcem punkt na mapie/

Widzi pan to przewężenie?

LISTONOSZ

Gdzie to?

OLEK

To najwęższe miejsce w wąwozie.

LISTONOSZ

Nie wiem…ty się tu baw, a ja jadę…bo nie mogę wytrzymać…

LISTONOSZ kilkoma susami dopada do drzwi i znika na zewnątrz.

73

WNĘTRZE. PÓŁMROK. PODZIEMNY KORYTARZ.

TOMEK

Musimy być pokorni…

ROMAN

Sie mu na modły zebrało…

TOMEK

Rozglądajcie się po bokach…

TOMEK oświetla ścianę. Widzi spore zgłębienie. Podchodzi i maca ręką. Zagłębienie zaczyna się na wysokości kolan i sięga głowy.

TOMEK

Co robi pokorny?

STEFAN

Kłania się, klęczy?

ROMAN /odsuwa TOMKA i klęka w zagłębieniu/  

Co robi pokorny sługa boży?

ROMAN /składa ręce jak do modlitwy i przechyla się do przodu uderzając głową w ścianę/  

Kładzie się krzyżem przed ołtarzem! Aaa, Jeezzuu!

ROMAN znika w zagłębieniu.

STEFAN /rzuca się mu na pomoc/  

Romuniu!

TOMEK /wskazuje na korytarz za nimi/  

Patrz!

Z ciemności wytacza się ogromny głaz w kształcie kuli. Jest tak wielki, że wypełnia sobą całą przestrzeń korytarza. Pędzi coraz szybciej wydobywając snopy iskier z miejsc w których pociera o wystające ze ściany głazy.

STEFAN

Właź!

TOMEK /klinuje się w zagłębieniu/

Nie mogę!

STEFAN wciąga go w ostatniej chwili. Głaz przewala się obok jego stóp.

74

WNĘTRZE. PÓŁMROK. WYSOKIE POMIESZCZENIE.

z offu

ODGŁOS SPADAJĄCEJ WODY.

TOMASZ

Znajdą nas.

KAREN

Kto niby?

TOMASZ

Chłopaki.

KAREN

Ale jak niby nas znajdą?

TOMASZ

W sztylecie jest ukryty nadajnik.

KAREN

Nie mamy sztyletu już!

TOMASZ

I tak już nas namierzyli.

KAREN /wskazując następny rzygacz wpuszczający wodę/

Yyy, woda leci znowu. 

TOMASZ /wskazuje na drewniane skrzynie/ 

Popatrz na te skrzynie!

KAREN

Pływają!

TOMASZ /brodząc w wodzie podchodzi do skrzyń/

Są zrobione z drzewa balsa! Dlatego unoszą się na wodzie.

/i łapiąc następne skrzynie/

Szybko! Zrobimy z nich tratwę…

KAREN

A jeśli zatonie?

TOMASZ

Niemożliwe, Heyerdal przepłynął na tratwie z tego drewna połowę Pacyfiku.

KAREN

Bo był taki jak ty?

TOMASZ

Jaki?

KAREN

Taki przemądrzały.

TOMASZ

Kochał to co robił i tyle.

KAREN /zagląda do skrzyń/

Coś jest tutaj…

/i wyciągając coś podaje TOMASZOWI/

Jakieś kamizelki czarne… 

TOMASZ /obraca kamizelkę w rękach/ 

To kamizelki Kriegsmarine, szczęście nam sprzyja.

KAREN /wskazuje jeszcze jeden rzygacz, który zaczyna wypuszczać wodę/

O boże, następny tam.

TOMASZ

Spokojnie, to już ostatni.

KAREN

Nie no, oczywiście! Spoko!

KAREN /brodzi do kolan w wodzie, wymachując rękami/

Jeszcze brakuje bomby chyba!

/i łapiąc jedną ze skrzyń/

Zajrzyjmy tu, może jakaś jest!? 

TOMASZ /łapie i przesuwa skrzynię do pozostałych/ 

Powiążmy je trokami od kamizelek.

