Aleksandra Minkowskiego poznałem we wczesnych latach 80 XX w. lecz nie była to znajomość bliska. Ot, kiedy od czasu do czasu przyjeżdżałem do Jerzwałdu widziałem go przed sklepem, kiedy szedłem nad jezioro kłanialiśmy się sobie przy jego domu i nic więcej. Od roku 1993 zacząłem przyjeżdżać do Jerzwałdu coraz częściej, szczególnie latem ale nic się nie zmieniło w naszych kontaktach.
Potem w 2009 roku, kiedy wróciłem do Jerzwałdu na stałe i próbowałem się z pisarzem zaprzyjaźnić ale dalej nie dało rady, jakiś niedostępny był dla mnie. Dopiero w roku 2012, po śmierci Janusza Sokołowskiego nastąpił okres naszej przyjaźni. A to za sprawą Danusi Sokołowskiej, wdowy po Januszu, która to wyjaśniła Olkowi o co chodziło. I ja się wtedy dowiedziałem, że Janusz blokował mnie w kontaktach z pisarzem, mówiąc mu, że jestem złym człowiekiem i ma się mnie wystrzegać jak ognia. O szczegółach opowiem innym razem.
Od razu zapałaliśmy do siebie wielką sympatią, spotykaliśmy się raz u niego, innym razem u nas. Przychodził wraz z żoną na koncerty, które we wsi organizowałem. Rozmawialiśmy o wszystkim. A to o Jerzwałdzie i o ludziach tu mieszkających, a to o Zbigniewie Nienackim, jak również o Zbyszka jak i jego twórczości i nawet o nim samym. Ja mu o sobie też dużo opowiedziałem.
I żyliśmy tak w przyjaźni aż do jego śmierci 7 marca 2016 roku.
Zapraszam do obejrzenia filmiku autorstwa samego Aleksandra Minkowskiego
Pozwoliłem sobie skopiować opis pisarza pod filmikiem. To na wypadek gdyby w przyszłości nie był widoczny ( bo tak się zdarza).
Przesłano 24 lip 2012 Aleksander Minkowski:
" Inaczej Jerzwałd, mała wioska nad Jeziorakiem. Tutaj sprowadził mnie mój przyjaciel Zbyszek Nienacki w 1982 roku i namówił na kupno walącej się rudery - za bezcen. Odremontowałem ruinę i jest nam tu dobrze z Lilą w letniej porze, a Zbyszek spoczywa nieopodal, na jerzwałdzkim cmentarzu. Brakuje mi go. I brakuje Alika, profesora slawistyki w Hunter, mojego dobrego przyjaciela, który tu zjeżdżał co roku z Nowego Jorku - zmarł nagle na białaczkę. Był i Zbyszek Safjan, którego już nie ma. Odeszli. Niedawno przestała żyć Lili mama, młodsza przecież ode mnie o dwa lata... Śmierć nas osacza. Coraz ciaśniej, bliżej, Bronimy się słońcem, zielenią wokół, błękitem Jezioraka, spokojną codziennością Jerzwałdu. Na wszystko swój czas. Bo i dokąd się spieszyć? TAM dziwnie niespieszno nawet zagorzałym dewotkom - co daje bardzo do myślenia... Tylko nad czym tu rozmyślać? Co było do wymyślenia na pocieszenie, już wymyślono wieki temu. Po prostu: przemiana materii. Kto ma dobrą, nie musi się martwić."
Grażyna Minkowska to pierwsza żona pisarza, była redaktorką pisma "Płomyk".
Lilianna Minkowska to druga jego żona, jest lekarzem.
Znałem jego filmy, seriale bo był nawet wzięty scenarzysta. Książek wcześniej jego nie czytałem. W 2012 roku otrzymałem od niego "W niełasce u Pana Boga" . Powiedział mi wtedy, że jeśli chcę go bliżej poznać i jego literaturę to powinienem właśnie zacząć od tej książki. I tak się stało. Dzięki tej książce poznałem Aleksandra Minkowskiego. Jest tam również wątek o prof. med. Józef Schier, który również zamieszkał w Jerzwałdzie i to wcale nie z polecenia Minkowskiego ale Jana Józefa Lipskiego. W książce przeczytacie o tym z pierwszej ręki.
17 marca 1995 roku odbyło się w Jerzwałdzie uroczyste przekazanie lokalnej społeczności ambulatorium. Organizatorem i głównym sponsorem tego przedsięwzięcia był prof. med. Józef F. Schier. Niestety ówczesne władze gminne nie doceniły właściwie tego wielkiego zaangażowania Pana Profesora wobec jerzwałdzkiej społeczności i nie podjęło żadnej aktywności aby utrzymać ten punkt ambulatoryjny "przy życiu". Praktycznie więc to ambulatorium nigdy nie zaczęło działać. Jakie to musiało być "faux pas" wobec darczyńcy. A jerzwaldzianie musieli się wstydzić za swe władze gminne. Szkoda, bo od tego momentu nasz zacny mieszkaniec nie "wychylił" się już z żadną inną inicjatywą. O tym wydarzeniu napisał p. J. Sokołowski w "Pomezaniae" nr 226 str. 7-9.
