„Kajko i Kokosz” z trudem mieszczą się na podium wśród moich ulubionych komiksów z dzieciństwa. Kojarzą mi się głównie z odcinkami drukowanymi na ostatniej stronie Świata Młodych ponieważ edycje książkowe zaczęły ukazywać się dopiero wtedy, gdy właściwie już wyrosłem z komiksów. Poważne rozczarowanie przyszło kiedy zorientowałem się, że uniwersum stworzone przez Janusza Christę jest de facto plagiatem pomysłu spółki Uderzo Goscinny i ich serii przygód Asterixa i Obelixa. Odkrycia dokonałem będąc kiedyś u ciotki w Austrii, próbując przegryźć się przez niemieckie wydania „Asterixów”.
Mam w domu kilka odcinków „Kajko i Kokosza”, które, jak większość moich komiksów, nabyłem kilka lat temu z przyczyn sentymentalnych. Mam też trochę „Asterixów”. Które lepsze? Nie wiem, ale bardziej chyba podoba mi świat Galów i Rzymian od wykreowanego przez Christę świata słowiańskich wojów.
Absolutnym zaskoczeniem był dla mnie fakt, że „Szkoła latania” z serii „Kajko i Kokosz” znalazła się na liście lektur szkolnych dla klasy IV. Moje córki co prawda tego nie przerabiały, ale jest. Komiks na liście lektur to jednak signum temporis, nie do pomyślenia w moich czasach szkolnych.
Kreska Christy bardzo mi się podoba, ma taki szczególny bajkowy charakter. W pierwszych numerach „Relaxów” (PRL-owskich magazynach komiksowych) publikowano, krótkie bajki dla dorosłych, autorstwa Janusza Christy. Być może ten fakt utrwalił mi w głowie bajkowość jego kreski. Ale od "Kajka i Kokosza" wolałem zawsze drukowane właśnie w „Relaxach” przygody dwóch przyjaciół, marynarzy, Gucka i Rocha. Były dwie oddzielne historie: „Tajemniczy rejs” i „Kurs na półwysep York”.
Poważne rozczarowanie przyszło kiedy zorientowałem się, że uniwersum stworzone przez Janusza Christę jest de facto plagiatem pomysłu spółki Uderzo Goscinny i ich serii przygód Asterixa i Obelixa.
Ale teraz już wiesz, że to nie był plagiat?
Za Guckiem i Rochem nie przepadałem.
Ale teraz już wiesz, że to nie był plagiat?
Nie wiem. A nie był?
Zdecydowanie nie. Przygody Kajtka i Koka były publikowane od kwietnia 1958 roku, Asteriksa od października 1959. Bo o Kajtku i Koku (para bohaterów z wyglądu i charakteru identyczna z Kajkiem i Kokoszem) chyba słyszałeś?
Zdecydowanie nie. Przygody Kajtka i Koka były publikowane od kwietnia 1958 roku, Asteriksa od października 1959. Bo o Kajtku i Koku (para bohaterów z wyglądu i charakteru identyczna z Kajkiem i Kokoszem) chyba słyszałeś?
Przecież Kajtek i Koko to zupełnie co innego niż Kajko i Kokosz. Postacie te łączy jedynie para podobnie dobranych bohaterów. Pierwszy "Kajko i Kokosz" czyli dwóch wojów osadzonych w średniowiecznym uniwersum ukazał się w 1972 roku, grubo później od serii z "Asterixem". Cała masa elementów świata wykreowanego przez Christę to bezpośrednia zrzynka z "Asterixa". To nie przypadek, nie bądźmy dziećmi.
- W ogóle nie wiedziałam, że jest coś takiego jak Kajtek i Koko.
Uważam, że zarzut plagiatu jest przesadzony. Prototypy postaci były oryginalne, choć stworzone w oparciu o popularny schemat kontrastowych fizycznie i psychicznie bohaterów (jak Flip i Flap). Możliwe, że Christa zdecydował się umieścić akcję w przeszłości pod wpływem serii o Asteriksie, ale nie kopiował tamtego uniwersum. Inne czasy, inna kultura, inna mitologia. Owszem, są analogie, ale w dopuszczalnych granicach. To jak czyste kino gatunków - podobieństwa są niemal normą. Musi być wróg, musi być ktoś władający magią. Ale Zbójcerze to nie legioniści, Hegemon to nie Cezar, Jaga to nie Panoramix. Można znaleźć elementy, które się pokrywają (choć czasem na siłę), jednak większość ma źródła w pewnej konwencji fabularnej. To znaczy - i Christa, i twórcy Asterixa wykorzystywali podobne, znane powszechnie schematy, ale nie kopiowali siebie nawzajem.
A jak na mój gust to za dużo tych ,, podobieństw,, żeby nie było uprawnione nazwanie tego plagiatem
...Cała masa elementów świata wykreowanego przez Christę to bezpośrednia zrzynka z "Asterixa"....
Kustoszu czy Możesz powiedzieć co rozumiesz przez "całą masę"? Szczególnie, że używasz słowa 'zrzynka".
W pełni zgadzam się z Marutą . Dla mnie nazywanie tego plagiatem jest nadużyciem. Czy jakiś kawałek scenariusza Kajko i Kokosza znajdziemy w Asteriksie? Równie dobrze można powiedzieć, że Spiderman jest plagiatem Batmana.
Rzeczy, które posiadasz w końcu zaczynają posiadać ciebie
Chuck Palahniuk - Fight Club
To Nienacki - żeby wrócić na nasze podwórko - w Dagome iudex bardziej splagiatował Kraszewskiego, czy Bunscha? Bo jeszcze nie czytałem, ale byłoby fajnie wiedzieć, czego się spodziewać.
Plagiat to przestępstwo, za które można się spodziewać karnej odpowiedzialności i strat finansowych. Zainteresowani mogą sobie teraz śledzić sytuacje z Wydawnictwem Poznańskim i książką reportażową o Islandii. Rzecz jest na pewno o wiele bardziej niszowa niż komiks o Kajku i Kokoszu, a i tak jakaś islandzko-kanadyjską pisarka wypatrzyła, że się w Polsce brzydko u niej zżyna. Egmont "Kajka i Kokosza na wczasach" wydał nawet po francusku, a jakoś nie słychać by ktoś ich ścigał.
Kajtek i Koko to taki prototyp postaci Kajki i Kokosza.
Już szybciej Kajko i Kokosz są epigiońskim produktem zmęczonego mistrza. Wystarczy sobie porównać ile przygód pierwszej pary K&K narysował młody, pełny sił twórczych Christa. Sam cykl Kajtka i Koka w kosmosie jest chyba dłuższy, niż wszystkie przygody późniejszej pary K&K.
A jak na mój gust to za dużo tych ,, podobieństw,, żeby nie było uprawnione nazwanie tego plagiatem
To znaczy? Postacie nie są kopią. Czasy też nie te same. Jest gród/osada, ale w całkiem innym położeniu. Przeciwnicy nie są podobni. Jest magia, ale Panoramix to postać pierwszoplanowa, Jaga czasem się pojawia na drugim planie. Chyba że uznamy, że plagiatem jest, że zarówno przywódca Galów jak i Mirmił jest rudy i ma żonę.
Jak napisałam - możliwe, że Christa zobaczył gdzieś Asterixa, a mając własne postacie, dość podobne do dwóch Galów, uznał, że spróbuje z akcją w przeszłości, a nie przyszłości. Ale to jeszcze nie dowód plagiatu. Przy takim myśleniu wszystkie dzieła ściśle gatunkowe powinny być traktowane jako plagiat.
Uważam, że zarzut plagiatu jest przesadzony. Prototypy postaci były oryginalne, choć stworzone w oparciu o popularny schemat kontrastowych fizycznie i psychicznie bohaterów (jak Flip i Flap). Możliwe, że Christa zdecydował się umieścić akcję w przeszłości pod wpływem serii o Asteriksie, ale nie kopiował tamtego uniwersum. Inne czasy, inna kultura, inna mitologia. Owszem, są analogie, ale w dopuszczalnych granicach.
Kustoszu czy Możesz powiedzieć co rozumiesz przez "całą masę"? Szczególnie, że używasz słowa 'zrzynka".
Plagiat to przestępstwo, za które można się spodziewać karnej odpowiedzialności i strat finansowych.
Widzę, że sprawa budzi spore emocje:) Nie chcąc wdawać się w dyskusję o definicjach prawnych czym plagiat jest, a czym nie jest, wyjaśnię, jak ja to widzę.
Oczywistym jest dla mnie fakt, że Christa musiał widzieć „Asterixy” zanim stworzył „Kajka i Kokosza”. Być może pomyślał sobie mniej więcej tak. Podobnych bohaterów już mam, biorę więc resztę pomysłu przenosząc go z galijskiej do słowiańskiej rzeczywistości.
Oskarżający Christę o plagiat komiksów Goscinny’ego zwracają uwagę na niezwykłe podobieństwa postaci z obu cyklu: wódz Asparanoix i kasztelan Mirmił mają apodyktyczne, ale niezmiennie kochające żony, które – co ciekawe również „sportretowane” są na zasadzie kontrastu względem swoich mężów). Zielarze w obu komiksach znają się na czarach : druid Panoramixa i czarownica Jaga. Oskarżający cytują także prawie identyczne żarty (posłańcy wybiegający z biurek urzędników, zakneblowany, fałszujący śpiewak) czy wskazują bardzo podobne kadry w komiksach - źródło: www.prawy.pl
Poza tym, w obu seriach mamy samotną wioskę, na która nieustannie czynią zakusy fajtłapowaci Rzymianie/Zbójcerze. Dzięki sprytowi pary bohaterów Asterix i Obelix/Kajko i Kokosz, zakusy te zawsze kończą się klapą. I tu i tam niebagatelną rolę odgrywa magiczny napój.
Moim zdaniem jest to wystarczająco dużo żeby stwierdzić, że Christa wykorzystał pomysł Goscinnego i Uderzo. Oczywiście nie dyskwalifikuje to jego dzieła, pozostawia jednak pewien niesmak zwłaszcza, że nie przyznawał się do tej inspiracji.
W Kajku i Kokoszu jest jakiś magiczny napój odgrywający niebagatelną rolę?
Duża część tych podobieństw to właśnie "wina" konwencji. Na przykład jeśli mamy czasy na poły baśniowe i magię to musi być ktoś, kto się tą magią zajmuje. Do Galów pasuje druid, do Słowian - Baba Jaga. Mamy wioskę - ktoś musi na nią napadać. Przy czym sytuacja jest całkiem inna - Rzymianie okupują Galię i osada bohaterów się broni, Zbójcerze to raczej parodia Krzyżaków, którzy siedzą pod bokiem i co jakiś czas napadają, ale nie są żadną oficjalną siłą. Czasy w Asteriksie są historyczne, u Christy to taka baśniowa mieszanka. A już woj Wit jest kompletnie inną postacią niż Kakofoniks, ma też inną rolę. Na takiej samej zasadzie można uznać, że smok Miluś to plagiat Idefiksa, bo w obu przypadkach to pupilek głównych bohaterów. Autor cytatu zwraca też uwagę, że żony obu wodzów są apodyktyczne (co jest bardzo popularną kalką komediową, znaną od wieków), ale już pomija fakt, że sami wodzowie bardzo różnią się charakterem.
Zerknęłam wczoraj w celach badawczych do moich K&K i choć można znaleźć elementy podobne (ale nie identyczne) to nawet porównanie głównych bohaterów do Asteriksa i Obeliksa jest naciągane. Kajko i Kokosz nie różnią się tak bardzo ani inteligencją, ani fizycznie - Kokosz jest gruby i wyższy, ale mieści się w normie, nie ma też nadzwyczajnej siły (chyba że jest głodny).
Plagiat to kradzież pomysłu, na który "kradnący" sam nie by nie wpadł. Nie jest plagiatem 78 western z pojedynkiem w samo południe, 55 film o sztukach walki, kończący się widowiskowym pojedynkiem ani żaden inny schemat gatunkowy. Czy Hercules Poirot i Arthur Hastings to plagiat Holmesa i Watsona? Można przecież podać liczne argumenty na "tak"...
Prawda jest taka, że istnieje tylko ograniczona liczba, nazwijmy to, pomysłów fabularnych. Jeśli ktoś chce stworzyć coś w ramach jakiegoś gatunku, konwencji, stylu to będzie powtarzał elementy, które już znamy z wcześniejszych dzieł. Dlatego (jak już powtarzałam) jestem gotowa się zgodzić, że Christa przeniósł swoje historie w przeszłość pod wpływem sukcesu Asteriksa, ale cała reszta pod plagiat się nie łapie.
W Kajku i Kokoszu jest jakiś magiczny napój odgrywający niebagatelną rolę?
Nie ma magicznego napoju w którejś części? Takie to wszystko podobne, że może mi się coś pokręciło.
Plagiat to kradzież pomysłu, na który "kradnący" sam nie by nie wpadł.
Moim zdaniem właśnie tak jest. Nie byłoby uniwersum Kajka i Kokosza gdyby Christa nie widział wcześniej "Asterixa". Być może to nie plagiat tylko inspiracja. Nie będę się spierał.
Był napój w jednej, ale z tego co kojarzę w Asteriksie napój jest istotnym gadżetem we wszystkich częściach, więc co to za porównanie?
A przy udowadnianiu zarzutu plagiatu zamiast się posiłkować linkiem do jakiejś dziwnej strony trzeba było odesłać do bloga Na plasterki. Nadal mają tam aktywne odsyłacze do pdf-ów z opracowaniem Arkadiusza Florka "Świat dzielnych wojów", w którym autor sporo miejsca poświęca ewentualnym zapożyczeniom Christy z Asteriksa.
https://na-plasterki.blogspot.com/2011/07/swiat-dzielnych-wojow-pdf.html
Nie wykluczone, że smok Miluś powstał pod wpływem inspiracji "Między nami jaskiniowcami" i tamtejszego dinozaura-ulubieńca Flinstonów. Jest o tym w w drugim pdf-ie Florka.
A wracając do tematu - przy okazji dyskusji wróciłam do moich komiksów i muszę powiedzieć, że jak dla mnie "Kajko i Kokosz" lepiej przetrwali próbę czasu. "Tytus..." to coś w rodzaju "Latającego cyrku Monty Pythona" - seria skeczy na różnym poziomie, z dość pretekstową fabułą. Właściwie nie ma czegoś takiego jak "świat Tytusa", są cztery postacie (plus Papcio Chmiel) i pojazd. Zdarzają się świetne teksty oraz pomysły, jednak jakoś mniej to do mnie teraz przemawia. "Kajko i Kokosz" to lepsze historie, wewnętrznie spójne i szerzej rozpisane. Ich wadą jest poziom dopasowany do dość młodych czytelników. Jednak nadal podoba mi się połączenie bajkowego średniowiecza z elementami rzeczywistości PRL (tom o wczasach 😆 ). Lubię też większą grupę bohaterów i humor, który ma źródło w tym, że ich znamy i możemy dopowiedzieć sobie pewne szczegóły.
Podsumowując - "Tytusa..." cenię obecnie za absurd i pomysły, "KiK" za świat przedstawiony i fabułę. W obu lubię bohaterów i humor. A jednak mam większą ochotę na tom Janusza Christy niż Papcia Chmiela.
A przy udowadnianiu zarzutu plagiatu zamiast się posiłkować linkiem do jakiejś dziwnej strony trzeba było odesłać do bloga Na plasterki. Nadal mają tam aktywne odsyłacze do pdf-ów z opracowaniem Arkadiusza Florka "Świat dzielnych wojów", w którym autor sporo miejsca poświęca ewentualnym zapożyczeniom Christy z Asteriksa.
https://na-plasterki.blogspot.com/2011/07/swiat-dzielnych-wojow-pdf.html /a>
Hebius, dziękuję za ten link do rzeczywiście świetnego opracowania Arkadiusza Florka. Na pewno przeczytam całość, póki co skupiłem się na interesującej nas kwestii. Pogląd autora w sprawie ewentualnego plagiatu, jest bardzo zbliżony do tego, który i ja prezentuję:
Komiksy z Kajtkiem-Majtkiem nie mają fabularnie nic wspólnego z „Kajkiem i Kokoszem”, a co dopiero z „Asteriksem”. Nie jest więc prawdą, że Christa rysował Kajka i Kokosza, zanim powstał „Asteriks”. Pod koniec lat 50. zaczął jedynie serię, która stanowiła zalążek późniejszych bohaterów. „Kajko i Kokosz” powstali dopiero w sierpniu 1972 r. - 13 lat po Asteriksie.
Autor opracowania przeprowadza szczegółową analizę podobieństw między serią "Kajko i Kokosz" i "Asterixem", której nie będę tutaj powielał, odsyłając do "Świata dzielnych wojów". Następnie podsumowuje:
Trochę dużo tych podobieństw jak na przypadkową zbieżność pomysłów, trochę dużo jak na inspirację, trochę za mało na plagiat, w sam raz, by nazwać je - zapożyczeniami. Wydaje mi się, że Christa mógł przyznać, że widział komiksy o „Asteriksie” Gościnnego i Uderzo i były one dla niego inspiracją (jeżeli to oczywiście prawda) i nic by się nie stało, ponieważ, przynajmniej dla Polaków, już dawno ich prześcignął. Osobiście jestem zwolennikiem tezy, iż mimo zapożyczeń pomysłów z komiksu o Galach ważniejszy jest oryginalny wkład Christy w tworzoną przez niego historię. Znacznie przewyższa on liczbę zapożyczeń czy inspiracji.
A sam Janusz Christa na pytania o podobieństwa jego serii do serii Goscinnego i Uderzo mówił tak:
Spotkałem się z takim zarzutem, niesłusznym zresztą, bowiem moi bohaterowie powstali znacznie wcześniej aniżeli Asteriks Gościnnego. I jest to zupełnie przypadkowa sprawa, że nasze komiksy są podobne.
I właśnie to pokrętne tłumaczenie Christy, moim zdaniem, dowodzi, że nie miał czystego sumienia w tej sprawie. Skoro, jak pisze Florek, w cytacie, który wyżej przytoczyłem, "Kajtek i Koko" to zupełnie co innego niż "Kajko i Kokosz", taka linia obrony jest zwykłym mydleniem oczu.