Odwiązują troki od kamizelek i przywiązuje nimi skrzynie jedna do drugiej, nawlekając sznurki w mosiężne uchwyty.

TOMASZ

Dwie kamizelki dla nas, reszta na skrzynie.  

TOMASZ pomaga Karen wgramolić się na górę, potem wdrapuje się za nią.

75

WNĘTRZE. PÓŁMROK. WYSOKIE POMIESZCZENIE.

z offu

ODGŁOS(CORAZ CICHSZY)SPADAJĄCEJ WODY.

TOMASZ i KAREN siedzą na skrzyniach, które unoszą się na wodzie.

TOMASZ

Jakie wymiary ma ta komnata?

KAREN milczy. Siedzi z podciągniętymi pod brodę nogami i zaplecionymi na nich ramionami. Ma sine usta.

TOMASZ

Myślę, że siedem na osiem metrów i jakieś sześć metrów wysokości.

KAREN

Wielki grobowiec jest!

TOMASZ /patrzy na nią uśmiechając się pod nosem/

Ile masz wzrostu Karen?

KAREN

Do trumny potrzebne ci?

TOMASZ /z uśmiechem/

Chcę obliczyć ile mamy czasu. 

KAREN

Sto siedemdziesiąt centymetry.

TOMASZ /myśli na głos/

Woda leciała z dwóch rzygaczy przez godzinę i sięgała do jej kolan.

KAREN

Co ci do kolan moich?

TOMASZ

Odcinek do kolan, to jakieś jedna czwarta wysokości ciała.

KAREN krzywi się z niecierpliwością.

TOMASZ

To daje około dwadzieścia centymetrów na jeden rzygacz na godzinę.

KAREN

No! Ile mi jeszcze zostało?

TOMASZ /spogląda na zegarek/

Około sześć godzin.

KAREN

To Rolex jest?

TOMASZ

Tak, to nagroda.

KAREN

O, od kogo?

TOMASZ /macha lekceważąco ręką/ 

Dawne dzieje, ale porządna rzecz.

KAREN /patrząc na jedną z pochodni zawieszona na ścianie/

Ale co on do nas ma?

TOMASZ

Kto?

KAREN

No, ten…Sztyc, czy jakoś tam?

TOMASZ

Słyszałaś. Twierdzi, że ukradliśmy, należący do SS, skarb Templariuszy!

KAREN

Wiedziałeś o tym?

TOMASZ

Ależ skąd.

KAREN

A gdzie skarb Templariuszy, skoro go tu nie ma?

TOMASZ

Znalazło go tu SS i przeniosło w miejsce, do którego my dotarliśmy.

KAREN

To po co to polowanie na nas?

TOMASZ

Chodziło o klucz do tej komnaty.

KAREN

Klucz?

TOMASZ

Sztylet…

KAREN

Co sztylet?

TOMASZ

Sztylet jest kluczem, a był ukryty razem ze skarbem. 

KAREN

To skąd sztylet u mojego papy?

TOMASZ

Pewnie gdzieś od kogoś go kupił, w każdym razie był szybszy od Werwolfu…

KAREN

Szybszy?

TOMASZ

Sztylet zniknął podczas jakiejś wystawy zagranicznej.

KAREN

Oskarżasz mojego papę, że…!?

TOMASZ

Wręcz przeciwnie, stary dobry Petersen był rasowym poszukiwaczem…

KAREN

No więc o co chodzi?

TOMASZ

Dowiedział się, że sztylet pochodzi z naszego skarbu i że jest kluczem…

KAREN

Wtedy wpadł na pomysł o nas…

TOMASZ

Tak, ale myślał że to klucz do większego skarbu Templariuszy…

KAREN / łapie się za głowę/

No właśnie, a to nie…o Boże!

TOMASZ

Co się stało?

KAREN

Ditrich! On jest…on był…ze mną, dla tego sztyletu…przecież…

TOMASZ

Myślę, że nie dlatego, a na pewno nie tylko…

KAREN

Skąd wiesz?