MONIKA SJOHOLM na blogu "kronika błękitnej biblioteczki" napisała:
Aleksander Minkowski to taki pisarz, który pomalował moje całe dzieciństwo, zaczytywałam się jego powieściami z takim smakiem, że zapamiętałam do dziś. I nie, nie jestem z pokolenia, które mogło uznawać te powieści na czasie. Ale to nie ważne kiedy książki zostały napisane, tylko liczy się jak. Kiedy na blogu Kasi, która pisała o jego powieści sam autor odezwał się do nas i między innymi pod moim komentarzem napisał ''dziękuję, Moniko''- śmiejcie się do rozpuku- ja mało w gacie nie narobiłam. Dostałam szału radości. Czułam się, jakby moje dzieciństwo nagle pomachało do mnie. W życiu się tego nie spodziewałam, bo myślałam, że ten pisarz nie żyje już i w ogóle takie zdziwienie, że podniecałam się tym cały tamten wieczór.
I tak zamierzam przeczytać wszystko, co napisał Minkowski, nagle dzięki google, dowiaduję się, że w dzieciństwie przeczytałam zaledwie cząstkę tego, co stworzył. Nie było w Miejskiej Bibliotece wiele jego pozycji za moich czasów- szkoda wielka. Dlaczego warto go czytać? Chociażby dla niezwykle plastycznego, barwnego języka, świetnego stylu, wszystko płynie wartko w jego świecie słów.
Rzuciłam się na ''W niełasce u Pana Boga'' - to trochę biografia, wspomnienia, retrospekcja i polemika w jednym. Zaskoczyła mnie ta książka. Najpierw o plusach. To, w jaki sposób pisarz opisuje swoje dzieciństwo - dla mnie mistrzostwo - krótko, na temat, dobitnie i niesamowicie obrazowo... w takim skrócie, ale wszystko jakbym widziała przed oczami - niesamowite. Później mamy wiele wspomnień, które łączą się czysto z polityką, która interesował się autor bardzo. I tutaj już mniej ciekawie, ale rozumiem ten zamysł. Ta książka ma na celu objaśnić i zobrazować pokolenie pisarza - trudne, uwikłane w politykę, nagonkę i strach. Adam (powinno być Aleksander) Minkowski, jak sam wyznaje, ma trudny charakter, ciągle go wywalano z jakiegoś stowarzyszenia, agencji, redakcji, raz nawet wywalił sam siebie. Na końcu mamy notkę, że ożenił się po raz drugi w 2005 roku i jest szczęśliwy. I zakochany w Tajlandii. Zabrakło mi.. wspomnień o książkach, których tyle dla młodzieży napisał, o okolicznościach, pomysłach... tak króciutko napomknął, że je nie pisał, a w sumie trzaskał, jedną za drugą. Szkoda, bo byłam bardzo ciekawa jak rodzili się bohaterowie w jego głowie...ale z drugiej strony może to co niedopowiedziane, ma swoją tajemnice i piękno?
"W niełasce u Pana Boga" to bezkompromisowa, miejscami brutalnie szczera opowieść o ludziach, którzy prosto z burzliwego dzieciństwa wkroczyli w rzeczywistość PRL-u: o członkach ZMP, ZLP, PZPR. To wyznanie człowieka lewicy, wolne od kompleksów i fałszywego poczucia winy. Najnowsza książka Aleksandra Minkowskiego, pisana z pozycji zaangażowanego uczestnika wydarzeń sprzed kilkudziesięciu lat, wzbudziła kontrowersje i wywołała żywą dyskusję, zanim jeszcze ukazała się drukiem.
Wśród bohaterów książki pojawiają się znane do dziś postacie, które w tamtych latach odgrywały znaczącą rolę w życiu politycznym, społecznym i kulturalnym Polski, m.in.: Wojciech Jaruzelski, Władysław Gomułka, Józef Cyrankiewicz, Marek Hłasko, Jerzy Andrzejewski, Adam Michnik, Lew Rywin, Jerzy Urban i wielu innych.
Zrobiłem kilka wywiadów z Aleksandrem Minkowskim, m.in TEN:
Zdjęcie z archiwum Aleksandra Minkowskiego:
Mam gdzieś rozmowę nagraną na dyktafon.
A tu mój ostatni wywiad z pisarzem nagrany i Phonem:
I żyliśmy tak w przyjaźni aż do jego śmierci 7 marca 2016 roku.
Bardzo żałuję, że już nie będą miał możliwości go poznać.
zapraszam do obejrzenia filmiku autorstwa samego Aleksandra Minkowskiego
Bardzo fajny sympatyczny filmik. Widać, że Aleksander Minkowski był serdecznym, ujmującym człowiekiem. Przyjemnie posłuchać jak ciepło mówi o swojej żonie. Domostwo też bardzo przyjazne, skromne ale miłe. Myślę, że przyjemniej się tam mieszka niż w domu Nienackiego położonym przy samej drodze i bez bezpośredniego dostępu do jeziora.
W 2012 roku otrzymałem od niego "W niełasce u Pana Boga" . Powiedział mi wtedy, że jeśli chcę go bliżej poznać i jego literaturę to powinienem właśnie zacząć od tej książki. I tak się stało. Dzięki tej książce poznałem Aleksandra Minkowskiego.
To i ja tak kiedyś zrobię. Wciągam tę książkę na swoją listę do przeczytania.
Polecam także książkę " Zmartwychstanie Pudrycego" o której TU:
No i ostatnia jego powieść "Zabić Ptasidzioba". Czytał mi Olek jej fragmenty w czasie pisania. Ukończył ją w Domu Pracy Twórczej ZAIKS w Sopocie. Do Domów Pracy Twórczej wyjeżdżał jak miał coś pilnego do napisania. Tę książkę kończył jesienią 2015 właśnie w Sopocie. Jakoś w jerzwałdzkim domu nie mógł się skupić. Zdążył. Ukazała się tuż przed jego śmiercią.
Zacząłem pracować nad tą książką chyba z dziesięć lat temu. Lecieliśmy Lufthansą do Nowego Jorku, w iluminatorze zobaczyłem stadko przelatujących ludzi, jak na obrazie Chagalla: jakąś całującą się parę, staruszka z kozą na postronku, dwie baby rozplotkowane, dzieciaki kopiące szmaciankę. Nie zwrócili na nas uwagi. Przyszło mi wtedy do głowy, że też bym sobie polatał. Później, na Manhattanie, pokazałem żonie budynek przy Sto Trzynastej Ulicy, w którym mieszkałem, prowadząc seminarium na Uniwersytecie Columbia ćwierć wieku temu. Przyszło mi do głowy, by zapukać do swoich drzwi – kto tam teraz mieszka? Zapukałem. Otworzył mi… ja tamten, z roku 1972. Tak zaczęła się powieść, konfrontacyjna, baśniowo-realistyczna i pełna magii, jak u Chagalla. Dałem się ponieść fantazjom, grzebałem w przeszłości, opowiadałem nie kończącą się miłość i wpisywałem zdarzenia z teraźniejszości. Rzucałem. Wracałem. Wraz ze swoim młodszym antysobowtórem lewitowałem w czasoprzestrzeni. Nazwałem go Ptasidziób. Nigdy nie czytałem podobnej książki. Wątpiłem czy ją skończę. Ale udało się w końcu. Zabić Ptasidzioba jest w drukarni, ukaże się wkrótce nakładem Wydawnictwa SIEDMIORÓG. A ja już przeżywam spotkanie z Wami. Aprobata czy potępienie? Maszynopis powieści przeczytało paru moich przyjaciół: tak sprzecznych opinii nie uzyskała dotychczas żadna z moich książek, a wydałem ich sporo. Żadna też nie była tak osobista, może z wyjątkiem "Grubego".
Aleksander Minkowski
Ciekawy wywiad z Aleksandrem Minkowskim "W obłokach i na ziemi" przeprowadziła jego żona Grażyna, dziennikarka, cyt:
Ktoś mnie wyśmiał, że opisując swój pobyt w afrykańskim Beninie wspominam Jerzwałd. Paradoks to jednak pozorny. Wystarczy odwrócić: nie z Jerzwałdu spojrzeć na świat, a z różnych punktów świata popatrzeć na Jerzwałd i wówczas stwierdzić z naiwnym zdumieniem , że cały świat skupia się w Jerzwałdzie. Wszystkie tego świata dylematy, kryzysy, zawirowania, dramaty wartości – to wszystko można napotkać na drodze miedzy moją chatą a domem Zbigniewa Nienackiego. Wydaje mi się jednak, że trzeba dość długo żyć, sporo przeżyć i zobaczyć, aby to sobie uświadomić.
Aleksander Minkowski napisał wiele książek dla młodzieży. Tytuły znajdziecie choćby w Wikipedii. Ważną dziedziną jego twórczości były scenariusze do filmów i seriali.
Przypomnę w tym miejscu o kilku:
- 1961 Kardiogram (na kanwie powieści Nigdy na świecie)
- 1972 Gruby
- 1975 Dyrektorzy
- 1976 07 zgłoś się, odc. 1 „Major opóźnia akcję” (na kanwie powieści Major opóźnia akcję)
- 1976 Próba ognia http://www.filmpolski.pl/fp/index.php?film=124303
- 1976 Szaleństwo Majki Skowron
- 1977 Układ krążenia
- 1978 Zielona miłość
- 1979 Przyjaciele http://www.filmpolski.pl/fp/index.php?film=124061
- 1992 Szwedzi w Warszawie
Latem 2015 Olek namawiał mnie do obejrzenia serialu "Przyjaciele". Powiedział mi, że to jest ważny dla niego serial. Znalazłem go gdzieś w internecie i obejrzałem. Słaba kopia to była ale rzeczywiście porównując go z książką "W niełasce do Pana Boga" zauważyłam w tym scenariuszu bardzo osobiste treści. Np. scena kiedy to kolega ze szkoły, przyjaciel doniósł na niego do UB i przez niego nie dostał się na studia medyczne. Tym przyjacielem okazał się prof. med. Józef Schier, którego po latach spotkał w Jerzwałdzie. Chyba mu wybaczył.
O serialu "Przyjaciele' poczytajcie na blogu Żeby nie przepadło, a obejrzeć go można TU:
o serialu "Przyjaciele' poczytajcie na blogu:
O serialu "Przyjaciele" możemy też poczytać na naszym PORTALU😉
Po Twoich wpisach widać Mirku, z pałałeś do Minkowskiego sympatią. Jego dom mijałam niejednokrotnie idąc nad jezioro. Wydaje mi się, że w ostatnim czasie podwórko było mocno zaniedbane. Dopiero z filmiku na YT zorientowałam się, że miał on całkiem fajny dostęp do jeziora, choć ja bym pewnie trochę poszerzyła wycinając jeszcze kawałek trzcin.
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
No i ostatnia jego powieść " Zabić Ptasidzioba"
Jak na standardy Siedmiorogu nadzwyczaj udana okładka.
U mnie w bibliotece Minkowski był prawie nieobecny. "Grubego" w dzieciństwie chyba czytałem i "Dolinę Światła", którą dostał brat w prezencie/nagrodzie (a może ja?) ale raczej nic więcej. Nabrałem teraz lekkiego apetytu na "Zmartwychwstanie Pudrycego", ale chyba sobie kupie jakiś egzemplarz na Allegro, bo przecież nie to najnowsze wydanie, które trzeba od razu obłożyć w gazetę celem zakrycia okładki
Jak na standardy Siedmiorogu nadzwyczaj udana okładka.
O tym samym pomyślałam.
1972 Gruby
Muszę sobie przypomnieć "Grubego". Oglądałam całe sto lat temu a kojarzę, że lubiłam. Oczywiście po latach odbiór może być różny. Za Majką Skowron nigdy nie przepadałam.
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
A ja sobie dziś obejrzałem "Major opóźnia akcję" - pierwszy odcinek serialu "07 zgłoś się". Nie wszyscy wiedzą, że to spod pióra Minkowskiego. Jak dla mnie ciekawa, kryminalna opowieść.
Cała naprzód ku nowej przygodzie!
Taka gratka nie zdarza się co dzień
Niech piecuchy zostaną na brzegu
My odpocząć możemy i w biegu!
Trzeba przyznać, że scenariusze Minkowski pisał świetne. "Układ Krążenia" to jeden z najlepszych seriali z lat 70.
Jego dom mijałam niejednokrotnie
A ja do tej pory nie wiem, który to. Musisz mi pokazać.
1978 Zielona miłość
Jeden z moich ulubionych seriali.
Major opóźnia akcję
Oglądałam, a jakże. Ale pojęcie, do tej pory, nie miałam, że to Minkowskiego.
Muszę sobie przypomnieć "Grubego"
Ja oglądałam całkiem niedawno. Uwielbiam "Grubego" i niniejszym przypominam się Marucie co do scenariusza do obejrzenia 😉
Nie ma, nie ma "Grubego" w FINA...
Sprawdziłam już chyba wszystkie opcje. Musisz włamać się do TVP 😉 .
Za to "Złego" w wersji Gradowskiego mamy, więc jakby co...
Nabrałem teraz lekkiego apetytu na "Zmartwychwstanie Pudrycego", ale chyba sobie kupie jakiś egzemplarz na Allegro, bo przecież nie to najnowsze wydanie, które trzeba od razu obłożyć w gazetę celem zakrycia okładki
Ja mam właśnie to wydanie 🙂
Uwierz mi, że bardzo dobra treść rekompensuje szkaradztwo okładki.
Daj znać, jak przeczytasz, jak wrażenia.