Czytam właśnie wydanie Naszej Księgarni z 1979 roku i wyłowiłem zdanie, na które wcześniej nie zwróciłem uwagi - otóż Tomasz pojechał na oględziny wehikułu do „redakcyjnych warsztatów”.
Jeśli chodzi o „Wyspę...” wcześniej czytałem ją w wersji KAW z 1983 oraz w białej” i „kolorowej”, które zunifikowano. Nie pamiętam szczegółów wydania KAW, natomiast w dwóch pozostałych nie przypominam sobie informacji o redakcyjnych warsztatach.
Z całym szacunkiem dla analizujących takie dopasowywanki należy chyba traktować raczej jako dobrą zabawę niż opracowanie naukowe. Z wiekiem zrobiłem się w tej materii sceptyczny jak Kustosz. To że Nienacki lubił czerpać z faktycznych miejsc nie znaczy, że je wiernie opisywał. Klecił z kilku elementów i wychodził mu z tego plener. Natomiast nigdy nie uwierzę, że jakaś kępka na jeziorku miałaby być pierwowzorem rzecznej wrzecionowatej wyspy na Wiśle. Przecież to się kupy nie trzyma. Gdzie boje, gdzie tor wodny dla statków? Nie, nie i jeszcze raz nie.
Cała naprzód ku nowej przygodzie!
Taka gratka nie zdarza się co dzień
Niech piecuchy zostaną na brzegu
My odpocząć możemy i w biegu!
Siermiężne ilustracje z sowieckiej edycji "Wyspy złoczyńców" w języku ukraińskim można obejrzeć na PORTALU.
A mi się te ilustracje nawet podobają, choć rzeczywiście "zbliżone" twarze wypadają najgorzej. Ale widać, że autor czytał książkę i starał się być wierny opisom Nienackiego - no, poza kuszą, która stała się łukiem 😉 .
Za to na tej jednej ilustracji W KOŃCU dostajemy wehikuł zgodny z książkową wizją - czółno, namiocik, koła, wygląda na tyle samoróbkowo, staroświecko i dziwacznie, by uzasadnić kpiny. Za to wielki plus.
A mi się te ilustracje nawet podobają
Mi też, te dwie, trzy na początku są takie jakieś zbyt ubogie ale pozostałe są całkiem fajne.
Twtter is a day by day war
Część z tych rysunków to czysty socrealizm. Ale prawdziwy majstersztyk to opis fabuły. Ciekawe, czy w tekście są jakieś zmiany.
Ale widać, że autor czytał książkę i starał się być wierny opisom Nienackiego - no, poza kuszą, która stała się łukiem 😉 .
Trzeba by sprawdzić z czego strzelał Tell w ukraińskiej wersji. Bo w oryginale jest kusza ale zastęp łuczników, a nie kuszników.
W KOŃCU dostajemy wehikuł zgodny z książkową wizją - czółno, namiocik, koła, wygląda na tyle samoróbkowo, staroświecko i dziwacznie, by uzasadnić kpiny. Za to wielki plus.
Nie jest to w każdym razie wehikuł z moich dziecięcych wyobrażeń:)
A mi się te ilustracje nawet podobają
pozostałe są całkiem fajne.
Część z tych rysunków to czysty socrealizm.
Poza "widoczkami", dla mnie te rysunki to raczej kołchozowy realizm:) Pozostanę wierny Klucikowi:)
Ale prawdziwy majstersztyk to opis fabuły. Ciekawe, czy w tekście są jakieś zmiany.
Tak, zajawka jest interesująca. Sprawdzałem w książce i nie ma różnic w stosunku do polskiego oryginału.
Ale widać, że autor czytał książkę i starał się być wierny opisom Nienackiego - no, poza kuszą, która stała się łukiem 😉 .
Trzeba by sprawdzić z czego strzelał Tell w ukraińskiej wersji. Bo w oryginale jest kusza ale zastęp łuczników, a nie kuszników.
Możliwe, że coś zmienili, choć nawet sprawdziłam, czy słowa "kusza" i "łuk" nie są po ukraińsku podobne. Ale cały czas jest Wilhelm Tell, a nie Robin Hood, a w tamtych czasach dzieci rozpoznawały różnicę między tymi bohaterami. To trochę tak, jakby dzisiaj nazywać świetnie pływającego bohatera Flash...
W KOŃCU dostajemy wehikuł zgodny z książkową wizją - czółno, namiocik, koła, wygląda na tyle samoróbkowo, staroświecko i dziwacznie, by uzasadnić kpiny. Za to wielki plus.
Nie jest to w każdym razie wehikuł z moich dziecięcych wyobrażeń:)
Dziecięce wyobrażenia były w ekranizacji "Niesamowitego dworu" 😉
Szkoda, że nie ma wehikułu w całej okazałości, bo naprawdę coraz bardziej pasuje mi do "oryginału".
Rzeczywiście postaci nie są piękne.
Ale Hertel mi się podoba 🙂
No i wehikuł! Tak! To jest wehikuł, o którym czytam. A przynajmniej wersja najbardziej zbliżona do tej z moich wyobrażeń.
Dziecięce wyobrażenia były w ekranizacji "Niesamowitego dworu" 😉
Na pewno nie moje:) Na moje, niebagatelny wpływ miał niejaki Szymon Kobyliński:)
Moje też nie. Pamiętam, że płonąłem ze złości, widząc to coś! A byłem świeżo upieczonym nastolatkiem. Do tego jeszcze Bajtek! Żenada na sześciu kołach, jak cały film 🙂
Jest nowa, ciekawa inicjatywa "samochodzikowa". Słuchowisko na podstawie „Wyspy Złoczyńców”. Spektakl firmuje amatorski Teatr Ej.Aj. Projekt zrealizowano w ramach programu "Kultura w Sieci" przy wsparciu środków Narodowego Centrum Kultury. Kolejne odcinki słuchowiska mają być cyklicznie udostępniane na YouTube. Coś tam jednak nie poszło jak trzeba, ponieważ pierwszy odcinek został zablokowany przez ten serwis z powodu naruszenia praw autorskich. Sprawa jest już podobno wyjaśniona i odcinek ma zostać przywrócony (na tę chwilę jeszcze nie został). Ale można już posłuchać odcinaka drugiego:
Jak wam się podoba?
Jak mi się podoba?
Średnio. Zaangażowania twórcom nie można odmówić, ale czuć, że to amatorska produkcja. Ja lubię „samochodziki” z powodów sentymentalnych więc kluczowy jest dla mnie klimat tych książek. Tutaj tego klimatu nie ma. Na dobrą sprawę trudno się jeszcze zorientować czy realia powieści zostały uwspółcześnione czy nie. Poza tym, przeszkadza mi to samo co w audiobookach i we wszystkich filmowych adaptacjach „samochodzików”, z „Templariuszami” włącznie – interpretacja infantylizująca fabułę książki. W serialu „Samochodzik i Templariusze” jest to jeszcze do zniesienia, u Kidawy już nie. Słuchowisko Teatru Ej.Aj znajduje się gdzieś pośrodku. Nie jest to takie złe jak ekranizacje Kidawy, choć pojawiają się pewne niepokojące sygnały. Zobaczymy, w którą stronę się to rozwinie.
Tyle, że to jest ocena z perspektywy dojrzałego faceta, który szuka w tych książkach okruchów dzieciństwa, a pewnie nie taki jest target twórców spektaklu.
Po pierwszych dwóch minutach już wiem, że nie podoba mi się głos Pana Samochodzika.
Dlatego ja nie lubię słuchowisk ani audiobooków. Mam swoje wyobrażenie głosów bohaterów literackich i interpretacje wykonawców często mnie denerwują i nie zachęcają do dalszego słuchania.
Miałem wrażenie jakbym trafił na słuchowisko z lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku 😀
Po pierwszych dwóch minutach już wiem, że nie podoba mi się głos Pana Samochodzika.
To bezdyskusyjnie jest duży minus. Też mi się ta barwa nie podoba. Cholernie przypomina głos Sławomira Packa, a on zawsze gra gamoniowate role i kojarzy mi się ze Szwejkiem ze słuchowiska. Ale może da się do tego przyzwyczaić:)
Miałem wrażenie jakbym trafił na słuchowisko z lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku
Naprawdę? Zupełnie nie mam takich skojarzeń. IMO słuchowisko jest zrealizowane nowocześnie, zbyt nowocześnie jak na mój gust.
Miałem wrażenie jakbym trafił na słuchowisko z lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku
Naprawdę? Zupełnie nie mam takich skojarzeń. IMO słuchowisko jest zrealizowane nowocześnie, zbyt nowocześnie jak na mój gust.
Zgadzam się z Kustoszem.
Absolutnie nie kojarzy mi się to z produkcjami sprzed lat.
Na KANALE YouTube TEATRU Ej.Aj jest już trzeci odcinek słuchowiska. Nie ma sensu wrzucać na forum każdego odcinka zwłaszcza, że zapowiada się ich chyba setka skoro trwają ledwie cztery i pół minuty a odejmując długą czołówkę jeszcze mniej. Kto ciekaw znajdzie kolejne odcinki pod powyższym linkiem.
Trzeci odcinek całkiem sympatyczny, nie przekombinowany. Rola Teresy bardzo przypomina mi Zaliczkę w interpretacji Joanny Jędryki z ekranizacji "Wyspy złoczyńców". Najsłabszy element to niestety głos Pan Samochodzika czy raczej Tomasza Włóczęgi. Swoją drogą ciekawe, jak zostanie rozegrana kwestia przydomka głównego bohatera. W tytule słuchowiska jest przecież Pan Samochodzik, a w powieści ten przydomek się nie pojawia.
Wygląda też na to, że ten projekt dopiero się tworzy i nagrano tylko kilka pierwszych odcinków. Kolejne zdaje się dopiero powstaną.
Ja po pierwszych zdaniach wymiękłem. Być może spróbuję jeszcze raz. Być może dalej jest lepiej.
Cała naprzód ku nowej przygodzie!
Taka gratka nie zdarza się co dzień
Niech piecuchy zostaną na brzegu
My odpocząć możemy i w biegu!
No cóż, część czwarta tragiczna. Kretyński dyszkancik jednego z antropologów nie do zniesienia. I jeszcze te laski zamiast harcerzy. Dżizaas, co to jest? W ogóle cholernie sfeminizowana obsada.
Jednak Tomasz Włóczęga a nie Pan Samochodzik.