TOMASZ

Bo on też został wykorzystany.

KAREN

No tak, Sztyc…

TOMASZ

Tak. Sztyc musiał zdobyć sztylet, żeby tu wejść…

KAREN

A oni stąd co zabrali?

TOMASZ

Nie wiem, ale Werwolf…

KAREN

Kto to jest?

TOMASZ

Nie kto a co…

Werwolf to znaczy Wilkołak, tajna organizacja SS, która miedzy innymi strzeże skrytek utworzonych przez SS dla przechowania archiwów, tajnej broni, no i kosztowności…

KAREN

Co on mówił, o tym Plotzke? Ditrich się tak nazywa przecież?

TOMASZ

Von Plotzke był, za czasów von Orselna…

/i widząc grymas na twarzy KAREN/

wielkiego mistrza zakonu krzyżackiego, wielkim komturem…

KAREN

Czyli gościem który pilnował forsy?

TOMASZ

No, z grubsza, tak…

KAREN

No i…

TOMASZ

To on najprawdopodobniej zawierał umowę z Templariuszami na przechowanie ich skarbów…

/i wskazując pochodnie/

Musimy uratować chociaż jedną pochodnię, bo je zalewa!

Woda sięga już do połowy wysokości komnaty.

KAREN

Ale jak?!

TOMASZ

Podpłyniemy.

/i zaglądając do środka skrzyń/

Są kamizelki, to może jakieś wiosła też…

KAREN /otwierając skrzynię/

Nie ma…

TOMASZ

U mnie też pusto…

KAREN /zaglądając głębiej/

O tu deski jakieś…

TOMASZ /wyciągając rękę/

Daj!

KAREN /wyjmuje połamane kawałki desek/

Słabo…

TOMASZ

Spróbujmy!

Z wielkim wysiłkiem podpływają do najbliższej pochodni.

TOMASZ /wychyla się niebezpiecznie, usiłując wyjąć pochodnię/

Ah!

KAREN

Co jest?

TOMASZ /sycząc głośno/

Oparzyłem się…

/ i przekładając pochodnię z ręki do ręki/

Musimy ją gdzieś przymocować.

z offu

Słychać jak pozostałe dwie pochodnie syczą zalewane przez wodę. 

TOMASZ /mocując pochodnię do jednego z uchwytów u skrzyni/

Ale coś musiało pójść nie tak z tą umową…

KAREN

Z jaką umową?

TOMASZ

No pomiędzy Krzyżakami a Templariuszami…

KAREN /uśmiechając się/

Aa…

TOMASZ

Bo von Orselna zamordowano w tajemniczych okolicznościach…

KAREN/z ponurą miną/

Ale co z moim papą…

TOMASZ

Zastanawiające jest…

KAREN

Co?

TOMASZ

Że do mnie przesyłkę wysłano z Danii, a do ciebie?

KAREN

Z wyspy w pobliżu Dead Chest Island. Tam grób mojego papy jest…  

/i ze łzami w oczach/  

W Danii zmarł…

/siada na środku tratwy i podciąga kolana pod brodę, chowając głowę w dłoniach/  

W domu starców…

TOMASZ /cicho/

Teraz rozumiem

/i siadając naprzeciw niej/

W pobliżu Dead Chest Island powiadasz kamracie…

/i zmieniając pozycję na półleżącą, zaczyna nucić/

Piętnastu chłopa na „Umrzyka Skrzyni”

Jo ho ho! I butelka rumu.

Piją na umór! Resztę czart uczyni!

Jo ho ho! I butelka rumu…

Karen uśmiecha się i zaczyna mu wtórować.

76

WNĘTRZE. DZIEŃ. ANTYKWARIAT.

OLEK siedzi przed monitorem. Porusza dżojstikiem.

RZUT EKRANU KOMPUTERA

Widać przód wehikułu i wąską, zarośniętą drogę leśną.

Wehikuł zatrzymuje się. Kamera panoramuje najbliższą okolicę.

