Akcja Frombork 2019 cz. II

Sobota 17.08.2019r.

Szpital św. Ducha oraz wieża wodna – opisuje Aldona

Sobota nie zaczęła się jak zwykle aż tak leniwo, do teraz wywołuje ten fakt we mnie przekonanie, że moje poranne wstawanie nauczyło wszystkich…. porannego wstawania. 🙂

Domek numer 4 budził się najwcześniej i chcąc nie chcąc Wowax  krzątał się przy produkcji śniadania i serwował dla wszystkich całe masy tostów a Basia podśpiewując latała z herbatą i kawą. Energicznie nadchodzili pozostali, jeszcze coś po drodze przegryzając i popijając. Milady z  talerzem kolorowych kanapek, Aga z dwoma kubkami napojów, Lenka z suchą bułką, Yvonne w kolejnej, tym razem  śniadaniowej kreacji, Tereska z zadowolonym Andrzejem i Elą. Pozostali hasali w różnych przestrzeniach tej samej rzeczywistości. Kustosz odpowiedzialnie i znienacka zerkał co się dzieje na forum.

Dyskusje około-śniadaniowe

Słońce tego dnia przygrzewało iście letnio i leżaki aż się prosiły żeby na nich chwilę podrzemać albo co najmniej się trochę polenić po obfitym posiłku. Niestety Milady była bezlitosna i wszystkich wywalała z leniwych póz oraz gromkim głosem nawoływała do jakiejkolwiek dyscypliny. Jakby tak jeszcze dostała do rąk bacik to myślę, że poszłoby to sprawniej.

Tymczasem czekał na nas Szpital św. Ducha.

Wnętrze muzeum w Szpitalu Św. Ducha

Zanim jednak udaliśmy się na zwiedzanie obejrzeliśmy sobie pożegnalny przejazd samochodzików marki volkswagen i nie tylko my staliśmy zauroczeni przejazdem kolorowych aut. Cała ulica Stara obserwowała z uśmiechem i radością  samochodową defiladę.

Przejazd samochodów ze zlotu Volkswagena

Nacieszyliśmy oczy autami i w końcu ruszyliśmy na wystawę a czekając na wejście, parę osób poszło się poszwendać po ogródku ziołowym.

Z mieszanymi emocjami zwiedzaliśmy wystawę w Szpitalu. Szczególnie bardziej wrażliwi przechodzili nieco szybciej przy niektórych eksponatach. Wystawę rozpoczynały obrazy „Drzewo życia” i „Drzewo poznania” Jana Wasińskiego jako wstęp do „Anatomii sacra”. Następnie poprzez stałe eksponaty: ceramikę medyczną, flakony, pojemniki, narzędzia medyczne, precjoza aptekarskie, starodruki oraz modele i plansze anatomiczne doszliśmy do  ekspozycji czasowej „Theatrum anatomicum”, która przyciągnęła tylko odważnych.

Dla mnie koszmarem było oglądanie narządów jamy brzusznej czy zwierzęcych mózgów. A już kilkadziesiąt preparatów anatomicznych sprowadzonych z Zakładu Medycyny Sądowej Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie doprowadziło mnie do szybkiego opuszczenia tej sali wystawowej. A były tam pęknięte nerki, nerki przebite sztyletem, wątroba zatruta fosforem, ciało obce w oskrzelach, pęknięte serce, serce przebite pociskiem i inne jeszcze bardziej drastyczne okazy. Widziałam, że Nietajenko zrobił trzy rundki wokół szaf z tą masakrą.

Na koniec wizyty w Szpitalu św. Ducha dokonaliśmy wpisu do księgi pamiątkowej.

Dla równowagi, po tak emocjonalnej wystawie cześć osób udała się na Wieżę Wodną aby podziwiać widoki z góry. Ja się nie udałam, bo z racji lęku wysokości towarzyszyłam Adze i Lence w konsumpcji lodów. Oczywiście wiem jak tam z góry wszystko wygląda. Za młodych lat, bojąc się mniej, bywałam tam wielokrotnie i podziwiałam przestrzenie, delektując się krajobrazem fromborskim.

Widok na zalew z Wieży Wodnej

Następnie zwartym szykiem udaliśmy się do Kadyn. 

Kadyny i wzgórze z Kadyńskim Lasem

Jak wielu turystów zwiedza Kadyny dogłębniej, poza ośrodkiem szkoleniowo-wypoczynkowym? Jak wielu turystów spaceruje po kadyńskim wzgórzu oraz ogląda manufakturę majoliki kadyńskiej?

Tak wiem, Wy zwiedzaliście, spacerowaliście, oglądaliście. Wszyscy uczestnicy zlotu będą w tej kwestii jednomyślni. Ale uwierzcie mi, niewiele osób widzi w tej lokalizacji coś więcej niż Hotel & Spa bądź tablica informacyjna z nazwą mijanej miejscowości.

Tak więc w sobotę postanowiliśmy zwiedzać trochę niestandardowo i ruszyliśmy do Kadyn. Zatrzymaliśmy się na parkingu w pobliżu Dębu Bażyńskiego, który liczy sobie około 720 lat. Według niektórych opracowań jest nawet starszy niż Dąb Bartek.:) Na miejscu przywitały nas licznie lamy namiętnie fotografowane przez Maję.

Lamy:)
Dąb Bażyńskiego

Dalej ruszyliśmy ścieżką u podnóża wzgórza kadyńskiego do dawnej manufaktury majoliki. Udało nam się co nieco przedrzeć przez chaszcze zarastające teren dookoła manufaktury. Jednak szybko okazało się, że teren jest monitorowany kamerami a inna część obiektu jest prawdopodobnie zamieszkana. W tej sytuacji stwierdziliśmy, że bardziej ekspansywna eksploracja nie ma sensu. Powróciliśmy więc do Basi, która wraz z dziećmi pozostała na ścieżce przed bramą wiodącą na teren manufaktury. Nasz szybki powrót był dla nich chyba niezbyt oczekiwany, ponieważ minęła jeszcze długa chwila zanim powróciły z ogólnego rozpierzchnięcia związanego ze zbieraniem czegoś tam z okolicznych krzaczków.

Manufaktura majoliki kadyńskiej

Spacer po kadyńskim wzgórzu nie był zobowiązujący. Spokojnie wdreptaliśmy do zespołu klasztornego franciszkanów. Bez pośpiechu zajrzeliśmy do wnętrza kościoła. Kilka kroków dalej mogliśmy podziwiać kadyński punkt widokowy. Następnie na dół zaprowadziła nas mokra, śliska i błotniska dróżka.

Wiem, że na pewno można było wyciągnąć z tego spaceru jeszcze więcej ale cóż, czas nas gonił…

Kalambury – opisuje Aldona

Zabawa w kalambury od samego początku napawała mnie strachem. Ani ja rysować nie umiem a pokazać już cokolwiek – żeby ktoś odgadł co mam na myśli?

Ale Milady z Kustoszem wymyślili wszystko w taki sposób, że te pierwsze chwile trwogi poszły szybko w zapomnienie. Za co należą im się ogromne brawa.!

Milady z Kustoszem podzielili nas na 3 drużyny:

Drużyna 1 – Tereska, Aldona. Andrzej, Basia
Drużyna 2 – Yvonne, Wowax, Wilk
Drużyna 3 – Nietajenko, Aga, Adam

Kustosz objaśnia zasady

Perfekcyjne wykonanie wszystkich zagadek, stoper – do liczenia czasu, wspaniała atmosfera, mnóstwo śmiechu i radości i totalne wyluzowanie, mimo ogromnej rywalizacji między drużynami – cholera, brakuje mi tego dzisiaj, w ten szary dzień.

Milady rozpoczyna grę

Kalambury start!

Yvonne dostała do pokazania „Tomasz chodzi po gzymsie w Karnitach” – dała radę doskonale. Następnie do boju poszedł Adam, który miał tekst: „As zamienia kielichy” – jak on to zrobił, że jego drużyna ogarnęła ten przekaz – nie wiem, mi do dzisiaj ten obraz stoi w oczach i przywołuje bardzo miłe wspomnienie tej grupowej głupawki.

Trzej panowie czatujący na Malinowskiego

Ja miałam do narysowania „Cagliostro wlewa wodę do gazety” Wydawało mi się to tak proste, że bez chwili wahania szarpnęłam za flamaster i …. Zamarłam. Cholera, jak narysować gazetę? Po chwili bazgrołów wyłonił się jednak jakiś rysuneczek i moja wspaniała drużyna zgadła! Ufff.

Każdy musiał coś narysować i pokazać. Śmiechu i nieopanowanej radości było tyle, że zabawa zasługuje na miano kultowej. Ten punkt programu z takimi twórcami musi już być zawsze.

Emocje biorą gorę

Wybór zdań z książki nie był byle jaki, z każdego można było wybrać sposób przedstawienia zagadki i to w miarę rozumnie. Były też: Pokaz światło i dźwięk, Seans spirytystyczny, Budzenie Bigosa jajecznicą, Skakanie ruchem konika szachowego i wiele innych. Każdy bez wyjątku stanął na wysokości zadania a pamiętając, że jednak walczymy o pierwsze miejsce, wszystkich pochłonęła rubaszna rywalizacja.

W drugiej części zabawa polegała na tym, że została wytypowana jedna osoba z drużyny a grupa musiała w określonym czasie pokazać jak najwięcej haseł. Tutaj nie było czasu na zastanawianie się zbyt długie i jestem pełna podziwu dla pokazywaczy, że w ogóle wiedzieli co mają robić, a presja była ogromna.

Niestety, dwie tury nie wyłoniły zwycięzcy i nastąpiła dogrywka.

W między czasie zrobiło się już ciemno, późno i nie zauważyliśmy  upływającego czasu, co świadczy o tym, że wsiąkliśmy w zabawę bez granic.

Dogrywka wyłoniła zwycięzców czyli Nietajenki, Agi i Adama. Odgadli oni w najkrótszym czasie pokazane hasło.

Milady, Kustoszu – wielkie dla Was gratulacje za ogarnięcie tylu osobników w tej zabawie. Za pilnowanie porządku podczas gry i przede wszystkim za świetną zabawę. Nie było nikogo, kto by po tej porcji rozrywki nie uwierzył w siebie i dał upust ogromnej radości. 

A, że się podobało to świadczy o tym akcja ogniskowa, gdzie nadal bawiliśmy się w zgadywanki jeszcze długo. 

Akcję Frombork 2019 możemy powspominać na FORUM.

Część pierwszą obejmująca czwartek oraz piątek (15.08.2019-16.08.2019) znajdziecie TUTAJ.

2 uwagi do wpisu “Akcja Frombork 2019 cz. II

Możliwość komentowania jest wyłączona.