Forum

Aldonka gości na Wa...
 
Notifications
Clear all

Aldonka gości na Warmii i nie tylko

Strona 2 / 3

Hebius
(@hebius)
Męber Moderator
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 3028
 

Lew z Tannenberg-Denkmal, który teraz stoi w Olsztynku, był przez pewien czas w koszarach w Kętrzynie. 


OdpowiedzCytat
Aldona
(@aldona)
... Moderator
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 5962
Topic starter  

Po drugiej stronie krajowej siódemki leży wieś Królikowo. To tam za chwilę się znajdziemy. Na terenie obozu jeńców wojennych Stalag IB Hohenstein.

1603550864-a2.jpg

1603550905-a1.jpg

Był to jeden z największych obozów jenieckich w Europie Wschodniej. Więziono tutaj 650tys. więźniów. Polaków, Francuzów, Belgów, Serbów, Włochów i Rosjan. Miejsce, które próbujemy objąć wzrokiem jest bardzo rozległe. Stoi tu dzisiaj tylko parę domków a łany zbóż, maki i chabry, błękitne niebo, koty i pies gospodarski zdają się trwać w milczeniu, podczas gdy za plecami mamy ciągły, nieprzerwany szum samochodów. Podczas prac przy budowie drogi natknięto się na osobiste rzeczy więźniów. Prezes Towarzystwa Przyjaciół Olsztynka zapowiadał w 2011 roku, że powstanie tutaj park pamięci i historii, obejmujący pobliski cmentarz jeniecki, teren samego obozu a także obszar mauzoleum.  Jak widać, słowa nie dotrzymał. Jedynie cmentarz w Sudwie jest zadbany, pozostały teren zarasta chwastami.

Znalazłam informację, że po przejęciu tych terenów przez władze polskie, okoliczna ludność demontowała obozowe baraki a materiały z rozbiórki wykorzystane zostały do remontów domów, stodół i zabudowań gospodarczych. Materiały również były przetransportowywane do Warszawy z przeznaczeniem na budowę domków na Jelonkach, które zamieszkiwali budowniczowie PKiN. 
Zmarłych w obozie chowano na pobliskim cmentarzu w Sudwie.
1603550987-3a.jpg
 
1603551043-4a.jpg
 
1603551086-8a.jpg
 
1603551117-z.jpg
 
Jedziemy dalej, w kierunku południowym, do wsi Bolejny.
Post został zmodyfikowany 4 lata temu 7 times przez Aldona

OdpowiedzCytat
PawelK
(@pawelk)
Member Admin
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 4530
 
Wysłany przez: @aldona

Znalazłam informację, że po przejęciu tych terenów przez władze polskie, okoliczna ludność demontowała obozowe baraki a materiały z rozbiórki wykorzystane zostały do remontów domów, stodół i zabudowań gospodarczych. Materiały również były przetransportowywane do Warszawy z przeznaczeniem na budowę domków na Jelonkach, które zamieszkiwali budowniczowie PKiN. 

Niesamowita jest ta nienawiść ludzi do Warszawy. Tych legend o cegłach z rozebranych dworów i zamków przeznaczonych na odbudowę Stolicy by starczyło na budowę Nowego Jorku a teraz jeszcze ktoś wymyślił, że w 1945 roku już ktoś wiedział, że w Warszawie w 1952 będzie budowany Pałac Kultury i już zabezpieczono materiały na budowę domków dla robotników. Ech...

Twtter is a day by day war


OdpowiedzCytat
Aldona
(@aldona)
... Moderator
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 5962
Topic starter  
Wysłany przez: @pawelk

Niesamowita jest ta nienawiść ludzi do Warszawy

Ja tego nie odbieram w ten sposób. A już szczególnie bardzo daleka jestem od nienawiści do Warszawy. Podałam tę informację jako kolejną z wielu, że wszystko, dosłownie wszystko, szło na odbudowę stolicy i że wielu ludzi się nad tym nawet nie zastanawia czy taka informacja ma sens.  

Post został zmodyfikowany 4 lata temu przez Aldona

OdpowiedzCytat
PawelK
(@pawelk)
Member Admin
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 4530
 
Wysłany przez: @aldona

Ja tego nie odbieram w ten sposób. 