W oddali, przed maską wehikułu, widać przesiekę. 

WNĘTRZE. DZIEŃ. ANTYKWARIAT.

OLEK /mruczy do siebie/  

Jakieś dwieście metrów i…powinno być urwisko…nachylenie nawet sześćdziesiąt stopni…może nie spadnę…  

PLENER. DZIEŃ. DROGA DO KAMIENIOŁOMÓW.

KOMISARZ BARYŁA oparty o radiowóz stoi za zakrętem na poboczu drogi. Zza zakrętu wyjeżdża czarny mercedes. KOMISARZ wyjmuje policyjny lizak i daje znaki a do zatrzymania się. Mercedes zwalnia i zatrzymuje się. KOMISARZ podchodzi od strony kierowcy.

Za kierownicą siedzi ERNI.

KOMISARZ

Dzień dobry, dokumenty proszę…

ERNI

Jadę prawidłowo, o co chodzi?

KOMISARZ /biorąc dokumenty/

Rutynowa kontrola…proszę otworzyć bagażnik…

W tym momencie samochód rusza z piskiem, wzbijając tumany przydrożnego pyłu.

KOMISARZ zostaje na drodze z dokumentami w uniesionej ręce. Po chwili biegiem rusza do radiowozu. Wsiada. Próbuje odpalić silnik. Silnik zapala na moment po czym gaśnie. KOMISARZ wysiada ze złością uderzając dłonią we framugę drzwi. Wyszarpuje słuchawkę radiotelefonu.

KOMISARZ

Jedynka zgłoś!  

GŁOS Z RADIA

Jedynka zgłaszam!

KOMISARZ

Ucieczka z miejsca kontroli! Czarny mercedes: Elżbieta-Ludwik-dwa-jeden-pięć-siedem-Władysław, kieruje się w stronę starych kamieniołomów.

GŁOS Z RADIA

Przyjąłem: czarny mercedes: Elżbieta-Ludwik-dwa-jeden-pięć-siedem-Władysław, kieruje się w stronę starych kamieniołomów.

KOMISARZ

Ze względu na awarię radiowozu nie mogę podjąć pościgu! Odbiór!

GŁOS Z RADIA

Przyjąłem! Postaram się kogoś podesłać!

KOMISARZ /z rezygnacją macha ręką/

Jasne! Bez odbioru!

77

Zza zakrętu wyjeżdża LISTONOSZ na motocyklu. Zatrzymuje się obok KOMISARZA.

LISTONOSZ

Zwiali?

KOMISARZ /wskazując na radiowóz/

Taa…

LISTONOSZ

Wsiadaj pan!

KOMISARZ

Tym chcesz go pan dogonić?

LISTONOSZ

Dogonić, dogonić! Sposób pewien mam! Wsiadaj pan, bo władza będzie potrzebna!

KOMISARZ wsiada na motocykl a LISTONOSZ rusza pośpiesznie.

Po kilkuset metrach motocykl zjeżdża z asfaltowej drogi na leśny dukt i znika wśród drzew.

PLENER. DZIEŃ. LEŚNA DROGA.

LISTONOSZ i KOMISARZ podjeżdżają motocyklem na urwisko kamieniołomów. LISTONOSZ zatrzymuje motocykl w miejscu gdzie widać wąwóz i miejsce w którym wchodzi do kamieniołomów.

LISTONOSZ/wskazuje na poruszające się krzaki na szczycie zbocza wąwozu/

O patrz pan!  

Po chwili pomiędzy drzewkami, na wysokości stromego zbocza pokazuje się wehikuł. Powolnym ruchem przechyla się w dół i zsuwa po zboczu.

KOMISARZ

Nie ma kierowcy przecież…

LISTONOSZ/z dumą w głosie/

Jedzie na zdalnym sterowaniu.

KOMISARZ

No i co…aresztuje ich, czy co do pioruna?

LISTONOSZ

Szkoda że nie potrafi…

KOMISARZ

Dobra, dobra, tym to ja się zajmę.

Nagle widać jak mercedes ostro hamuje.

Wehikuł zjeżdża powoli ze zbocza, zastawiając drogę przejazdu w najwęższym miejscu wąwozu.

RED wyskakuje na zewnątrz i oddaje kilka strzałów do wehikułu.

KOMISARZ

O rzesz ty!

/i wybiegając na brzeg wąwozu/

Stać! Rzuć broń! Ręce do góry!

RED mierzy do KOMISARZA. KOMISARZ kryje się wśród drzew. Pistolet REDA głucho klika, oznajmiając brak naboi.

LISTONOSZ/chowając się za drzewami podbiega do KOMISARZA/

Uciekają!

KOMISARZ/ wychylając się zza drzew/

Widzę!

Widać jak SZTYC wymachuje rękami, podbiegając do bagażnika.  RED i ERNI wyjmują plecaki z bagażnika i ruszają pod górę w kierunku rosnącego tam młodnika.

DITRICH stoi zrezygnowany. SZTYC szarpie go zmuszając do ucieczki.

W oddali słychać policyjne syreny. Jeden z radiowozów zatrzymuje się za mercedesem. Dwóch policjantów rusza w pościg za uciekającą czwórką.

KOMISARZ

Muszę tam iść!

/i odwracając się do LISTONOSZA; grożąc mu palcem/

A pan tu zostań, no! Bez samowolki żadnej!

SZTYC, ERNI i RED znikają wśród gęsto porastających drzew.

DITRICH zatrzymuje się na skraju lasu z rękami do góry. Jeden z policjantów zakłada mu kajdanki.

KOMISARZ biegnie w stronę zabudowań w kamieniołomach. Tam zajeżdża kolejny radiowóz.

78

WNĘTRZE. PÓŁMROK. WYSOKIE POMIESZCZENIE.

z offu

ODGŁOS SPADAJĄCEJ WODY.

Woda z rzygaczy uderza coraz ciszej o powierzchnię. Karen leży na plecach i cicho śpiewa razem z Tomaszem.

Nagle milknie. Podnosi się na łokcie. Nasłuchuje.

KAREN

Cicho!

TOMASZ milknie.

KAREN

Słyszysz?

TOMASZ

Co?

KAREN

Słyszę huk jakiś!

TOMASZ /wskazuje sąsiednią ścianę/

To z tej strony. Odpłyńmy dalej.

Wiosłują kawałkami desek do przeciwległej ściany.

RUMOR narasta.

Nagle kawały ściany z potężnym HUKIEM  walą się do wody, a wraz z nimi ogromny głaz.

Wielka wyrwa w ścianie zieje ciemnością.

Z otworu dobiega czyjś głos.

GŁOS

Ja chromole, o mało  mi tenisówek nie zabrał.

TOMASZ dumnie krzyżuje ręce na wypiętym torsie.

KAREN /uśmiecha się szeroko/  

Halo, panowie!

STEFAN pojawia się w wyrwie w murze. Za nim TOMEK i na końcu ROMAN /który woła/

Tęskniliście!?

WNĘTRZE. PÓŁMROK. PODZIEMNY KORYTARZ. ODGŁOS PLUSKAJACEJ WODY.

KAREN i TOMASZ podpływają do wyrwy w ścianie. Tomasz przywiązuje tratwę. Stefan i Tomek pomagają Karen przedostać się na brzeg tunelu.

Tomasz wyjmuje z jednej ze skrzyń skórzaną saszetkę z ryngrafem SS i wkłada do wewnętrznej kieszeni kurtki.

ROMAN /z niecierpliwością w głosie/

Panie Tomaszu!

TOMASZ podaje mu rękę. ROMAN przeciąga go na brzeg. 

KAREN podchodzi do Tomasza. Obejmuje go i tuli się do jego ramienia.

KAREN

Jest już za późno, prawda?

TOMASZ

Nie wiem…

KAREN

Żal mi, a tobie?

