Mariusz Szylak, człowiek, który wie wszystko o Nienackim – w rozmowie z Kustoszem, część II

Czas na drugą część mojej rozmowy z Mariuszem Szylakiem, autorem książki Zbigniew Nienacki. Życie i twórczość. Część pierwszą można znaleźć TUTAJ.

Część II – O Nienackim i innych projektach literackich Mariusza

Kustosz: Co w literackim dorobku Nienackiego cenisz najbardziej i dlaczego?

Mariusz Szylak: Sam się nad tym czasem zastanawiam, bo – wbrew pozorom – nie tak łatwo (przynajmniej mnie) na pytanie to odpowiedzieć. Na pewno cenię, nie tylko zresztą u Nienackiego, umiejętność wiązania konkretu (miejsca, zdarzeń, osób) z fikcją. W ten sposób dana książka staje się w jakimś sensie utworem paradokumentalnym. Druga sprawa: nieżyjący już Piotr Kuncewicz zwrócił kiedyś uwagę, że dla świetnych opisów przyrody można książkom Nienackiego wybaczyć wiele. Zgadzam się z tą opinią. Kolejna kwestia: odpowiada mi inteligentne poczucie humoru Z.N., czasem nieco cyniczne, ale świadczące o inteligencji pisarza. No i „Samochodziki”, od których rozpocząłem znajomość z Nienackim, to przecież przygoda, która dzieje się obok nas, w której możemy (no, prawie) współuczestniczyć. Czyż to nie piękne dla młodego człowieka? To wszystko jakoś tam przenika do późniejszych lat życia i sprawia, że dusza pozostaje wciąż młoda. Przynajmniej taką mam nadzieję.

Który „Pan Samochodzik” jest Twoim ulubionym?

Lubię prawie wszystkie i nie jestem w stanie wskazać tego jednego, jedynego. To się zresztą zmienia w zależności od nastroju czy pory roku (śmiech). Ale jeśli – przyciśnięty do muru – musiałbym się na coś zdecydować, to wybór padłby pewnie na któryś z tytułów: „Pan Samochodzik i templariusze”, „Niesamowity dwór” oraz „Pan Samochodzik i Złota Rękawica”. Kolejność nie ma znaczenia.

Czytałeś kontynuacje serii o Samochodziku? Co o nich sądzisz?

Siłą rozpędu kilka pierwszych – autorstwa Szumskiego. Potem kilka środkowych (Niemirski, Miernicki) i… na tym poprzestałem. Chyba za dużo tego było / jest. A co sądzę? Cóż,  z tych, które czytałem, niektóre wcale nie były złe, ale… zostanę przy Nienackim.   

A inni autorzy książek dla młodzieży czasu PRL? Czytałeś, lubiłeś?

Niziurski, Bahdaj, Wernic, Liskowacki, Minkowski, Domagalik, Ożogowska – to, oprócz Nienackiego, polscy autorzy najbardziej przeze mnie hołubieni w młodzieńczych latach. Nie jestem specjalnie oryginalny, bo przecież należeli do ówczesnej czołówki pisarzy dla młodzieży w kraju nad Wisłą. Natomiast z zagranicznych autorów rozczytywałem się w powieściach Juliusza Verne’a i Karola Maya.

Dodam, że kilka lat temu przymierzałem się do napisania biografii Edmunda Niziurskiego, miałem nawet wstępną zgodę na współpracę od jego syna, ale splot różnych okoliczności sprawił, że do realizacji przedsięwzięcia nie doszło. Nieco później zabrał się za nie Krzysztof Varga i książka o autorze „Niewiarygodnych przygód Marka Piegusa” powstała. Tak więc temat raczej zamknięty.

Mam inne zdanie w tej kwestii. Krzysztof Varga napisał książkę o bohaterach książek Niziurskiego i bardzo niewiele o nim samym. Czyli w podobnej formule jak wspominany już w tej rozmowie Piotr Łopuszański. Być może więc temat jest wciąż aktualny, warto spróbować raz jeszcze.

Opowiedz coś o swoich innych projektach literackich. Jak to było z książką o Wojciechu Fiwku? Dlaczego zdecydowałeś się pisać akurat o nim?

Pisałem o polskich serialach dla młodzieży z lat 1969-1983 i losach młodych aktorów, odtwórców głównych ról w tych filmach. Wziąłem m.in. „na warsztat” seriale: „Gruby” i „Siedem stron świata”, które reżyserował Wojciech Fiwek. Kiedy go poznałem miał 85 lat, ale był pełen młodzieńczej werwy i  tak znakomicie mi się z nim rozmawiało, że przełożyło się to na książkę o nim. Podobnie było z Magdą Scholl (zmarła pod koniec 2019 roku…), znaną aktorką dziecięcą, kojarzoną powszechnie jako jeden z „Bąbli” w „Rodzinie Leśniewskich”. Kontakt z nią był na tyle sympatyczny i wdzięczny, że zaowocował cyklem rozmów na najróżniejsze tematy, które złożyły się potem na książeczkę. Niestety nie została dotąd wydana, czeka na swój czas.

Aha, rzeczona książka o serialach ostatecznie się nie ukazała. Była złożona ok. 8 lat temu w jednym z wydawnictw, ale to… zbankrutowało. Myślę, że na dziś wymagałaby wielu przeróbek / aktualizacji, by można ją było zobaczyć na półkach. Natomiast pojawił się przewodnik, którego jestem współautorem (jednym z trzech): „Szlakiem Skaldów”, prowadzący po krakowskich i zakopiańskich dróżkach związanych z tym zespołem, za fana którego się uważam.

Bardzo szkoda tych niewydanych projektów. Wydaje się, że książka o polskich serialach dla młodzieży i dzieciakach, które w nich grały, przynajmniej teoretycznie, miałaby spore szanse na rynku. Gorąco namawiam żebyś jeszcze raz podniósł tę rękawicę. A teraz masz coś jeszcze w planach?

Zacząłem pisać… kryminał. Ponadto „naskrobałem” kilkadziesiąt (na razie) stron książki o przygodach… Pana Samochodzika (śmiech). Jednak „problem” ze mną polega na tym, że nie jestem zawodowym pisarzem. Wszystko to robię „po godzinach”, niesystematycznie, z doskoku, poniekąd dla własnej przyjemności. Nie nachodzę notorycznie wydawców (śmiech). A jeśli czasem coś się ukaże – jest sympatycznym naddatkiem.  

Wspomnę jeszcze, że mam opracowaną książeczkę poświęconą serialowi „Samochodzik i templariusze”. Jednak problemy z jej wydaniem („to się nie sprzeda!” – jak słyszę) spowodowały, że – pomimo rozterek – zdecydowałem się włączyć jej część do nowego wydania książki o Nienackim.

Kolejna ciekawostka. No to wiemy już, że w nowym wydaniu książki o Nienackim więcej miejsca poświęcasz najlepszej samochodzikowej ekranizacji. Fajnie. Ale nie mogę Cię nie dopytać o tego Twojego Samochodzika. To będzie coś w formule kontynuacji wydawanych przez Warmię czy wprost przygody Tomasza NN osadzone w rzeczywistości PRL?

Zdecydowanie „klasyczny” Pan Samochodzik, osadzony w latach 70. XX wieku. Wehikuł jest także.

Zdradzisz jakieś szczątki fabuły?

Bardzo szczątkowo powiem, że Tomasz zostaje wysłany przez dyrektora Marczaka na przymusowy urlop, a w tle – historia starej porcelany i pewnej współczesnej fajansowej figurki. Fabuła ulega zaś ciągłym przemianom, zaskakującym czasem również i piszącego…

Brzmi dobrze. Mam tylko nadzieję, że ten projekt nie dokona żywota w Twojej szufladzie (śmiech).

Mariusz, bardzo Ci dziękuję za spotkanie. Dużo ciekawych informacji. Czekamy na dobre wieści w sprawie nowej edycji Twojej książki o Nienackim. Jak już pojawi się na rynku, liczę na kolejną rozmowę. Życzę Ci, żeby wypaliły również pozostałe projekty, o których nam opowiedziałeś.

***

Dziękuję również Milady za pomoc w przygotowaniu koncepcji wywiadu.

Na temat wywiadu z Mariuszem Szylakiem możemy porozmawiać na NASZYM FORUM.