No przecież nie o cały 🙂 Nie czytałaś wyrywka z pamiętnika Nienackiego, jak to był u notariusza z żoną i chatę kupował?
Kombinował, że jeśli zapisze, że powinni zrobić muzeum, to spadkobiercy nie sprzeciwią się ostatniemu życzeniu umierającego, a że Alicja formalnie nic nie dostanie, to zgodzą się na jej "dożywocie" w miejscu, którego i tak nie mogą sprzedać. Cóż, zwyczajnie się przeliczył...
No właśnie zdaje się, że nie do końca tak było. Żona ponoć zaproponowała władzom udostepnienie domu na muzeum i pokrycie kosztów jego utrzymania. Chciała tylko żeby władze sfinansowały pensję kustosza, ale nawet na tyle nie było ich stać. Więcej w TYM wątku, w którym rozmawiamy o tych sprawach.
Przypuszczam, że zwyczajnie nie mógł jej zabezpieczyć z powodów, o których wspominałam wyżej.
Bez przesady. Mógł napisać porządny testament, sporządzony notarialnie (a nie świstek papieru), gdzie poczyniłbym jakieś zapisy na rzecz Alicji. Wątpię czy taki testament dałoby się w całości obalić w sądzie, wszak wszystkim było wiadomo, że Alicja to jego wieloletnia partnerka.
Ale wracając jeszcze do tematu muzeum w domu Nienackiego. Uświadomiłem sobie, że ja lubię to miejsce właśnie dlatego, że nie ma tam muzeum. Bo odbył się tam wspaniały zlot, bo nie raz i nie dwa można było tam pomieszkać na luzie, powylegiwać się na tarasie, pogawędzić z Bogusiem, posiedzieć z gitarą przy ognisku, pokręcić się po domu i obejściu. Gdyby to było muzeum, z odtworzonym gabinetem pisarza, po którym oprowadzałaby taka czy inna pani kustosz, a na do widzenia kupiłbym sobie magnes na lodówkę, tej magii by tam nie było. Pojechałbym raz i tyle. Czy chciałbym wracać? Wątpię.
Na pierwszym jest ta słynna pompa?
Na pierwszym jest ta słynna pompa?
Czemu słynna?
A na drugim zdjęciu Milady, która zastanawia się: "Kupić? Nie kupić? ..." 🙂
Słynna, bo uwieczniona w literaturze.
Na pierwszym jest ta słynna pompa?
Owszem, pompa wokół której toczył się ów zabawny dialog. Teraz nie ma pompy:)
A na drugim zdjęciu Milady, która zastanawia się: "Kupić? Nie kupić? ..."
Owszem, Milady, ale nie wiem nad czym się zastanawia:)
Krótka filmowa impresja z ostatniej wizyty u Bogusia.
No dobra, a jak tam zainteresowanie domem?
No dobra, a jak tam zainteresowanie domem?
Kupić, nie kupić, potargować warto.
Twtter is a day by day war
Ktoś tam oglądał, ale póki co nic konkretnego. Boguś mówi, że mu się nie spieszy.
A poważnie: "Od początku pojawiło się zainteresowanie, kontaktowało się z nami sporo osób, w tym także dziennikarze, a nawet pisarze."
Twtter is a day by day war
A była Kustoszu okazja, żeby dopytać obecnego właściciela, jak to było z okolicznościami i kwotą zakupu przez wcześniejszego właściciela?
Przeczytajcie fragment o sprzedaży domu Nienackiego.
Mogłeś zacytować.
W kolejnych dniach skorzystaliśmy z rowerów ipojechaliśmy do pobliskiego Jerzwałdu, gdzie mieszkał autor cyklu powieści o Panu Samochodziku Zbigniew Nienacki.Jego dom jakiś czas temu został wystawiony na sprzedaż za prawie 3 mln zł. Cena jednak prawdopodobnie okazała się zbyt wygórowana, bo — jak przyznał nam właściciel — był to... primaaprilisowy żart, który podchwyciły ogólnopolskie media.
Do netfliksowej adaptacji "Pana Samochodzika i templariuszy" nasz rozmówca podchodził cztery razy i — jak ocenił — "szkoda na to czasu". A biografii pisarza, której premiera zapowiedziana jest na koniec sierpnia, też sukcesu nie wróży. "Kogo dziś obchodzi Nienacki?" — powiedział o twórcy młodzieżowych powieści i książek dla dorosłych. Pisarz pochowany został na pobliskim cmentarzu i stanowi jedną z ciekawostek tej poniemieckiej wsi.
Pamiętam najlepszy primaaprilisowy żart mojej matki. Niedzielny ranek, siedzimy z bratem i ojcem w pokoju i coś tam oglądamy w tv, Teleranek może, a tu słychach z kuchni głos matki.
- O! Całe stado saren na podwórko wyszło!
Dom pod lasem, wydarzenie w sumie prawdopodobne (jak byłem na wsi ostatnio widziałem kicającą po podwórku zajęczycę) - rzuciliśmy się do kuchni mało nie zabijając w drzwiach.
Wyglądamy przez okno - na podwórku pusto, a matka zadowolona w śmiech.
- Prima Aprilis! - woła ucieszona.
Popatrzyliśmy na siebie - tzn. ja na brata i ojca, a oni na mnie i na siebie nawzajem - i gruchnęliśmy jeszcze głośniejszym śmiechem.
Bo to 31 marca było.
Ta jest, primaaprilisowy żart. No bo przecież sprzedawanie domu jest tak nieprawdopodobne, że wszyscy inteligentni ludzie by się jorgnęli.
A może zwyczajnie cena była z kosmosu i ktoś nie potrafi się z tego wycofać? Z tej wypowiedzi, o ile jest prawdziwa, wygląda jakby właściciel myślał, że sprzedaje przynajmniej dom Elvisa a tu nikt nie chce płacić o jedno zero za dużo bo to Nienacki.
Twtter is a day by day war