TOMASZ /gładzi ją po włosach/  

Przekonamy się?

79

PLENER. DZIEŃ. OGRÓD KWIATOWY PRZED DOMEM MAGDY.

Tomek podjeżdża do leśnej chaty obwieszonej dojrzałą już winoroślą. Dookoła budynku rosną słoneczniki. Za chatą pole wyściełane wrzosem.  Zachodzi słońce.

Wyjmuje plecak z bagażnika.

Drzwi chaty otwierają się i staje w nich uśmiechnięta Magda. Idzie mu naprzeciw. Spotykają się w połowie drogi. Całują się długo i namiętnie.

80

PLENER. DZIEŃ. PODWÓRKO PRZED KAMIENICĄ POŁUDNIOWONIEMIECKĄ.

Przed kamienicę na Wilhelmstrasse 21 zajeżdża motocykl. Roman parkuje pośpiesznie na podwórku. Zdejmuje kask. Szybko wchodzi po schodach.

WNĘTRZE. DZIEŃ. KLATKA SCHODOWA STAREJ KAMIENICY.

Przed drzwiami mieszkania czeka piękna brunetka. Na widok motocyklisty skacze mu w ramiona, obwijając go dookoła nogami i zasypując pocałunkami. Roman przenosi ją w ten sposób przez próg i pospiesznie zatrzaskuje drzwi. 

81

PLENER. ULICA I PODJAZD DOMU NA PRZEDMIEŚCIACH MIASTA NIDERLANDZKIEGO.

Na podjazd jednego z bliźniaczych domków na przedmieściach Amsterdamu zajeżdża samochód. Wysiadają z niego Stefan i Olga. Dziewczyna bierze Stefana za rękę i ciągnie za sobą. Wchodzą do środka.

Przez okno kuchenne widać jak kobieta w fartuchu zaprasza ich do stołu i kładzie przed nimi talerze i sztućce. Z piekarnika wyjmuje ciasto, które kroi na trzy kawałki. Rozkłada na talerze.

Siada i przysłuchuje się żywo gestykulującej dziewczynie, przenosząc wzrok to na dziewczynę to na mężczyznę. Mężczyzna co jakiś czas przytakuje z uśmiechem.

Kobieta podnosi się i znika na chwilę w sąsiednim pomieszczeniu. Wraca z pudełkiem wypełnionym kawałkami porcelany, które stawia na środku stołu. Mężczyzna sięga do szuflady i wyjmuje trzy tubki kleju.

82

PLENER. DZIEŃ. SAMOCHÓD CABRIO-WEHIKUŁ.

Zza zakrętu leśnej drogi wyjeżdża wehikuł. Za kierownicą siedzi TOMASZ, zerkający we wsteczne lusterko, w którym widzi siedzącą na tylnym siedzeniu, uśmiechniętą KAREN. Obok niego siedzi OLEK, który właśnie odbiera SMSa. TOMASZ zerka na ekran jego telefonu, gdzie pojawia się zdjęcie OLGI, a w treści, trzy czerwone serduszka. TOMASZ uśmiecha się dyskretnie.

Nagle przez drogę przebiega zając. TOMASZ ostro hamuje. Z górnej półki wypada skórzana saszetka. Olek patrzy pytającym wzrokiem na TOMASZA. Ten pokazuje gestem głowy, żeby zobaczył co jest w środku. OLEK wyjmuje pożółkłą mapę. W środku widać napis: VIA DELLA TEMPLARIA. 

NAPISY KOŃCOWE

***

A na temat scenariusza rozmawiamy na FORUM.

*Zdjęcia zamieszczone w treści scenariusza zaczerpnięto z dwóch – najlepszych moim zdaniem ekranizacji przygód Pana Samochodzika: „Pan Samochodzik i Wyspa Złoczyńców” oraz „Pan Samochodzik i Templariusze”.

Jedna uwaga do wpisu “MIŁOŚĆ, SZTYLET I PAN SAMOCHODZIK cz. VI

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *