Warmia to kraina w której każdy znajdzie coś dla siebie. Miasteczka z zachowanym średniowiecznym układem urbanistycznym, zamki, kościoły, sanktuaria czy wreszcie przepiękne lasy, rzeki i jeziora. Na Warmii znaleźć można również świadectwa dawnej świetności tutejszych rodów szlacheckich. Dworki, pałace, folwarki są bez wątpienia wpisane w warmiński krajobraz. Podczas tegorocznych wakacji odwiedziłam właśnie takie miejsce.
Pałac i folwark Galiny, bo o nim będzie tu właśnie mowa, położony jest na obrzeżach wsi Galiny, około 10 km na południe od Bartoszyc. Jak wiele takich miejsc ma długą i ciekawą historię. Niestety nie wszystkie wielowiekowe majątki miały tyle szczęścia, ile Galiny. Większość z nich popada w ruinę, jeszcze więcej tą ruiną już jest. Tylko niewiele obiektów udaje się uratować i przywrócić ich świetność.
Majątek w Galinach to renesansowy pałac (z 1589 roku), liczne zabudowania gospodarcze oraz zespół parkowy. Historia tego miejsca, jako siedziby jednego z największych i najpotężniejszych rodów szlacheckich na tych terenach– von Eulenburg, sięga XV wieku. Przez lata zabudowania pałacowe zmieniały swój charakter i wygląd, powstawały kolejne budynki gospodarcze oraz folwarczne. W XIX wieku na terenie majątku został założony 4 hektarowy park w stylu angielskim. Na przełomie XIX i XX wieku majątek Eulenburgów obejmował terytorium 1260 ha i należał do największych posiadłości Prus Wschodnich [Wikipedia]. Obecną formę zabudowaniom pałacowym nadano podczas przebudowy w 1921 roku. Na początku 1945 roku majątek zajęła armia radziecka, a po wojnie przejął go Skarb Państwa. Od tej pory kompleks niszczał i popadał w ruinę, aż w 1995 roku został kupiony przez obecnego właściciela. Kapitalny remont obiektu wraz z odtworzeniem części parku trwał kilka lat i dał oszałamiający efekt. Obecnie na terenie majątku Galiny funkcjonuje hotel, restauracja, stadnina koni, klub jeździecki i szkoła jazdy konnej, a na polach prowadzona jest działalność rolnicza.
Galiny to idealne miejsce dla kogoś, kto tak jak ja uwielbia sielskie klimaty, chce spędzić czas z dala od zgiełku miasta, w malowniczym miejscu, na łonie natury, ale nie zupełnie poza “cywilizowanym światem”.
Podobno jest to także idealne miejsce dla amatorów konnej jazdy. Ja niestety nie jeżdżę konno, ale nawet na mnie laiku, stajnie i cała infrastruktura związana z tym hobby/sportem zrobiła wrażenie.
W Galinach spędziliśmy niestety tylko jeden dzień i to niecały, ale był to cudowny czas. Nawet dzieciaki nie narzekały (a to już o czymś świadczy) i chętnie zaglądały w każdy kąt. W zasadzie bez większego skrępowania można poruszać się po niemalże całej, dodam, ogromnej posiadłości. Oczywiście, nikt nie wpuścił nas do części hotelowej oraz budynków techniczno- gospodarczych, ale i bez tego, zwiedzania mieliśmy na kilka ładnych godzin. Poza tym, to czego nie da się zobaczyć od środka, można przecież obejrzeć od zewnątrz.
Dzieciakom chyba najbardziej podobała się farma zwierząt miniaturowych, stadnina i park. Mnie natomiast oczarował cały obiekt. Uwielbiam takie zakątki. Szwendając się po nich zawsze wyobrażam sobie jak mogło wyglądać tu życie 100, 200 lub 300 lat temu. Takie miejsca mają swój klimat, duszę i jakąś magię. Bez większych problemów mogłam też przywołać w wyobraźni obraz pana Darcy’ego wynurzającego się z któregoś z tutejszych akwenów.
W Galinach byłam pierwszy raz, ale z całą pewnością nie ostatni. Jeśli kiedykolwiek będziecie w okolicy, to zdecydowanie polecam odwiedzić ten obiekt, może Was również oczaruje? Jeśli mielibyście ochotę porozmawiać o Galinach, albo o podróżach po Warmii, to zapraszam na nasze FORUM.