Skarb Atanaryka – co Nienacki wykreślił z maszynopisu?

Skarb Atanaryka to chyba jedna z najmniej lubianych powieści przygodowych dla młodzieży, która wyszła spod pióra Zbigniewa Nienackiego. Po raz pierwszy wydana w 1960 roku, wkrótce po ukazaniu się debiutanckiego Uroczyska, porusza się w bardzo podobnej tematyce. Akcja rozgrywa się w czasie wykopalisk archeologicznych w okolicy wsi Gąsiory na Kaszubach, a jednym z wątków jest oczywiście poszukiwanie skarbu. Pierwotnie, powieść nie była związana z późniejszych, zapoczątkowanym Wyspą Złoczyńców, cyklem Pan Samochodzik. Dopiero w edycji Warmii, w 1993 roku, włączono ją do serii z numerem 1, otwierającym ten cykl. Z tej okazji zamieszczono krótkie wprowadzenie wyjaśniające, że główny bohater to właśnie Pan Samochodzik tyle, że młodszy i jeszcze bez samochodu. Osobowość głównego bohatera Skarbu Atanaryka (i Uroczyska, bo tę powieść również włączono wtedy do serii, jako Święty relikwiarz, z numerem 2) mocno się różni od osobowości Tomasza NN z kanonicznych dwunastu tomów cyklu, więc można mieć wątpliwości czy taki zabieg był uzasadniony, ale przeważyły względy komercyjne, a nie artystyczne. Ale nie o tym jest ten artykuł.

Maszynopis powieści

W Muzeum Warmii i Mazur w Olsztynie znajduje się maszynopis Skarbu Atanaryka, a jego pierwszy rozdział został udostępniony publicznie. Warto więc przyjrzeć się zmianom jakich dokonał Nienacki w wersji, która oddana została do druku.

Książkę otwiera dość obszerne wprowadzenie historyczne na temat Gotów, które w maszynopisie jest trochę inaczej skomponowane niż w tekście powieści, którą znamy. Pomijam analizę różnic w tym wstępie, ponieważ nie widzę sensu porządkowania encyklopedycznych informacji tam zawartych. Skoncentruję się na zmianach w części fabularnej powieści.

Przede wszystkim, już ze strony tytułowej maszynopisu dowiadujemy się do kogo adresowana jest ta książka. „Powieść dla starszej młodzieży” – taki dopisek widnieje bezpośrednio pod tytułem. Możemy się domyślać, że do starszej młodzieży adresowane były też Uroczysko i najmroczniejsza część serii o przygodach Pana Samochodzika – Wyspa Złoczyńców. Dopiero począwszy od powieści Pan Samochodzik i Templariusze, Nienacki zaczął obniżać wiek grupy docelowej, do której adresował swoje książki.

Paweł, Jędrzej, a może Andrzej?

„Paweł” – imię brata, głównego bohatera powieści – Tomasza, nie było pierwszym wyborem Nienackiego. Według maszynopisu, brat pierwotnie nazywał się Jędrzej i miał 17 lat, a nie 19 jak widnieje w edycji Warmii (nie wiem czy tak samo jest w starszych wydaniach Skarbu Atanaryka). Jest to trop, który pozwala postawić hipotezę, że pierwowzorem Pawła był młodszy brat Nienackiego, Andrzej.

Pierwszy rozdział powieści zaczyna się nieznośnie mentorskim kazaniem starszego brata wygłoszonym pod adresem Pawła, w którym krytykuje jego przeciętność, nijakość i zgorzknienie. Jeśli faktycznie postać Pawła Nienacki wzorował na swoim bracie, to czytając wyjątki z tej połajanki mamy naprawdę fajny smaczek z obszaru relacji rodzinnych autora. Ten moralizatorski ton starego dziada brzmi irytująco sztucznie w ustach Tomasza, który wszak dopiero skończył studia. I tak samo jest w maszynopisie, tyle że dokonując późniejszej korekty Nienacki wykreślił z niego ustępy, które miały charakter, mówiąc oględnie, mało pedagogiczny, nawet jak na powieść dla „starszej młodzieży”. Wykreślono więc następujące zdania, wyrażone w formie zarzutów:

Palisz papierosy, ale nigdy nie wypalisz więcej niż pięć sztuk dziennie, uważasz bowiem, że nikotyna szkodzi zdrowiu. Nie jesteś abstynentem, zdarza ci się czasem zajrzeć do kieliszka z winem, ale nie próbujesz nigdy więcej niż dwa kieliszki. 

Ciekawe, zwłaszcza w powiązaniu z informacją, że brat miał mieć 17 lat:) I dalej też fajnie:

Błagam cię: zrób jakąś awanturę, zaklnij, zbij kogoś, narozrabiaj…

Potem jeszcze wykreślono zdanie, w którym Paweł, na pytanie „co dalej zamierza robić w życiu?” po raz kolejny ujawnia swoją bezwolną osobowość, powołując się na wolę rodziców:

Zrobię tak jak mi doradzą rodzice.

W dalszej, usuniętej części kazania, Tomasz nie oszczędza Pawła:

W naszej rodzinie twoja osoba służy za przedmiot setek żartów, jesteś bohaterem niezliczonej ilości komicznych anegdotek. Czy możesz mi zdradzić jaki jest aktualny stan twoich prześmiewczych pomysłów? (…) A może zamierzasz hodować winogrona (w ostatecznej wersji zamiast winogron jest bawełna, co widocznie uznał autor za bardziej absurdalne). (…) Jeśli tak, to proszę cię, pisz do mnie „na Berdyczów”.

Ale to nie koniec:

Mój Boże, jakże łaskawy jest Pan Bóg dla wariatów. Ludziom rozsądnym odmawia gotówki, gdy takim jak ty pcha w ręce pieniądze, z którymi nie wiesz co zrobić, marnujesz je na dziesiątki zupełnie niezrozumiałych wydatków. Spójrz, twój wielki i piękny pokój jest zupełnie nieumeblowany, pusta i wielka stodoła. Nigdy chyba nie zrozumiem, co ludzi ciekawi w twoich artykułach; przeczytałem tylko jeden i mam ich dość na długie lata.

Swoją drogą interesujące, jakie to artykuły pisał maturzysta Paweł? A może również i brat Nienackiego, Andrzej?

Gąsiory i Rzynda

Dla nikogo nie jest chyba tajemnicą, że powieściowe Gąsiory to słabo zakamuflowany kryptonim wsi Węsiory na Kaszubach, w sąsiedztwie których znajdują się owe tajemnicze kręgi kamienne. Autor wykreślił z maszynopisu kilka ustępów o magicznych kręgach, które widocznie uznał za zbędne:

Sprawa istnienia tych kręgów na naszym Pomorzu od dawna budziła dyskusje w kołach naukowych. Kilka takich kręgów zbadano jeszcze przed wojną, ale wynik tych badań wciąż jeszcze nie przesądzał sprawy. Andrzej K. miał własną hipotezę związaną z obecnością tych kręgów, szukał ich na Pomorzu z myślą o zorganizowaniu ekspedycji archeologicznej, która zajęłaby się ich zbadaniem. (…) Tu masz rysunek takiego „kręgu magicznego”. Na obwodzie koła o średnicy 14 – 20 metrów ustawione są w odstępach 2 – 3 metrowych głazy kamienne wysokie na metr albo półtora nad ziemią, o kształcie podłużnym zwężającym się ku górze.

Wykreślił też dwa dość długie ustępy wprowadzające czytelnika w gocki klimat, których nie ma sensu tutaj cytować.

W edycji książkowej zniknął również, obecny w maszynopisie, fragment wypowiedzi Kaszuba, u którego Tomasz i Andrzej K. mieli zanocować, na temat kamiennych kręgów. Prawdopodobnie dlatego, że wystawiał kiepskie świadectwo okolicznym chłopom:

Chyba ze cztery takie kamienne koła były u nas przed laty, ale potem ludzie trochę tych wielkich kamieni wywieźli na budowę szosy. Teraz zostały tylko dwa koliska…

Usunięto także fragment określający lokalizację domu Alfreda (pierwotnie Franciszka) Rzyndy, a to akurat może mieć znaczenie dla fanów poszukujących miejsc, w których rozgrywa się akcja powieści Nienackiego.

(…) trzeba ci bowiem wiedzieć, że Rzyndowie mieszkają po drugiej stronie jeziora, tuż przy przesmyku wiążącym to jezioro z następnym zwanym Ostrowickie.

Z tym, że mamy tu typową dla Nienackiego nieścisłość geograficzną ponieważ jezioro Długie, nad którym obozowała ekspedycja archeologów nie sąsiaduje bezpośrednio z pobliskim jeziorem Ostrowickim. Nie mógł więc łączyć ich przesmyk.

Profesor Jerzy Kmieciński

Cytując notkę biograficzną z Wikipedii: Jerzy Kmieciński jest profesorem nauk humanistycznych, archeologiem o specjalizacji w zakresie antropologii kulturowej, germanoznawstwa oraz prahistorii. Do 1991 był nauczycielem akademickim Wydziału Studiów Międzynarodowych i Politologicznych Uniwersytetu Łódzkiego. Jest znawcą okresu późnolateńskiego (przedrzymskiego) i rzymskiego Europy środkowej i północnej oraz metodyki i metodologii badań archeologicznych.

Milady, która kilkukrotnie miała okazję spotkać się i porozmawiać z profesorem Kmiecińskim twierdzi, że to z całą pewnością on jest pierwowzorem Andrzeja. Sam profesor potwierdza tę wersję. Zresztą chyba nie bez przyczyny w wydaniach powieści sprzed 1990 roku znajduje się następująca dedykacja: Mgr. Jerzemu Kmiecińskiemu kierownikowi ekspedycji archeologicznej w Węsiorach.

W tym kontekście, wykreślenie z maszynopisu informacji o tym, do jakich zwykłych zajęć mieli wrócić Tomasz i Andrzej K., po zakończeniu ostatniego dnia lata, nie utrudnia nam ujawnienia tożsamości bohaterów książki.

Andrzej na Uniwersytet, gdzie zajmował stanowisko adiunkta, a ja – do redakcji, do nielubianej redaktorskiej pracy prania cudzych „brudów” (potem zmienione na: poprawiania cudzych rękopisów). 

***

To tyle. Nie znalazłem więcej interesujących różnic między pierwszym rozdziałem książki w maszynopisie a tym opublikowanym w książce. Jak na jeden rozdział, całkiem sporo. Jeśli ktoś miałby ochotę przeprowadzić własną analizę, znajdzie TUTAJ ten fragment maszynopisu. A na temat powieści pt. Skarb Atanaryka możemy porozmawiać na NASZYM FORUM.