Rozwiniesz? Bo ja przy okazji takich rozmów zawsze słyszę pretensję w głosie. Jakiś czas temu np. słyszałem historię o rozebraniu zamku w Bartoszycach aby przewieźć cegły na odbudowę Warszawy i nikomu nie przeszkadza fakt, że zamek został zniszczony w XV wieku a ostatni budynek spłonął w 1945.

Twtter is a day by day war


OdpowiedzCytat
PawelK
(@pawelk)
Member Admin
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 4530
 
Wysłany przez: @aldona

Podałam tę informację jako kolejną z wielu, że wszystko, dosłownie wszystko, szło na odbudowę stolicy i że wielu ludzi się nad tym nawet nie zastanawia czy taka informacja ma sens.  

Ale to nie był zarzut w stosunku do Ciebie, Ty przekazałaś historię, mam na myśli ludzi, którzy potrafią takie rzeczy wymyślać i z przekonaniem przekazywać dalej.

Twtter is a day by day war


OdpowiedzCytat
Aldona
(@aldona)
... Moderator
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 5962
Topic starter  
Wysłany przez: @pawelk

starczyło na budowę Nowego Jorku

A wiesz, że nigdy się akurat nad tym nie zastanawiałam. Faktycznie, gdyby tak wszystko policzyć, nawet pobieżnie, to ciekawa jestem ile Warszaw można by było odbudować.

Gruz z Tannenberg-Denkmal też pojechał do Warszawy. Nie mogę teraz znaleźć tego artykułu, ale w swojej historii wyszukiwania zapewne znajdę i wtedy wkleję tę informacje tutaj, oczywiście jako ciekawostkę.  


OdpowiedzCytat
Maruta
(@maruta)
Member Potwierdzony
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 3531
 
Wysłany przez: @aldona

 

Gruz z Tannenberg-Denkmal też pojechał do Warszawy. Nie mogę teraz znaleźć tego artykułu, ale w swojej historii wyszukiwania zapewne znajdę i wtedy wkleję tę informacje tutaj, oczywiście jako ciekawostkę.  

O tym wspominają też na wiki: "Porozbiórkowe płyty granitowe trafiły do Warszawy, gdzie użyto ich m.in. do budowy schodów pomiędzy poziomem ulicy a parterem gmachu KC PZPR oraz cokołu znajdującego się naprzeciwko pomnika Partyzanta. Część wykorzystano do budowy stojącego do dziś Pomnika Wdzięczności Armii Czerwonej (obecna nazwa: Pomnik Wyzwolenia Ziemi Warmińsko-Mazurskiej) w Olsztynie."


OdpowiedzCytat
Hebius
(@hebius)
Męber Moderator
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 3028
 

Na szczęście Tannenberg-Denkmal wysadzili sami Niemcy, więc nie mamy co sobie wyrzucać recyklingu materiałów z gruzowiska.


OdpowiedzCytat
irycki
(@irycki)
Pan Motocyklik Potwierdzony
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 478
 
Wysłany przez: @pawelk

Tych legend o cegłach z rozebranych dworów i zamków przeznaczonych na odbudowę Stolicy by starczyło na budowę Nowego Jorku

Dokładnie! Zawsze mnie to śmieszyło i wkurzało jednocześnie.

Zgodnie z rozmaitymi lokalnymi legendami, do Warszawy trafiać miały cegły z Gdańska, Szczecina, Elbląga, Wrocławia, Kołobrzegu, co najmniej kilku miast dolnośląskich i całej masy miast z Warmii i Mazur. Właściwie wszędzie, gdzie stara zabudowa nie była odtworzona, można przeczytać że to dlatego, że "cegły wywieziono na odbudowę warszawskiej Starówki".

Pomijając już wszystko inne, jakoś zapomina się, że tą nieprawdopodobną ilość cegieł trzeba by przewieźć. Wyobrażacie sobie te tysiące wagonów z cegłami kursujących tam i z powrotem w kraju o zrujnowanej sieci kolejowej, w którym na początku z trudnością udawało się zapewnić regularny transport węgla i towarów strategicznych? Pomysłodawcę wożenia cegieł pewnie wsadzono by do czubków. Albo rozstrzelano za sabotaż 😉

A do odbudowy Warszawy (w tym częściowo Starówki) wykorzystano cegłę rozbiórkową (moja Mama jako młoda dziewczyna razem z całą szkołą brała udział w odgruzowywaniu) i cegłę wytworzoną na miejscu w stawianych ad-hoc cegielniach (nie niektórych zdjęciach z odbudowy są widoczne). Tak było taniej, niż wozić cegłę koleją przez cały kraj.

„Nie chcę pani schlebiać, ale jest pani uosobieniem przygody. Gdy patrzę na panią łowiącą ryby, pływającą po jeziorze, nie wyobrażam sobie, aby istniała bardziej romantyczna dziewczyna”

Moje fotoszopki (akt. 13.11.2022)


OdpowiedzCytat
Aga
 Aga
(@aga)
Kierowniczka Zamieszania Potwierdzony
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 3023
 
Wysłany przez: @maruta

Część wykorzystano do budowy stojącego do dziś Pomnika Wdzięczności Armii Czerwonej (obecna nazwa: Pomnik Wyzwolenia Ziemi Warmińsko-Mazurskiej) w Olsztynie."

Jak ja dawno nie słyszałam tych nazw. Nikt u nas nikt nie nazywa tak tego pomnika. Jestem pewna, że większa część mieszkańców Olsztyna nie zna nawet prawidłowej nazwy  "Szubienic". 


OdpowiedzCytat
Maruta
(@maruta)
Member Potwierdzony
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 3531
 
Wysłany przez: @aga

Jak ja dawno nie słyszałam tych nazw. Nikt u nas nikt nie nazywa tak tego pomnika. Jestem pewna, że większa część mieszkańców Olsztyna nie zna nawet prawidłowej nazwy  "Szubienic". 

Tak to bywa 😉 Nawet nie zauważamy, jak wiele takich elementów w lokalnych językach... Jak kiedyś napisałam koledze spoza Warszawy o czymś pod Pekinem, to mocno był zdziwiony. Pomniki, których oficjalne nazwy często są długie i napuszone, to osobny rozdział. Zwłaszcza jeśli to obiekty mocno kontrowersyjne.


OdpowiedzCytat
Aldona
(@aldona)
... Moderator
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 5962
Topic starter  

Skończyłam grę w brydża, to mogę opisywać dalej.

 

Z siódemki skręciliśmy w wieś Witramowo. Po paru urokliwych zakrętach dojechaliśmy do Żelazna i żałuję bardzo, że nie przejechaliśmy się po tej wiosce, bo z tego co widzę (mapy google), stoi tam urokliwy kościółek.

Do Bolejn już tylko rzut beretem. Lence wyczerpywał się powoli repertuar pieśni wszelakich, zaczęła więc rozmawiać sama ze sobą w językach bardzo obcych. Aga - co na to lekarze? Tymczasem Nietaj zaparkował z piskiem opon przy Kapliczce i wypędził nas z samochodu. 

Wieś urocza. Cicha. Natchnęłyśmy się z Agą do robienia zdjęć wszystkiemu co widzimy, bo po oczach bił nam marazm - tytuł ówczesnego fotograficznego konkursu.
1603563845-9a.jpg
 
Nieopodal natknęliśmy się na grupkę tubylców, którzy o dziwo byli bardzo mocno zorientowani w terenie i pięknie wytłumaczyli nam dojście do naszego celu. 
Czyli do elementów stałej fortyfikacji polowej pozycji olsztyneckiej (Hohensteiner Stellung)
Najpierw Nietaj pokazał nam garnki  Kocha - Kochtopfe.
1603563907-11.jpg

Co ciekawe, Młoda doskonale wiedziała co jej tatuś nam pokazuje a ja właśnie musiałam się konsultować komórkowo z Nietajem, bo zdążyłam zapomnieć jak te cudeńka się zwą. Od garnków Kocha przeszliśmy do palisady przeciwpancernej. 

1603564155-14.jpg 

I tu zaczął się szał. I tu właśnie powyłaziły z nas same najciekawsze cechy charakteru. Dziewczyny poszły ten, no....w krzaczki. Nietaj od razu przymierzył się do wyciągnięcia filara. Potem razem stwierdziliśmy, że brak tu kesza a nawet znaleźliśmy miejsce takie w sam raz na skrytkę. Ja rzuciłam się na trawę aby porobić zdjęcia zwierzętom najmniejszych rozmiarów. Lenkę znowu pokuły pokrzywy.
1603565535-B2.jpg
Tylko ta Aga.....znowu nic. Twarz wyrażająca wszystko i zarazem tajemnicze nic. Nie dała się przeniknąć moim ukrytym talentom. Ale ja ją jeszcze rozpracuję. 
Dla dociekliwych, którzy by chcieli wiedzieć po co w ogóle te zapory, to informuję, że były barierą dla radzieckich czołgów, broniącą przesmyku między jeziorem Bolejny a Wóleckim
Teren nam się bardzo podobał. Snuliśmy wizję z czołgami, drużyną piechoty i cywilami. Gdyby tak zamknąć na chwilę oczy i wsłuchać się w odgłosy historii..... 
 
Następnie wspólnie postanowiliśmy udać się do bunkrów i odnaleźć taki jeden szczególny. Tak zabunkrowanego bunkra, jak żyję, nie widziałam. I w zasadzie mogłabym go nie zobaczyć gdyby nie uparty Nietaj. Ale po kolei.....
Najpierw pierwszy, normalny, ładnie oznaczony na mapie. 
1603564066-21.jpg
Uwagę moją wzbudziło ogromne drzewo, które korzeniami wryło się w kształt bunkra. 
1603565357-1b.jpg
 
Następnie znaleźliśmy kolejne garnki Kocha, w których Nietaj z córcią zrobili sobie sesję zdjęciową.
1603565201-1v.jpg
Żałuję, że też nie mam takiego zdjęcia z Agą. Myślę, że spokojnie byśmy się razem tam zmieściły - to gdyby ktoś od razu się nad tym próbował głupio zastanawiać. 
 
W upale przenikającym wszystkie nasze komórki, w pyle piaszczystej drogi, umorusani od pajęczyn i innych leśnych niespodzianek wyszliśmy na ściernisko. Idź tu człowieku po ściernisku w sandałach! Ale zanim wyszliśmy na to ściernisko przeoraliśmy hektar lasu albo i dwa. Nietaj przekombinował lokalizację. Pognał nas w różnych kierunkach nie zważając na nasze skromne protesty ( a mówiłam, żeby się denerwować głośniej). 
Byłam wykończona i wysuszona pogodą. A bunkra jak nie było tak nie było. Nietaj zostawił nas na pastwę otaczającej nas przyrody i udał się w czeluść leśną. 
1603564291-1az.jpg
1603566007-b4.jpg
1603566125-6b.jpg
Po chwili z tej głębi wydobył się ryk. Normalnie obudziłby umarłego, nas jednak tylko zmusił do delikatnego spojrzenia w kierunku odgłosu. I to z lekką niechęcią. 
Ale jak w końcu dotarło do nas, że Nietaj zlokalizował zabunkrowany bunkier, to ruszyłyśmy pędem ( w zasadzie powolnym truchtem). Każda chciała być pierwsza....no w zasadzie już druga.
Bunkier był w istocie bunkrem skrytym. Dostępu do niego broniły ogromne paprocie i połamane drzewa. Zrobiłyśmy sobie odpoczynek na skraju rowu przeciwpancernego z dobrym widokiem na prace porządkowe Nietaja. 
1603566218-b7.jpg 
Gdy droga do bunkra została odgruzowana z przyjemnością zanurzyłyśmy się w chłodną przestrzeń. Cudo. Blacha falista bunkrowej przestrzeni dostała w opowieści Nietajenki drugie, jak piękne, życie.
1603566390-b5.jpg
A potem Nietaj zaśpiewał......i tak strasznie żałuję, że tego nie nagrałam. Muszę to dobrze ulokować w swoich wspomnieniach, żeby mi na wieki wieków zostało w niezmienionej formie. 
Przeczołgaliśmy się do drugiej komory i wnikliwie przyjrzeliśmy się pięknie zachowanym bunkrowym wnętrzom. Aga się opierała przed czołganiem, ale ją przekonaliśmy, że czołganie jest samo w sobie czymś wyjątkowym. Uwierzyła. I nawet później nie była aż tak bardzo na nas zła. Nie odzywała się tylko przez 3 minuty, które spędziła na otrzepywaniu się z kurzu. 
Powrót ściernikiem po takich wrażeniach był, krótko mówiąc, już nie tak istotny. Namawiałam Nietaja, żeby zamiast Lenki, którą niósł "na barana" wziął najpierw Agę w ten sam sposób i zaniósł na koniec tego pola tortur. A potem wrócił po mnie. Odmówił. 
Szłyśmy same, upocone, nogi bolały, upał zabijał, wysuszone gardła były niezdolne do jakichkolwiek słów, lepiłyśmy się do powietrza, pole ....pole łyse pole....i pomyśleć, że przed chwilą żyło tu żyto a my zaraz umrzemy. 
Na szczęście nic nas nie trafiło, przeżyły całe cztery jednostki piechoty. 
 
Umorusani wsiedliśmy do samochodu. Od razu napiszę, że nie, to jeszcze nie koniec tego pasjonującego dnia. Jeszcze długo nie.......CDN
Post został zmodyfikowany 4 lata temu 17 times przez Aldona

OdpowiedzCytat
Kustosz
(@kustosz)
Pan Samolocik Admin
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 8805
 
Wysłany przez: @maruta

Pomniki, których oficjalne nazwy często są długie i napuszone, to osobny rozdział. Zwłaszcza jeśli to obiekty mocno kontrowersyjne.

A pamiętasz pomnik Czterech śpiących?:)


OdpowiedzCytat
Maruta
(@maruta)
Member Potwierdzony
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 3531
 

@kustosz

To jeszcze nic, w Tallinie postawili obelisk ku czci bolszewików poległych w 1918 r. (czyli de facto tych, którzy walczyli z Estończykami), później dobudowali inne obiekty ku czci - a jakże - bolszewików poległych w czasie II WŚ. Sam obelisk przez mieszkańców określany jest jako "grób Pinokia" albo "sen impotenta" 😉

1603566586-DSCN4484.jpg
1603566613-DSCN4496.jpg

OdpowiedzCytat
Aga
 Aga
(@aga)
Kierowniczka Zamieszania Potwierdzony
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 3023
 
Wysłany przez: @aldona

Lence wyczerpywał się powoli repertuar pieśni wszelakich, zaczęła więc rozmawiać sama ze sobą w językach bardzo obcych. Aga - co na to lekarze?

Myślisz, że powinnam to skonsultować???

 

Wysłany przez: @aldona

Tylko ta Aga.....znowu nic.

No jak to nic? A w krzaki poszłam? A zaporę z ciekawością oglądałam? A pytania dodatkowe zadawałam? A fotki robiłam? A towarzystwo miałam wyborne? No i przecież nawet mi się podobało.

Wysłany przez: @aldona

W upale przenikającym wszystkie nasze komórki, w pyle piaszczystej drogi, umorusani od pajęczyn i innych leśnych niespodzianek wyszliśmy na ściernisko. Idź tu człowieku po ściernisku w sandałach! Ale zanim wyszliśmy na to ściernisko przeoraliśmy hektar lasu albo i dwa. Nietaj przekombinował lokalizację. Pognał nas w różnych kierunkach nie zważając na nasze skromne protesty ( a mówiłam, żeby się denerwować głośniej). 

Aldonka, mimo bardzo malowniczego opisu, nie oddałaś jednak do końca dramatyzmu sytuacji. Wierzcie mi, było jeszcze bardziej gorąco, brudno, drapiąco i kłująco, niż Aldona opisuje. Co wcale nie znaczy, że było niefajnie. Wręcz przeciwnie, te poszukiwania były bardzo emocjonujące, a same bunkry niezmiernie ciekawe.

 

Wysłany przez: @aldona

Aga się opierała przed czołganiem, ale ją przekonaliśmy, że czołganie jest samo w sobie czymś wyjątkowym. Uwierzyła. I nawet później nie była aż tak bardzo na nas zła. Nie odzywała się tylko przez 3 minuty, które spędziła na otrzepywaniu się z kurzu. 

Pamiętam jakieś "jak nie przejdziesz to nie jesteś w naszej drużynie", a nie delikatne namawianie

 

Wysłany przez: @aldona

Umorusani wsiedliśmy do samochodu.

Prawda, dobrze, że akurat nie było żadnej awarii i po powrocie do domu można się było wyszorować (dosłownie).

 


OdpowiedzCytat
Aldona
(@aldona)
... Moderator
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 5962
Topic starter  
Wysłany przez: @aga

Myślisz, że powinnam to skonsultować???

Nieeee.....jeszcze nie. To idzie w dobrym kierunku 🙂

Wysłany przez: @aga

No jak to nic?

No dobra, dobra....jednak coś. 

Wysłany przez: @aga

nie oddałaś jednak do końca dramatyzmu sytuacji

Czas zrobił swoje....już zdążyłam zapomnieć. Ale fakt - po takiej zaprawie możemy brać udział w tych runmageddonach.

Wysłany przez: @aga

i po powrocie do domu można się było wyszorować

Dzięki, że nie policzyłaś za gorącą wodę 😀 Ale zanim dojechaliśmy do domu, to zawróciliśmy do jeszcze jednego obiektu. 


OdpowiedzCytat
Milady
(@milady)
. Moderator
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 4494
 
Wysłany przez: @aldona
Thomareinen czyli Tomaryny. 
(...) Nietaj wsłuchany w swą córkę pogubił drogę. W zasadzie droga zgubiłaby nas, gdybyśmy dalej nią pojechali. W zasadzie nie nas, tylko samochód. Dziury, wyboje i pola....wysuszylibyśmy się tutaj na leśno-polny wiór, w oczekiwaniu na pomoc drogową, która by nigdy tu nie nadjechała, bo nie miałaby już po kogo.....Nasze szkielety siedziałyby w szczerym polu oparte o zmurszałą karoserię pojazdu.....

Byliśmy w Tomarynach w zeszłym roku i przeżyliśmy dokładnie to samo! Tam nawigacja prowadzi jakąś nieistniejącą drogą, leśnymi ścieżkami i trasą uczęszczaną chyba tylko przez wypasane krowy. Próbując tam dotrzeć przestałam wierzyć w to, że to miejsce istnieje. W końcu jednak się udało, ale gdybyśmy mieli niższy samochód to nie wiem jak by nas ściągali z tej drogi.

Najlepsze jest to, że od drugiej strony wsi jest dojazd całkiem porządną, szeroką drogą, kawałkiem nawet pokrytą asfaltem!

Wysłany przez: @aldona

Oto i pierwszy blokhauz.

Byliśmy w tych blokhauzach chyba ze trzy razy, w tym raz podpłynęliśmy kajakiem od strony maleńkiej rzeczki. Niedaleko znajdowała się agroturystyka, w której mieszkaliśmy i muszę przyznać, ze zakochaliśmy się w tym miejscu. Nie chodzi mi o same blokhauzy, ale o okolicę. Takiej ciszy i sielskiej atmosfery nigdzie do tej pory nie znaleźliśmy. Aż wrzucę kilka zdjęć.

 

1603640233-IMG_2377.jpg
1603640250-20190724_200716.jpg
1603640270-20190724_210712.jpg
1603640286-20190724_205806.jpg
1603640304-IMG_2169.jpg
Post został zmodyfikowany 4 lata temu 4 times przez Milady

W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"


OdpowiedzCytat
Milady
(@milady)
. Moderator
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 4494
 
Wysłany przez: @maruta

Tak to bywa. Nawet nie zauważamy, jak wiele takich elementów w lokalnych językach...

Podobnie jest z nazewnictwem mostów w Warszawie a przynajmniej mostu Północnego. Kiedyś stałam w gigantycznym korku i Kustosz poradził mi kierować się na most Północny. Wbiłam w nawigację i kazało mi jechać do Szwecji. Później okazało się, że ten most oficjalnie nazywa się Curie-Skłodowskiej.

Pamiętam też, jak kiedyś w rozmowie z kimś wspomniałam o Starym Mieście w Łodzi. Ta osoba, pomimo iż pochodziła z Łodzi nie kojarzyła żeby to miasto miało jakieś Stare Miasto. Zawsze mówi się o ulicy Piotrkowskiej a na Starym Mieście nie ma nic więc nawet łodzianie często go nie kojarzą.

W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"


OdpowiedzCytat
Hebius
(@hebius)
Męber Moderator
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 3028
 

@milady

Ludzie się przyzwyczajają do starych nazw i niekoniecznie lubią nowe, urzędowe. Sam jak idę u siebie na plac przed ratuszem, to mówię/myślę o placu Wolności, chociaż to chyba już ze trzydzieści lat Plac Piłsudskiego. 


OdpowiedzCytat
Strona 2 / 3
Share: