Za drutami czyli o Litzmannstadt Getto w rocznicę odizolowania od świata

Miasto Łódź. Z najbardziej zaniedbanej części Bałut i Śródmieścia wydzielono teren, który następnie ogrodzono drutem kolczastym. Zaczęto wysiedlać mieszkających tam Polaków i Niemców a na ich miejsce wprowadzono Żydów z okolic. Do domów tych, którzy nie chcieli podporządkować się rozkazom wpadały niemieckie zbrojne bandy mordujące bez wahania.

Trwa zima a do Litzmannstadt Getto ulicami Łodzi ciągną kolumny ludzi w różnym wieku. Zaopatrzeni jedynie w skromny dobytek, nie wiedzą jeszcze jak długo będą musieli tu zostać. Sprowadzonych Żydów kierowano do mieszkań, które w znacznej mierze stały puste. Wszystko co było potrzebne i niezbędne do funkcjonowania nowi mieszkańcy musieli organizować na własny rachunek.

Wiadomo już, że na Przełożonego Rady Starszeństwa Żydów wyznaczony został Chaim Mordechaj Rumkowski, który przejdzie do historii jako jedna z bardziej niejednoznacznie ocenianych postaci. Ze strony niemieckiej gettem będzie zarządzać Hans Biebow.

Jest wtorek, 30 kwietnia 1940 roku. Litzmannstadt Getto zostaje całkowicie odizolowane od świata spoza zasieków z drutu kolczastego. Tym samym na terenie o powierzchni ok. 4,13 km² znalazło się zamkniętych ponad 140000 osób a administracja getta stworzyła własną pocztę, walutę, policję, sądy, więzienia, szpitale i fabryki.

Być blisko, najbliżej..

Dla wielu ludzi w tamtym czasie łódzkie getto wydawało się bezpieczniejsze od warszawskiego. Do tego rodziny starały się być razem by pomóc sobie przetrwać ten trudny, niepewny czas. W ten sposób w Litzmannstadt Getto znalazła się między innymi Etka Daum, przyszła sekretarka Chaima Rumkowskiego, która nie chciała rozdzielać się z matką i siostrą.

Postać Etki Daum jest istotna z perspektywy naszych czasów. Pracowała ona w centralnym sekretariacie pod bezpośrednim zwierzchnictwem Chaima Rumkowskiego. Przez jej ręce przechodziły najważniejsze obwieszczenia, dokumenty dotyczące zaopatrzenia oraz sytuacji w getcie. Mogła obserwować „prezesa” (tak nazywano w getcie Rumkowskiego), jego współpracowników oraz zarządzających gettem ze strony niemieckiej. Była bezpośrednim świadkiem wielu ważnych dla getta wydarzeń.

Dzięki lekturze jej dzienników poznajemy życie codzienne w Litmannstadt Getto, zmieniające się warunki bytowania, problemy i radości ludności zamieszkującej jego teren. Ale jej dzienniki to także bogate źródło wiedzy na temat zarządu getta łódzkiego oraz jego wewnętrznych struktur.

Etka opisuje swoje życie osobiste, jednak jak wszystko w getcie jej opowieść orbituje wokół administracji getta, Rumkowskiego, Biebowa i innych. Często w swoich przemyśleniach stara się spojrzeć na decyzje Rumkowskiego z innej niż pozostali mieszkańcy getta perspektywy. W swoich wspomnieniach nakreśla charakterystykę poszczególnych osoby oraz obrazuje relacje pomiędzy nimi.

Robi się ciasno

Warunki życia w getcie nigdy nie były komfortowe. W klaustrofobicznych mieszkaniach żyło pod jednym dachem od kilku do kilkunastu osób. Racje żywnościowe były bardziej niż skromne. Ludzie wycieńczeni pracą i niedożywieni często zapadali na rozmaite choroby a brak swobodnego dostępu do lekarstw powodował, że słaby organizm poddawał się w walce z najprostszymi dolegliwościami. Sytuacji nie poprawiły wysiedlenia Żydów z Europy Zachodniej, do których doszło w drugiej połowie 1941 r.

Zarząd getta stanął przed problemem ulokowania przybyłych Żydów na terenie getta. Ale wsiedlenia te wiązały się nie tylko ze skompilowanymi operacjami logistycznymi. Żydzi z Europy Zachodniej nie umieli przystosować się do gettowej rzeczywistości. Wyrażali swoje oburzenie, że muszą sami nosić swoje walizki, że getto cuchnie. Nie chcieli nawet rozładować żywności, o którą tak zabiegano w getcie. Ci ludzie, głównie w podeszłym wieku, nie mieli pojęcia co ich czeka i że nie mogą liczyć na nic lepszego. Chaim Rumkowski niejednokrotnie przemawiał do nich na placu Strażackim. Dodatkowo sytuacji nie poprawiła informacja o kolejnych wsiedleniach, tym razem Cyganów.

Patrząc na te zdjęcia na myśl automatycznie nasuwa się słynne przemówienie Przełożonego Rady Starszeństwa Żydów z dnia 4 września 1942 r., podczas którego nawołuje on do łódzkich Żydów „(..) muszę rozłożyć ręce i błagać: Bracia i siostry! Oddajcie mi je! Ojcowie i matki – dajcie mi swoje dzieci! (..)”

Jako ciekawostkę przytoczę fragment opisujący Rumkowskiego podczas Wielkiej Szpery oczami Etki Daum:

Był całkowicie załamany. Nie ten sam człowiek. Następnego dnia, późnym wieczorem zostałam sama w biurze. (..) Zawołał mnie do siebie w pewnej chwili, a gdy weszłam do gabinetu, siedział za biurkiem nad pustą kartką papieru. „Jutro mam przemawiać do ludzi w getcie. Jak ja mam im to powiedzieć?” – spytał mnie zachrypniętym głosem. Wyglądał jak strzęp człowieka. Zestarzał się, skurczył. Aż dziwnie wyglądała jego twarz przy eleganckim krawacie, białej koszuli.

„Byłam sekretarką Rumkowskiego. Dzienniki Etki Daum”

Mózg i serce getta

Kronikarz gettowy, Oskar Singer pisał, że Rynek Bałucki to serce i mózg getta. Tutaj rozdzielano to co dla funkcjonowania mieszkańców Litzmannstadt Getto najważniejsze czyli żywność i opał. To stąd wychodziły kolejne obwieszczenia determinujące gettową rzeczywistość, przydzielano poszczególnym resortom surowce niezbędne do produkcji oraz przejmowano gotowe produkty.

Aby wejść na teren Bałuckiego Rynku należało okazać specjalną przepustkę. To w barakach na Bałuckim Rynku funkcjonowała razem administracja żydowska i niemiecka, która decydowała o losach tysięcy ludzi zgromadzonych na terenie getta. Z tego miejsca podejmowano decyzje o funkcjonowaniu szpitali, fabryk, sądów, kierunku produkcji, skupie rzeczy wartościowych, walucie i najważniejszym – wysiedleniach.

Dziś Rynek Bałucki w niczym nie przypomina miejsca, z którego zarządzano całym Litzmannstadt Getto. Drewniane baraki, w których mieściła się administracja zostały rozebrane zaraz po wojnie. Przetrwały tylko niektóre kamienice wokół placu, na którym wybudowano obecnie halę targową.

Jednym z ważniejszych budynków w getcie była kamienica znajdująca się na ul. Łagiewnickiej 25. Znajdowały się w niej między innymi siedziba Najwyższej Izby Kontroli oraz Centralna Komisja Fachowa. Na dachu kamienicy w listopadzie 1942 r. umieszczono zegar wzorcowy.

Dla Chaima Rumkowskiego dzieci w getcie zawsze były ważne i póki mógł dbał o możliwość ich edukacji. Przy ulicy Rybnej 15 znajdowała się szkoła powszechna. Gdy jesienią 1941 r. do łódzkiego getta trafiły transporty Żydów z Europy Zachodniej budynek przeznaczono na ich mieszkania. Następnie od maja 1942 r. powstał tam resort pantofli.

Niedaleko bo na ul. Rybnej 8 mieściły się Wydział Kartek Żywnościowych, Urząd Przydziału Mieszkań oraz Wydział Wysiedleńczy, który powstał w grudniu 1941 r. W maju 1942 r. funkcjonować zaczęła Komisja Wysiedleńcza. To tutaj sporządzano między innymi listy transportów do ośrodka zagłady w Chełmnie nad Nerem. Ponieważ w getcie nic nie mogło się zmarnować rzeczy osobiste, które pozostały po zamordowanych Żydach trafiały z powrotem do getta. Zdarzały się przypadki, że osoby pracujące w konkretnych resortach w zwiezionych rzeczach odkrywały elementy garderoby należące do ich bliskich, którzy zostali wysiedleni z getta. Takie sytuacje upewniały ludzi, że wywózka nie oznacza nic dobrego.

Przy ul. Ciesielskiej 7 od 12 sierpnia 1940 r. mieścił się Bank Skupu Wartościowych Przedmiotów i Odzieży. Jego działalność polegała na skupowaniu od mieszkańców getta wartościowych przedmiotów oraz pieniędzy. Chaim Rumkowski przekonywał Żydów do przekazywania nieujawnionego majątku do Banku Skupu, ponieważ w getcie i tak na nic się taki majątek nie zdał a za Getto Mark czyli tzw. „rumki” można było otrzymać żywność. Poza tym przewidywał surowe kary dla tych, u których policja odkryje wartościowe przedmioty trzymane w ukryciu. Mienie żydowskie było następnie przekazywane Niemcom.

Komisariat policji kryminalnej czyli Kripo, która powstała w maju 1940 r. mieścił się w budynku parafialnym przy placu Kościelnym 8/10. Budynek ten nazywano „czerwonym domkiem”. Było to nawiązanie zarówno do koloru cegły, z której wybudowano budynek jak i do koloru krwi, którą tam rozlewano. Kripo zajmowało się głównie wykrywaniem oraz odbieraniem Żydom zamieszkującym teren getta wszystkich ukrytych wartościowych przedmiotów. Funkcjonariusze Kripo posiadali dość dużą swobodę w działaniu. Mogli dowolnie dokonywać rewizji oraz używać takich metod jak tortury czy katowanie. Wizyta w „czerwonym domku” niejednokrotnie kończyła się kalectwem bądź śmiercią. „Czerwony domek” przetrwał do dnia dzisiejszego w nienaruszonym stanie i należy do parafii przy placu Kościelnym.

Odizolowane od świata zewnętrznego getto musiało być jak najbardziej samodzielne. Dlatego też administracja getta zorganizowała na jego terenie siedem szpitali, które dysponowały liczbą ponad 2600 łóżek, apteki i przychodnie. Szpitale funkcjonowały do 1942 r. Po tym jak wysiedlono już chorych budynki szpitalne zamieniono na kolejne zakłady pracy.

Jeden z głównych szpitali mieścił się w gmachu przy ul. Łagiewnickiej 34/36. Był to jeden z okazalszych budynków na terenie Bałut, tam też znajdował się apartament Chaima Rumkowskiego.

Jednym z ważnych wydarzeń w życiu getta łódzkiego była wizyta Heinricha Himmlera. Co mogło być przyczyną przyjazdu tego przywódcy nazistowskich Niemiec? Według Biebowa pozytywna opinia Himmlera miała być decydująca dla przyszłości produkcji w getcie. Faktem jest, że po tym dniu do zarządu getta wpłynęły nowe zamówienia dla Rzeszy.

W sobotę 7 czerwca zwiedzał getto minister Himmler. Na Bałuckim Rynku, w biurze zarządu getta zapoznał się minister Himmler z organizacją tutejszego osiedla dla Żydów, a następnie zwiedził jeden z resortów krawieckich.

Kronika getta łódzkiego, 7-9 czerwca 1941, t. l, s.173.

Tylko praca nas uratuje!

Program działania Chaima Rumkowskiego zakładał, że getto łódzkie tak długo ma szanse istnieć jak długo będzie przynosić Niemcom korzyści. Dlatego też jego główną filozofią stało się powiedzenie „Unser einziger Weg ist Arbeit” (Naszą jedyną drogą jest praca). Ostatecznie w łódzkim getcie na potrzeby Rzeszy działało około 100 fabryk. Co produkowano w getcie? Głównie była to odzież dla oficerów i żołnierzy, ale też inne rzeczy jak na przykład kapelusze czy zabawki. W getcie dosłownie nic nie mogło się zmarnować. Przerabiano wszelkiego rodzaju odpady i śmieci byle tylko zdobyć surowce do produkcji.

Poza tym praca rzeczywiście pozwalała przeżyć Żydom w Litzmannstadt Getto. Na głodowych racjach żywieniowych oraz pracy ponad normę często była to walka o przeżycie, ale jednak jakaś szansa na wyżywienie siebie i swojej rodziny. Łącznie w getcie pracowało około 70 tys. ludzi a zwierzchnikiem w Centralnym Biurze Resortów Pracy był Aron Jakubowicz.

Getto Mark, Arbeits-Karte i przydziały żywnościowe

Od 9 lipca 1940 r. w łódzkim getcie obowiązywały gettowe marki i fenigi (prześmiewczo nazywane „rumkami”). Rumki były używane jedynie na terenie getta. Poza jego granicami nie miały żadnej wartości. Skutkiem tego Żydzi mieszkający w getcie nie mieli możliwości handlowania poza gettem a obrót na czarnym rynku mocno się skurczył.

Kolejnym ważnym elementem gettowej codzienności były karty żywnościowe, które w tamtej rzeczywistości były często cenniejsze od pieniędzy. Dzięki kartom żywnościowym administracja getta mogła prowadzić w miarę dokładną ewidencję ludności. Aby zdobyć kartę żywnościową należało się zarejestrować i posiadać kartę pracy. Bez kart żywnościowych nie było jedzenia, a porcje przydzielane na kartę były tak skromne, że nie pozwalały na skuteczne wyżywienie osób, które chciały ukryć się przed deportacją.

Kontakt ze światem zewnętrznym

Poczta w łódzkim getcie powstała 15 marca 1940 r. Znajdowała się w budynku przy pl. Kościelnym 4/6.

Przepływ korespondencji nie był w getcie swobodny. Wszystkie listy podlegały cenzurze a sam ruch pocztowy co rusz był wstrzymywany i wznawiany. Ciekawostkę stanowi fakt, że Poczta w getcie łódzkim miała emitować swoje własne znaczki, na których znajdować się miała podobizna Chaima Rumkowskiego. Znaczki powstały, lecz Niemcy ponoć nie wyrazili zgody na ich wprowadzenie do ogólnego obiegu.

Dowiedziałem się, że wszystkie listy wychodzące z getta są cenzurowane przez pocztę żydowską, a listy, w których jest jakaś wzmianka o stanie getta lub prośba o przysłanie paczki żywnościowej lub pieniędzy, zostają niszczone. A to z powodu tego, że Rumkowski nie chce, aby świat wiedział, jak źle jest Żydom w getcie w Litzmannstadt. 

Jehuda Lubiński, Dziennik z Bałut, 3 luty 1941.

W tym samym budynku co Poczta mieściła się także Kasa Główna, zajmująca się obsługą finansową operacji prowadzonych w getcie.

Policja getta

Rumkowski 11 kwietnia 1940 r. powołał do życia policję żydowską z Leonem Rosenblattem na stanowisku komendanta. Jej siedziba mieściła się w nieistniejącym już budynku obok kładki nad ulicą Zgierską. Policja ta wraz z funkcjonariuszami niemieckimi początkowo miała za zadanie utrzymywanie porządku oraz strzeżenie bram wejściowych do getta.

Z czasem jednak policja żydowska zaczęła brać udział w walce z korupcją, handlem na czarnym rynku a także pomagała przy aresztowania ludności skierowanej do wysiedlenia. Była to bardzo niewdzięczna funkcja, szczególnie gdy dochodziło do wywózek wśród bliskich osób, które były w Służbie Porządkowej. Jakie emocje rodzą się w człowieku, który musi wysłać na prawdopodobną śmierć swoich znajomych gdy w razie odmowy sam stoi w obliczu śmierci. Funkcjonariusze Służby Porządkowej byli niekiedy zachęcani do pracy poprzez dodatkowe przydziały kartek żywnościowych, ale to nie zawsze wystarczyło. Niektórzy woleli cierpieć głód niż odbierać innym bliskich.

Likwidacja Litzmannstadt Getto

Do całkowitej likwidacji getta łódzkiego doszło w sierpniu 1944 r. Od września tegoż roku na terenie getta pozostała jedynie grupa porządkująca. W ostatnim etapie funkcjonowania getta wszystkie nadające się do tego obiekty były przekształcone w zakłady pracy. Trwały masowe wysiedlenia. Na fotografii poniżej widoczny jest tramwaj, który odwoził Żydów na stację Radegast. Takim właśnie tramwajem 29 sierpnia 1944 r. Chaim Rumkowski wraz z żoną Reginą i ich przybranym 13-letnim synem odjechał na stację na Marysinie i znalazł się w transporcie do Auschwitz gdzie najprawdopodobniej zginął.

Ostatecznie, dzięki temu, że getto utrzymało się tak długo udało się ocaleć od 5 do 12 tys. Żydów.

Zbrodniarz czy wybawiciel

Chaim Mordechaj Rumkowski niekwestionowanie był jedną z najważniejszych osób w łódzkim getcie. Na temat jego śmierci krążą różne domysły. Jednak najbardziej prawdopodobne jest, że zginął wraz z rodziną w komorze gazowej w Auschwitz jako jedna z setek tysięcy ofiar Holocaustu.

Faktem jest jedno. Getto łódzkie było najdłużej funkcjonującym spośród innych. Czy dzięki temu oraz jego filozofii Naszą jedyną drogą jest praca udało się przeżyć tym kilku tysiącom Żydów? Czy Chaim Rumkowski naprawdę do pewnego momentu nie był świadomy dokąd trafiają wysiedleńcy? Oraz czy można poświęcić czyjeś życie w celu ratowania innych? Na ten temat można toczyć długie, nierozstrzygalne dyskusje.

Z historii pozostały wspomnienia

Czy na łódzkich Bałutach odnajdziemy jeszcze ślady getta? Nie są one oczywiste, ale trochę z tej historii możemy jeszcze dostrzec na ulicy Łagiewnickiej czy placu Kościelnym. Wiele budynków już nie istnieje. Na szarych elewacjach kamienic znajdują się żółte wielojęzyczne tablice. Te bardzo niepozorne pamiątki informują, że w tym a ty budynku mieścił się taki a taki resort czy wydział. Niestety, dawny teren Litzmannstadt Getto nadal jest jedną z bardziej zaniedbanych części Łodzi i wygląda jakby chciano zapomnieć o historii tego miejsca.

Na nieodległym Marysinie odnowiono dawną stację Radegast i udostępniono ją do zwiedzania jako Oddział Muzeum Tradycji Niepodległościowych w Łodzi.

11 grudnia 2019 r. otworzono tam największą w Polsce makietę, która odtwarza historyczny układ Litzmannstadt Getto. Makieta obrazuje teren getta z roku 1942. Udało się ja stworzyć dzięki zachowanym fotografiom oraz planom budowlanym. Zbudowanie makiety zajęło jej twórcom aż cztery lata.

Rzeczywistość gettowa była zupełnie inna niż ta, którą jesteśmy w stanie sobie wyobrazić. Wielu musiało ratować swoje życie kosztem innych. Pozostaje pytanie o to jaką cenę człowiek może zapłacić za własne życie w warunkach urągających ludzkim.

O tym i innych dylematach związanych z Litzmannstadt Getto możemy dyskutować na NASZYM FORUM.

W artykule użyto zdjęć ze zbiorów własnych oraz pochodzących z książki „Byłam sekretarką Rumkowskiego. Dzienniki Etki Daum” Elżbiety Cherezińskiej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *